Cywilizacja

Śmierć uwodziciela. Obywatel Kane znad Tybru

Deklarował z uśmiechem: „jestem śmiertelny, ale będę żył 120 lat”. Wiecznie młody, wiecznie piękny, z kolejną młodą kobietą u boku. A jednak umarł nie dożywszy 87 urodzin.

Kiedy niedawno setne urodziny obchodził Henry Kissinger naturalnym kandydatem na „zdobycie” kolejnej setki wydawał się Silvio Berlusconi. Gdy trafiał do szpitala, denerwował się, że traci czas na badania, a ma tyle do zrobienia. Chciał rządzić Włochami zza pleców traktowanej długo z pewnym lekceważeniem małej blondynki, jego byłej minister ds. młodzieży. Snuł plany stworzenia nowej partii jednoczącej włoską prawicę oraz przeniesienia koalicji na poziom europejski wraz z wyborami do PE i układaniem nowej Komisji Europejskiej za rok – gdzie oczywiście on miał w tym układzie odgrywać rolę kluczowego pośrednika. „A jednak i on jest tylko zwyczajnym człowiekiem” – miał powiedzieć Beethoven, gdy Napoleon koronował się na cesarza. Kostucha przyszła i tu, w mało spodziewanym momencie. Silvio Berlusconi nie żyje.

Polakom zmarły 86-latek kojarzył się jednoznacznie jako polityk, do tego umoczony w afery obyczajowe i przyjaźń z Władimirem Putinem. Berlusconi był rzeczywiście najdłużej urzędującym premierem Włoch po II wojnie światowej z imponującym wynikiem 9 lat i 54 dni. Odegrał jednak znacznie większą, wielowymiarową rolę w dziejach Italii. Wchodząc do polityki był już jednym z najbardziej znanych ludzi w kraju. Jak napisała po jego śmierci „La Repubblica” – „przez ostatnie pięćdziesięciolecie nie było dnia, w którym jego nazwisko nie padałoby w telewizji, w gazetach, w parlamencie, w knajpach, na stadionach”. Od początku do końca był, jak sam o sobie mówił, „urodzonym uwodzicielem”.

Późniejszy premier przyszedł na świat w 1936 roku - jego dzieciństwo przypadło na lata II wojny światowej. Był rówieśnikiem Franciszka, o którym mówił, że bardzo go ceni i sam byłby papieżem w podobnym stylu, ale „ja się lepiej trzymam” (jak widać, ostatecznie to duchowny przeżył miliardera). Już jako kilkuletni chłopak, który wyjechał z matką na wieś w związku z alianckimi bombardowaniami Mediolanu, musiał zacząć dokładać się do rodzinnego budżetu – ojciec uciekł do pobliskiej Szwajcarii, bo mając poglądy antyfaszystowskie obawiał się prześladowań ze strony Republiki Salo, a do wyżywienia była także młodsza siostra późniejszego premiera.

Gdy matka wstawała o piątej rano i dojeżdżała do miasta, Silvio oferował pomoc sąsiednim wieśniakom, doił krowy, zbierał ziemniaki. Po wojnie w szkole pomagał kolegom odrabiać lekcje za słodycze lub drobne pieniądze. W liceum założył zespół muzyczny, który występował na przyjęciach i weselach – Silvio oczywiście śpiewał. Dorabiał także jako sprzedawca odkurzaczy czy fotograf ślubny, a równolegle skończył z wyróżnieniem studia z prawa handlowego.

Następnie rzucił się w wir „dorosłego” biznesu, a dokładnie branży nieruchomości. Pieniądze na jeden ze swoich pierwszych projektów pozyskał, uwodząc sekretarkę szefa funduszu inwestycyjnego, a następnie załatwiając sobie przy jej pomocy „przypadkowe” siedmiogodzinne spotkanie w pociągu, na miejscach naprzeciwko. Budował szeroką sieć kontaktów w świecie finansjery i polityki, roztaczając wokół siebie aurę genialnego młodzieńca, a przy okazji prawdopodobnie nie szczędząc łapówek. Postawił nowoczesne osiedle Mediolan Dwa, zaprojektowane dla 10 tysięcy mieszkańców z klasy średniej, zielone i wygodne dla rodzin z dziećmi, za co otrzymał jeszcze przed czterdziestką Order Zasługi Republiki Włoskiej od prezydenta. Od tej pory jako kawalera orderu tytułowano go właśnie Il Cavaliere.
To tylko napędziło apetyt Berlusconiego. Miliony, które zarobił, postanowił zainwestować w media. Churchill mówił, że historia będzie dla niego łaskawa, bo sam ją napisze. Berlusconi nie chciał czekać, tylko napisał dla siebie teraźniejszość i przyszłość. Na przełomie lat 70. i 80. we Włoszech monopolistą była wciąż telewizja publiczna. Nie było czegoś takiego jak prywatne kanały ogólnokrajowe. Silvio ominął przepisy, wykupując drobne stacje lokalne i puszczając w nich te same materiały w tym samym czasie. Następnie przeprowadził przez parlament ustawy znoszące monopol, wchodząc w układ z bliskim sobie socjalistą Bettino Craxim.

Win win – Berlusconi ma swoje media, a Craxi i inni sojusznicy miliardera mogą liczyć na przychylność nowych stacji. Telewizja Silvia nie była przy tym zwykłą konkurencją. Mediolańczyk sprowadził do Włoch ogrom popkultury zza Oceanu, wykupując prawa do amerykańskich seriali, filmów, teleturniejów, programów rozrywkowych. Grzecznej, skromnej i surowej w swej estetyce chadeckiej telewizji publicznej, w której nie było nawet zbyt wielu reklam, Berlusconi przeciwstawił kpinę, konsumpcję, zabawę, indywidualizm – i wygrał. Kolejny krok to wykupienie klubu AC Milan – ukochanej drużyny, której kibicował od dzieciństwa, a która znajdowała się w kryzysie. Tu też musiało być inaczej i widowiskowo – Berlusconi dosłownie przyleciał z nieba jako zbawca, uroczyście lądując na stadionie helikopterem ku radości zgromadzonych kibiców. Klub odzyskał wielkość, wkrótce wygrywając ligę, a potem także europejski Puchar Mistrzów Krajowych – ówczesną Ligę Mistrzów.

Gdy wraz z Tangentopoli [czyli „łapówkogród” – red.] okazało się, że politycy wszystkich partii współrządzących Włochami od II wojny światowej są zamieszani w korupcję, głównymi beneficjentami nowego rozdania mieli być – pod zmienioną nazwą – komuniści. Na dwa miesiące przed przyspieszonymi wyborami Berlusconi ogłosił jednak, że „wchodzi na boisko”. Swoją partię nazwał Forza Italia, czyli Naprzód Włochy – najpopularniejszy i najprostszy okrzyk podczas meczów reprezentacji. Piłkarski entourage był marketingowo doskonale pomyślany – miliarder miał uratować Włochy przed czerwonymi, tak jak dopiero co uratował Milan. Dzięki niemu na rzeczywistość przełożyły się okrzyki „Forza Milan”, a teraz tak samo miało być z „Forza Italia”. W chwili „wejścia” mediolański klub był w trakcie zdobywania trzeciego mistrzostwa z rzędu. ODWIEDŹ I POLUB NAS Być może największe polityczne dzieło Berlusconiego to właśnie uchronienie Włoch przed zdominowaniem przez komunistów, którzy mogli zostać nową monopartią, rządzącą dekady, jak wcześniej chadecja. To on stworzył też koalicję centroprawicy – początkowo wybitnie eklektyczną, złożoną ze stworzonej ad hoc partii miliardera, trzymanych do tej pory na marginesie postfaszystów z MSI oraz Ligi Północnej. Nacjonaliści i regionaliści delikatnie mówiąc nie byli dla siebie naturalnymi partnerami i trzeba było wielu lat, żeby sojusz się ustabilizował – dziś współpraca Meloni i Salviniego wydaje się już czymś najnaturalniejszym w świecie.

Berlusconi zapisze się w historii także jako premier, który dwukrotnie mając mandat pochodzący z demokratycznych wyborów był obalany w tajemniczych okolicznościach i zastępowany przez rząd techniczny. Dwa razy – w 1995 r. i w 2011 r. – decydującą rolę odegrał tu prezydent, będący strażnikiem systemu wiszącym jak miecz Damoklesa nad każdym gabinetem. Za drugim razem ogromną rolę odegrali też przywódcy Niemiec Angela Merkel i Francji Nicolas Sarkozy oraz tzw. trójka – Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Europejski Bank Centralny.

Oczywiście nie należy też Berlusconiego idealizować – gdyby nie jego błędy, afery i skandale, prowadzące do utraty poparcia społecznego, spisek nie mógłby się udać. Faktem jest jednak, że przez kolejne jedenaście lat ani przez chwilę Włochy nie miały premiera będącego po prostu szefem partii, który stojąc na jej czele wygrał wybory. Wszyscy między Berlusconim a Meloni wyłaniali się wskutek zakulisowych rozgrywek i układów.

Podczas pogrzebu Berlusconiego na Piazza Duomo przed monumentalną, niezwykle bogato zdobioną, budowaną siedem wieków katedrą zgromadzili się wielką grupą ultrasi Milanu, machający flagami klubowymi i głośno skandujący po wielokroć – „jest tylko jeden presidente”. Można to słowo tłumaczyć różnorako - prezydent, prezes, szef, przywódca. Organizator wyobraźni zbiorowej. Chyba żaden pojedynczy Europejczyk nie miał takiego wpływu na kształtowanie umysłów w swoim kraju.

Botoks w twarzy, przeszczepione włosy, sztuczny uśmiech. Czy polityczny celebryta ma szansę na nawrócenie?

Berlusconi to ostentacyjny playboy przekonany o tym, że swoim stylem bycia może sobie zjednać społeczeństwo, o którego poparcie się ubiega.

zobacz więcej
Wielu Włochów mieszkało w domach zbudowanych przez Berlusconiego, oglądało programy telewizji Berlusconiego, czytało gazety i książki wydawane przez Berlusconiego, kibicowało drużynie Berlusconiego i głosowało na Berlusconiego, a przy tym sporo czasu także żyło w kraju rządzonym przez Berlusconiego.

Celebryta z Mediolanu zrealizował w swoim życiu amerykański sen. Był drobnym mieszczaninem, który przyszedł znikąd, ale stał się miliarderem i zyskał dostęp do najbardziej prestiżowych salonów. Jednym z licznych powiedzonek, które pozostaną po Berlusconim, było zaproponowanie w 2003 r. w Parlamencie Europejskim znanemu Polakom jak zły szeląg niemieckiemu socjaliście Martinowi Schulzowi roli kapo w kręconym właśnie filmie o hitlerowskich obozach koncentracyjnych.

Jeśli miałbym przydzielać jakąś filmową rolę Berlusconiemu, to postawiłbym na tytułowego bohatera „Obywatela Kane’a” w reżyserii (i z udziałem) Orsona Wellesa. To zresztą charakterystyczne, że Kane’a jako jeden ze swoich ulubionych filmów wskazał kiedyś także Donald Trump, mający z Berlusconim wiele wspólnego.

Boski Silvio był miliarderem, celebrytą, człowiekiem mediów i polityki, też miał – jak Kane – swoje Xanadu – słynną willę w Arcore. Też umierał raczej niezadowolony – jego partia w każdych kolejnych wyborach od piętnastu lat notowała coraz niższe poparcie, a on sam mógł czuć się coraz bardziej stary i zbędny. Dobrze oddał to także Paolo Sorrentino w poświęconym Berlusconiemu filmie „Oni”, gdzie główną rolę zagrał znakomity, jak zwykle, Toni Servillo.

Ciało włoskiego obywatela Kane’a zostanie złożone w Arcore w sarkofagu wykonanym przez jednego z najbardziej znanych architektów Italii. Berlusconi zawczasu kazał sobie przygotować ekscentryczne mauzoleum „Niebiańskie sklepienie” w stylu „azteckiego kubizmu”, inspirowane m.in. grobowcami faraonów i cesarzy rzymskich. Nie ma na nim symboli chrześcijańskich, są za to odniesienia ezoteryczne i wolnomularskie.

Zaszczytu spoczywania tam obok presidente dostąpi jeszcze jedynie 37 najbliższych osób spośród rodziny i przyjaciół – wśród nich m.in. Fedele Confalonieri, kolega z liceum, z którym najpierw grali razem na weselach, a potem obracali miliardami, tworzyli i obalali rządy. Czego by nie mówić o Berlusconim, był człowiekiem jedynym w swoim rodzaju.

– Kacper Kita

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Zdjęcie Silvia Berlusconiego niesione przed trumną podczas pogrzebu byłego premiera Włoch w środę 14 czerwca 2023. Fot. YARA NARDI / Reuters / Forum
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.