Cywilizacja

Władza z ojca na syna. Za zgodą wyborców

Kyriakos Mitsotakis, nowy-stary premier, u progu poprzedniej kadencji solennie obiecywał, że nie powierzy stanowisk rządowych żadnemu ze swych krewnych. Skończyło się na słowach, bo sekretarzem generalnym gabinetu został jeden z jego siostrzeńców.

Wielkie rody polityczne są trzy. Od co najmniej stu lat greckiej polityce nadają ton rodziny Karamanlisów, Mitsotakisów i Papandreu. Każda z tych prominentnych dynastii wydała kilku premierów, bardzo wielu ministrów, wprost niezliczoną liczbę deputowanych do parlamentu, a jedna z nich – Karamanlisowie – nawet prezydenta. Z pokolenia na pokolenie, z zachowaniem zasad sukcesji i przy pełnej aprobacie ze strony wyborców.

Czy to znaczy, że rządzą niepodzielnie? Ależ skąd. Zdecydowanie dominują, ale oprócz nich jest wiele innych rodzin, które tylko trochę ustępują wielkiej trójce. Może są mniej rozbudowane, może miały nieco mniej szczęścia do uchwycenia momentu, który skierowałby je ku najwyższym szczeblom hierarchii politycznej? Niejedna z nich także miała w przeszłości swe wielkiej chwile i zasługi. I niewykluczone, że wiele jeszcze przed nimi. Nic bowiem nie wskazuje na to, by obietnice ukrócenia wpływów dynastii politycznych, miały się kiedyś spełnić.

W tej sprawie nie ma woli politycznej. Kyriakos Mitsotakis, nowy-stary premier, u progu poprzedniej kadencji solennie obiecywał, że nie powierzy stanowisk rządowych żadnemu ze swych krewnych. Skończyło się na słowach, bo sekretarzem generalnym gabinetu został jeden z jego siostrzeńców, Grigoris Dimitriadis. Krewny premiera nie otrzymał wprawdzie jakiegoś ważnego resortu, ale mimo wszystko stanowisko nie jest bez znaczenia.

A Aleksis Tsipras, premier z czasów kryzysu? Ten radykalny socjalista, ateista, wykształcony w Grecji, a nie, jak to jest w zwyczaju w wielkich rodach, w Oksfordzie czy na Harvardzie, outsider i zdecydowany krytyk starych układów wszedł do świata polityki bez żadnego zaplecza rodzinnego. Dziś już je ma, bo w międzyczasie deputowanym został jego kuzyn Jeorjos.

W blasku etnarchy

Przez połowę z blisko 80 lat, jakie minęły od zakończenia wojny (należałoby właściwie odjąć siedem lat dyktatury pułkowników z lat 1967–1974, gdy normalne zasady zostały zawieszone, a większość greckich polityków udała się na emigrację) na czele rządu stało siedmiu premierów z wielkich rodów: trzech Papandreu, dwóch Karamanlisów i dwóch Mitsotakisów. Trudno sobie wyobrazić, by w parlamencie mogło zabraknąć członków całej „wielkiej trójki”.

W obecnym, wybranym 25 czerwca, w wyborach, które stanowiły kolejną odsłonę wyborów z maja, zdecydowanie jednak dominuje rodzina Mitsotakisów. Nic dziwnego, skoro wywodzi się z niej premier Kyriakos Mitsotakis. W ławach poselskich, od wielu lat zresztą, zasiada także jego starsza siostra Dora Bakojannis, eksminister spraw zagranicznych.

Równie prominentnego przedstawiciela ma rodzina Papandreu – Jeorjosa, byłego premiera, na którego barki spadł przed laty ciężar zmagań tyleż z kryzysem finansowym, co z Unią Europejską.
Kostas Karamanlis dziś jest już poza polityką. W 2008 roku był premierem. Dyplomacją w jego rządzie kierowała Dora Bakojannis, starsza siostra obecnego premiera Kyriakosa Mitsotakisa. Fot. Noushad Thekkayil/EPA/PAP
W reprezentacji Karamanlisów zaszły natomiast zmiany. Kostas Karamanlis, kolejny ekspremier, postanowił wycofać się z polityki i nie kandydował. Przez ostatnie lata był właściwie na uboczu, nie bez związku z fatalną spuścizną jego rządów, w latach 2004-2008, okresie bezpośrednio poprzedzającym załamanie gospodarki. To rządowi Karamanlisa zarzuca się fałszowanie statystyk gospodarczych, co utrudniło rozeznanie, w jakim stanie jest gospodarka, i dostrzeżenie, że Grecja zmierza ku przepaści.

O mandat starał się natomiast jego kuzyn, również Kostas (Konstantinos to w Grecji dyżurne imię męskie), dla odróżnienia dwojga imion – Kostas Achilleas. Wszystko wskazuje na to, że go zdobył, choć na stronie greckiego parlamentu nie opublikowano jeszcze listy deputowanych, a Kostas Achilleas nie jest postacią, którą klan Karamanlisów chciałby się dzisiaj chwalić. W poprzednim rządzie Mitsotakisa był ministrem transportu. W dzień po tragicznej katastrofie kolejowej, w której w lutym tego roku zginęło 57 osób, podał się do dymisji. Za zaniedbania na kolei w równej mierze odpowiadają jego poprzednicy w resorcie i wszystkie wcześniejsze rządy, kozłem ofiarnym jednak z reguły zostaje ten ostatni. W okręgu Serres Kostas Achilleas wyprzedził innych kandydatów Nowej Demokracji, bo Serres to rodzinne strony Karamanlisów.

Karamanlisowie jako jedyna z wielkich dynastii mają w rodzie prezydenta i po dziś dzień, choć wkrótce minie 50 lat, grzeją się w jego blasku. Blask jest tym mocniejszy, że Konstantinos Karamanlis – stryj obu Kostasów – to człowiek o wyjątkowych dla Grecji zasługach, jedyny, który do dzisiaj nazywany jest „etnarchą”: przywódcą narodu. To przejaw niegasnącego szacunku dla człowieka, który nie tylko skutecznie zamknął czas dyktatury pułkowników, ale zbudował też podstawy nowej Grecji, demokratycznej i republikańskiej.

Twierdza dana od Boga

Wymagało to doświadczenia – którego Karamanlisowi nie brakowało, bo w latach 50. i 60. trzykrotnie był premierem – i determinacji, ale także odwagi. Latem 1974 roku, gdy rządy pułkowników były już w rozsypce, słabe, ale nie aż tak, by można je było lekceważyć, Karamanlis wrócił z emigracji jako jeden z pierwszych greckich polityków. W Atenach nie było bezpiecznie, centrum dowodzenia urządził więc na statku zacumowanym w Pireusie... Założył Nową Demokrację, zainicjował starania o wejście do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i – last but not least – pilnował, by pułkowników nie ominęła zasłużona kara.

Zniewalający urok nazwiska, czyli dynastie polityczne

Z takich rodów politycznych wywodziło się aż 12 proc. z ponad tysiąca przywódców państw w latach 2000-2017 – podały badaczki z amerykańskich uniwersytetów.

zobacz więcej
Była to droga typowa. Mitsotakisowie, rodzina Papandreu i bardzo wielu, jeśli nie większość, greckich polityków sprzed przewrotu, dokonanego 21 kwietnia 1967 roku, latem 1974 roku zaczęli wracać. Działalność publiczną zaczynali od zakładania nowych partii. Konserwatywna prawica skupiła się w Nowej Demokracji. Dziełem Andreasa Papandreu, syna Jeorjosa Papandreu, ekspremiera, była partia PASOK – Ogólnogrecki Ruch Socjalistyczny. Te dwa ugrupowania przez całe lata na przemian sprawowały rządy, aż do czasu kryzysu, gdy PASOK straciła swe główne miejsce na lewicy na rzecz bardziej radykalnej SYRIZY Aleksisa Tsiprasa.

Mogłoby się wydawać, że losy „wielkiej trójki” biegną podobnie. To w jakiejś mierze prawda. Karamanlisów i Mitsotakisów łączy przy tym wspólnota ideowa, bo obie rodziny to fundament prawicowej Nowej Demokracji. Każda z dynastii ma też od niepamiętnych czadów oparcie w konkretnym regionie, który traktuje jako swą naturalną, niemalże od Boga daną twierdzę. Karamanlisowie mają wspomniany region Serres na północy Grecji, klan Papandreu – Achaję na Peloponezie, Mitsotakisowie – Kretę. Wierni wyborcy nigdy nie odmawiają im mandatu.

W szczegółach jednak akcenty rozkładają się inaczej i każdy z rodów ma inny tytuł do chwały. Dla Karamanlisów jest nim etnarcha – poprzeczka ustawiona tak wysoko, że nikt inny nie zdołał jej jeszcze pokonać. Ród Karamanlisów nie wydał zresztą nikogo, kto choć trochę mógłby się z nim mierzyć. Wręcz przeciwnie – inni jego członkowie to, jak dotąd, postacie raczej miałkie, skutecznie jednak korzystające z szans, jakie stwarza magia wielkiego nazwiska.

W ślady dziadka, ojca, wuja

Zasługi i dokonania mogą się jednak rozkładać w sposób bardziej wyrównany, co doskonale ilustruje przypadek klanu Papandreu. W każdym pokoleniu wydawał premierów – co znaczy, że rządami kierowali dziadek, ojciec i syn. Pierwszym był Jeorjos, przedstawiciel liberalnego centrum, minister już w latach 30. XX wieku, w rządach Elefteriosa Wenizelosa. Syn Jeorjosa, Andreas dokonał zwrotu ideowego, zakładając PASOK i tworząc pierwszy w historii Grecji lewicowy rząd. Rządził z przerwami przez kilkanaście lat, do swej śmierci. Odznaczał się niespotykaną charyzmą, miał tysiące już nie zwolenników, lecz wiernych wyznawców i równie wielu wrogów, którzy uważali, że jego rządy – prosowieckie zresztą – to prawdziwe nieszczęście dla Grecji. Charyzmy po dziadku ani ojcu nie odziedziczył młodszy Jeorjos, premier czasu kryzysu.
Andreas Papandreu, syn Jeorjosa i ojciec Jeorjosa. Rządził w latach 1981–1989 i 1993–1996. Fot. Ferdinando Scianna / Magnum Photos / Forum
Karamanlisów i Papandreu łączą skromne początki, w rodzinach prawosławnych duchownych czy nauczycieli. Na tym tle Mitsotakisowie są jak z innego świata, bo, choć w linii bocznej, to jednak wywodzą się od samego Elefteriosa Wenizelosa, uważanego za największego przywódcę Greków od czasu wyzwolenia spod władzy tureckiej. Wenizelos był premierem wielokrotnie, od początku XX wieku po lata 30., między innymi podczas wojen bałkańskich, dzięki którym Grecja znakomicie poszerzyła swe terytorium na północy, zajmując Macedonię i Trację.

Obie rodziny pochodzą z zachodniej części Krety i tam współpracowały ze sobą już za rządów osmańskich. Nic dziwnego, że więzy rodzinne połączyły je na różnych poziomach. Najważniejsze: małżeństwo Konstantinosa, pradziadka Kyriakosa, lokalnego polityka z Chanii, z Katigo, siostrą Wenizelosa. Gdy Kreta została włączona do Grecji, członkowie obu rodzin niezmiennie zasiadali w parlamencie w Atenach. Mitsotakisowie mają się więc czym chlubić.

Dodajmy, że siostrzeniec obecnego premiera, Kostas Bakojannis, syn Dory, jest dziś burmistrzem Aten. Idzie więc w ślady matki, która przed dwudziestu laty również rządziła Atenami. Czy pójdzie także w ślady wuja Kyriakosa i dziadka, również Konstantinosa, premiera z początku lat 90.? Nie jest to pewne, ale bardzo prawdopodobne.

Związek na śmierć i życie

Myli się ten, kto w dynastycznych układach obowiązujących w greckim świecie politycznym dostrzega jedynie intrygującą ciekawostkę. To nie ciekawostka, lecz niezmienny przejaw greckiej specyfiki, odmienny od układów z innych krajów europejskich, gdzie też przecież nie brakuje rodzin politycznych (zwłaszcza w Wielkiej Brytanii są takie, które w polityce zawsze są w jakiś sposób obecne, od Churchillów poczynając). „Wielka trójka” nie jest bowiem jedyna. Otacza ją już nie wianuszek, ale cały wieniec innych klanów, w parlamencie i poza nim. To przejaw tradycji i bliskich więzów łączących wyborców z politykami, ale także przeświadczenia – w jakiejś mierze niebezpodstawnego – że ludzie, którzy wyrośli wśród deputowanych i ministrów, politykę mają we krwi. Wraz z tym zaś naturalną umiejętność poruszania się po jej trudnym polu.
        ODWIEDŹ I POLUB NAS     Grecką specyfikę stanowi natomiast fakt, że klany są tu na śmierć i życie związane z konkretnymi okręgami. Wyborcy to akceptują, a deputowani bywają tak przywiązani do swych okręgów, że nie wyobrażają sobie, by ten związek mógł zostać rozerwany. Wręcz anegdotycznie wygląda przypadek deputowanego Nowej Demokracji, Joannisa Tragakisa, który parę lat temu, gdy w środku kadencji postanowił odejść z polityki, zaproponował, że przekaże mandat swemu synowi, bez wyborów uzupełniających. Manewr się nie udał, bo nie mógł się udać, ale doskonale ilustruje stan ducha niejednego członka rodzin politycznych.

Działa to zresztą także w drugą stronę. „Jakżeż możemy zrobić coś takiego synowi Andreasa?” – szczerze martwili się członkowie PASOK, gdy na porządku dziennym parę lat temu stanęła sprawa odebrania przywództwa Jeorjosowi Papandreu. Jeorjos wówczas odszedł, ale w świecie greckiej polityki przegrana nigdy nie jest ostateczna, zwłaszcza gdy dotyczy człowieka z wielkiego klanu. Jeorjos wycofał się, odczekał, założył nową partię – Ruch na rzecz Zmiany (KINAL), a przed wyborami nawiązał współpracę z PASOK, swą dawną partią. Jest deputowanym, widoki ma niepewne, ale nie zniknął. Jego młodszy brat Nikos jest od paru miesięcy eurodeputowanym. Zastąpił Nikosa Andrulakisa, lidera PASOK, gdy ten postanowił wrócić do polityki krajowej.

Największą rodzinną drużynę polityczną ma jednak nie żaden ród „wielkiej trójki”, lecz kreteńska rodzina Kefalogiannisów, która ma czworo deputowanych – troje w parlamencie w Atenach i jednego w Strasburgu. Ten ostatni, Manolis zajmował stanowisko ministra marynarki handlowej (w Grecji bardzo ważne) w rządzie Kostasa Karamanlisa. Nazwisko Kefalogiannis w świecie nikomu nic nie powie – ale układ, który takim rodzinom daje stałe miejsce w polityce, mówi o scenie politycznej Grecji nie mniej niż dokonania jej gigantów.

– Teresa Stylińska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Kyriakos Mitsotakis podpisuje dokumenty podczas uroczystości zaprzysiężenia na urząd premiera. Uroczystość odbyła się 26 czerwca w pałacu prezydenckim w Atenach w obecności duchownych Kościoła prawosławnego. Fot. YANNIS KOLESIDIS/EPA/PAP
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.