Przyszłość ma przypominać filmowy „Matrix”: podłączeni do wspólnego mózgu zarządzającego, stworzymy sieć uwspólnionego myślenia. Czy pozwoli to kontrolować ludzkość?
zobacz więcej
To, co naprawdę stawia w tej sprawie włosy wielu osobom na głowie jest kwestia genialnie ujętej przez Lema w „Solaris” zdolności do panowania nad umysłami, w których się, bez ich wiedzy i woli, czyta. Samo zagadnienie tworzenia społecznego podporządkowania za pomocą narzędzi znacznie nowocześniejszych niż mass media już przed pojawieniem się najnowszego dekodera myśli rodem z Teksasu, spędzało sen z wielu powiek Dziś może być w tej kwestii, jak w niezapomnianym dowcipie na temat przemówień Wiesława Gomułki. „Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy wielki krok naprzód”.
Sami autorzy publikacji w „Nature Neuroscience” zapewniają, że „ponieważ interfejsy mózg-komputer powinny szanować prywatność psychiczną, przetestowaliśmy, czy udane dekodowanie wymaga współpracy podmiotu i stwierdziliśmy, że współpraca podmiotu jest wymagana zarówno do szkolenia, jak i zastosowania dekodera”. Oznacza to, że ich maszyny nie da się wykorzystać np. do inwigilacji „myślozbrodni”.
Podobnie, we wspomnianej już opinii Jerry Tang wyraża zrozumienie dla tych lęków i zapewnia: „Podczas gdy nasze mózgi dają początek naszym procesom umysłowym, mamy ograniczone zrozumienie tego, w jaki sposób większość procesów umysłowych jest faktycznie zakodowana w aktywności mózgu. W rezultacie dekodery mózgowe nie mogą po prostu odczytać zawartości umysłu osoby. Zamiast tego uczą się przewidywać treści mentalne. Dekoder mózgu jest jak słownik między wzorcami aktywności mózgu a opisami treści mentalnych. Słownik jest tworzony na podstawie pomiaru, w jaki sposób mózg danej osoby reaguje na bodźce, takie jak słowa lub obrazy”.
Gdyby dało się zmienić obrazowanie fMRI (zależne od wielkiej, niezbędnej medycznie, zatem trudnodostępnej oraz drogiej maszyny) na coś praktyczniejszego i poręczniejszego, np. funkcjonalną spektroskopię w bliskiej podczerwieni (fNIRS), mierzącą zasadniczo to samo co fMRI, czyli aktywność konkretnych obszarów mózgu, ale z mniejszą rozdzielczością… Rzecz stanie się wtedy dostępna może nie dla milionów, ale dla tysięcy! Dlaczego nie?
„Chcemy mieć pewność, że ludzie korzystają z tego typu technologii tylko wtedy, gdy chcą i że to im pomaga” – zapewnia Jerry Tang służby prasowe swojego uniwersytetu, a te wysyłają jego słowa w świat. Świat, w którym z jednej strony są miliony ludzi, którym mowę i zdolność komunikacji odebrały udary mózgu i inne schorzenia, z drugiej zaś inwigilacja państwowa i korporacyjna osiągają niespotykane nigdy wcześniej rozmiary.
Jerry Tang i jego szef Alexander Huth złożyli wniosek patentowy na swój wynalazek. Sami oceniają zatem, że technologia ta ma przyszłość. Chodzi tylko o to, jak zwykle w sytuacji naukowych przełomów, żeby etycy, psychologowie oraz prawnicy i politycy odpowiedzialni za legislację nie obudzili się dopiero wtedy, gdy już mleko się rozleje. Trzeba już dziś regulować zagadnienie, do czego mogą być używane te urządzenia i jak chronić ludzką prywatność.
– Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Źródła:
https://www.nature.com/articles/s41593-023-01304-9
https://www.statnews.com/2023/06/08/brain-decoders-mind-reading-research-ethics-privacy/
https://medicalxpress.com/news/2023-05-brain-decoder-reveal-stories-people.html