Cywilizacja

Siła, z którą liczy się każdy amerykański prezydent

Ponad 30 milionów Amerykanów ma irlandzkie korzenie. Szkotów z pochodzenia jest nieco mniej; ich liczbę szacuje się na 20-25 milionów. Jest więc o co zabiegać. Obie społeczności nigdy też nie straciły duchowych, a często też faktycznych więzów z krajem przodków. I Szkoci, i Irlandczycy są dumni ze swego pochodzenia i nie kryją, jak bardzo leżą im na sercu sprawy narodowe.

„Jestem Irlandczykiem” – odparł Joe Biden, gdy podczas poprzedniej kampanii wyborczej dziennikarz BBC poprosił go o parę słów dla stacji. Wypowiedzi nie było, Biden odwrócił się na pięcie i odszedł, a jego zachowanie nie bez racji odebrano jako przejaw irlandzkiego dystansu wobec tego, co angielskie.

„Jak dobrze znowu być w domu” – to pierwsze słowa Donalda Trumpa, gdy na początku maja, po pięcioletniej przerwie, przyleciał do Szkocji.

Joe Biden i Donald Trump już raz rywalizowali w wyborach prezydenckich, a wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku mogą się zmierzyć ponownie. O obu wiadomo wszystko, bo wszystko – program, powiązania, interesy, więzy rodzinne – zostało gruntownie przebadane i podane do wiadomości publicznej. Z pola widzenia umyka zwykle jednak fakt może nie najważniejszy, ale na pewno ciekawy – rywalizacja obu polityków to w jakiejś mierze także duchowe starcie dwóch bardzo wpływowych amerykańskich społeczności: Irlandczyków i Szkotów.

Nie ma mowy rzecz jasna o żadnym konflikcie. Chodzi raczej o to, jak odmiennie Irlandczycy i Szkoci traktują swych prominentnych rodaków. Niedawna wizyta Joe Bidena w Irlandii przypomniała, jak mocne są więzy – emocjonalne, choć nie tylko – łączące Amerykanów irlandzkiego pochodzenia z ojczyzną przodków. Amerykański prezydent witany był gorąco, od Belfastu w Irlandii Północnej po hrabstwo Mayo na terenie republiki, gdzie mieszka jego rodzina.

Donald Trump w Szkocji nigdy tego nie doświadczył. Przyjmowany bywał chłodno, czasami wręcz wrogo. Być może sam po trosze się do tego przyczynił, angażując się parę lat temu w ostry spór o zabudowę nadmorskich terenów, które przeznaczył pod pole golfowe i wielki kompleks hotelowy. Ale nawet gdyby tak było, zdumiewa fakt, że jego nazwiska nie ma na oficjalnej stronie scotland.org, wśród amerykańskich prezydentów o szkockich korzeniach! Choć – jakżeby inaczej? – znalazło się miejsce dla Baracka Obamy, pupila światowej lewicy. A przecież, jak skrupulatnie wyliczyli specjaliści, Obama jest Szkotem w stopniu minimalnym, bo tylko 3 proc. krwi w jego żyłach stanowi krew szkocka. Tymczasem Trump nie musi szukać swych rodzinnych korzeni w odległej przeszłości, jest bowiem pół-Szkotem, po matce, Mary Anne MacLeod, urodzonej na wyspie Lewis w archipelagu Hebrydów. Poprawność polityczna z pewnością wtrąciła tu swoje trzy grosze.

Głosy na miarę wygranej

Premier Irlandii to jedyny na świecie polityk, który ma zagwarantowane coroczne spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych – zauważył kiedyś żartobliwie brytyjski tygodnik „The Economist”. To bezsprzecznie zasługa świętego Patryka. Co roku bowiem w dniu św. Patryka, 17 marca, w Białym Domu odbywa się okolicznościowe przyjęcie, w którym szef rządu Irlandii – a także ministrowie i przywódcy partii, ostatnio nawet protestanckich ugrupowań z Irlandii Północnej, co jest zmianą nieledwie rewolucyjną – zawsze bierze udział. Ta dobrze już utrwalona tradycja pokazuje, że społeczność irlandzka w USA to siła, z którą liczy się każdy prezydent, gubernator, kongresmen i senator.
Szkoci pozazdrościli Irlandczykom i starają się wypromować Dzień Tartanu z podobną doroczną paradą na ulicach Nowego Jorku. Fot. Bruce Cotler / Zuma Press / Forum
Społeczność szkocka nie dostąpiła jeszcze aż takich zaszczytów, ale ponieważ umiejętnie korzysta z doświadczeń Irlandczyków i stara się iść w ich ślady, nie można wykluczać, że pewnego dnia 6 kwietnia w Dniu Tartanu prezydent powita w Białym Domu szkockich gości. Dzień Tartanu to ciągle nowość, bo obchodzony jest zaledwie od połowy lat 80., gdy Szkoci z Kanady pozazdrościwszy Irlandczykom Dnia św. Patryka, wystąpili z pomysłem kultywowania w podobnym stylu zwyczajów i kultury Szkocji. Od tego czasu szkocka diaspora dokłada starań, by stało się to tradycją, i chyba nie bez skutku.

Na pytanie, po co to wszystko amerykańskim władzom, odpowiedź jest oczywista: głosy milionów wyborców. Ponad 30 milionów Amerykanów ma irlandzkie korzenie. Szkotów z pochodzenia jest nieco mniej; ich liczbę szacuje się na 20-25 milionów. Jest więc o co zabiegać. Obie społeczności nigdy też nie straciły duchowych, a często też faktycznych więzów z krajem przodków. I Szkoci, i Irlandczycy są dumni ze swego pochodzenia i nie kryją, jak bardzo leżą im na sercu sprawy narodowe.

Takich spraw jest niemało, a każda podsyca nastroje. Zjednoczenie Irlandii, suwerenność Szkocji, konsekwencje brexitu – szkocką i irlandzką diasporę obchodzą nie mniej niż mieszkańców Szkocji i Irlandii. To jedna – choć nie jedyna – z przyczyn, dla których Stany Zjednoczone patronowały przed laty rozmowom pokojowym w Irlandii Północnej, a i teraz, przy okazji 25. rocznicy porozumienia z Wielkiego Piątku, mocno podkreślały swój udział. Przez lata było tajemnicą poliszynela, że wśród amerykańskich Irlandczyków zbierano pieniądze dla Irlandzkiej Armii Republikańskiej i innych katolickich ugrupowań paramilitarnych.

Jak to się stało, że niewielkie, zaledwie pięciomilionowe narody dały początek społecznościom, które w nowej ojczyźnie zdobyły z czasem tak mocną pozycję? Obecność Szkotów i Irlandczyków już w XVII – XVIII wieku, u zarania osadnictwa z Europy, znajomość angielskiego, tworzenie zwartych skupisk na wschodnim wybrzeżu Ameryki – Irlandczycy głównie w stanie Massachusetts, Szkoci w Maine i Karolinie Południowej – a przy tym pracowitość i wzajemne wsparcie: to wszystko, po upływie paru pokoleń, przyniosło sukces.

Owce pożarły Szkotów

Sto lat podzielonej Irlandii. Czy skutkiem brexitu będzie terror?

Partie katolickie odrzuciły propozycję udziału w zespole przygotowującym obchody rocznicy.

zobacz więcej
A przecież za morze wyruszali najbiedniejsi. W Irlandii masowa emigracja w latach 1848- 1852 była odpowiedzią na Wielki Głód, spowodowany zarazą ziemniaczaną (ziemniaki były tu podstawą pożywienia) i bezczynnością angielskich władz w obliczu tragedii. Z głodu i chorób zmarło półtora miliona ludzi, drugie tyle opuściło kraj i była to prawdziwa katastrofa demograficzna, której skutki Irlandia odczuwa do dzisiaj.

W tak dramatycznych okolicznościach przodkowie Joe Bidena ze strony matki: Edward Blewitt z hrabstwa Mayo i James Finnegan z hrabstwa Louth wyruszyli wraz z rodzinami za morze szukać szczęścia w Nowym Świecie.

„Za każdym razem, gdy byłem u niego w Scranton w Pensylwanii, mój dziadek Ambrose Finnegan mówił: Joey, pamiętaj, że najlepsza kropla krwi w twoich żyłach jest irlandzka” – opowiadał prezydent gościom tegorocznego przyjęcia w Dniu św. Patryka.

Ze Szkocji wyjechało też wielu ludzi, którzy po połączeniu Szkocji z Anglią u progu XVIII wieku nie odnajdywali się w nowej rzeczywistości. Nie bez znaczenia był rozpad systemu klanowego, zapewniającego ludziom oparcie i pomoc. Szkocka XVIII-wieczna emigracja była też do pewnego stopnia organizowana i planowana, Ci, którzy wyruszyli do Ameryki wcześniej, poszukiwali w Szkocji ludzi do pracy, m. in. w kopalniach. I znajdowali ich bez większego trudu, bo rewolucja przemysłowa miała swoją cenę. Zwłaszcza w Szkocji.

„Owce pożarły ludzi” – to dobrze znane powiedzenie lapidarnie ujmuje jej początki, gdy ludziom odbierano ziemię, by zamienić pola na pastwiska dla owiec, które dostarczały surowca dla intensywnie rozwijającego się w Anglii przemysłu włókienniczego. Otóż owce pożerały ludzi przede wszystkim w Szkocji i w ten sposób, nic o tym nie wiedząc, miały udział w masowej emigracji Szkotów.

Szkoci najbardziej szczycą się tym, że na pokładzie statku „Mayflower”, który w 1620 roku przywiózł do Ameryki pierwszych osadników z Europy, był Szkot, nazwiskiem Robert Sproat (lub Sprout). Tak przynajmniej twierdzą. Za to od początku XVIII wieku same władze angielskie ułatwiały emigrację, by pozbyć się z kraju bojowo nastawionych Szkotów, wiecznie buntujących się przeciwko zawartej unii. W majestacie prawa za morze wysyłano także więźniów, bo ustawa z 1717 roku stwarzała możliwość zamiany więzienia na pracę w koloniach. Wielu Szkotów, którzy tą drogą trafili do Ameryki, walczyło później po stronie Amerykanów w wojnie o niepodległość.

W samym centrum Dublina, nad brzegiem rzeki Liffey, ostatkiem sił wlecze się gromadka nędzarzy. Wychudzeni mężczyźni, kobiety, dzieci i nawet, na końcu, zabiedzony pies. Wsiądą na statek, który zawiezie ich do Ameryki, wyśnionej krainy szczęścia i dobrobytu, gdzie jest praca, za to nie ma głodu ani znienawidzonych Anglików, którzy nie robią nic, by pomóc umęczonym irlandzkim poddanym Korony. Dubliński pomnik upamiętnia ofiary Wielkiego Głodu, ale jest to zarazem pomnik Wielkiej Emigracji w wydaniu irlandzkim.

Pomnik szkockich emigrantów stoi nad brzegiem morza, w rejonie Highlands: mężczyzna w kilcie, kobieta i dziecko, wpatrzeni w morze, za którym czeka lepszy los. Nikt z wyjeżdżających nie przypuszczał nawet, jak mocno oni sami i ich rodacy wrosną w życie Ameryki.

Rodzina Kennedych i magnat stalowy

Obydwie społeczności nie przepuszczają okazji, by podkreślić, jak wielu wydały wielkich Amerykanów. Irlandczyków opromienia iście królewska – w kategoriach amerykańskich, uwzględniających także drogę z nizin na szczyt – rodzina Kennedych. Rodzice prezydenta Johna Kennedyego, Joseph i Rose, przyszli na świat w Ameryce, ale rodziny obojga miały już za sobą awans społeczny. Obie mieszkały w Bostonie, który do dzisiaj jest traktowany jak miasto po trosze irlandzkie.
„Witaj w domu, panie prezydencie”. Irlandczycy z hrabstwa Mayo nie zapomnieli, skąd wywodzą się przodkowie Joe Bidena. Fot. CLODAGH KILCOYNE / Reuters / Forum
Kierunek bywał też odwrotny. Eamon de Valera, jeden z twórców niepodległej Irlandii i jej późniejszy prezydent, Irlandczyk po matce, urodził się w Nowym Jorku, był zatem obywatelem amerykańskim – i to ocaliło mu życie. Gdy bowiem po powstaniu wielkanocnym w Dublinie w 1916 roku Anglicy dokonali egzekucji jego przywódców, de Valerę jako obywatela USA oszczędzono. Faktem jest, że właśnie konflikt irlandzko-brytyjski bardzo skutecznie podtrzymywał więzy diaspory irlandzkiej z ojczyzną przodków.

Diaspora szkocka nie ma takiego punktu zaczepienia. Najbardziej prominentnym jej przedstawicielem był w dodatku nie polityk z najwyższej półki – choć ich także nie brakowało – lecz wielki przemysłowiec i równie wielki filantrop, o nieocenionych zasługach zwłaszcza na polu kultury. To Andrew Carnegie, fundator uczelni i bibliotek, fundacji i organizacji charytatywnych, przede wszystkim zaś Carnegie Hall, sali koncertowej – a właściwie całego wielkiego kompleksu muzycznego – w Nowym Jorku. Carnegie, co nie jest powszechnie znane, sfinansował też budowę Pałacu Pokoju, siedziby Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

Szkoci mają się więc czym chlubić, tym bardziej, że ich wielki rodak apelował do bogaczy swych czasów, by w poczuciu odpowiedzialności dzielili się ze społeczeństwem. Sam swój przeogromny majątek zgromadził jako właściciel stalowni w Pittsburgu, czyli, jak to określano, magnat stalowy. W Ameryce spędził całe prawie życie. Wyruszył ze Szkocji z rodzicami jako 12-letni chłopiec, w 1847 roku, a swemu rodzinnemu miastu Dunfermline ufundował po latach między innymi park i bibliotekę.

W świecie amerykańskich polityków, filmowców, muzyków, aktorów trudno znaleźć kogoś, kto nie przedstawiałby się jako potomek imigrantów szkockich czy irlandzkich. Korzenie, jeśli uwzględnić upływ czasu i mieszane małżeństwa, bywają słabe i odległe, ale są, i podkreślają je z satysfakcją nie tylko sami zainteresowani, ale i obie społeczności. Odnotujmy zatem, że w gronie Irlandczyków są Walt Disney, Henry Ford, Gene Kelly, Alfred Hitchcock, Ben Affleck, George Clooney, Elvis Presley i Kurt Cobain. Wśród Szkotów – Alexander Graham Bell, Rupert Murdoch, Edgar Allan Poe, Mark Twain, Ron Howard, Julia Roberts, Marilyn Monroe, Harry Belafonte i Tommy Hilfiger. Wielu – na przykład astronauta Neil Armstrong – wywodzi się z obu społeczności.

Szkoci i Irlandczycy zgodnie podkreślają swą obecność wśród sygnatariuszy Deklaracji Niepodległości i wśród prezydentów. Szkoci twierdzą, że aż 35 z 46 prezydentów miało szkockich przodków – w tym George Washington, Thomas Jefferson, William McKinley i Franklin Delano Roosevelt. Irlandczycy przyznają się do 23, wśród których są Ulysses Grant, Harry Truman i Richard Nixon. Wspólni dla obu społeczności są między innymi Woodrow Wilson, Ronald Reagan i Barack Obama.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że choć Irlandczycy są może bardziej widoczni w sferze publicznej, to szkockie dziedzictwo jest lepiej znane i bardziej inspirujące. Składają się na to w równej mierze historia, literatura – od szekspirowskiego „Makbeta” po historyczne powieści Waltera Scotta – i widoki Szkocji. Chmurne krajobrazy, rozrzucone na morzu wyspy, doliny wcinające się między zielone wzgórza, waleczni wojownicy w kiltach, klany i ich barwne kraciaste tartany, które są jak rodowe herby, wojny klanów, okrucieństwa Anglików, ambitna lady Makbet i nieszczęsna Maria Stuart – to wszystko pobudza wyobraźnię, nie bez udziału Hollywoodu, by przypomnieć „Braveheart” i „Rob Roya”. Barwny szkocki fresk zapada w pamięć mocniej niż niedawne zmagania Irlandczyków, z tym samym zresztą wrogiem.

– Teresa Stylińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Doroczna parada w Dniu Św. Patryka na Piątej Alei w Nowym Jorku. Fot. Luiz Rampelotto / Zuma Press / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.