Opiekuńcza instytucja dostaje jednak kolejny sygnał, tym razem od zaniepokojonej znajomej rodziny, którą zdziwił niewielki siniak na twarzy najmłodszej w rodzinie dziewczynki. Najstarsza córka, wypytywana, co się stało, podała zupełnie niewinną przyczyną, co najwyraźniej jeszcze bardziej upewniło kobietę, składającą zawiadomienie, że dzieje się coś niewłaściwego.
Nie chcecie współpracować, to zabieramy dzieci
Tym razem Veilig Thuis skupił się na sprawie jeszcze intensywniej, wyciągając również poprzednie donosy. – Otrzymaliśmy dokumenty z raportem, w którym roiło się od kłamstw. Nasze dzieci miały niby chodzić w brudnych ubraniach. Przecież to bzdura, codziennie miały nową czystą odzież. Albo to, że od naszego młodszego syna czuło się rzekomo zapach moczu. Pijany 50-letni alkoholik może śmierdzieć moczem, ale nie pięciolatek, który w szkole wstydzi się poprosić o wyjście do toalety – mówi ojciec dzieci.
– Zapytałem ich, jak mogę się bronić przed kłamstwami, które idą w ślad za oskarżeniami. Jak mam udowodnić, że jesteśmy dobrymi rodzicami, to przecież niemożliwe. W mailu zaznaczyłem też: „proszę dać mi znać, jeśli jestem zobowiązany do dalszych rozmów w tej sprawie”. To wystarczyło, by instytucja uznała, że nie chcemy z nią współpracować. A skoro nie współpracujecie, zabieramy wam dzieci – opowiada Leonard Hermans o początkach swoich zmagań z Veilig Thuis.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Przyznaje też, że rodzice rzeczywiście nie rwą się do wspólnego działania z tą instytucją opieki, ponieważ nie mają z nią szans. – W wyniku donosu wpada się w pułapkę, z której nie ma wyjścia. Słyszysz o sobie jakieś głupie, zmyślone historie, a urzędnicy wierzą bardziej sąsiadom, komukolwiek, byle nie rodzicom – twierdzi ojciec czwórki dzieci.
„Ciągle piszą o Polsce, a sami łamią prawo”
Ojciec z czwórką dzieci wyjechali do Belgii. – Moja żona przeszła tyle, by zajść w ciążę, a teraz omal ich nie straciła w ciągu dwóch dni. To straszne. Holandia jest jednym z najgorszych państw pod tym względem, ale inne państwa mają podobne problemy. W krajach takich jak Holandia media każdego tygodnia piszą o fatalnych rządach w Polsce. Ale w Holandii nikt nie wie, a przypuszczam, że w Polsce również się o tym nie mówi, jak bardzo łamane są prawa człowieka właśnie w Holandii. Rodzice nie mają tam praktycznie żadnych praw. A jeśli ktoś z zewnątrz na ciebie doniesie, to masz naprawdę duży problem – opowiada lekarz z Holandii.
Jednak holenderska opieka socjalna nie odpuściła rodzinie również poza granicami kraju. Do belgijskiego sądu wpłynął pozew. Leonard i Lisbeth Hermansowie wiedzieli już, że ryzyko utraty dzieci jest zbyt wysokie. Postanawiają wyjechać do Polski. Dwa dni później, pod ich belgijski adres trafia zawiadomienie z zarzutami. Proces odbywa się bez ich obecności, a oskarżenie zawiera paragraf belgijskiego prawa obejmujący wywiezienie za granicę i przetrzymywanie dzieci wbrew decyzji sądu. To przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat pięciu. Hermansowie, którzy nigdy wcześniej nie byli karani i nie mieli ograniczonej opieki nad dziećmi dostają zaocznie wyrok czterech lat bezwzględnego więzienia. Jednocześnie wysłany jest za nimi Europejski Nakaz Aresztowania.
Niemcy aresztują bez wahania