Cywilizacja

Jak w Indiach cancel culture dopadła Darwina

Konserwatyści – i słusznie – narzekają na cancel culture. Oczywiście jest w tym nieco moralności Kalego, jeśli nie przeszkadza nam, gdy to postępowców się canceluje. Taka zaś rzecz ma miejsce na naszych oczach w gigantycznym państwie o dynamicznie rosnącym potencjale – w Indiach. O ile uznać Karola Darwina za postępowca.

To niekoniecznie rzecz oczywista, bowiem dziś dla niektórych najbardziej postępowych postępowców bywa on mocno niewygodny . Sama teoria ewolucji nie jest też w żadnym sensie „postępowa”, choć tak błędnie jej uczono na rozmaitych kursach dla partyjnych kacyków w reżimach komunistycznych, a co za tym idzie – w szkołach „za żelazną kurtyną”. Zaprzeczanie „walce o byt” jako sprzecznej z duchem kolektywnej współpracy też się pojawiło w czasach jakże szczęśliwie minionych, gdy wcielano w życie „teorię” Trofima Łysenki, że jak wrzucić nasiona grochu do lodowatej wody, to roślina się uodporni na mróz. Czyli że „z owsa można zrobić owsika”, jak to zgrabnie komentował nieodżałowanej pamięci polski genetyk, prof. Wacław Gajewski.

Dając sobie spokój z łysenkizmem trzeba zauważyć, że dobór naturalny w ujęciu darwinowskim nie jest ani przypadkowy, ani progresywny, tzn. nie prowadzi do z góry określonego celu zwanego doskonałością. Organizmy są „ulepszane” tylko w sensie lepszego przystosowania się do środowiska w danym momencie. Dla sukcesu ewolucyjnego (czyli posiadania wnuków) liczy się raczej plastyczność i zdolność do adaptacji, niż wyśrubowanie jakiejś doskonałości.

Trudno też z samego Darwina zrobić postępowca na tle naszych czasów (nie wspominając, że próbowanie takich umysłowych ekwilibrystyk kiedykolwiek z kimkolwiek jest anachroniczne i niemądre). Na 200-lecie urodzin autora teorii ewolucji i 150-lecie wydrukowania jego „O pochodzeniu gatunków”, w roku 2009, na łamach prestiżowego czasopisma naukowego „EMBO Reports” opublikowano materiał Stevena Rose’a, emerytowanego już profesora biologii i neurobiologii na Open University w Londynie. Napisał następujące słowa: „Darwin był przecież człowiekiem swojej epoki, klasy i społeczeństwa. To prawda, że był zwolennikiem monogenicznego, a nie dominującego wówczas poligenicznego poglądu na pochodzenie człowieka, ale nadal dzielił ludzkość na odrębne rasy w zależności od różnic w kolorze skóry, oczu lub włosów. Był również przekonany […] że rasy białe – zwłaszcza Europejczycy – były ewolucyjnie bardziej zaawansowane niż rasy czarne […]. Również poglądy Darwina na płeć były całkowicie konwencjonalne. Stwierdził, że rezultatem doboru płciowego jest to, że mężczyźni są «bardziej odważni, wojowniczy i energiczni niż kobiety, [z] bardziej pomysłowym geniuszem. Jego mózg jest absolutnie większy [...] mówi się, że formacja jej czaszki jest pośrednia między dzieckiem a mężczyzną» (Darwin 1871)”.

Teoria ewolucji usunięta z szafranowych podręczników

Najbardziej poczytne czasopisma naukowe coraz częściej zabierają głos w sprawach, które nie dotyczą jednak historycznego poglądu na rozwój nauki, odkryć ani kierunków, w jakich podąża współczesna nauka. Bywa, że wypowiadają się na temat polityki związanej z nauką i szkolnictwem, zwłaszcza gdy dochodzi gdzieś do napięć między Dawidem środowiska naukowego a Goliatem władzy czy nawet całej reszty społeczeństwa.
Karykatura Darwina, 1871 r. Fot. GraphicaArtis/Getty ImagesKarykatura Darwina, 1871 r. Fot. GraphicaArtis/Getty Images
Pod koniec kwietnia na łamach prestiżowego „Science” ukazał się interesujący tekst tego rodzaju, autorstwa Athar Parvaiz, a dotyczący wyrugowania Darwina i jego teorii z podręczników licealnych w wielkim i nadal egzotycznym dla nas kraju, jakim są Indie. Co oczywiście doprowadziło do masowych protestów ludzi nauki i techniki na subkontynencie. Mała to jednak masa w porównaniu z całą populacją. Pod listem otwartym stowarzyszenia Breakthrough Science Society podpisało się bowiem przez pierwsze dwa tygodnie jakieś cztery tysiące badaczy na niemal półtora miliarda mieszkańców.

W liście indyjscy uczeni protestują przeciwko decyzji o usunięciu informacji i pytań na temat teorii ewolucji Karola Darwina z podręczników używanych przez miliony uczniów 9. i 10. klasy. Podstawę podręczników tworzy w Indiach od lat 60. XX w. tzw. Krajowa Rada Badań i Szkoleń Edukacyjnych (NCERT). Ma ona pomagać i doradzać rządom centralnym i stanowym w sprawach akademickich związanych z edukacją szkolną. Teoretycznie jest to organizacja politycznie niezależna, zgromadzenie specjalistów, w którego rękach jest edukacja 256 milionów uczniów szkół podstawowych i średnich w Indiach. W praktyce wzorcowe podręczniki, opublikowane przez Radę do zastosowania w całych Indiach, budziły przez lata kontrowersje. Radę oskarża się o odzwierciedlanie poglądów politycznych partii rządzącej, gdy zaś rządzą hinduscy nacjonaliści, o tzw. szafranizację.

Ten neologizm określa m.in. linię polityczną nacjonalistów, faworyzującą wyznawców hinduizmu kosztem przedstawicieli innych religii, którzy traktowani są jak obywatele drugiej kategorii. Gloryfikuje też ona hinduski wkład w historię Indii, jednocześnie podważając rolę wszelkich innych kultur i etnosów. Ideologia ta przepoczwarzyła się zatem z antykolonialnej w zasadniczo rasistowską, co w samych Indiach, gdzie językiem hindi mówi mniej niż 40 proc. obywateli, jest źródłem niepokojów społecznych. Tu trzeba zaznaczyć, że inne etnosy nigdy nie przekraczają 8 proc., zaś hinduizm dominuje religijnie: 8 na 10 osób kultywuje ten system wierzeń. Kolejna grupa – muzułmanie – nie przekracza 15 proc. populacji.

Dr Kamila Junik z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego komentuje to zjawisko następująco: „Szafranizacja nie dotyczy jedynie polityki, ale każdego aspektu życia społecznego, w tym edukacji. Kolejni ministrowie edukacji w czasach rządów partii BJP (Bharatij Dźanta Party, Indyjskiej Partii Ludowej) za punkt honoru postawili sobie wyrugowanie z podręczników szkolnych wszelkich wpływów obcych, zwłaszcza zachodnich, i wypełnienie powstałych luk treściami patriotycznymi. Pod szyldem promowania własnego dziedzictwa i starożytnej kultury, rozpoczął się proces przepisywania podręczników. Powoływano specjalne komisje, by przejrzeć starożytne teksty pod kątem informacji o wkładzie Indii w naukę (np. matematykę, astronomię czy filozofię)”.

Już starożytni Hindusi budowali statki kosmiczne…

Jak tłumaczy specjalistka, zmiany nie zakładały poszerzenia wiedzy ogólnej o kontekst indyjski (z uwzględnieniem wielogłosu tamtejszych narracji i niewątpliwie występującego na subkontynencie multikulturalizmu), a miały na celu zastąpienie wszystkiego jedyną właściwą narracją: hinduskiego nacjonalizmu. Zmiany dokonane przez BJP z początkiem XXI wieku próbowano odwrócić, gdy Kongres Narodowy powrócił do władzy. Kiedy jednak ludowa partia premiera Narendra Modiego wygrała przedostatnie wybory, co przypieczętowała reelekcją w kolejnych, proces poprawiania „lewicowej” wiedzy w podręcznikach rozpoczął się na nowo. „Zniknęły np. wszelkie informacje o nierównościach kastowych oraz marginalizacji niższych warstw społecznych, czy o przemocy na tle kastowym w historii Indii. Umniejszanie zasług i osiągnięć postaci z innych grup społecznych, religijnych czy etnicznych służyło stopniowemu wykluczaniu wkładu tychże w społeczeństwo indyjskie. Nie wszędzie spotkało się to z aprobatą: w stanach, w których BJP nie ma większości, nie przyjmowano hinduskocentrycznej wersji dziejów subkontynentu z nowych książek, która nie tylko nie odzwierciedla stanu faktycznego, ale jest groźnym narzędziem służącym do ideologizacji” – podsumowuje dr Junik.

Czy teorię ewolucji trzeba pisać na nowo?

Do tego potrzebny jest królik z prekambru…

zobacz więcej
Wymazanie darwinizmu i dyskusji o nim z oficjalnych podręczników szkolnych oburza głównie jako początek „parodii koncepcji wszechstronnego szkolnictwa średniego” – jak to określił w rozmowie z „Science” biolog ewolucyjny Amitabh Joshi z Centrum Zaawansowanych Badań Naukowych im. Jawaharlala Nehru. Oznacza też rosnące poparcie dla pseudonauki przez indyjskich urzędników. Np. włosy stają na głowie od tego, czego się w Indiach uczy o Ariach i o sanskrycie (jak stary to język i teksty), ale to materiał na inną opowieść. Badacze i politycy powiązani z nacjonalistami hinduskimi wyrażali wątpliwości nie tylko do ewolucji biologicznej w rozumieniu darwinowskim, ale zdarzały im się opowieści – w mediach konwencjonalnych i społecznościowych – jakoby starożytni Hindusi budowali statki kosmiczne i prowadzili badania nad komórkami macierzystymi.

Oglądać „Starożytnych kosmitów” nikt nie zabrania, jednak chyba nie powinno się na tym serialu budować wiedzy o świecie… i chwalić się tym. Zwłaszcza, gdy się rządzi półtoramiliardowym narodem.

Protesty zaś daje się porównać do musztardy po obiedzie, gdyż NCERT po raz pierwszy wygumkował te tematy u szczytu pandemii COVID-19, aby – jak wytłumaczył oficjalnym dokumentem rok temu – „usprawnić zajęcia online” i uniknąć treści „nieistotnych” w „obecnym kontekście”. Co ciekawe, nawet taki prestiżowy magazyn jak „Science” odbił się od urzędników w NCERT, którzy odesłali dziennikarzy do Ministerstwa Edukacji, to zaś nie zechciało udzielić komentarza.

Jak wszędzie indziej na świecie, większość indyjskich uczniów nie będzie studiować biologii. Oznacza to, że skancelowana ewolucja już nigdy nie pojawi się jako zagadnienie w czasie ich edukacji. A to fundamentalna teoria naukowa, jedno z nielicznych uogólnień, do których doszła biologia. To tak, jakby w nauczaniu fizyki wyciąć teorię grawitacji Newtona. Liczne zatem organizacje, w tym Indyjska Akademia Nauk, wyraziły swoje obawy wyższym urzędnikom państwowym.

Ciszej nad tym Darwinem

A jak uczymy się teorii ewolucji w Polsce i szerzej – w świecie zachodnim? Zapytałam Piotra Kossobudzkiego-Kanara, nauczyciela biologii, twórcę wystaw i scenariuszy zajęć popularnonaukowych, współautora podręcznika do przyrody. Opowiedział mi, że „w polskich szkołach Darwina i teorii ewolucji nie wygumkowuje się oficjalnie, w świetle reflektorów. Zagadnienia te są obecne w oficjalnych podstawach programowych biologii w szkole podstawowej, liceach i technikach. Jednak w praktyce ewolucja jest w edukacji spychana na margines. Na jej objaśnienie w ciągu całej szkoły podstawowej przeznaczono… trzy godziny! Tyle zakładają programy nauczania towarzyszące najbardziej popularnym podręcznikom. Na dodatek do ewolucji docieramy dopiero w ósmej klasie, gdy omówione są już niemal wszystkie pozostałe dziedziny biologii, a uczniowie skupieni są na czekających ich egzaminach z polskiego, matematyki i języka obcego”.

Podzielam przekonanie Piotra Kossobudzkiego-Kanara, że to zasadniczo jest przeciwskuteczne w uczeniu biologii, gdyż teoria ewolucji nie jest jakąś wisienką na biologicznym torcie, tylko fundamentem, na którym należy budować poznawanie organizmów żywych. Jak sformułował to mój rozmówca, „teoria ewolucji tłumaczy sprawy kluczowe dla rozumienia przyrody: dlaczego otacza nas bogactwo różnych form życia, dlaczego organizm np. sosny czy tasiemca jest zbudowany i działa w taki sposób, a nie inny. Wyjaśnia, z czego wynikają zależności między organizmami. Powinniśmy o niej mówić od początku zajęć z biologii, przypominać przy różnych okazjach i stopniowo dodawać kolejne szczegóły. Teraz nie ma na to czasu. Wystarcza go tylko na kilka podstawowych faktów, a o pokazaniu współczesnych metod badań nad ewolucją, np. z wykorzystaniem genetyki, można tylko pomarzyć. To wystawia uczniów i absolwentów na łatwy łup orędownikom pseudonauki”.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Eskalacja niechęci do teorii ewolucji dotycząca nauczania w Indiach wydaje się jednak nadal odosobniona. Póki co – jak objaśnił mi specjalista – darwinizm jest stałym elementem publicznej edukacji w znakomitej większości państw na świecie (poza np. Arabią Saudyjską i Turcją). Także w teokracjach, jak np. Iran. Jednocześnie częste są podchody, by w szkołach na równych prawach nauczać także idei antyewolucyjnych, na przykład kreacjonizmu. W większości takie próby są odrzucane przez instytucje czuwające nad szkolnictwem publicznym i sądy. Podejmowano je jednak wielokrotnie np. w konserwatywnych stanach USA. Pojedynczy politycy zgłaszają takie postulaty również w Wielkiej Brytanii, Serbii, Holandii czy Polsce.

Zwykle argumentują to pluralizmem poglądów i koniecznością umożliwienia uczniom poznania różnych opinii. Pragnę jednak zauważyć, że podobne pobudki nie skłaniają (jeszcze?) polityków czy ustawodawców do wprowadzania do szkól na równych prawach nauczania o płaskiej Ziemi, choć przecież istnieją osoby, a nawet całe grupy, które krągłość naszej planety uważają za „spisek NASA” czy coś podobnie idiotycznego. Głównie dlatego, że kiepsko ich uczono, jak niezbicie wykazano krągłość naszej planety, jednocześnie wytyczając południki.

Skoro pojęcie „teoria” w języku nauki oznacza coś innego, niż w języku potocznym, gdzie zastępuje słowo „hipoteza”, teoria naukowa to największe przybliżenie się do prawdy, jakie nauka może osiągnąć. Czyli, jak opisał to mój rozmówca, „najbardziej rzetelna i kompletna forma wiedzy, wielokrotnie potwierdzona dowodami, przyjmowana za obowiązującą prawdę (dopóki nie zostanie obalona ponad wszelką wątpliwość). Teoria ewolucji jest tyle samo warta naukowo, co teoria heliocentryczna czy teoria względności Einsteina”.

Czy to, co się dzieje z teorią Darwina w Indiach, może wpłynąć na resztę świata? Z pewnością pogłębi drenaż mózgów tamtejszych specjalistów z zakresu nauk biologicznych i medycyny. Może też wpłynąć na sytuację w państwach ościennych. Np. w muzułmańskim Pakistanie podręczniki do biologii są – w relacji autorki tekstu w „Science” – poprzedzone ostrzeżeniem, że czytelnicy „napotkają teorię ewolucji, ale odradza się w nią wierzyć, ponieważ jest nienaukowa, nie ma na nią dowodów i jest sprzeczna z islamem”.

– Magdalena Kawalec-Segond

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Źródło:
https://www.science.org/content/article/scientists-india-protest-move-drop-darwinian-evolution-textbooks
SDP2023
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.