Co nauka szykuje osobom nieszczęśliwym?
piątek,
1 września 2023
Jeśli Światowe Forum Ekonomiczne wciąż może służyć za wyznacznik kierunku rozwoju kapitalizmu, to jego przyszłość zależy od naszych możliwości zwalczania stresu, smutku i chorób oraz od zastąpienia ich relaksem i szczęściem. Mamy już ku temu odpowiednie środki, metody i technologie, które coraz głębiej przenikają nasze miejsca pracy, centra handlowe, domy oraz ciała.
Dzięki uprzejmości Państwowego Instytutu Wydawniczego publikujemy fragment książki Williama Daviesa „Przemysł szczęścia. Jak politycy i biznesmeni sprzedali nam well-being” w przekładzie Bartłomieja Kaniewskiego.
Autor (rocznik 1976) jest angielskim publicystą zajmującym się problematyką polityczną i socjologiczną. Jego książki dotyczą zagadnień konsumpcjonizmu oraz znaczenia wiedzy w społeczeństwie. Davies publikował na łamach między innymi „The Guardian”, „London Review of Books” i „The Atlantic”. Jest profesorem ekonomii politycznej w Goldsmiths, University of London.
Od chwili powstania Światowego Forum Ekonomicznego w 1971 roku jego coroczne zjazdy w Davos dobrze odzwierciedlają ducha czasu globalnej gospodarki. Te kilkudniowe konferencje odbywające się pod koniec stycznia gromadzą odpowiedzialnych za nią mocodawców, a także prezesów korporacji, czołowych polityków, przedstawicieli organizacji pozarządowych oraz garstkę zatroskanych celebrytów mających wspólnie omówić jej naczelne problemy.
W latach 70., gdy to wydarzenie nazywało się jeszcze European Management Forum, jego główną bolączką był nagły spadek poziomu produktywności w Europie. W latach 80. zajęto się kwestią deregulacji rynku. W latach 90. uwagę zebranych przyciągnęły Internet oraz innowacyjność, a na początku lat dwutysięcznych, przy rozpędzonej światowej gospodarce, zaczęto poruszać bardziej „społeczne” tematy (oraz oczywiście problem bezpieczeństwa zagrożonego po zamachach z 11 września). Z kolei przez pierwszych pięć lat po zawaleniu się systemu bankowego w 2008 roku spotkania w Davos skupiały się głównie na tym, jak postawić go z powrotem na nogi.
Na zjeździe w 2014 roku wśród miliarderów, celebrytów i prezydentów pojawił się zaskakujący gość: buddyjski mnich. Każdego ranka przed rozpoczęciem obrad delegaci mogli uczestniczyć we wspólnej medytacji oraz uczyć się od niego technik relaksacyjnych. „Nie jesteście niewolnikami swoich myśli”, nauczał facet w czerwono-żółtych szatach z iPadem w ręku. „Możecie po prostu im się przyglądać... niczym pasterz obserwujący ze wzgórza swoje owce”. Pokaźne stado myśli o notowaniach akcji i potajemnych upominkach dla sekretarek pasło się na duchowych pastwiskach jego publiczności.
Chcąc podtrzymać promowane przez siebie wysokie standardy konkurencyjności, nie mogli wybrać pierwszego lepszego mnicha. Matthieu Ricard to mnich z najwyższej półki ‒ wykwalifikowany biolog i bliski statusu celebryty tłumacz Dalajlamy na język francuski. Głosi również wykłady na temat szczęścia w ramach TED Talks, a w tym temacie jest niekwestionowanym specjalistą, ze względu na swoją reputację „najszczęśliwszego człowieka na świecie”. Ricard przez wiele lat uczestniczył w neurologicznych badaniach prowadzonych na Uniwersytecie Wisconsin mających na celu odkrycie sposobu odczytywania poziomu szczęścia bezpośrednio z mózgu. Polegały one na przypięciu 256 czujników do głowy badanego na trzy godziny, a następnie umiejscowieniu wyniku na odpowiedniej skali gdzieś pomiędzy rozpaczą (+0,3) a ekstazą (-0,3). Ricard przebił wszystko, z czym badacze do tej pory się spotkali, osiągając wynik -0,45 i obecnie dumnie przechowuje na swoim laptopie kopię tabelki, zgodnie z którą jest właśnie najszczęśliwszym z ludzi.
Jego obecność w Davos w 2014 roku świadczyła o mocnym przesunięciu akcentów względem poprzednich lat. Tego roku Forum było pełne rozmów o mindfulness: technice relaksacyjnej czerpiącej z psychologii pozytywnej, buddyzmu, terapii poznawczo-behawioralnej oraz neuronauk. Aż dwadzieścia pięć sesji na tym zjeździe było poświęconych fizycznym i psychicznym aspektom wellness1, a więc ponad dwukrotnie więcej niż w roku 2008.
Panele takie jak Rewiring the Brain [Przeinstalować mózg] prezentowały uczestnikom najnowsze techniki udoskonalania pracy mózgu. Health Is Wealth [Zdrowie to bogactwo] omawiał różne możliwości przekuwania well-being2 w inne, bardziej tradycyjne i użyteczne, rodzaje zasobów. Nie dziwi też to, że niecodzienna obecność tak wielu czołowych postaci światowej gospodarki w jednym miejscu przyciągnęła firmy handlujące najróżniejszymi urządzeniami, aplikacjami oraz poradami mającymi sprzyjać prowadzeniu życia, które będzie mniej stresujące, a bardziej „mindful”.
Nie skończyło się jednak na samych rozmowach i medytacjach. Każdy uczestnik został wyposażony w urządzenie, które po założeniu stale wysyłało na jego smartfon raporty zdrowotne związane z bieżącymi aktywnościami. Jeśli jego użytkownik za mało spaceruje lub za krótko śpi, to zostanie o tym niezwłocznie powiadomiony. Wszyscy obecni w Davos mieli okazję spojrzeć na swój styl życia i wellness z nieco innej perspektywy. Co więcej, mogli oni przenieść się na chwilę do świata, w którym da się oszacować wpływ każdego zachowania na umysł i ciało. Przez cztery dni trwania konferencji, spacerując po okolicy, można było pozyskać wiedzę, która dotychczas była dostępna jedynie dla specjalistycznych instytucji, takich jak laboratoria lub szpitale.
To właśnie zajmuje obecnie światowe elity. Szczęście w różnych odmianach nie jest już w ich oczach miłym, ale jednak pobocznym dodatkiem do istotnych spraw związanych z zarabianiem pieniędzy, ani też zajęciem dla fanów new age mogących oddać się domowemu wypiekaniu chleba. Jako wymierny, dający się zaobserwować i zoptymalizować wskaźnik wdarło się do strefy zarządzania globalną gospodarką. Jeśli Światowe Forum Ekonomiczne wciąż może służyć za wyznacznik kierunku rozwoju kapitalizmu, to jego przyszłość zależy od naszych możliwości zwalczania stresu, smutku i chorób oraz od zastąpienia ich relaksem, szczęściem i wellness. Mamy już ku temu odpowiednie środki, metody i technologie, które coraz głębiej przenikają nasze miejsca pracy, centra handlowe, domy oraz ciała.
To podejście wykracza oczywiście poza szwajcarskie góry i w ostatnich latach zdobywa coraz większe uznanie wśród polityków i biznesmenów na całym świecie. Oficjalne urzędy statystyczne na całym świecie, m.in. w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji oraz Australii, regularnie publikują raporty dotyczące poziomu „narodowego well-being”. Niektóre miasta, jak np. Santa Monica w Kalifornii, zaadaptowały tę praktykę na własny, lokalny użytek. Nurt psychologii pozytywnej promuje zasady postępowania i hasła, dzięki którym można być na co dzień szczęśliwszym, często poprzez niedopuszczanie do siebie trudnych myśli i wspomnień. Trwają też prace nad umożliwieniem ćwiczenia się w szczęściu dzieciom przez włączenie tych idei w program edukacji szkolnej3.
Brytyjski filozof: Bajecznie bogaci robią sobie niewolników. Globalne siły są coraz potężniejsze, bo kolonizują cały świat.
zobacz więcej
Coraz więcej korporacji zatrudnia „naczelnego dyrektora ds. szczęścia”, a Google ma nawet swojego nadwornego wesołka zajmującego się szerzeniem mindfulness i empatii. Profesjonalni konsultanci doradzają pracodawcom, jak rozweselać pracowników, bezrobotni mogą się dowiedzieć, jak odzyskać zapał do pracy, a w Londynie eksperci doradzają osobom eksmitowanym, jak pozbierać się emocjonalnie po takiej przygodzie.
Rozwój nauki stale umacnia tego typu podejście. Neurolodzy pokazują, jak bezpośrednio zaobserwować w mózgu szczęście lub jego brak, tak jak w przypadku badań Matthieu Ricarda w Wisconsin, oraz poszukują neurologicznego uzasadnienia tego, dlaczego śpiewanie i kontakt z przyrodą dobrze wpływają na nasze psychiczne well-being. Twierdzą oni też, że odkryli obszary mózgu, które generują pozytywne i negatywne emocje, w tym również punkt, który po odpowiedniej stymulacji daje odczucie rozkoszy, oraz „przycisk wygaszania bólu”. Rozwijający się ruch „skwantyfikowanego ja” promuje stałe monitorowanie własnego nastroju przy pomocy notatek i odpowiednich aplikacji na smartfony. W miarę gromadzenia danych statystycznych w tym zakresie „ekonomia szczęścia” rozwija się i coraz skuteczniej tworzy na ich podstawie szczegółowy obraz tego, jakie miejsca, style życia, formy zatrudnienia i konsumpcji generują najlepsze samopoczucie i well-being.
Nasze aktywności są konsekwentnie wcielane w ten program pogoni za szczęściem w obiektywny, wymierny i zinstytucjonalizowany sposób. Problem samopoczucia, dotychczas uznawany za „subiektywny”, jest obecnie podejmowany przy użyciu obiektywnych danych. Jednocześnie badania nad well-being zyskały aspekt ekonomiczny i medyczny. Wraz z rosnącą interdyscyplinarnością nauki o szczęściu twierdzenia dotyczące umysłu, mózgu, ciała i aktywności ekonomicznej stapiają się w jedną całość, bez poświęcenia zbytniej uwagi wynikającym z tego problemom filozoficznym. Podejmowane są nawet próby ustalenia jednego, uniwersalnego wskaźnika poziomu optymalizacji człowieka. Pewne jest jednak to, że ludzie stojący za technologiami produkującymi fakty dotyczące szczęścia są bardzo wpływowi, a obietnice związane z tymi narzędziami stają się coraz bardziej kuszące dla wszystkich, którzy sprawują jakąś władzę.