Z kolei, nowy rząd Estremadury ma się skoncentrować na wsparciu rodzin, zwalczaniu bezrobocia, ubóstwa i przeciwdziałaniu wyludnieniu regionu. W dokumencie programowym znalazła się obietnica „wszechstronnej obniżki podatków”, obrona polowań i walk byków, które tak zaciekle zwalcza lewica oraz zapewnienie większych środków przeciwko „nielegalnemu zajmowaniu nieruchomości”. Rząd koalicyjny obiecał też zniesienie podatku od spadków i darowizn. Obie partie zobowiązały się do zagwarantowania „neutralności ideologicznej” edukacji w regionie, uznając prawo rodziców do decydowania o edukacji ich dzieci zgodnej z ich przekonaniami. Koalicja przyjrzy się też polityce leśnej, aby pozwolić na tradycyjną działalność rolniczą w górach, m. in. hodowlę, którą lewica zgodnie z unijną zieloną polityką próbuje ograniczać.
Te pierwsze sygnały napawają oczekujących zmiany Hiszpanów optymizmem. – PP jednak chce koalicji z Vox, ale nie mówi teraz o tym otwarcie, żeby nie odstraszać umiarkowanych wyborców, szczególnie tych, którzy przechodzą do nich z PSOE – mówi Rodrigo Ballester i spodziewa się, że na poziomie całego kraju obie partie łatwo się dogadają w sprawach gospodarczych. Nie wyklucza jednak, że współpraca byłaby też możliwa w kwestiach światopoglądowych i rząd PP-Vox uchyliłby niektóre najbardziej szokujące przepisy, np. te dotyczące swobody zmiany płci, co zresztą ostatnio potwierdził sam Feijóo, tłumacząc, że „legalna zmiana płci nie powinna być łatwiejsza niż uzyskanie prawa jazdy”. Prawicowa koalicja mogłaby też według Ballestera zrezygnować z nieudanej ustawy o wolności seksualnej („tylko tak znaczy tak”). Można też liczyć na to, że nowy rząd prowadziłby politykę wspierającą kastylijski, bo w niektórych regionach, np. w Katalonii czy Kraju Basków, jest on dyskryminowany.
Nawet pod rządami PP w Galicji trudno znaleźć w publicznych instytucjach pracę bez certyfikowanej znajomości galicyjskiego, o czym przekonała się pewna nauczycielka gry na skrzypcach, z pochodzenia Polka, z 17-letnim doświadczeniem pedagogicznym i znakomitym wykształceniem, która rozmawia z uczniami po hiszpańsku, ale z powodu braku certyfikatu znajomości galicyjskiego wylądowała na bezrobociu.
Są jednak sprawy, w których koalicyjnej harmonii może zabraknąć, przede wszystkim w tym, co dotyczy Unii Europejskiej. PP jest w PE częścią Europejskiej Partii Ludowej, więc trudno liczyć, że sprzeciwi się np. paktowi migracyjnemu, z którym walczy Polska, albo kolejnym unijnym pomysłom ograniczania rolnictwa dla obrony klimatu.
Nie byłoby też porozumienia w kwestii aborcji i wsparcia społeczności LGBT. PP niespecjalnie interesuje się też sprawą masowej imigracji. Dlatego Federico Jimenez Losantos, znany konserwatywny publicysta, autor „Powrotu prawicy”, zwolennik powstania rządu PP-Vox, jest pesymistą. W wywiadzie dla dziennika „Independiente” ostrzega, że Feijóo reprezentuje frakcję PP, według której nie należy drażnić lewicy, a rządzić można, jeśli PSOE na to pozwoli. W praktyce może to oznaczać, że PP nie zdecyduje się na stworzenie aliansu z liberalnym gospodarczo, ale tradycyjnym światopoglądowo Voxem, a nawet jeśli do tego dojdzie, konserwatystom nie uda się przekonać Feijóo do próby odwojowania choćby kilku pól zdominowanych przez lewicę, o jakiejkolwiek kontrrewolucji nie wspominając.
Nic politycznie niepoprawnego
Feijóo waży wprawdzie słowa, kiedy media pytają go o ewentualną koalicję z Vox, a w gminach takich jak Náquera i Torrijos nowe rady miejskie Partii Ludowej-Vox zakazały używania tęczowych flag, ale już Maria Guardiola, premier rządu PP-Vox w Estremadurze, nie ukrywa, że PP nie zrobi niczego politycznie niepoprawnego. Guardiola przekonuje w mediach, że jej rząd ani o milimetr nie odejdzie od obowiązujących przepisów aborcyjnych i nie przewiduje też kryminalizowania nielegalnej imigracji w jakiejkolwiek formie. Podkreśla przy tym, że to nie jej opinia, ale stanowisko partii.
Deklaracje Guardioli skomentował na antenie ElToroTV José Javier Esparza, dziennikarz i autor „Przewodnika niepoprawnego politycznie po kulturze Zachodu”. Jego zdaniem słowa szefowej rządu Estremadury to żywy dowód na istnienie konsensusu socjaldemokratycznego i prognoza na przyszłość. „Polityczna prawica przestała się różnić od lewicy na polu ideologicznym, doszło do zbliżenia dawnej prawicy liberalno-konserwatywnej z lewicą eks-socjaldemokratyczną i powstała kasta polityczna, operująca w całym świecie tymi samymi tematami, coraz bardziej oddalona od ludzi, których ma reprezentować” – tłumaczy Esparza, nie pozostawiając złudzeń, że Partia Ludowa do przeprowadzenia kontrrewolucji się nie nadaje i żadnego trzęsienia ziemi w Hiszpanii nie będzie.
Poza niezdecydowaniem w szeregach PP na małżeństwo z rozsądku z pragnącą radykalnego odejścia od lewicowej polityki partią Abascala jest jeszcze jedna niewiadoma, utrudniająca ocenę szansy na sukces hiszpańskiej prawicy. To termin wyborów, który według mediów będzie miał duży wpływ na wyniki. Hiszpanie nigdy nie głosowali w środku lata, a jak zauważa „Politico”, 10 spośród 37 mln Hiszpanów jest w tym czasie na wakacjach i część z nich będzie musiała zagłosować korespondencyjnie. Ostatni nieuczciwy chwyt premiera Sáncheza? Feijóo jest tego pewien.
– Anna Gwozdowska
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy