Cywilizacja

Założyciele UNESCO chcieli zewsząd wyplenić przesądy i ciemnotę. Z jakim skutkiem?

Im wyraźniej Zachód zaznacza swoją światową wyższość, tym bardziej pogłębia się zwątpienie etnologów w słuszność tej dominacji.

Dzięki uprzejmości Państwowego Instytutu Wydawniczego publikujemy fragment głośnej książki Alaina Finkielkrauta „Porażka myślenia” w przekładzie Maryny Ochab.

Autor (rocznik 1949) jest znanym francuskim filozofem i eseistą, synem polskich Żydów (jego ojciec ocalał z Auschwitz). W młodości był związany z lewicą spod znaku pokolenia’68, potem zaś stał się jej krytykiem. Z pozycji umiarkowanie konserwatywnych opowiada się za modelem świeckiej republiki. Występuje przeciw przywilejom dla ludności muzułmańskiej we Francji (popierał zakaz noszenia chusty islamskiej w szkołach publicznych). W kontekście francuskich sporów o lewicowy antysemityzm znane jest jego zdanie: „Antyrasizm będzie dla XXI wieku tym, czym był komunizm dla wieku XX”. Jednocześnie od roku 2010 optuje za utworzeniem niezależnego państwa palestyńskiego. Na początku lat 90. był zwolennikiem walki Chorwatów o własne niepodległe państwo.

Choć „Porażka myślenia” została napisana w roku 1987, to zachowuje aktualność do dziś. W książce tej Finkielkraut konfrontuje oświeceniowe poczucie wyjątkowości Zachodu z postmodernistyczną pochwałą wielości kultur.


W listopadzie 1945 roku w Londynie został podpisany akt założycielski Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury. W konferencji przygotowawczej zorganizowanej przez rządy Wielkiej Brytanii i Francji wzięli udział przedstawiciele blisko czterdziestu krajów. Większość zaprzątnięta była jedną troską: chcieli, jak to pięknie powiedział delegat Meksyku Torres Bodet, „rozpocząć w dziejach człowieka erę różną od tej, która się właśnie skończyła”1. Zaprowadzić nowy światowy ład, w którym żadne państwo nie mogłoby zaciągnąć kurtyny wokół zamieszkującej je ludności ani „systematycznie jej indoktrynować za pomocą niewielu ciasnych i sztywnych idei”2. Zainicjować epokę, w której panowałby „prawdziwy duch pokoju”3, gdyż idee krążyłyby swobodnie z kraju do kraju, a ludzie byliby nie tresowani, ogłupiani i manipulowani przez ideologie totalitarne, lecz nauczeni posługiwania się rozumem.

Inspiracją założycieli UNESCO było bezprzykładne doświadczenie nazizmu. System, który pchnął świat do wojny, opierał się zarazem na despotyzmie, to znaczy likwidacji swobód, i na obskurantyzmie, to znaczy na wykorzystaniu przesądów i ciemnoty; nowa światowa instytucja miała za zadanie czuwać nad wolnością myśli i pomóc w zwalczaniu aberracyjnych idei i doktryn czyniących z nienawiści system myślenia i dających mocarstwowym zapędom alibi naukowe. Rolą UNESCO była zatem obrona myśli przed nadużyciami władzy i oświecenie ludzi, tak aby demagodzy nie mogli już nigdy zamącić im w głowach.
Alain Finkielkraut „Porażka myślenia”, przełożyła Maryna Ochab, wydanie drugie, poprawione, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023
Wiążąc postęp moralny ludzkości z postępem intelektualnym, działając zarówno na płaszczyźnie politycznej ‒ obrony swobód, jak i kulturowej ‒ kształcenia jednostek, zebrani w Londynie przedstawiciele rządów i wielkie autorytety intelektualne odwoływali się spontanicznie do idei oświecenia. Nowa era, której nadejście spodziewali się przyspieszyć, filozoficznie zakorzeniona była w wieku XVIII , a organizacji UNESCO z cicha patronowali Diderot, Condorcet i Wolter. Oni bowiem nauczyli nas, że o ile wolność jest prawem powszechnym, o tyle wolnym może być tylko człowiek oświecony. Oni stawiali władzy państwowej te dwa nierozdzielne wymagania: szanować autonomię jednostek i dać im, dzięki oświacie, możliwość zdobycia prawdziwej autonomii. „Choćby nawet wolność była pozornie respektowana i zapisana w księgach prawa ‒ pisał na przykład Condorcet ‒ pomyślność publiczna wymaga, żeby naród potrafił rozpoznać tych, co są zdolni ją zapewnić. Czyż może się uważać za prawdziwie wolnego człowiek, który w codziennych działaniach, z braku oświecenia, wpada w zależność od drugiego człowieka?”4.

Nazajutrz po zwycięstwie nad Hitlerem opiekuńczy duch filozofów zdawał się szybować nad aktem założycielskim UNESCO i dyktować jego słowa redaktorom. Za cel organizacji uznali „zapewnienie wszystkim pełnego i równego dostępu do nauki, swobodnego poszukiwania obiektywnej prawdy i swobodnej wymiany myśli i wiedzy”. Spodziewali się, że współpraca kulturalna pozwoli światu zwycięsko się przeciwstawić zakusom na godność człowieka.

Jakiego człowieka? Abstrakcyjnego i uniwersalnego podmiotu Deklaracji praw człowieka i obywatela? Bezcielesnej realności, istoty bez bytu, stworzenia bez ciała, koloru i właściwości, bohatera wielkich uniwersalistycznych dyskursów? Jednostki pomniejszonej o to wszystko, co ją wyróżnia? Już od pierwszych konferencji UNESCO niepostrzeżenie zmienia się porządek dnia: krytykę fanatyzmu zastępuje krytyka oświecenia. Postawienie pod znakiem zapytania abstrakcyjnego humanizmu jest kontynuacją i radykalizacją refleksji nad sposobami uchronienia świata przed doktrynami odmawiającymi jedności gatunkowi ludzkiemu. Po prawnikach i literatach głos zabierają etnografowie, którzy żądają od humanizmu dodatkowego wysiłku, żeby stał się autentycznie ludzki, to znaczy objął szacunkiem należnym istotom ludzkim wszystkie konkretne formy ich istnienia.

Przykładowy pod tym względem jest tekst Claude’a Lévi-Straussa „Rasa a historia”, napisany w 1951 roku na zamówienie UNESCO . Podchodząc do sprawy w sposób już nieomal rytualny, Lévi-Strauss, po pierwsze, odmawia pojęciu rasy jakiejkolwiek wartości praktycznej. Różnice między rozmaitymi grupami ludzkimi są wynikiem, jak pisze, „okoliczności geograficznych, historycznych i socjologicznych, a nie takich czy innych zdolności związanych z anatomiczną lub fizjologiczną budową Czarnych, Żółtych czy Białych”5. Dodaje jednak zaraz, że nie wystarczy odróżniać dziedzictwo społeczne od genetycznego, uznawać, iż style życia nie są wyznaczone genetycznie, i walczyć z biologicznym ujmowaniem różnic między ludźmi ‒ trzeba jeszcze przeciwstawić się ich hierarchizacji. Nie da się ustalić hierarchii doskonałości rozmaitych form, jakie przybiera ludzkość w czasie i w przestrzeni; nie są to kolejne stopnie tryumfalnego marszu, „stadia czy okresy jednego rozwoju, który wychodząc z jednego punktu, ma je wszystkie doprowadzić do jednego celu”6. Pokusa umieszczenia wspólnot ludzkich na jednej skali wartości, której szczyt zajmuje się samemu, jest pod względem naukowym równie fałszywa, a pod względem moralnym równie szkodliwa co dzielenie gatunku ludzkiego na odrębne, zamknięte byty anatomiczno-fizjologiczne.

Nadchodzi kres naszej cywilizacji. Pozostaje nam tylko elegancja

Francuski filozof: – Wraz z Macronem doszła do władzy tyrania.

zobacz więcej
Otóż zdaniem Lévi-Straussa myśliciele oświecenia tej pokusie ulegli. Upojeni rozwojem nauk, postępem technicznym i wyrafinowaniem obyczajów w osiemnastowiecznej Europie, określili ten stan rzeczy mianem cywilizacji. Ze swej aktualnej kondycji uczynili wzorzec, ze swych szczególnych zwyczajów – postawy powszechne, ze swoich wartości – absolutne kryteria oceny, a z Europejczyka – pana i władcę natury, najbardziej interesujące dzieło Stwórcy. Tę wspaniałą wizję nieprzerwanego ruchu wzwyż, rozumu w nieustannym rozwoju, której awangardą był Zachód, potwierdziła w następnym stuleciu świeżo narodzona nauka – etnologia. Oto co pisał Morgan w „Społeczeństwie pierwotnym”: „Dysponujemy dziś niezbitymi dowodami, że u wszystkich ludzkich plemion okres dzikości poprzedzał okres barbarzyństwa, tak samo jak barbarzyństwo poprzedzało cywilizację. Na historię ludzkości składa się jeden łut korzeni, jeden ‒ doświadczenia i jeden ‒ postępu”7.

Mocni tym przekonaniem Europejczycy pod koniec XIX wieku skolonizowali świat. W porównaniu z innymi ludzkimi społecznościami racjonalna i techniczna Europa ucieleśniała postęp i podbój wydawał się najszybszym, a zarazem najszlachetniejszym sposobem wciągnięcia zapóźnionych w orbitę cywilizacji. Misją narodów rozwiniętych było przyspieszyć marsz nie-Europejczyków do oświaty i dobrobytu. Żeby zbawić ludy prymitywne, należało zlikwidować ich odrębność – to znaczy ich zacofanie – wchłaniając je w zachodnią uniwersalność.

Jak poświadcza Lévi-Strauss, antropolodzy nie grają już w tę grę, od kiedy odkryli złożoność tradycji i reguł życia w społeczeństwach zwanych prymitywnymi (a odkryli je także dzięki możliwościom, jakie otworzyła ekspansja kolonialna). Najpierw schlebiali Europie, teraz podsycają jej nieczyste sumienie. Pozbawiają jakiejkolwiek wartości wszystkie pobłażliwe bądź nienawistne określenia w rodzaju: dzikus, barbarzyńca, prymityw. Razem z tymi szablonami odrzucają ideę linearnej ewolucji ludzkości, czyli podział na ludy zacofane i rozwinięte. Im wyraźniej Zachód zaznacza swoją światową wyższość, tym bardziej pogłębia się zwątpienie etnologów w słuszność tej dominacji. W momencie gdy UNESCO zamierza otworzyć nowy rozdział w dziejach ludzkości, Lévi-Strauss w imieniu dyscypliny, którą reprezentuje, przypomina, że era, z którą trzeba skończyć, jest naznaczona w równym stopniu kolonizacją co wojną; pychą Zachodu negującego inne możliwe wersje ludzkości i nazistowskim przekonaniem o naturalnej hierarchii między istotami ludzkimi; megalomanią postępu i biologicznym delirium. A zresztą tłumaczyć rozmaite sposoby istnienia naturą albo wtłaczać je wszystkie w jeden powszechny proces rozwoju wiedzy, techniki i wolności to jedno i to samo. W obu przypadkach, mówi Lévi-Strauss, działa ten sam etnocentryzm: „Co nie jest mną – niższa rasa lub przestarzała forma ewolucji społecznej – jest gorsze ode mnie”. Żeby skończyć z zadufaniem białego człowieka, trzeba uzupełnić krytykę rasy zakwestionowaniem cywilizacji. Ludzkość nie jest ani identyczna, ani podzielona na odrębne, zamknięte grupy o wspólnych cechach dziedzicznych. Istnieje rozmaitość, lecz nie rasowa; istnieje cywilizacja, lecz nie jedyna. Etnologia mówi więc o kulturach w liczbie mnogiej, „w nowym sensie: oznacza ono [tj. pojęcie kultury – przyp. PIW] teraz poszczególne style życia, oryginalne, niedające się przekazywać, uchwytne w postaci konkretnych wytworów ‒ technik, obyczajów, instytucji, wierzeń ‒ nie zaś możliwe zdolności; stylom tym odpowiadają dające się badać wartości, a nie stwierdzone lub domniemane prawdy”8. ODWIEDŹ I POLUB NAS
Oświecić ludzkość, żeby zapobiec cofnięciu się w barbarzyństwo: Lévi-Strauss podpisuje się pod uroczystymi deklaracjami założycieli UNESCO , lecz sprzeciwia się filozofii, którą tamci wyznają. W procesie wytoczonym barbarzyństwu oświecenie znajduje się obecnie na ławie oskarżonych, a nie na miejscu prokuratora, które zarezerwowali dla niego Léon Blum i Clement Attlee. Cel jest ten sam: obalić przesądy i zabobony, lecz żeby ten cel osiągnąć, nie innych trzeba otwierać na rozum, lecz samemu otworzyć się na rozum innych. Ciemnotę pokonamy w dniu, kiedy zamiast rozciągać na wszystkich ludzi kulturę, której jesteśmy depozytariuszami, będziemy umieli odżałować naszą uniwersalność, innymi słowy, kiedy ludzie zwani cywilizowanymi zrezygnują ze swojej wyimaginowanej wyższości i uznają, przenikliwie i z pokorą, że sami są odmianą tubylców. Obskurantyzm bowiem, który pozostaje naszym wrogiem, oznacza „ślepe odrzucenie tego, co nie nasze”9, a nie opór, jaki napotyka w świecie szerzenie naszych wartości i właściwej nam formy rozumowania. Według Condorceta Zło bierze się z podziału gatunku ludzkiego na dwie klasy: ludzi, którzy wierzą, i ludzi, którzy rozumują. Myśl dzika i myśl uczona, logos i barbarzyńska mądrość, łatanina i formalizacja – wszyscy ludzie rozumują, odpowiada Claude Lévi-Strauss, najbardziej zaś łatwowierni i szkodliwi są ci, którzy uważają, że racjonalność jest wyłącznie ich udziałem. Barbarzyńca to nie negatyw człowieka cywilizowanego, „lecz przede wszystkim ten, kto w barbarzyństwo wierzy”10. Jest winą oświecenia, że wpoiło tę wiarę Zachodowi i powierzyło swoim przedstawicielom nierealną misję zapewnienia promocji intelektualnej i rozwoju moralnego wszystkich ludzi na ziemi.

– Alain Finkielkraut
– przełożyła Maryna Ochab


TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Zdjęcie autora – Claude Truong-Ngoc / Commons Wikimedia

Tytuł pochodzi od redakcji Tygodnika TVP


Przypisy:

1 „Conférence des Nations unies en vue de la création d’une organisation des Nations unies pour la science et la culture, L ondres” 1945, s. 50.
2 Tamże, Clement Attlée, s. 34.
3 Tamże, Léon Blum, s. 35.
4 Markiz de C ondorcet, „Sur la nécessité de l’instruction publique”, przytoczone przez Catherine Kintzler w: „Condorcet (L’instruction publique et la naissance du citoyen)”, Le Sycomore, 1984, s. 270.
5 Claude Lévi-Strauss, „Race et histoire” w: „Anthropologie structurale II”, Plon, 1973, s. 378.
6 Tamże, s. 385.
7 Przytoczone przez Philippe’a Benetona w: „Histoire des mots: culture et civilisation”, Presses de la fondation nationale des sciences politiques, 1975, s. 47.
8 Claude Lévi-Strauss, Przedmowa, w: „Spojrzenie z oddali”, tłum. W. Grajewski, PIW, Warszawa 1993, s. 56.
9 Claude Lévi-Strauss, „Smutek tropików”, tłum A . Steinsberg, PIW, Warszawa 1964, s. 356.
10 Claude Lévi-Strauss, „Race et histoire”, op. cit., s. 384. Ilustracje: Indianin z brazylijskiej grupy etnicznej Bororo celuje strzałą podczas zawodów łuczniczych na XII Igrzyskach Ludności Rdzennej w Cuiabie, 12 listopada 2013. Fot. Paulo Whitaker / Reuters / Forum Alain Finkielkraut „Porażka myślenia”, przełożyła Maryna Ochab, wydanie drugie, poprawione, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023

Nagroda SDP 2023
Zdjęcie główne: Indianin z brazylijskiej grupy etnicznej Bororo celuje strzałą podczas zawodów łuczniczych na XII Igrzyskach Ludności Rdzennej w Cuiabie, 12 listopada 2013. Fot. Paulo Whitaker / Reuters / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.