Klasycznym przykładem jest szef Grupy Wagnera, rosyjski biznesmen Jewgienij Prigożyn. To człowiek, który nie jest częścią wewnętrznego politycznego kręgu Putina, ale wykonuje zadania, o które prosi go Kreml. Poza tym, że jest ulubionym przedsiębiorcą władzy, prowadzi farmy trolli i kiedy trzeba było wpłynąć na wynik wyborów w USA, Prigożin to zrobił, a gdy trzeba było zorganizować najemników do Donbasu, Prigożyn zorganizował. Później wynajął najemników do Syrii, wykorzystując do tego sieć firm zajmujących się działalnością w różnych branżach. To też było zadanie zlecone przez Kreml. Interesujące jest to, że Grupa Wagnera zasadniczo nie kryje się przed światem. Wiemy, czym jest, skąd się wzięła i kto za nią płaci. Na początku chodziło o to, żeby Kreml mógł wyprzeć się przed społeczeństwem swojego zaangażowania w Syrii. Ten konflikt wywoływał w kraju ekscytację, a Rosjanie odbierali go jako zaawansowaną technicznie operację dalekiego zasięgu, w której ich wysokiej jakości samoloty bombardują rebeliantów. Tyle że Moskwa później musiała zaangażować tam wojska lądowe – mogli być zabici, i byli. Wykorzystano więc najemników Wagnera. Dziś ta formacja służy przede wszystkim do okłamywania własnego społeczeństwa, ale odgrywa też znaczenie w wojnie na Ukrainie. Rosja po prostu nie ma wystarczającej liczby żołnierzy. Prigożyn rekrutuje więc ludzi z kolonii karnych i więzień. Na tym przykładzie widzimy cały obraz rosyjskiego państwa. Nie ma granicy między tym, co publiczne a co prywatne, między tym, co legalne a nielegalne. To nie ma znaczenia, gdy jest ktoś taki jak Prigożyn.
W jednym z odcinków swojego podcastu „In Moscow's Shadows” (pol. W cieniu Moskwy – przyp red.) wykazywał pan, że istnienie najemników jest sprzeczne z konstytucją Rosji.
Formalnie to nielegalne. Jest nawet paragraf w rosyjskim kodeksie karnym, na którego podstawie najemnicy i sam Prigożyn już dawno mogliby trafić za kratki. Ale co z tego, skoro reżim Putina tworzy dziwną fasadę legalizmu, lubi sprawiać wrażenie, że działa w ramach prawa, na przykład zmienia zapisy w konstytucji, aby przedłużać swoją prezydenturę. Tyle że w praktyce to taki autorytarny monarchizm w starym stylu. To, czego oczekuje Putin, zostanie wykonane bez względu na literę prawa, a Grupa Wagnera jest tego przykładem. Istnieje wiele sprzecznych informacji na jej temat. Pierwotnie została założona jako firma poza Rosją, jej finanse są obsługiwane jako część operacji imperium biznesowego Concord, więc bardzo trudno jest prześledzić, skąd pochodzi finansowanie. Czyli możemy mieć tu jeszcze kwestię prania brudnych pieniędzy. A pamiętajmy, że w praniu brudnych pieniędzy nie chodzi o to, by ludzie uwierzyli, że są one legalne, ale o to, by niemożliwe stało się udowodnienie, że są nielegalne. Myślę, że podobnie jest z Grupą Wagnera: Kreml chce po prostu utrudnić ludziom ustalenie, czym ona jest, co robi i czy jest to rzeczywiście nielegalna.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Wojna zaczęła być toczona przez kryminalistów. To miało być groźne dla Ukrainy, a staje się niebezpieczne dla samej Rosji.
Były już przypadki, gdy przestępcy zwerbowani z kolonii karnych do Grupy Wagnera, po półrocznym kontrakcie na froncie, dostali amnestię, wrócili do domu i tam popełniali zbrodnie. W Rosji następuje wzrost przestępczości, jest coraz więcej broni na czarnym rynku. To potwierdza, że reżim Putina tak naprawdę od początku nie postrzegał przestępczości zorganizowanej jako problemu społecznego, ale sam twórczo rozwinął ideę dogadywania się z gangsterami. Najpierw wyglądało to tak: reżim Putina mówił przestępcom, czego nie powinni robić, czyli pokazywać się z niewłaściwymi ludźmi, urządzać strzelanin na ulicy jak w latach 90. XX wieku, aby powstało wrażenie, że w Rosji przestępczości nie ma. Zostało im powiedziane: tak długo jak będziecie trzymać się granic, będziecie mieć spokój.
Teraz ta umowa wygląda inaczej, państwo oczekuje od gangsterów współpracy, nie tylko określa ograniczenia, ale i wymaga określonych działań. Mniej więcej od 2011 roku widzę, że nie tylko mówi im się: nie rób tego czy tamtego, ale też zajmij się zleconymi zadaniami. Mamy zatem działania hakerów, zaangażowanie przestępców w aneksję Krymu, organizowanie bojówek w Donbasie. I myślę, że ten problem będzie narastał. Obecnie zorganizowana przestępczość dostaje koncesje, może handlować ludźmi i narkotykami, a przy okazji będzie przemycać do Rosji deficytowe, obłożone sankcjami mikrochipy potrzebne dla przemysłu zbrojeniowego. Czyli możemy stwierdzić, że państwo w jakiś sposób opodatkowuje gangsterów, za pomoc w pewnych sprawach przymyka oko na inne. Widzimy zatem wyraźną kryminalizację wojny, do tego zaangażowanie skazańców i stosowanie przerażająco brutalnych metod. To, moim zdaniem, będzie odbijać się czkawką w Rosji przez długie lata.