Historia

Żywot w tempie „Expressowym”

Rafał Praga. Jego biografię wypełniają głównie luki, znaki zapytania i białe plamy. I to się już raczej nie zmieni. W tym roku od nagłej śmierci twórcy najpoczytniejszego dziennika Polski Ludowej minęło siedem dekad.

„Ciągle gdzieś się śpieszył”; „Nie potrafił zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu”; „Odnosiłem wrażenie, iż wciąż jest w drodze”; „Ruchliwy niczym żywe srebro”; „Cechował go pośpiech”; „Zdawało się, że funkcjonował w stałym niedoczasie” – takim zapamiętali go redakcyjnie koledzy, którym przez siedem lat szefował. Ale w obszernym wspomnieniu pośmiertnym także brak informacji o kolejach losu tego, zmarłego w wieku zaledwie 36 lat, inicjatora i pierwszego redaktora naczelnego „Expresu Wieczornego”.

Zagadki

Nawet data jego urodzin jest niepewna. Oficjalnie 29 grudnia 1916. Ale w niektórych dokumentach widnieje wprawdzie ten sam dzień i miesiąc, lecz o cztery lata wcześniejszy. Zgadza się miejsce przyjścia na świat – Łódź, ale z adresami jest znowu kłopot. Raz widnieje ulica Pieprzowa 3 m. 12, kiedy indziej Gubernatorska 9 – bez numeru mieszkania.

Wzrost: średni (166 centymetrów), kolor włosów płowy (czyżby to był eufemizm maskujący rudzielca?), znaki szczególne: brak. Chociaż wedle świadków, za takowy można uznać jąkanie.

W rubryce wykształcenie wpisał: „niepełne wyższe” (ponoć studiował w Wyższej Szkole Dziennikarskiej), nie mamy jednak pewności, czy miał choćby średnie. Podobno maturę zdał z opóźnieniem, ponieważ musiał przerwać naukę szkolną i wspomóc rodziców w zmaganiach z wielkim kryzysem, który właśnie dotarł do miasta nad rzeką Łódką.

Ojciec przyszłego redaktora – imieniem Leon – prowadził tam sklep bławatny. W dobie gospodarczego krachu był zmuszony zwolnić personel i przestawić się – używając dzisiejszej terminologii – na family business. W roli sprzedawczyń występowały dwie starsze siostry bohatera tekstu: Eleonora i Lea oraz zajmująca się dotąd domem matka, Judyta. „Moi rodzice zmarli w roku 1939. Siostry zostały zamordowane jesienią 1944 w Oświęcimiu”. Trafiły tam z łódzkiego getta? Czym się zajmowały? Były zamężne? Pytania można mnożyć.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Rafael Praga w czerwcu 1935 trafił do redakcji „Robotnika” i chyba dopiero wtedy zaczął używać spolszczonej wersji imienia – Rafał. Zaczynał jako reporter miejski, lecz szybko uznano, że lepiej redaguje niż pisze. Kilka lat terminował w sekretariacie pisma mieszczącego się w kamienicy przy ulicy Wareckiej. Zarządzanego rękoma Mieczysława Niedziałkowskiego, wieloletniego posła II Rzeczypospolitej, rozstrzelanego w Palmirach, oraz Zygmunta Zaremby, szefa Zespołu Czasopism PPS-u.

Jego gazety lekceważyły zasady ortografii, epatowały zbrodnią i seksem, kupowały tajne informacje od morderców

Przyjaźnił się z Kornelem Makuszyńskim i Janem Kiepurą. Finansował budowę „zakopianki” i Pomnik Nieznanego Żołnierza. Stworzył największe w Polsce imperium prasowe.

zobacz więcej
Z czyjej rekomendacji potomek łódzkiego handlarza zasilił centralny organ Polskiej Partii Socjalistycznej? Kolejna niewiadoma. Do tego ugrupowania wstąpił – jak utrzymywał – mając lat 19, ale: „już od piętnastego roku życia byłem uświadomiony społecznie, gdyż zauważałem powszechną niedolę trawiącą masy proletariackiej biedoty łódzkiej”. Zapewne byli jacyś wprowadzający w szeregi partyjne. Nomina sunt ignota.

Może akces do PPS-u i co za tym idzie – przeprowadzka do stolicy wynikały z ideologicznej kłótni rodzinnej? Może najbliżsi się go nawet wyrzekli? Zważywszy, że deklarował: „wychowano mnie wprawdzie w tradycji judaistycznej (postępowej), lecz od 15. roku życia jestem ateistą”.

Spóźnienia

Dziennikarski żółtodziób czynił postępy. W kwietniu 1939 roku debiutował na kolegium redakcyjnym pisma, „akurat po mowie Hitlera wypowiadającego Polsce pakt o nieagresji”. Kontaktowość i towarzyskie usposobienie spowodowały, że podczas czterech lat pracy w Warszawie poznał licznych dziennikarzy. Zajmujących się rozmaitymi dziedzinami na łamach periodyków zróżnicowanych światopoglądowo. Te znajomości po latach zdyskontował, montując zespół „Expressu Wieczornego”.

We wrześniowych dniach oblężenia stolicy zajmował się głównie pomocą w organizacji Robotniczych Batalionów Obrony Warszawy (RBOW). Dwukrotnie uniknął wtedy śmierci. Dzięki spóźnieniom.

Gdy 5 września szedł na Złotą 47, zlokalizowana tam kamienica właśnie legła w gruzach pod bombami Luftwaffe, grzebiąc m.in. działacza RBOW Bolesława Dratwę. Dziewięć dni później sekwencja się powtórzyła. Tym razem podążał na ulicę Oboźną, gdzie zastał rumowisko, w którym zginął kolejny współpracownik RBOW Wilhelm Topinek.

W tym czasie zetknął się też z dwiema innymi postaciami tej formacji: Józefem Dzięgielewskim oraz jej dowódcą, kapitanem Marianem Kenigiem. Po latach rzutowali na curriculum vitae Pragi.

Jego losy w pierwszych miesiącach okupacyjnych pozostają zagadką. Prawdopodobnie wspomagał Stanisława Dubois w organizacji pepeesowskiej konspiracji. Karolina Beylin wspominała, iż rozważał przedarcie się na terytorium okupowane przez Sowietów – do Białegostoku. Urzeczywistnienie tego pomysłu udaremniło mu jednak ciężkie zapalenie płuc. Być może choroba osłabiła też serce pacjenta, umarł przecież na rozległy zawał. Ale na późniejszą, niezdiagnozowaną chorobę wieńcową zapewne wpłynęły też inne wojenne przeżycia.

Gdy jesienią roku 1940 Niemcy stworzyli w Warszawie getto, pozostał po tzw. stronie aryjskiej. Obawiając się denuncjacji – wszak znało go wiele osób o rozmaitych poglądach – opuścił wynajmowany lokal w kamienicy przy Wielkiej. Najpierw pomieszkiwał kątem na Mokotowie, u towarzysza z PPS-u Leszka Raabego. Potem na Powiślu, w mieszkaniu rodziców Macieja Webera – młodszego kolegi z podziemia, studenta medycyny, uczestnika potajemnych mistrzostw futbolowych Warszawy, a w przyszłości cenionego lekarza sportowego.

Najpopularniejszy tygodnik Peerelu, czyli twierdza poczciwych cyników

Eile starał się lawirować, lecz w okresie bierutowszczyzny poszedł na zbyt daleko idące ustępstwa.

zobacz więcej
Najdłużej przebywał w domu Ludwika Mikołajewskiego przy Grochowskiej 221. Kenkartę na nazwisko Roman Paszkowski przygotowali dla niego Edward Chądzyński (wykradł stosowne formularze ze stołecznego wydziału ewidencji ludności, działającego w gmachu dawnego ratusza w Pałacu Jabłonowskich przy placu Teatralnym) oraz grafik Julian Żebrowski.

W barze „Styl” współprowadzonym przez tego ostatniego bywali dziennikarze międzywojennej prasy, którzy odmówili współpracy z gazetami koncesjonowanymi przez Niemców. Udając się tam po raz pierwszy, Paszkowski vel Praga popełnił pomyłkę, która mogła kosztować go życie. Przez emocje tudzież roztargnienie wszedł do mieszczącej się opodal, przy Moniuszki, kawiarni „Watra”, odwiedzanej przez szemrane towarzystwo, również szmalcowników. Na szczęście z błędu zdał sobie sprawę już w progu, gdy tylko jego uszu doszły tony fortepianu, na którym do kotleta przygrywał pianista.

Praga należał do Polskiej Armii Ludowej i podczas powstania warszawskiego redagował codzienne pismo ilustrowane „Demokrata”. Po kapitulacji został osadzony (jako Paszkowski) w obozie jenieckim Murnau na terenie Bawarii. We wrześniu 1945 powrócił do kraju, przystępując do koncesjonowanej przez komunistów Polskiej Partii Socjalistycznej. Zasiadał nawet w jej Radzie Naczelnej.

Parasol ochronny

Wkrótce powierzono mu misję przygotowania popularnego dziennika popołudniowego, mającego stanowić finansowe zaplecze partii. Taka była geneza „Expressu Wieczornego”. Kadrę redakcji w znacznej mierze stanowili ludzie, którzy zawodowego bakcyla połknęli w międzywojniu. Ich nowy pracodawca okazał się operatywny i wpływowy. Nadto, potrafił roztoczyć nad personelem parasol ochronny. A znalazły się w nim figury kojarzone z antykomunizmem. Postrzeganym z rozmaitych pozycji: endeckich – Julian Żebrowski i Władysław Zambrzycki, konserwatywnych – Edmund Moszyński, sanacyjnych – Juliusz Pollack, Mieczysław Krzepkowski, Karolina Beylin.

Z punku widzenia władzy ludowej haki w życiorysie mieli także inni. Szef działu sportowego, Kazimierz Gryżewski, walczył z bolszewikami. Tak samo jak flagowy felietonista Stefan Wiechecki „Wiech”. Karol Hig-Hirschberg brał udział w bojach pod Tobrukiem i Monte Cassino. Modest Dobrzyński i Helena Weber, a także redakcyjna młodzież – Ludwika Woyciechowska, Włodzimierz Dzięciołowski i Bohdan Tomaszewski uczestniczyli w powstaniu warszawskim. Zaś Michał Wojewódzki kierował w Warszawie drukarniami Armii Krajowej.

Wyróżniający się pomysłowością i refleksem „Express” momentalnie zyskał uznanie warszawiaków, szybko doprowadzając do plajty konkurencję – czytelnikowski „Wieczór”. „EW” uchodził za najlepiej poinformowaną gazetę stolicy, najszybciej reagującą na miejskie zdarzenia. Posiadał kilka mutacji. Główna trafiała do sprzedaży po godzinie 13, gdy pracę kończyła tzw. pierwsza zmiana. Najpierw sprzedawali „Express” gazeciarze, z czasem trafił do kiosków, przed którymi ustawiały się po niego kolejki. Bez wątpienia czerpał wzorce z przedwojennych „rewolwerówek” , stawiających na aktualności i sensacje.
Z miesiąca na miesiąc jednak gorset komunizmu coraz bardziej uwierał i redaktorów, i czytelników pisma. Po tak zwanym zjeździe zjednoczeniowym polskiego ruchu robotniczego, kiedy Polska Partia Robotnicza wchłonęła PPS, gazeta stawała się coraz bardzie upolityczniona.

Boczny tor

Wybrany na posła, Praga przez większość sejmowej kadencji był już w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Reelekcja parlamentarna mu nie groziła. Urząd Bezpieczeństwa już w 1949 roku wziął go pod lupę, ponieważ jego nazwisko przewinęło się w zeznaniach „wroga ludu” Dzięgielewskiego, zamkniętego w celi więziennej. Przyjaźnił się też z Kenigiem, relegowanym z partii za prawicowe odchylenie. Podtrzymywał znajomości z pepeesiakami przeciwnymi partyjnemu monolitowi, Janami Mulakiem i Strzeleckim.

Z początkiem roku 1953 jego dni w fotelu redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego” wydawały się policzone. Władza ludowa stracił do Pragi zaufanie, szykowano mu jakąś nieznaczącą synekurę w zbiurokratyzowanej machinie państwowej. Szukano jedynie pretekstu. Czy mógł nim się stać romans z raczkującą wtedy w zawodzie żurnalistką (kilka lat później stała się twarzą pierwszego talk show TVP, zaś już w III RP zarzucono jej konfidenckie uwikłanie)? Dymisję Pragi zastopowała jednak śmierć Józefa Stalina.

Dwa miesiące później, 24 maja, nadzorował imprezę plenerową organizowaną przez redakcję. Odbywała się na kortach Legii. Był wyjątkowo parny dzień. Poczuł duszności i powrócił redakcyjnym autem do domu na Raszyńskiej przy placu Zawiszy, gdzie po sąsiedzku funkcjonowała także redakcja. Wdrapał się jakoś po schodach na czwarte piętro (windy nie było) i przekroczywszy próg mieszkania padł na podłogę. Żona Joanna – którą poznał jeszcze podczas okupacji, też z kręgu PPS-u – natychmiast wezwała pogotowie ratunkowe. Przyjechało bardzo szybko, lecz próba reanimacji się nie powiodła – mięsień sercowy nie wznowił pracy.

Kiedy świecki kondukt żałobny przy dźwiękach Międzynarodówki odprowadzał zmarłego do grobu na wojskowych Powązkach (trumnę zdobił Order Sztandaru Pracy II Klasy, nadany uchwałą Rady Państwa „za wybitne zasługi w dziedzinie prasy dziennikarstwa”), kolejne wydanie „EW” właśnie się drukowało. Z czarną winietą.

– Tomasz Zbigniew Zapert

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Dziękuję na pomoc w przygotowaniu tekstu red. red. Annie Krajkowskiej, Piotrowi Pytlakowskiemu i Włodzimierzowi Wojcieszakowi.

Bibliografia:
Edmund Moszyński „Ludzie i czasu Czasu”
Stanisław Maria Saliński „Longplay warszawski”
Krzysztof Dunin-Wąsowicz „Polski ruch socjalistyczny 1939-1945”
Ryszard Sługocki „W obcej skórze”
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Rafał Praga czyta „Express Wieczorny” w bufecie sejmowym w lutym 1947 roku. Był wówczas redaktorem naczelnym tej gazety i posłem PPS (potem PZPR). Fot. PAP/Stanisław Urbanowicz
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.