Nie bał się kroczyć w „cieniu śmierci”. Tolkien był katolikiem, ortodoksyjnym i staroświeckim
piątek,
1 września 2023
Swoją wiarą dzielił się z rodziną. Najstarszy syn Profesora został księdzem. Miał wielu katolickich przyjaciół, a wśród nich profesora „z Mordoru” (czyli ówczesnej, skazanej na związek z obozem sowieckim Polski) Przemysława Mroczkowskiego, twórcę polskiej powojennej anglistyki.
Jeszcze 30 sierpnia 1973 roku Profesor Tolkien wziął udział w urodzinach pani Tolhurst, żony swojego osobistego lekarza. Spędzał wakacje z państwem Tolhurstami w Bournemouth na angielskiej Rivierze. Podczas przyjęcia jadł niewiele, a w nocy przyszły bóle. Nazajutrz zabrano go do prywatnego szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego ostre krwawienie z wrzodu żołądka. Choć z początku diagnoza była dość optymistyczna, to na wszelki wypadek zadzwoniono po dzieci Profesora, Johna – katolickiego księdza – i córkę Priscillę. Niestety, Michael i Christopher – kolejni synowie Profesora Tolkiena – byli na wakacjach w kontynentalnej Europie. Kolejnego dnia pojawiła się infekcja płuc. 50 lat temu, w niedzielny poranek 2 września John Ronald Reuel Tolkien, 81-letni emerytowany profesor Oksfordu i uznany autor, twórca „Hobbita” i „Władcy Pierścieni” – dzieł o światowej sławie – „opuścił kręgi tego świata”, jak powiedziałby mądry czarodziej Gandalf. Zmarł wielki człowiek, który jeszcze za życia zaznał sławy i miłości swoich czytelników. Na swoim nagrobku na oksfordzkim cmentarzu katolickim w Wolvercote kazał Tolkien podpisać siebie i swoją ukochaną żonę Edith jako „Berena” i „Lúthien” – szlachetnego śmiertelnika i księżniczkę elfów z „Silmarillionu”, przepiękną i odważną parę, która pielęgnując w sercach Nadzieję, nie bała się kroczyć w „cieniu śmierci”.
Dziś wielu uważa, że Tolkien odszedł w opinii świętości. Na pewno niejednego miłośnika hobbitów i elfów zdziwi informacja, że autor Śródziemia był wierzącym, praktykującym i gorliwym synem Kościoła katolickiego. J.R.R. Tolkien urodził się wprawdzie w angielskiej, protestanckiej rodzinie o korzeniach sięgających XVIII-wiecznego Gdańska, a wcześniej okolic Królewca, ochrzczono go w anglikańskiej katedrze św. Andrzeja w południowoafrykańskim Bloemfountein, ale po nagłej śmierci ojca Arthura Reuela Tolkiena w 1896 roku, mama przyszłego pisarza Mabel Tolkien, z domu Suffield, przeszła konwersję na rzymski katolicyzm i związała losy swojej małej rodziny w księżmi oratorianami (inaczej filipinami) z Birmingham. Tam jej synowie – Ronald i Hilary – otrzymali staranne wychowanie w katolickim duchu, przyjęli sakramenty i służyli podczas mszy jako ministranci. W czasie bierzmowania Ronald przyjął imię Filip, bo wziął sobie za patrona św. Filipa Nereusza, jednego z przywódców kontrreformacji.
Samotna matka z dwoma dorastającymi synami została potępiona przez rodzinę męża, Tolkienów, ale także przez własnych rodziców, Suffieldów. Tolkienowie, gorliwi nonkonformistyczni protestanci z tradycji kongregacjonalistycznej, a do tego wolnomularze, odcięli im pomoc finansową i tylko dzięki wsparciu ciotek młody Ronald przejął choć trochę tradycji rodzinnej i wiedzy o swoich korzeniach. Matka J.R.R. Tolkiena umarła na cukrzycę, gdy ten miał dwanaście lat. Profesor Tolkien przez całe życie uważał, że była męczennicą za wiarę i że zmarła z biedy, odbierając sobie od ust ostatni kawałek chleba, poświęcając życie dla synów i Kościoła. Wiara była dla niego dziedzictwem, które należy uszanować i o nie dbać. Profesor był mu wierny do końca życia. Tolkien zapisał w testamencie sporą jak na tamte czasy kwotę 1000 funtów dla Oratorium w Birmingham. Opiekunem prawnym osieroconych braci Tolkienów był ojciec Francis Xavier Morgan, za młodu osobisty sekretarz św. Johna Henry’ego Newmana. To na pewno wpłynęło na postawę życiową J.R.R. Tolkiena i jego brata Hilarego.
W dorosłym życiu Profesor uczęszczał na liturgię i przyjmował Eucharystię codziennie rano, przed zajęciami na uniwersytecie. Swoją wiarą dzielił się z rodziną. Najstarszy syn Profesora został księdzem. Miał wielu katolickich przyjaciół, a wśród nich profesora „z Mordoru” (czyli ówczesnej, skazanej na związek z obozem sowieckim Polski) Przemysława Mroczkowskiego, twórcę polskiej powojennej anglistyki. Z książki Holly Ordway pod tytułem „Tolkien's Faith” („Wiara Tolkiena” –duchowa biografia J.R.R. Tolkiena, która na angielskich półkach księgarskich ukaże się we wrześniu) dowiemy się, że Profesor miał szczególne nabożeństwo do trojga świętych: św. Tomasza Morusa, św. Filipa Nereusza oraz do św. Bernadety z Lourdes. Cała jego twórczość jest zgodna z katolicką poetyką, którą znajdziemy też choćby w tekstach św. Jana Pawła II: powołaniem człowieka jest twórczo korzystać ze swojej wyobraźni, aby przez dzieła sztuki nieść w świat małą ewangelię, dobrą nowinę „szczęśliwego zakończenia”, która przygotowuje serca na prawdziwą Ewangelię. Dzieła Tolkiena, takie jak „Władca Pierścieni”, uczą też czytelnika dobrej moralności. Świetnie to wyjaśnia wydana niedawno książka Tolkiena pt. „Natura Śródziemia”.
Publikować młodzieńcze wprawki, książki słabe i niedopracowane czy nie?
zobacz więcej
Oto kilka świadectw jego katolickiego życia.
„Gdy wyszliśmy z kościoła, odkryliśmy, że nie ma go [Profesora Tolkiena] z nami. Wszedłem z powrotem i znalazłem go klęczącego przed ołtarzem Najświętszej Maryi Panny z dzieciakami i ich mamą. Rozmawiali o czymś z radością – przypuszczam, że Tolkien opowiadał historie o Matce Bożej. Znałem tę mamę i później się od niej dowiedziałem, że dzieci były zauroczone Profesorem. To było typowe: kochał dzieci i miał dar świetnych z nimi relacji. «Mamusiu, czy możemy zawsze chodzić do kościoła z tym miłym panem?»” – George Sayer w „Recollections of J.R.R. Tolkien”, w „Proceedings of the J.R.R. Tolkien Centenary Conference 1992” (1995), str. 24.
„Żywo pamiętam, jak chodziłem z dziadkiem do kościoła w Bournemouth. Dziadek był oddanym katolikiem, a chodziliśmy razem na msze niedługo po tym, jak Kościół wprowadził w miejsce liturgii łacińskiej, liturgię w języku angielskim. Mój dziadek oczywiście nie pogodził się z tym i na cały głos odpowiadał podczas mszy po łacinie, podczas gdy reszta wiernych modliła się po angielsku. Bardzo mnie to denerwowało, ale on wcale na to nie zważał. Czynił po prostu to, co uważał za słuszne. Przejął wyznanie religijne po swojej mamie, którą po katolickiej konwersji odrzuciła jej rodzina. Moja prababcia zmarła w biedzie, gdy dziadek miał dwanaście lat. Wiem, że odegrał ważną rolę w decyzji posłania mnie do Downside, rzymsko-katolickiej szkoły w Somerset”. – wnuk Simon Tolkien w swoim wspomnieniu o sławnym dziadku.
„Nie przypominam sobie ani jednej wizyty w domu Tolkiena, podczas której rozmowa by nie przeszła w jakimś momencie na tematy religijne czy raczej na temat chrześcijaństwa. Powiedział mi, że wielokrotnie otrzymywał jakąś opowieść jako odpowiedź na modlitwę. Pani Tolkienowa dołączyła do niego, robiąc uwagę na temat jednego z ich dzieci, które zostało uzdrowione z dolegliwości serca – jak wierzyła rodzina – dzięki modlitwie. Często mówił o Chrystusie «nasz Pan» i był bardzo zmartwiony, gdy inni odnosili się do Boga jak do jakiegoś burmistrza. Tolkien naprawdę praktykował nabożność do Maryi Dziewicy. Jednym z jego spostrzeżeń było, że musiała ona zazdrośnie strzec swojej ciąży, bo gdyby inni ją odkryli, Maryja zostałaby ukamienowana albo jako cudzołożnica, albo – gdyby chciała tę sprawę wyjaśnić – jako bluźnierczyni. Był poruszony poniżającymi warunkami, w jakich narodził się Chrystus – w stajni z wszelkimi nieczystościami i zalegającymi w niej zwierzęcymi odchodami. Widział ten fakt jako symbol prawdziwej natury rzeczy świętych w upadłym świecie. Powiedział, że miał szczególny szacunek dla Ewangelii według Łukasza, bo pisarz włączył w nią tak wiele o kobietach. Wierzył, że kreatywność jest sama w sobie darem Boga. Po latach uczenia estetyki, nie mogę nie podsumować, że wszystko, co można pojąć w tej trudnej sprawie zawiera się w jednym wierszu z «O baśniach» Tolkiena: «naszym jest prawem (…) tworzyć na obraz naszego stworzenia» [po angielsku we make still by the law in which we’re made – wciąż tworzymy zgodnie z prawem, wedle któregośmy zostali stworzeni]” – Clyde S. Kilby, „Meeting Professor Tolkien”.