Cywilizacja

Król Karol III namaszczony w imię Boga. Jedyna taka koronacja

Karolowi zawsze bardzo leżały na sercu sprawy religii, ekumenizmu, współpracy wyznań i Kościołów. Dlatego do udziału w ceremonii zaproszono duchownych żydowskich, muzułmańskich, buddyjskich, hinduistycznych i sikhijskich. Również duchownych katolickich i to jest prawdziwa sensacja, bo po raz ostatni brali oni udział w koronacji 470 lat temu.

Od godziny 11 w sobotę 6 maja 2023 TVP1 będzie transmitować uroczystości koroncyjne króla Wielkiej Brytanii Karola III. O godzinie 15:50 także w Jedynce premiera filmu dokumentalnego "Król Karol III" w reżyserii Jima Nally'ego.

„We wszystkich kulturach ceremonie mają znaczenie. Badania pokazują, że poruszają one uczucia głęboko zakorzenione w umysłach ludzi. Nawet jeśli nie mają bezpośredniego wpływu na świat, spełniają ważne funkcje, bo nadają sens, wnosząc spokój i poczucie przynależności. Ceremonie zbiorowe zaś działają jak spoiwo społeczne. Dzięki poczuciu jedności jednostki stają się wspólnotą”.

Dimitris Xygalatas, profesor antropologii z uniwersytetu Connecticut, autor książki „Ritual: How Seemingly Senseless Acts Make Life Worth Living” (Rytuały: Jak wiele znaczy to, co pozornie nie ma sensu) uważa, że rytuały, a należy do nich zaliczyć wszelkie ceremonie i uroczystości publiczne, są dla społeczeństwa bardzo ważne. Wytwarzają bowiem, jak wyjaśnia na łamach portalu BBC News, poczucie więzi i wspólnoty. Rytuały są jak kamienie milowe – i dla ludzi, i dla społeczeństw. Bez rytualnej oprawy ważne chwile tracą smak. To dlatego, pisze, studenci, którzy skończyli studia podczas pandemii, nie doświadczali pełnej radości, bo pozbawiono ich uroczystego rozdania dyplomów.

Asumpt do snucia tego rodzaju rozważań daje koronacja Karola III – trzecia w ciągu niespełna roku okazja, gdy Brytyjczycy mogą wypróbować moc rytuałów. W czerwcu ubiegłego roku świętowano Platynowy Jubileusz 70-lecia panowania królowej Elżbiety II, we wrześniu ją żegnano. Zdaniem brytyjskich republikanów – nielicznych, ale głośnych – to wyrzucanie pieniędzy, w dodatku na instytucję, którą uważają za dysfunkcjonalną i zbędną.

Przejaw ciągłości

Czy koronacja jest konieczna? Nie. Król nie potrzebuje koronacji, żeby być królem. W monarchii dziedzicznej władca wstępuje na tron z chwilą śmierci swego poprzednika. Karol III został zatem królem 8 września 2022 roku, gdy odeszła jego matka. Koronacja jest tylko rodzajem ozdobnika, barwną kropką nad „i”, wyrazem szacunku dla brytyjskich tradycji, przejawem ciągłości czy wreszcie owym zwornikiem, o którym pisze prof. Xygalatas.

Karol III, tradycjonalista integralny, sympatyk islamu, wielbiciel klasycznego piękna

Jego matka lubiła konie, on lubi idee.

zobacz więcej
W sobotę 6 maja, w Opactwie Westminsterskim arcybiskup Justin Welby, zwierzchnik duchowy Kościoła anglikańskiego namaścił zatem Karola na króla i włożył na jego głowę koronę św. Edwarda, używaną od XVII wieku. Odbyło się to zgodnie z pradawnym rytuałem, w którym wszystko – wypowiadane słowa, przysięga, śpiewy, hołd – ma swoje miejsce, w obecności dwóch tysięcy zaproszonych gości i na oczach milionów widzów z całego świata. Śledzili oni wszystko, poza jedną tylko, najbardziej doniosłą chwilą: gdy arcybiskup Welby namaszcza świętym olejem czoło, pierś i dłonie króla. W tym momencie król i biskup zostali przesłonięci zasłoną.

Do starego rytuału wprowadzono jednak zmiany, i to na życzenie zarówno Karola, jak arcybiskupa. Najbardziej znamienną jest udział duchownych innych wyznań niż anglikańskie. Karolowi, jak wiadomo, zawsze bardzo leżały na sercu sprawy religii, ekumenizmu, współpracy wyznań i Kościołów. Do udziału w ceremonii zaproszono więc duchownych żydowskich, muzułmańskich, buddyjskich, hinduistycznych i sikhijskich, którzy jednym głosem pozdrowili króla. Ich obecność to także forma podkreślenia, że dzisiejsza Wielka Brytania to kraj zupełnie inny niż ten, w którym blisko 70 lat temu koronowano Elżbietę II. Dlatego regalia wręczyło królowi czworo członków Izby Lordów: muzułmanin, Żydówka, hinduista i Sikh.

Zaproszono również duchownych katolickich i to jest prawdziwa sensacja, bo po raz ostatni brali oni udział w koronacji 470 lat temu, w 1553 roku, gdy na królową Anglii koronowano córkę Henryka VIII Marię, zwaną Krwawą. Sensacja jest tym większa, że, jak zauważył brytyjski dominikanin Timothy Radcliffe, „antykatolickość przez parę stuleci stanowiła element brytyjskiej tożsamości”. Na pewno jednak nie była to i nie jest cecha króla Karola, który kilkakrotnie odwiedzał Watykan - m. in. w 2019 roku, na uroczystość kanonizacji Johna Henry’ego Newmana, kardynała, który dokonał konwersji z anglikanizmu na katolicyzm.

Episkopat Anglii reprezentował jego przewodniczący kardynał Vincent Nichols, ale jest też gość z Watykanu, sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin. Duchowni katoliccy wraz z arcybiskupem Welbym i przedstawicielami innych wyznań chrześcijańskich, od prawosławia po wyznania protestanckie, wspólnie udzielili królowi błogosławieństwa. Jako ciekawostkę odnotujmy natomiast fakt, że fragment Biblii odczytał premier Rishi Sunak, praktykujący hinduista.

Śpiewy w czterech językach – po angielsku, szkocku, gaelicku i walijsku – to z kolei gest pod adresem rdzennych mieszkańców Wysp Brytyjskich. A arcybiskup Justin Welby wystąpił z sugestią, by przysięgę na wierność złożyli królowi, jak każe tradycja, nie tylko obecni w Opactwie parowie Anglii, ale wszyscy jego poddani jednocześnie – oglądający ceremonię na ulicach, w domach przed telewizorami, a nawet w odległych królestwach Commonwealthu.

Dodajmy, że olej do namaszczenia króla został poświęcony w Jerozolimie i nie zawiera, bo jest to dla niego ważne, żadnych zwierzęcych dodatków; że krzesło św. Edwarda, na którym król zasiada podczas koronacji, poddano renowacji, bo po 700 latach było już w bardzo złym stanie; że Kamień Przeznaczenia – masywny (152 kg) kamienny blok, na którym podczas koronacji stawali niegdyś królowie Szkocji – umieszczono, jak każe tradycja, pod krzesłem, obawy Szkotów uśmierzając zapewnieniem, że po uroczystości wróci on do Edynburga.

Kamień ma burzliwą przeszłość: król Edward I, który w 1296 roku wywiózł go ze Szkocji, kazał skonstruować krzesło koronacyjne tak, by było w nim miejsce dla kamienia. W 1950 roku czterech młodych Szkotów wykradło kamień i wywiozło do Szkocji, rok później wrócił do opactwa, a w 1996 roku, decyzją Elżbiety II, został oddany Szkotom.

Z woli ludu

Wielka Brytania jest jedyna. W Europie przy monarchii konstytucyjnej pozostało dziesięć państw, ale w żadnym z nich władca nie przechodzi ceremonii koronacji. Wszędzie, od Norwegii po Hiszpanię i Liechtenstein, wystarcza skromna uroczystość inauguracji czy zaprzysiężenia, na ogół w parlamencie, ale czasem tylko wobec członków rządu, z dodatkiem mniej lub bardziej rozbudowanych elementów religijnych, z udziałem publiczności lub nie.

Są w tym gronie kraje, w których koronowano królów w odległej przeszłości, ale z biegiem czasu, z różnych powodów, tego zaprzestano, ale są i takie, w których koronacji nie było nigdy. To Belgia i Holandia. Władca dawnych Niderlandów przez parę wieków nosił formalny tytuł stadhoudera, czyli namiestnika, nie było więc żadnych podstaw, by na jego głowę wkładać koronę. Gdy zaś w 1816 roku powstało Królestwo Niderlandów, okazało się, że nie bardzo wiadomo, kto miałby dokonywać koronacji w kraju zróżnicowanym narodowo i religijnie: belgijski hierarcha katolicki czy holenderski duchowny protestancki? Poprzestano więc na zaprzysiężeniu.
Rok 2013. Inauguracja panowania Willema-Alexandra w kościele Nieuwe Kerk w Amsterdamie. Fot. POOL New / Reuters / Forum
W ciągu ostatnich dziesięciu lat troje europejskich władców zdecydowało się na abdykację i w każdym wypadku ich następcy zaczynali bardzo skromnie. Inauguracja panowania każdego z nich budziła zainteresowanie, ale właściwie tylko w ich własnych krajach – Holandii, Belgii i Hiszpanii.

W kwietniu 2013 roku holenderska królowa Beatrix ustąpiła z tronu na rzecz swego syna Willema-Alexandra. Podczas inauguracji, która odbyła się jak zawsze w kościele Nieuwe Kerk w Amsterdamie, król siedząc na tronie, złożył przysięgę, iż będzie chronić kraj i jego prawa, i odebrał przysięgę wierności od deputowanych do Stanów Generalnych, holenderskiego parlamentu.

Trzy miesiące później, po abdykacji swego ojca Alberta jego syn został zaprzysiężony na króla Belgów jako Filip I. Przejazd ulicami Brukseli i pozdrowienie poddanych z balkonu pałacu królewskiego to jedyne bardziej barwne akcenty przeznaczone dla szerokiej publiczności.

Podobnie skromna uroczystość odbyła się w 2014 roku w Madrycie po wymuszonej przez okoliczności (skandale obyczajowe i finansowe) abdykacji króla Juana Carlosa. Jego następca Filip VI został zaprzysiężony w Kortezach, parlamencie Hiszpanii. Nie było ani mszy, ani przejazdu ulicami.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Najskromniej wyglądają początki panowania w Szwecji i Danii. Szwedzki król Karol XVI Gustaw, na tronie od 1973 roku, został zaprzysiężony w obecności członków rządu i dopiero później odbyła się uroczystość w sali tronowej pałacu królewskiego. To widomy przejaw wprowadzonej do szwedzkiej konstytucji zasady, iż „król panuje z woli ludu” – już nie z woli Boga. W Danii nie było nawet tego: w 1972 roku z balkonu królewskiego pałacu Christiansborg poinformowano, że Małgorzata II wstąpiła na tron. Elementem widowiskowym jest w Danii okrzyk „hura!”, powtórzony dziewięć razy przez zgromadzonych poddanych.

Tylko Norwegia w jakiejś, choć skromnej mierze trzyma się tradycji; docenia ją być może dlatego, że przez kilkaset lat, w przeciwieństwie do Szwecji i Danii, była pozbawiona własnej państwowości. Król udaje się z Oslo do Trondheim, gdzie w katedrze Nidaros, miejscu koronacji władców Norwegii w wiekach średnich, otrzymuje błogosławieństwo. Tak w 1991 roku rozpoczął panowanie Harald V.

Na poduszce albo na trumnie

Czy poddani europejskich królów choć trochę zazdroszczą Brytyjczykom? Czy chcieliby może, by ich władców otaczało na świecie równie gorące zainteresowanie? Potwierdza ono skądinąd, że Dimitris Xygalatas ma rację, gdy pisze o znaczeniu emocji w budowaniu poczucia więzi – czyż bowiem każdy obserwator ostatnich ceremonii w Londynie nie czuje się po trosze dobrym znajomym brytyjskiej rodziny królewskiej?

Na postawione na wstępie pytanie wcale jednak nie jest łatwo odpowiedzieć. Mieszkańcy królestw skandynawskich, Hiszpanii czy Holandii swych monarchów traktują z dużą sympatią i szacunkiem, ale bez wielkich emocji, jakie – właśnie z uwagi na jej wyjątkowy charakter – budzi monarchia brytyjska, o której wszyscy wiedzą wszystko. Cały świat przecież ogląda transmisje ze ślubów i pogrzebów w rodzinie Windsorów, a teraz z koronacji. A ile znajdzie się osób, które będą chciały oglądać transmisje z zaprzysiężenia, które odbywa się w rządzie czy w parlamencie? Bez całej stubarwnej oprawy, odwołań do tradycji, przejazdu karetą, poruszających śpiewów i prominentnych gości, słowem – bez prawdziwej królewskiej pompy?

I – może przede wszystkim – bez korony. Korona to ważny element nie tylko dziecięcych wyobrażeń, jak mają wyglądać królowie i księżniczki. W Opactwie Westminsterskim arcybiskup Justin Welby włożył koronę najpierw na głowę Karola, a później Kamilli, która, zgodnie z wolą Elżbiety, zostanie prawdziwą królową, a nie tylko, jak niegdyś sądzono, księżną małżonką. Korona, widoczna dla każdego – w opactwie, na telebimie czy przed ekranem w domu – odegrała swoją rolę jak to czyniła przez wieki.
Koronę hiszpańskich królów można oglądać w Pałacu Królewskim w Madrycie. Fot. Ricardo Rubio / Zuma Press / Forum
Tymczasem w innych monarchiach korona wprawdzie jest, ale trochę tak jakby jej nie było. Bywa obecna podczas inauguracji, ale nie na głowie monarchy, lecz na aksamitnej poduszce, umieszczonej obok króla lub u jego stóp. Nie zawsze też jest to taka korona jaką nosili dawni królowie – szczerozłota, ciężka, wysadzana szlachetnymi kamieniami, z krzyżem i bogatą symboliką. Koronę holenderską na przykład wykonano z pozłacanego srebra, ozdabiając ją sztucznymi perłami i ozdobami wykonanymi z barwionego szkła. Nie ma w niej ani jednego szlachetnego kamienia.

Tylko podczas królewskich pogrzebów korona jest zawsze obecna. Spoczywa wówczas na trumnie zmarłego władcy. Na stałe zaś korony, tak jak inne regalia, czekają na swój dzień w skarbcach i muzeach narodowych.

Królowie brytyjscy mają do dyspozycji kilka koron. Poza koroną św. Edwarda to między innymi korona królowej Wiktorii i korona imperialna, wykonana dla Jerzego VI w 1937 roku. Dodajmy jednak, gwoli prawdy, że i w Wielkiej Brytanii korona, by tak rzec, ostała się tylko na wyjątkowe okazje. Już Elżbieta II w ostatnich latach występowała w parlamencie nie w koronie, lecz w kapeluszu. A Karol III nie życzył sobie, by na nowych znaczkach i monetach z jego podobizną sportretowano go w koronie. Tak samo w swoim czasie postanowił jego dziadek Jerzy VI, wówczas jednak przynajmniej obraz korony zamieszczono obok.

Nie mój król

Wśród znajomych, na fotelu, z nogami wyciągniętymi na niskim stoliku – tak, według opisu w dzienniku „The Independent”, 2 czerwca 1953 roku transmisję telewizyjną z koronacji swej bratanicy Elżbiety oglądał Edward, książę Windsor. Co wówczas myślał i czuł? Zapewne rozgoryczenie, bo nie został zaproszony na uroczystość i była to decyzja samej Elżbiety, która nie życzyła sobie obecności stryja. Ale może również nutę żalu?

Edward VIII był jedynym brytyjskim królem, którego koronacja ominęła. Zaplanowano ją na 12 maja 1937 roku, pół roku wcześniej jednak, po jedenastu miesiącach na tronie, Edward abdykował. Ceremonia odbyła się zgodnie z planem, w wyznaczonym dniu, tylko koronę włożono nie na głowę Edwarda, a jego młodszego brata Jerzego VI. To, że Edwarda nie zaproszono, było aż nadto oczywiste. Nie tylko zrzekł się tronu, ale uczynił to w otoczce wielkiego skandalu – obyczajowego i konstytucyjnego.

„To nie mój król” – antymonarchistyczna grupa Republic pod takim hasłem apeluje o sprzeciwianie się ceremonii i monarchii w ogóle. Koronacja, o czym jej członkowie i przychylne im media mówią chętnie i dużo, to uroczystość kosztowna, niewspółczesna, najzupełniej zbędna, tak zresztą jak sama monarchia. Ale republikanie niczego nie mogą zdziałać, bo jest ich tylko garstka. Nawet jeśli w ostatnich latach monarchia istotnie straciła na popularności, a odejście kochanej przez naród Elżbiety II sprawia, że nie da się uniknąć pytań o jej przyszłość i potrzebę zmian.

– Teresa Stylińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Przygotowanie królewskiego płaszcza, który założy Karol III w czasie swej koronacji w Opactwie Westminsterskim. Fot. ROTA / Camerapress / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.