W przypadku dramatu w sztokholmskim banku, zakładnicy sami przyznawali, że gubili się w nastrojach przestępców, którzy również doświadczali skrajnych emocji. Kobiety jednego dnia spotykały się z subtelną troską porywaczy, np. okrywaniem kurtką zmarzniętej we śnie Elizabeth, pocieszaniem jej koleżanki, gdy ta nie mogła się dodzwonić do bliskich czy dzieleniem kończących się ostatnich dostaw żywności na równe porcje, by starczyło dla wszystkich. Z drugiej strony warunki przebywania w skarbcu były fatalne, np. wszyscy załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne do koszy na śmieci.
Bandyci grozili też, że w przypadku ataku policji z użyciem gazu, poduszą zakładników. I rzeczywiście cała czwórka miała już nałożone na szyje pętle, które można było łatwo zacisnąć w razie zagrożenia ze strony szturmujących służb specjalnych. Co ciekawe, Olsson tłumaczył im, że zabiją wszystkich dla ich własnego dobra, bo gaz może spowodować nieodwracalne zmiany w mózgu, z którymi ofiary musiałyby potem żyć.
Innym mechanizmem psychologicznym jest „norma wzajemności, nakazująca ludziom odczuwać wdzięczność nie tylko wówczas, gdy coś otrzymują (pokarm, itp.), ale także wtedy, gdy czegoś im się nie zabiera (życie)”. Sven, jedyny mężczyzna wśród zakładników, poczuł sympatię do bandytów, gdy ci oznajmili mu, że odstąpią od pomysłu morderstwa, a jedynie postrzelą go w nogę, by zrobić wrażenie na policji.
Wszyscy uwięzieni w banku podporządkowywali się nierzadko okrutnym rozkazom, łagodziły je bowiem dobra rada i wyrazy sympatii. Wszyscy też wykazywali zrozumienie dla sytuacji bandytów.
Psychologowie tłumaczą, że w takich okolicznościach uruchamiają się procesy charakterystyczne „dla małej grupy połączonej wspólnotą czasu miejsca i losu, a przeciwstawionej zagrażającej grupie obcej: my – wewnątrz, kontra oni – ci na zewnątrz”. Było to szczególnie widoczna podczas rozmowy Kristin z premierem Olofem Palme, podczas której dziewczyna przekonywała, że jedynymi ludźmi, którym ufa są napastnicy, a śmiertelnego niebezpieczeństwa spodziewa się ze strony służb obmyślających na zewnątrz plan szturmu.
Wzajemność uczuć
Początkowo niektórzy psychologowie twierdzili, że w podobnych okolicznościach zachodzi zjawisko utożsamienia się ofiary ze swoim prześladowcą. Podobne spostrzeżenia miała zresztą Anna Freud, która badała m. in. zachowania więźniów obozów koncentracyjnych.
ODWIEDŹ I POLUB NAS