Czy nasi dyplomaci zaangażowani w operację – a było ich trzech: Stefan Ryniewicz, Konstanty Rokicki i Aleksander Ładoś – czymś ryzykowali?
Byli to przedstawiciele Rzeczypospolitej Polskiej w neutralnej Szwajcarii, więc formalnie nie ryzykowali tym, co groziłoby im w okupowanej Europie, mieli ponadto immunitet dyplomatyczny, gdyby ich działania zostały wykryte. Mimo to wiemy, że niemiecki wywiad próbował przeniknąć do kręgu ludzi otaczających grupę. Poza tym Szwajcarzy byli dość nieprzychylnie nastawieni do tego, co robią Polacy, zatem hipotetycznie mogli oni obawiać się na przykład o własne bezpieczeństwo. W tym czasie Niemcy często naciskali na uległe wobec nich szwajcarskie służby i byli w stanie wymuszać realizację żądań w wielu sprawach.
Biorąc pod uwagę niemożliwą chyba dziś do oszacowania liczbę ocalonych, czy możemy nazwać Aleksandra Ładosia jednym z najbardziej sprawiedliwych wśród Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata? Jakie były jego motywacje? Co znalazł pan w jego historii i osobowości?
Myślę, że motywował go po prostu… humanitaryzm. Biografia Ładosia też była dość ciekawa: pochodził ze Lwowa, był agrarystą, członkiem Polskiego Stronnictwa Ludowego. Po przejęciu władzy przez Józefa Piłsudskiego został odsunięty od pracy w dyplomacji, później pracował jako dziennikarz. Stał się przydatny dla Polski dopiero w roku 1939, gdy znalazł się we Francji. Wtedy uznano go za wartościowego ze względu na doświadczenie w dyplomacji (Ładoś wcześniej był posłem RP na Łotwie i konsulem generalnym w Monachium). Jest jeszcze jedna ciekawa historia związana z biografią Ładosia: jako młody człowiek uciekł z Tyrolu do Szwajcarii, korzystając właśnie ze sfałszowanego paszportu. Można więc powiedzieć, że jak na zawodowego dyplomatę miał dość swobodny stosunek do oficjalnych dokumentów. Był gotów naginać zasady formalne w imię wyższej konieczności.
Nieprzypadkowo w poprzednim pytaniu użyłem słowa „Sprawiedliwy”, bo Ładoś nie został dotąd uhonorowany przez Instytut Yad Vashem. Kilka dni temu Daniel Finkelstein, członek brytyjskiej Izby Lordów i felietonista dziennika „The Times" napisał entuzjastyczną recenzję pańskiej książki, przypominając, że jedną z osób ocalonych z Holokaustu dzięki sfałszowanym paszportom szwajcarskiej grupy była jego matka. W swoim felietonie Finkelstein stwierdził, że Ładoś zasługuje na tytuł „Sprawiedliwego wśród Narodów Świata", ale dotąd tytuł ten nie został mu przyznany. Jaki Instytut Yad Vashem ma problem z Aleksandrem Ładosiem?
Nie sądzę, żeby Yad Vashem miał jakiś „problem” z Ładosiem. Myślę, że to kwestia czasu, bo cała historia jest nadal w trakcie odkrywania. Przecież dokonania Ładosia ujrzały światło dzienne raptem kilka lat temu. Tytuł otrzymał już pośmiertnie Konstanty Rokicki – którego pismo widnieje na paszportach Ładosia– więc myślę, że to tylko kwestia czasu, kiedy i on dostąpi tego zaszczytu. Problem wynika z czego innego. Jednym z elementów procedury przyznawania tytułów Yad Vashem są dowody od osób, które zostały uratowane, a biorąc pod uwagę to, że ludzie, którzy przeżyli z paszportem Paragwaju, raczej nie wiedzieli, kto im go zorganizował, staje się to szczególnie trudne. Mam nadzieję, że moje badania, książka, ale także nagłośnienie w świecie działań Grupy Berneńskiej pozwolą przyspieszyć ten proces.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Jako historyk zajmujący się między innymi moim krajem wie pan, jak gorąca jest dyskusja na temat Holokaustu w Polsce. Ludzie nawet w kręgu znajomych czy rodziny potrafią się kłócić, czy jako naród zachowaliśmy się w tym czasie szlachetnie czy podle...
Rozumiem, jakie to budzi emocje. Wynika to oczywiście bezpośrednio z polskiej, ale także i żydowskiej, świadomości i poczucia własnej wartości. Reakcja Polaków na Holokaust obejmowała całe spektrum postaw: byli i bohaterowie, byli i złoczyńcy. Typy zachowań od Ireny Sendlerowej i Zofii Kossak aż po szmalcowników, którzy starali się czerpać zyski z cierpienia innych. Tylko pamiętajmy, że większość Polaków chciała po prostu przetrwać w tym niezwykle brutalnym świecie stworzonym przez Niemców w czasie okupacji. Potrzeba było niesamowitej odwagi, by ryzykować życie swoje i swojej rodziny, aby pomagać Żydom.