Na moskiewskim Uniwersytecie Lumumby studiowało wiele wpływowych później osób m.in. Karim Massimow, premier Kazachstanu; Ali Chamenei, przywódca Iranu;
Mahmoud Abbas, prezydent Autonomii Palestyńskiej; Ilich Ramírez Sánchez (Szakal), wenezuelski terrorysta; Michel Djotodia, prezydent Republiki Środkowoafrykańskiej; Porfirio Lobo, prezydent Hondurasu; Daniel Ortega, prezydent Nikaragui; Hifikepunye Pohamba, prezydent Namibii; Aleksiej Nawalny, rosyjski działacz opozycyjny; Bharrat Jagdeo, prezydent Gujany; Tamar Beruchashvili, minister spraw zagranicznych Gruzji; Jeanne d'Arc Mujawamariya, minister środowiska Rwandy i Hillary Onek, minister spraw wewnętrznych Ugandy.
Doskonale te nastroje oddaje cytowana w archiwum Mitrochina notatka szefa analiz KGB Nikołaja Leonowa, z grudnia 1974 na temat wydarzeń w Dahomeju (obecnie Benin): „4 grudnia bieżącego roku prezydent Kerekou ogłosił się marksistą-leninistą. Oświadczył również, że jego kraj będzie odtąd kroczył drogą budowy socjalizmu. Poprosił nas o pomoc w zorganizowaniu armii, służb specjalnych, nie wspominając o gospodarce. Nasz ambasador, do którego Kerekou się zwrócił, oblał się potem ze strachu i nie był w stanie odpowiedzieć ani tak, ani nie”. Nic dziwnego, jak w tym samym dokumencie zauważał Leonow, „80 procent z trzymilionowej ludności to analfabeci, władza znajduje się w rękach wojskowej kliki. Nie ta tam ani przemysłu, ani partii, ani klas”.
Marksiści za Portugalczyków i wojna w Rogu Afryki
Dopiero po drugiej fali dekolonizacji i demontażu portugalskich kolonii w Mozambiku, Gwinei Bissau i Angoli w latach 70. XX wieku, wpływy sowieckie ponownie wzrosły. Choć jeszcze na początku lat 60. XX w. KGB nawiązało kontakt z liderami organizacji wyzwoleńczych w koloniach portugalskich, i w tym przypadku wykorzystywano towarzyszy z bratniego wywiadu.
Miroslav Adamek był czechosłowackim dyplomatą w stolicy Gwinei, Konakry, a zarazem szpiegiem pod pseudonimem Alter. W listopadzie 1960 roku po raz pierwszy spotkał się z Amilcarem Cabralem, założycielem Afrykańskiej Partii na rzecz Niepodległości Gwinei i Wysp Zielonego Przylądka (PAIGC). Mężczyźni zjedli wspólny posiłek, po którym czeski szpieg stwierdził, że ich rozmowa była „bardzo zachęcająca” i zasugerował rekrutację Cabrala jako tajnego kontaktu pod kryptonimem Sekretar.
Cabral wykorzystał spotkanie, by poprosić o pomoc finansową i logistyczną w celu wsparcia powstania przeciwko portugalskim władzom kolonialnym w Gwinei. Moskwa – chcąc zyskać nowych sojuszników – zgodziła się. Cabral otrzymał broń, która wzmocniła PAIGC jako siłę militarną. Jego brat został wysłany na studia medyczne na moskiewskim Uniwersytecie Lumumby, a córka Iva została przyjęta do prestiżowej szkoły z internatem w pobliżu Moskwy. W zamian za to Praga (czyli de facto Moskwa) dostawała od Cabrala cenne informacje.
Ale dopiero w lipcu 1967 r. Biuro Polityczne KPZR nakazało Łubiance, żeby zapewniła systemowe szkolenie dla „postępowych organizacji nacjonalistycznych” walczących z portugalskim kolonializmem: MPLA (Angola), FRELIMO (Mozambik) i PAIGC (Gwinea Bissau, Wyspy Zielonego Przylądka). Zanim jednak walka rozpętała się na dobre, a udział w niej wzięli nie tylko towarzysze-doradcy z ZSRS, ale też oddziały kubańskie, uwagę Moskwy przykuł inny ważny region Czarnego Lądu: Róg Afryki (jak nazywano Półwysep Somalijski).
W październiku 1969 roku w Somalii wojskowi obalili rząd cywilny. Władzę objęła Najwyższa Rada Rewolucyjna pod kierownictwem generała Mohammada Siad Barrego. W radzie zasiadał też agent KGB o pseudonimie Kerl, mający ogromny wpływ na decyzje Barrego. Jedną z pierwszych decyzji junty było zaproszenie floty sowieckiej do portów somalijskich i wydalenie połowy personelu ambasady USA. Siad Barre dokonał amatorskiej „syntezy” marksizmu-leninizmu z islamem i ogłosił Somalię państwem jednopartyjnym.
KGB odegrało rolę nauczyciela w stworzeniu Narodowej Służby Bezpieczeństwa, na czele której stanął zięć Barrego. Do 1974 roku w Somalii było już blisko 3600 sowieckich doradców, w tym 1600 wojskowych. 11 lipca 1974 Somalia i ZSRS podpisały traktat o przyjaźni i współpracy, pierwszy taki zawarty przez Moskwę z państwem Czarnej Afryki. Sowiecka flota zaczęła korzystać z portu Berbera, zaś Somalia dwa lata później była już czwartym pod względem uzbrojenia (dzięki dostawom sowieckim) krajem Afryki Subsaharyjskiej, za Nigerią, Zairem i Etiopią.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Upadek portugalskiego imperium kolonialnego w Afryce i pojawienie się marksistowskich reżimów w Angoli i Mozambiku wywołały w Moskwie entuzjazm. Zwłaszcza, że niemal jednocześnie – w 1974 roku – grupa wojskowych obaliła cesarza Etiopii. Na ich czele stał pułkownik Mengystu Hajle Marjam. Junta zaczęła zmierzać ku marksizmowi i sojuszowi z Sowietami. KGB też o to dbało, choćby preparując rzekome dokumenty rezydentury CIA w Nairobi, z których wynikać miało, że istnieje międzynarodowy spisek z udziałem m.in. USA, Arabii Saudyjskiej i Somalii mający za cel obalenie reżimu Mengystu.
Przed Sowietami pojawiło się jednak szybko potężne wyzwanie: rosnąca wzajemna wrogość sojuszników w Rogu Afryki. Chodziło o spory terytorialne. Moskwa musiała dokonać wyboru. Postawiła na Etiopię. Barre zerwał więc z Kremlem. Wybuchła wojna. Jak wynika z dokumentów KGB z archiwum Mitrochina, pomoc wojskowa Sowietów dla pułkownika Hajle Marjama była bardzo duża, zimą 1977 roku sowieckie samoloty pełne sprzętu wojskowego i „doradców” lądowały w Etiopii co 20 minut. Konflikt zakończył się w 1978 roku bez zmiany granic – Somalii nie udało się podbić prowincji Ogaden. Natomiast Sowieci na dobre stracili przychylność władz Somalii na rzecz USA i Arabii Saudyjskiej.
Montaż po algiersku
Jedną z ulubionych metod działania KGB było podsuwanie różnym afrykańskim przywódcom, także tym niezwiązanym z Moskwą czy wręcz jej nieprzychylnym, spreparowanych dokumentów uderzających w Zachód. W marcu 1973 roku wojskowy dyktator Nigerii, gen. Yakubu Gowon otrzymał – rzekomo od młodego oficera armii – donos na temat wywrotowej działalności CIA w nigeryjskiej armii. W 1975 roku królowi Maroka Hassanowi II podsunięto sfałszowany raport agenta CIA o rzekomym spisku mającym na celu obalenie władcy. Największy chyba jednak sukces sowieccy specjaliści od środków aktywnych odnieśli dużo wcześniej, wykorzystując jeden z konfliktów w Afryce do poróżnienia Francji z USA.
Gdy w styczniu 1961 roku algierski Front Wyzwolenia Narodowego (FLN) rozpoczął rokowania z prezydentem Charles’em de Gaulle’em, sprzeciwiła się temu grupa generałów. W kwietniu doszło do nieudanego puczu wojskowego w Algierze. Chwilę potem we włoskiej lewicowej gazecie „Paese Sera” pojawił się artykuł pt. „Czy wojskowy zamach stanu w Algierii został przygotowany w porozumieniu z Waszyngtonem?”. Jego autorzy twierdzili, że jeden z przywódców puczu, generał Maurice Challe, był agentem CIA. Wykorzystali znany powszechnie fakt, że Challe służąc w Kwaterze Głównej NATO, był postrzegany jako oficer nadzwyczaj jak na Francuza proamerykański.