Podczas wielkich powodzi woda docierała do centrów miast. Doświadczył tego Gdańsk w 1829 roku, kiedy to sięgała 3,3 metra powyżej poziomu morza. Bez dachu nad głową zostało 12 tysięcy mieszkańców, czyli jedna piąta ogółu ludności, a kilkadziesiąt osób woda uśmierciła. Po przejściu „wielkiej wody” gdańszczanie przystąpili do odbudowy przestrzeni miejskiej. Nie inaczej działo się w innych miastach dotkniętych wodnym kataklizmem. W wieku XIX, w związku z szybką urbanizacją, odbudowa popowodziowa stawała się okazją do publicznej dyskusji na temat wznoszenia miasta nowocześniejszego, lepszego do mieszkania niż dotychczasowe. Powódź zamykała pewien etap w dziejach miast, a odbudowa otwierała kolejny, tak jak po zniszczeniach wojennych.
Irracjonalny optymizm
Każda większa powódź zabierała ze sobą ofiary. Przestrzeń życia w jednej chwili spotykała się ze śmiercią. Najczęściej ginęli mieszkańcy niżej położonych nabrzeży, w tym rybacy, wyrobnicy, młynarze i ich rodziny. Ginęli obrońcy mostów, tak jak w Krakowie w 1534 roku, kiedy w nurtach rzeki śmierć poniosło pięćdziesięciu mężczyzn.
Szczególnie groźne były powodzie w rejonie ujścia Wisły, gdyż przerwanie wałów oznaczało wtargnięcie rzeki na rozległe obszary nizinne i depresyjne Żuław, jak w 1855 roku, kiedy zginęło ponad sto osób, padło siedem tysięcy sztuk inwentarza żywego, a pod wodą znalazło się 126 wsi /…/
Człowiek nie potrafił zapanować nad żywiołem. Można się było przednim bronić, lecz ludzie nie byli w stanie uspokoić powodziowej fali. Klęski elementarne mają to do siebie, że nie umiemy ich powstrzymać. Nie powstrzymamy huraganów, podobnie jak wybuchów wulkanów, nie potrafimy przeciwdziałać powstawaniu trąb powietrznych ani też zapobiegać suszom.
Choć ludzie znali skutki „wielkiej wody” i bali się wylewów, to jednak nadal osiedlali się nad rzeką, gdyż była ona miejscem ich pracy i zarobku. Podejmując decyzję o osiedleniu, przejawiali irracjonalny optymizm. Odsuwali od siebie zagrożenie, wychodząc z założenia, że ono ich nie dotyczy. Byli przekonani, że ewentualne nieszczęście powinno ich ominąć choćby dlatego, że są dobrymi chrześcijanami, postępują zgodnie z przykazaniami i Bóg nie ma powodu, aby ich karać. Niestety Wisła, powodowana odruchami natury, nie miała wglądu w ich sumienia, by zawsze pozwolić im spokojnie żyć…
– Andrzej Chwalba
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji. Zdjęcie autora PAP/Bartłomiej Zborowski