Kultura

Jak zostać aktorem-intelektualistą. Strategia Gustawa Holoubka

Konsekwentnie budował swój wizerunek jako wyrafinowanego filozofa na teatralnej scenie. Ale, gdy trzeba było – bo aktorzy na próbie albo piłkarze na stadionie wystarczająco się nie starali – potrafił rzucić grubym słowem.

Sto lat temu, 21 kwietnia 1923 roku urodził się Gustaw Holoubek. TVP pokaże dwa spektakle Teatru Telewizji w jego reżyserii. W niedzielę, 23 kwietnia w TVP Kultura o godz. 18.00 „Staś” autorstwa Jerzego Jarockiego, a w poniedziałek, 24 kwietnia w TVP1 o godz. 21.00 „Sala 108” autorstwa Geralda Auberta.

Kiedy w niedzielę 13 grudnia 1981 władze zamknęły – dosłownie – Teatr Dramatyczny, w którym odbywał się od dwóch dni Niezależny Kongres Kultury Polskiej, Gustaw Holoubek, dyrektor tej placówki podjął decyzję odważną i niebanalną. Postanowił wystawić przedstawienie „na wychodźtwie”. Skoro nie można na deskach teatralnych, to trzeba skorzystać z gościnności Kościoła – jednej z ostatnich wtedy legalnych i nie podlegających komunistom instytucji. I w marcu 1982 odbyła się premiera w warszawskiej archikatedrze św. Jana.

To był „Mord w katedrze” Thomasa Stearnsa Eliota w reżyserii Jerzego Jarockiego, inscenizacja, którą odczytano jako opowieść o tamtych trudnych czasach. Obecny na premierze prymas Polski Józef Glemp w postaci arcybiskupa Tomasza Becketa, granego przez Gustawa Holoubka, widział nawet siebie samego. Przyznał się do tego po cichu, szepcząc o tym na ucho Holoubkowi tuż po przedstawieniu. Mimo niesłabnącego zainteresowania i sięgającej dwóch tysięcy publiczności, po sześciu przedstawieniach – decyzją władz – spektakl zdjęto z afisza. Gustaw Holoubek odniósł jednak zwycięstwo, bo już w pierwszych dniach stanu wojennego udowodnił swoją determinację i potęgę niezależnej kultury.

Pałac Kultury

Ten „Mord w katedrze” kosztował jednak Holoubka stanowisko. Był bowiem pierwszym z trwających przez rok konfliktów z władzą, które skończyły się odwołaniem go z funkcji dyrektora Dramatycznego. A warto pamiętać, że był to wówczas teatr wyjątkowy, pełen wielkich osobowości aktorskich. Pracowali u Gustawa Holoubka Halina Mikołajska, Wanda Łuczycka, Ryszarda Hanin, Zofia Rysiówna, Danuta Szaflarska, Jan Świderski, Andrzej Szczepkowski, Marek Walczewski czy Zbigniew Zapasiewicz. A także młodzi wówczas Marek Kondrat, Janusz Gajos czy Piotr Fronczewski.

Dyrektor nigdy nie obsadzał aktorów tak, jak na to wskazywały ich fizyczne warunki. Działał wbrew stereotypom i przyzwyczajeniom. O kształt spektakli zresztą dbali wszyscy. Nieobecni w obsadzie członkowie zespołu aktorskiego oglądali przygotowane przez kolegów przedstawienie i zgłaszali swoje uwagi. I każdy głos się liczył, choć najwięcej rzecz jasna znaczyła opinia dyrektora.

Warto pamiętać, że dla aktorów, reżyserów i teatralnego personelu to był znacznie więcej niż zakład pracy. W Teatrze Dramatycznym grało się w brydża i opalało się na tarasach Pałacu Kultury, w którym była siedziba teatru . Mimo tej swobodnej atmosfery, a może właśnie dzięki niej, powstawały wybitne przedstawienia twórców takich jak Jerzy Jarocki, Jerzy Grzegorzewski, Kazimierz Dejmek, Maciej Prus czy Ludwik René. „Gucio” – jak mówili o nim przyjaciele – stworzył wyjątkowe miejsce, gdzie można było wznosić się na wyżyny swoich twórczych możliwości, a może nawet je przekraczać.

Zabawa dla chłopców

Holoubek nie był artystą zamkniętym w złotej klatce. Pielęgnował pasje, które dziś nie za bardzo kojarzą się z ludźmi zajmującymi się kulturą wysoką. Był namiętnym kibicem sportowym. I niekoniecznie pasjonował się dyscyplinami bardziej wymagającymi intelektualnie. O szachach mówił na przykład, cytując Edgara Alana Poe, iż są grą dla idiotów, bo polegają na takiej ilości kombinacji, że trąci to już dziwactwem.
Wyżej cenił rozgrywki tenisowe, choć najbardziej fascynowała go piłka nożna, którą nazywał „wspaniałą zabawą dla chłopców”. Nie unikał publicznych wypowiedzi na temat futbolu, w wywiadach i komentarzach prasowych porównując rolę piłkarza do roli aktora. Jako krakus z urodzenia był zaprzysięgłym kibicem Cracovii, potrafił wymienić skład tej drużyny (ale też jej konkurentów spod Wawelu) sprzed kilku dekad. W Warszawie można go było zobaczyć na stadionie Legii (niejednokrotnie w towarzystwie pisarzy Stanisława Dygata i Tadeusza Konwickiego czy trenera tenisa Janusza Hellicha), i kiedy na boisku działo się coś, co go denerwowało, nie żałował sobie niecenzuralnych okrzyków (podobno także podczas prób w teatrze potrafił rzucić grubym słowem do aktora, który wystarczająco się nie starał).

Bezradność

Trudno natomiast powiedzieć, że podobną pasją była dla niego polityka. Raczej wplątały go w nią okoliczności. Za sprawą „Dziadów” Kazimierza Dejmka z 1968 roku, gdzie grał Gustawa-Konrada, jego nazwisko jest kojarzone z marcowymi protestami, a wygłoszona przez niego, trwająca 22 minuty, Wielka Improwizacja przez widzów (i przez władze, które niebawem zdjęły „Dziady” z afisza, wywołując manifestacje studentów) była interpretowana jako antyrosyjski manifest.

A może tylko nadinterpretowana? Bo Holoubek i wtedy, i w latach późniejszych, choć przyjaźnił się z twórcami, którzy już dawno pożegnali się z komunizmem, jak choćby z Konwickim, sam nie uczestniczył w działaniach opozycji. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Wraz kolegami aktorami (m.in. Tadeuszem Łomnickim, Wojciechem Siemionem i Danielem Olbrychskim) chadzał w pochodach pierwszomajowych. Komuniści po roli w „Dziadach” go nie skreślili i nie żałowali mu stanowisk oraz przywilejów, a on nie odmawiał. W 1972 roku został dyrektorem Teatru Dramatycznego. W latach 1976 i 1980 został „wybrany” do Sejmu PRL jako bezpartyjny przedstawiciel Frontu Jedności Narodu. – Myślałem, że jako poseł zdołam rozwiązać wiele problemów środowiska aktorów. Wkrótce jednak posłowanie stało się zagrożeniem dla mojej wolności sumienia – tłumaczył po latach. Mandat sprawował sześć lat, w 1982 roku, pięć tygodni po wprowadzeniu stanu wojennego zdecydował się na rezygnację. Co nie zachwiało jego karierą, nadal występował w teatrach, w telewizji, w filmie.

W 1989 roku wrócił do parlamentu, wszedł do Senatu z listy opozycyjnego Komitetu Obywatelskiego Solidarność. Ale i to spotkanie z polityką uznał za porażkę. – Zostałem senatorem, dostając się wraz z kolegami Szczepkowskim i Łapickim w szpony parlamentaryzmu, oczywiście w nadziei, że będę mógł chronić interesy ludzi sztuki, zwłaszcza zaś teatru. Czy moje nadzieje się spełniły? W poczuciu bezradności wycofałem się – komentował.

Inteligencja

Nie ulega natomiast wątpliwości, że pełnię satysfakcji dawał mu teatr, aktorstwo i reżyseria. Po ukończeniu w 1947 roku studiów w krakowskim Państwowym Studiu Dramatycznym (przekształconym później w Państwową Wyższą Szkołę Teatralną), po krótkim angażu w renomowanych krakowskich teatrach Starym i Słowackiego, przeniósł się za swoim byłym pedagogiem Władysławem Woźnikiem do Teatru Wyspiańskiego w Katowicach. ODWIEDŹ I POLUB NAS Po dekadzie, w końcu lat 50., był już w Warszawie. Debiutancką rolą sędziego Custa w sztuce Ugo Bettiego „Trąd w Pałacu Sprawiedliwości” zawładnął zarówno krytyką jak i widownią. Po dziś dzień ten debiut na deskach Sceny Kameralnej stołecznego Teatru Polskiego określany jest jako jedno jego z największych osiągnięć. „Jeżeli można by za kreacje aktorskie przyznawać Oskara – dałbym go Holoubkowi za rolę Custa” - pisał historyk teatru profesor Zbigniew Raszewski.

To po tej inscenizacji przylgnęło do Gustawa Holoubka określenie „aktor myślący” i ten wizerunek artysta przez następne lata gorliwie pielęgnował.

Można przytoczyć choćby znaną anegdotę dziejącą się w warszawskim SPATIF-ie. Pewnego dnia wpadł do tej gwarnej, pełnej ludzi restauracji pisarz i aktor Jan Himilsbach (który, z kolei, kreował się na prostego człowieka, ku czemu miał podstawy, bo początkowo pracował jako kamieniarz na warszawskich Powązkach). Rozejrzał się i krzyknął głośno: – Inteligencja wypier…!

Holoubek miał wówczas unieść się z krzesła i powiedzieć: – Nie wiem jak państwo, ale ja wypier…

Holoubka brali za zboczeńca, Osiecka udawała Francuzkę, Jędrusik kąpała się w szampanie. Wakacje gwiazd w PRL

Gdyby w Chałupach nagrywano rozmowy elit, powstałaby nieprawdopodobna encyklopedia snobizmu i letnich uciech.

zobacz więcej
Wizerunek aktora-mędrca podtrzymywał starannie dobierając role teatralne, także filmowe, ale i w telewizji, która dała mu szeroką popularność. Szczególnie znacząca dla intelektualnego mitu Holoubka była rola Profesora Tutki w kiedyś bardzo popularnym, a dziś niesłusznie zapomnianym serialu Andrzeja Kondratiuka (na podstawie cyklu opowiadań Jerzego Szaniawskiego). Tytułowy bohater tego filmu, kulturalny i elegancki mężczyzna, przesiaduje w kawiarni wraz z przyjaciółmi – sędzią, mecenasem, doktorem i rejentem – i w rozmowach z nimi snuje pozornie banalne opowieści z głębokim moralnym i filozoficznym podtekstem.

Dreszcze

Wielu krytyków uważa Gustawa Holoubka za najwybitniejszego aktora epoki PRL, a być może i wszechasów, jego role w spektaklach teatralnych trudno zliczyć, w sumie jest ich pewnie kilkaset. W samym Teatrze Telewizji wstąpił ponad 100 razy, po raz pierwszy z „Słowie Norwidowym” w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w 1958 roku, i po raz ostatni w „Wyzwoleniu” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Maciej Prusa w 2007, na rok przed śmiercią.

Szczęśliwie wiele z dorobku Holoubka się zachowało, przede wszystkim w archiwach TVP. Ale nie tylko. W ubiegłym roku ukazała się płyta z nagraniem oratorium pasyjnego „Siedem ostatnich słów Chrystusa na krzyżu” Josepha Haydna oraz fragmentów Pisma Świętego czytanych przez Gustawa Holoubka w kościele w Katowicach w roku 1999. Jego przeciągły głos o charakterystycznej intonacji do dziś wywołuje dreszcze.

– Monika Kolet

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


• W TVP Kultura 23 kwietnia 2023 od godz. 17 „Niedziela z twórczością Gustawa Holoubka”. O godz. 18 spektakl Teatru Telewizji „Staś” autorstwa Jerzego Jarockiego w reżyserii Gustawa Holoubka.

• W TVP1 24 kwietnia 2023 godz. 21 „Sala 108” autorstwa Geralda Auberta, spektakl Teatru Telewizji z 2003 roku w reżyserii i z udziałem Gustawa Holoubka.
SDP2023
Zdjęcie główne: Gustaw Holoubek. Fot. TVP
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.