Kultura

Nocny wędrowiec krążył banalnymi ulicami, którym przydawał niesamowitości

Nie zaszkodziłoby zaprząc któryś z czatów GPT, by opisał dzieła nowej deweloperki, wszystkie te osiedla: luksusowe, trzypiętrowe, wysypane białym gresem, z dwumetrowymi ogródkami.

40 lat temu, 17 czerwca 1983, zmarł poeta Miron Białoszewski.

„…chociaż blok był ogromny, wszystkie siedem albo i więcej klatek schodowych było połączone ze sobą ciągnącym się na poziomie strychów długim korytarzem, który miał według tegoż Stefana jakieś sto, no, góra sto dwanaście metrów i był z jednej strony oszklony dwudziestoma, no, może, jak twierdził Stefan, dwudziestoma dwoma oknami wychodzącymi na dach. Korytarz był wspaniale oszczędny w stylu, w duchu socrealizmu i modernistycznej awangardy klasowej: cementowa spękana posadzka, nigdy niemalowane spękane ściany, wiszące smętnie na drutach zwęglone żarówki, powybijane okna, przez które zazwyczaj hulał wiatr, czyniły go arcydziełem surowego piękna czasów późnej komuny”.

Niezrównana jest ta proza Tomasza Różyckiego, ci „Złodzieje żarówek”, ta drwiąca czułość, z jaką opisane zostało blokowisko Opola. Ale czułem, od pierwszej przymiarki do wydanej przed miesiącem przez Czarne powieści, że znam już to ujęcie; nie tylko z własnej pamięci pylnych, kredową farbą malowanych bloków Wawrzyszewa i Chomiczówki, ale z cudzego zapisu, z uważnego spojrzenia rzuconego w tę geometryczną fantazję, jaką jest „galeria łącząca szczyty kletek schodowych”. Była to tak naprawdę ostatnia deska ratunku dla mieszkańców ostatnich pięter w tych pionach, w których popsuły się windy: można było wjechać na ostatnie piętro w sąsiedniej klatce przejść, wietrznym i kredowym korytarzem, do siebie.

Ktoś już zwrócił na to uwagę, pamiętam przecież, ale kto? Kartkowałem kryminały i powieści obyczajowe, których akcja toczy się w blokach, aż dotarłem do tekstu z roku 1976, wydanego w całości dopiero przed 14 laty, w 2009. „Chamowo”. No tak: to stąd.

„– A galeria widokowa?

– Właśnie, chodźmy na galerię widokową.

(….) Weszliśmy na dziesiąte i pół piętro, obejrzeć całą Warszawę i Pragę z przewlekającym się przez kloce i zielenie pociągiem do Otwocka”.

I dalej, w „Tajnym dzienniku” (też wydanym pośmiertnie, w 2012) – „Odkryłem te nowe uroki na jesienie. Raz nie paliło się tam żadne światło. Chodziłem po korytarzu długo/ Wiały ciepłe powiewy. Gorąco. Buczenia i cienie”. I w „Korytarzowcu” (tom „Stara proza. Nowe wiersze” z 1984)

„Zbiega się osiem wylotów klatek
Jak osiem matek”
Miron Białoszewski (1922-83). Fot. PAP/Henryk Rosiak
Trzymam się tego korytarza, jedynego w swoim rodzaju rozwiązania architektonicznego. Ale skoro po latach sięgnąłem po „Chamowo”, zbiór zapisków Mirona Białoszewskiego z wielkiego falowca na ulicy Lizbońskiej 2, tuż obok Trasy Łazienkowskiej, to odkryłem, że jest tam wszystko: portret epoki średniego Gierka, z jej triumfalizmem, blichtrem i dynamiką. Wschodnie fascynacje poety („Do windy wsiadło dziecko tych drugich sąsiadów (….) I matka. Młoda. Myślę sobie: – Och jaka niemówiąca, delikatna, wąskie oczy, ciemna, bizantyjska, Madonna”) i delikatności niczym z „Lokatora” Romana Polańskiego (kapitalna scena z wysypywaniem tynku przez okno). I nawiązania do innych tekstów mocno osadzonych w polszczyźnie: zdanie „Cała Saska Kępa pachniała odurzająco. Gęściocha. Na biało. Od jaśminów i białych bzów. I na zielono” zostało przecież zapisane w trzy lata po tamtym, nuconym przez całą Polskę: „To był maj, pachniała Saska Kępa, szalonym, zielonym bzem…”.

Również – groteska życia codziennego w PRL (pistolet „do wstrzeliwania gwoździ w zbrojony beton ścian”, który czasem zawodzi i przestrzeliwuje ściankę niczym pocisk burzący). Również – historie awansu społecznego, melting pot realnego socjalizmu. Ale przede wszystkim – Warszawa, której jest świadkiem. Tak, jakby oddawał jej dług, zaciągnięty antyheroicznym „Pamiętnikiem z Powstania Warszawskiego”.

To szczególne zapisy, inne niż solidnych autorów, realistów, jakich pod dostatkiem w wydanej niedawno przez Marcina Gugulskiego osobistej antologii „Moje ulubione książki o Warszawie”. Miron to nie Prus ze swoimi dykteryjkami, Julian Niemcewicz, Marek Nowakowski czy Tyrmand: u niego w miejsce tego pojawiają się impresje, błyski: „Mam z okna nie dwa, a trzy błyski Wisły – pisze w „Chamowie”. – Widać na bliższym Czerniakowie drożdżowy klasztor Nazaretanek (…) Latarnie na Wale Miedzeszyńskim”. ODWIEDŹ I POLUB NAS Nie wiedziałem, tak naprawdę, że można Białoszewskiego czytać w kluczu „kronikarz Stolicy”, przekonała mnie dopiero wydany przez Lampę i Iskrę Bożą, szaloną oficynę Pawła Dunina-Wąsowicza tom prac „Tętno pod tynkiem. Warszawa Mirona Białoszewskiego”. To Topo-Grafie, świetna mini-seria o tekstach literackich jako źródłach do badania przestrzeni i miejsc. Co tytuł, to lepszy: „»Sto metrów asfaltu«: Warszawa Marka Hłaski«; „»Ułamek błękitu i chmur«: Warszawa Tadeusza Konwickiego”; „»Ceglane ciało, gorący oddech«: Warszawa Leopolda Tyrmanda”, wszystkie doskonałe; ale „Tętno pod tynkiem” najlepsze.

Sylwia z Gibalaka

Wiesz, co zrobiono takiemu, co donosił? Obcięto nogi. Nożem. A potem zacisnęli drutem i po sprawie.

zobacz więcej
I ukazuje ta książka wielość Mironowych lokalizacji: od ulicy Chłodnej, wydmuszki przedwojennej świetności, powidoku z dni powstania, przez Siekierki, Konstancin, włóczęgi po kirkutach i Żoliborzu, teatry na Tarczyńskiej i placu Dąbrowskiego. A zewsząd – migawki, rozedrgane, nieostre jak w upale; uwagi sporządzane skokowo, ptasio, chwiejnym duktem. Nocny wędrowiec krążył ulicami banalnymi, którym przydawał odświętności i niesamowitości – Trasą Łazienkowską, Marszałkowską, Saską, Nowotki – niemal do dnia swojej śmierci przed 40 laty, 17 czerwca 1983.

Wszyscy dziś bawią się czatami GPT, tymi napędzanymi przez sztuczną inteligencję z konkurencyjnych stajni Krzemowej Doliny, zadając im układanie sonetów i oktostychów. Nie pociągały mnie dotąd takie figle, mam poczucie, że niosą one krzywdę i poezji, redukując ją do kilku zgrabnych permutacji, i nam samym. Ale teraz myślę, że właściwie nie zaszkodziłoby zaprząc któryś z tych czatów, by językiem Białoszewskiego opisał dzieła nowej deweloperki, wszystkie te luksusowe, trzypiętrowe, wysypane białym gresem i z dwumetrowymi ogródkami nowe osiedla Skoroszy, Czystego, Starej Miłosnej, mrowiskowce Chrzanowa, rzędy bliźniaków na Białołęce: jakie nadałby im imiona?

– Bohdan Miś

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Kamienica przy ul. Poznańskiej 37 w Warszawie, gdzie mieszkał Miron Białoszewski. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.