Kultura

Czy ukraiński reżyser daje Niemcom alibi?

Z „Historii naturalnej unicestwienia” może płynąć wniosek, że w czasie drugiej wojny światowej Niemcy doznali takich samych, a może i gorszych, krzywd niż inne narody.

Ten film musiał w Polsce wywołać emocje. „Historia naturalna zniszczenia” to produkcja dokumentalna z roku 2022 w reżyserii Siergieja Łoźnicy o bombardowaniu miast niemieckich przez lotnictwo aliantów zachodnich podczas drugiej wojny światowej.

W trakcie niedawno zakończonego 20. festiwalu Docs Against Gravity w Warszawie (jego edycja online trwa do 4 czerwca bieżącego roku) twórca spotkał się z zarzutem, że swoim obrazem pomniejsza winy narodu niemieckiego za hekatombę lat 1939-1945.

W filmie nie ma żadnych komentarzy. Przez blisko 110 minut oglądamy wyłącznie unikalne archiwalne nagrania, które pokazują, jak sielskie życie niemieckich cywilów legło w gruzach po alianckich nalotach dywanowych.

Twórca zainspirował się esejem zmarłego w roku 2001 niemieckiego pisarza Winfrieda Georga Sebalda „Wojna powietrzna i literatura”. Tyle że tekst ten jest aktem oskarżenia przeciw kulturze niemieckiej. Zarzut Sebalda sprowadza się do tego, że straszliwe doświadczenie, jakim dla cywilnej ludności Kolonii, Hamburga, Drezna było zburzenie tych miast, nie zostało przepracowane. Autorowi chodzi o to, że w literaturze niemieckiej dominują w tej sprawie milczenie i zakłamanie – jeśli nawet w poszczególnych dziełach pojawia się zgroza pożogi, to jest ona estetyzowana i uwznioślana, a mierzenie się z okrutną prawdą należy do wyjątków. Sebald wytyka swoim rodakom także to, że nie rozliczyli się ze zła wyrządzonego światu przez III Rzeszę.

W Polsce postawa niemieckiego pisarza powinna być przyjęta z uznaniem. Dlatego rodzi się pytanie: co takiego jest w – inspirowanym przecież esejem Sebalda – filmie Łoźnicy, że wśród polskich widzów spotkał się z krytyką? Zanim spróbuję udzielić na nie odpowiedzi, przypomnę pokrótce, kim jest reżyser.

Blisko 59-letni artysta to pochodzący z Białorusi rosyjskojęzyczny obywatel Ukrainy, który od roku 2001 mieszka w Niemczech. Ma na swoim koncie zarówno produkcje fabularne, jak i dokumentalne – na wielu międzynarodowych festiwalach nagradzane. Portretuje w nich między innymi mroczne oblicze Rosji – zarówno współczesne, jak i to z przeszłości.

Intrygująca są zawodowe początki Łoźnicy. Zanim został reżyserem, ukończył studia inżynierskie z dziedziny matematyki i pracował w Instytucie Cybernetyki w Kijowie, gdzie między innymi zajmował się sztuczną inteligencją. A jednocześnie był tłumaczem z języka japońskiego. Działo się to na przełomie lat 80. i 90. XX wieku, czyli w czasach sowieckich. Wtedy takie placówki, jak wspomniany kijowski instytut, pod nadzorem sowieckich służb specjalnych prowadziły badania w obszarach, które były dla ZSRR strategiczne.

Tu rządzą kłamstwo i przemoc, a politykę uprawiają kryminaliści

Pod nadzorem możnych patronów z Moskwy stworzono rezerwaty dzikiego życia.

zobacz więcej
Stosunek Łoźnicy do relacji rosyjsko-ukraińskich odzwierciedla jego film „Donbas” z roku 2018. To w pewnym sensie fabularyzowany dokument. Scenariusz tej produkcji powstał na podstawie amatorskich nagrań krążących na You Tube'ie. Łoźnica pokazał tytułowy region jako miejsce obciążone postsowieckim moralnym spustoszeniem, a prorosyjskich separatystów – jako margines społeczny (więcej w tekście „Tu rządzą kłamstwo i przemoc, a politykę uprawiają kryminaliści”).

Po pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku reżyser opuścił Europejską Akademię Filmową. Tym gestem chciał wyrazić niezadowolenie z faktu, że instytucja ta, w jego przekonaniu, zachowywała się zbyt biernie wobec zbrodniczej polityki Kremla. Ale jednocześnie potem Łoźnicy dostało się od samych Ukraińców: został on usunięty z Ukraińskiej Akademii Filmowej, gdy sprzeciwił się bojkotowi kultury rosyjskiej.

Abstrahując więc od tego, jak ocenilibyśmy postawę reżysera, trzeba przyznać, że może ona świadczyć o jego intelektualnej niezależności.

Na dodatek, sympatii na Ukrainie nie przysporzył mu dokument „Babi Jar. Konteksty” z roku 2021. W filmie tym poruszony został wątek kolaboracji Ukraińców z niemieckimi okupantami w przygotowaniu gruntu pod zagładę Żydów.

A jak jest w przypadku „Historii naturalnej zniszczenia”? Przypuszczalnie w eseju Sebalda Łoźnica zwrócił przede wszystkim uwagę na dramatyczne opisy alianckich bombardowań. Tyle że o ile niemiecki pisarz nie potraktował koszmaru, który dotknął niemiecką ludność cywilną jako alibi dla Niemców, o tyle ukraiński reżyser zdaje się to właśnie uczynił.

Po dwóch projekcjach filmu na Docs Against Gravity odbyły się spotkania Łoźnicy z publicznością. W ich trakcie posypały się gorzkie uwagi od widzów. Reżyser usłyszał między innymi, że wymowa „Historii naturalnej zniszczenia” jest taka, iż głównymi ofiarami drugiej wojny światowej są niemieccy cywile. Ktoś z sali przypomniał o masakrach bombowych, jakie lotnictwo niemieckie zgotowało Warszawie czy Rotterdamowi.

Łoźnica odrzekł, że oczywiście to wszystko też się wydarzyło, ale jego produkcja jest o czymś innym. I jako kluczowy jej fragment wskazał słowa wypowiedziane przez Arthura Harrisa, w okresie drugiej wojny światowej dowódcę dywizjonów bombowych lotnictwa brytyjskiego, późniejszego marszałka Królewskich Sił Powietrznych. Ów oficer w jednym ze swoich wystąpień powiedział, że przed Brytyjczykami nikt nie przeprowadzał takich bombardowań, jakie postanowili oni przeprowadzić, że zrobią to pierwsi, i sprawdzą, czy przyniesie to efekt. To będzie eksperyment – podsumował Harris.

Według Łoźnicy, w wypowiedzi brytyjskiego oficera najważniejszym słowem jest właśnie „eksperyment”. Reżyser stwierdził również, że w swoim filmie chciał pokazać, jak cywile stają się zakładnikami polityków. Ta jego deklaracja przywodzi na myśl biopolitykę. Tym mianem został określony nurt rozmaitych koncepcji, w których społeczeństwo przedstawiane jest jako żywy zasób władzy, a więc coś, co nabrało znaczenia w epoce wojen totalnych.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Biorąc pod uwagę całą twórczość Łoźnicy, można dojść do wniosku, że w jego przekonaniu rolą artysty nie jest działalność moralizatorska, lecz politycznie i światopoglądowo niezaangażowane odsłanianie rzeczywistości. W roku 2014 reżyser w jednym z wywiadów nawiązując do słów rosyjskiego pisarza Warłama Szałamowa, oświadczył, że po Holokauście i GUŁagu, po traumach, z którymi kultura europejska nadal się nie uporała, żaden artysta nie ma prawa mówić ludziom, jak mają żyć, i pouczać ich, co jest dobre, a co złe. W uzasadnieniu tej opinii Łoźnica obarczył artystów odpowiedzialnością za potworności XX wieku.

Tyle że w przypadku tego twórcy takie podejście oznacza dolanie paliwa do rewizjonizmu historycznego. Z „Historii naturalnej unicestwienia” może przecież płynąć wniosek, że w okresie drugiej wojny światowej Niemcy doznali takich samych, a może i gorszych, krzywd niż inne narody.

A może to ze strony Łoźnicy tylko prowokacja albo przekorne chadzanie pod prąd? Hipotezy się mnożą.

Swoją drogą znamienne jest to, że filmy bądź co bądź znakomitego reżysera są kłopotliwe i dla Rosjan, i dla Ukraińców. Natomiast nie kojarzę żadnego jego dzieła, które stanowiłoby problem dla Niemców. Może dzieje się tak dlatego, że reżyser patrzy na świat stamtąd, gdzie mieszka – czyli właśnie z perspektywy niemieckiej.

– Filip Memches

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Pomnik Marcina Lutra na tle zburzonej w czasie alianckich nalotów katedry NMP w Dreźnie. Fot. Bundesarchiv, Bild/Wikimedia
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.