Historia

Jak PRL przejęła skarb po narodowej zrzutce na wojsko II RP? I co się z nim stało?

Historia Funduszu Obrony Narodowej to gotowy materiał na thriller. To opowieść o ofiarności Kowalskich odbudowujących Polskę, poświęceniu ludzi, którzy z narażeniem życia ewakuowali złoto w 1939 r. przed Niemcami oraz zdradzie generałów, którzy oddali je komunistycznemu wywiadowi wojskowemu, zamiast rodzinom poległych żołnierzy AK. A także o intrygach bezpieki, bezpardonowej walce o fortunę, tragicznych zgonach strażników złotego skarbu. Jak przystało na wielowymiarowy dramat, dzieje FON zwieńczył zaskakujący epilog...

Fundusz Obrony Narodowej został utworzony dekretem Prezydenta RP Ignacego Mościckiego z 9 kwietnia 1936 roku. Idea polegała na tym, by drogą składki społecznej pozyskać dodatkowe środki na dozbrojenie armii w obliczu zagrożenia, jakie stwarzały hitlerowskie Niemcy. Pomysł nie był jakoś mocno wyjątkowy – warto przypomnieć, że w tym czasie cały naród budował II RP. Wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski zainicjował czteroletni plan rozwoju gospodarczego, ruszyła budowa portu w Gdyni i Centralnego Okręgu Przemysłowego.

Cała Polska zbiera na wojsko

FON był „strzałem w dziesiątkę”. Uczestnictwo w akcji było w dobrym tonie – na Fundusz wpłacały instytucje państwowe oraz osoby prywatne: dygnitarze, gwiazdorzy filmu i teatru, harcerze i sołtysi. Wdowa po pisarzu Andrzeju Strugu, Nelly, urzędniczka MSZ, kobieta modna, paradująca w perłach i sukniach art déco przekazała rodzinną biżuterię. Pewien arystokrata – rodowe precjoza z brylantami, numizmatycy – perły ze swych kolekcji. Lekkoatleta Janusz Kusociński podarował złoty sygnet, łuczniczka Janina Kurkowska-Spychajowa – osiem srebrnych pucharów. Robotnicy wpłacali carskie „świnki”, czyli złote pięciorublówki chowane na czarną godzinę, młode pary – złote obrączki. Organizowano zawody sportowe, mecze piłkarskie i bokserskie, z których dochód wpłacano na FON. Według wyliczeń, do wybuchu II wojny światowej fundusz zgromadził około miliard złotych, z czego wartość wpłat i darowizn od ludności wyniosła do maja 1939 roku około 37,7 miliona złotych.

Pieniądze zasiliły budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, nadzorowany przez generała Tadeusza Kasprzyckiego. Kupowano za nie broń i sprzęt dla fabryk zbrojeniowych. Sfinansowano m.in. budowę ORP Orzeł. Dary magazynowano w piwnicach Sztabu Głównego. We wrześniu 1939 ewakuowano je przez Lublin, Tarnopol, Lwów i Horodenkę do Rumunii. W ambasadzie polskiej w Bukareszcie dokładnie je zinwentaryzowano oraz podzielono na część „srebrną” i „złotą”. Srebro wywieziono do Marsylii, zaś po kapitulacji Francji trafiło do banku w Tuluzie. Wróciło do PRL w 1976 r. Złoto przetrwało wojnę w Sudanie i dopiero w 1944 r dotarło do Londynu. Tu zostało zdeponowane w hotelu Rubens.
Złoto FON
W kwietniu 1944 r. na wezwanie Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, do Londynu poleciał generał Stanisław Tatar – mózg operacji „Burza”, promotor idei kompromisu z Sowietami, człowiek o nieposkromionych ambicjach, bardzo pewny siebie. Oficjalnym celem podróży było zdanie raportu z przygotowań bojowych kraju. Nieoficjalnie, dowództwo Armii Krajowej po prostu chciało się go pozbyć. W Londynie Tatar został mianowany Zastępcą Naczelnego Wodza ds. Krajowych i okrzyknięty ekspertem ds. AK. Zapewne dlatego gen Marian Kukiel, minister obrony narodowej na uchodźstwie, w 1945 r. przekazał mu nadzór nad FON, sądząc, że fundusz zostanie przekazany na pomoc dla byłych żołnierzy AK i ich rodzin. W tym czasie złoto było przechowywane w jedenastu artyleryjskich skrzyniach. Ich zawartość była dokładnie przebadana i posegregowana.

Samobójstwo strażnika skarbu

Decyzją gen. Kukiela skarb został dołączony do funduszu Drawa, czyli 10 milionów dolarów przeznaczonych na AK: kurierów, cichociemnych, na samopomoc... Środkami tymi zarządzali gen. Tatar oraz jego współpracownicy: ppłk Marian Utnik i płk Stanisław Nowicki. Trio to nazywano Komitetem Trzech. Wspomniane 10 mln pochodziło z dotacji amerykańskiego prezydenta Franklina Delano Roosevelta, wywalczył je premier rządu RP na Uchodźstwie Stanisław Mikołajczyk. Z tego około 2 mln trafiło do Londynu, a ok 8 mln do Włoch, do miasteczka Latiano, gdzie mieściła się tajna baza „Elba”, koordynująca zrzuty dla AK. Jej szefem był ppłk Marian Dorotycz-Malewicz, ps. Ryszard Hańcza. Tylko skromna część dotacji dotarła do Polski. Po upadku Powstania Warszawskiego Brytyjczycy wstrzymali zrzuty na polskie tereny, ostatni przeprowadzono w nocy z 26 na 27 grudnia 1944 r. Tymczasem „Hańcza” wciąż dysponował 8 mln dolarów. To była zawrotna kwota. Istniało ryzyko, że będą ją chcieli przejąć Brytyjczycy.

Z tego powodu Komitet Trzech postanowił je ukryć w Rzymskiej Szkole Radiotechnicznej, której szefem został „Ryszard Hańcza”. Trio poleciło mu przekazanie 5 mln dolarów do Wielkiej Brytanii. Pozostałe trzy miały pozostać w ukryciu. W tym momencie wybuchła bezpardonowa walka o pieniądze. W marcu 1945 prezydent RP na uchodźstwie Władysław Raczkiewicz nakazał gen Władysławowi Andersowi, dowódcy II Korpusu Polskiego we Włoszech, przejęcie dolarów AK. Generał wezwał Dorotycza-Malewicza i zażądał zwrotu fortuny. Jednak Tatar nie zamierzał oddawać milionów. Zainicjował szatańską intrygę, mającą na celu „utrącenie Andersa”. Przekonał świeżo zwolnionego z oflagu generała Tadeusza Bora-Komorowskiego, że II Korpus zostanie wycofany z Włoch, a pieniądze AK przejmą Brytyjczycy. Namówił go na przesłanie środków z Drawy do 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, stacjonującej w Niemczech. Z tym, że równocześnie skłonił „Hańczę” do ukrycia 1 mln w klasztorze bonifratrów na wyspie Tiberina.
4 sierpnia 1945 r. z Rzymu wyruszyły ciężarówki wypchane specjalnymi pasami cichociemnych, wypełnionymi banknotami oraz monetami. Tymczasem Anders inwigilował „strażnika”. We wrześniu aresztował go pod błahym zarzutem i zwolnił. W październiku wywiadowcy II Korpusu zarekwirowali milion dolarów ukryty w klasztorze. 9 października wkroczyli też do mieszkania, w którym przebywał „Hańcza”. Oficer na ich widok strzelił sobie w głowę... Generał Bór-Komorowski był zszokowany tą historią. Powołał nawet komisję, mającą wyjaśnić śmierć podpułkownika, ale niewiele odkrył.

Dolarowa intryga

W tym czasie po Londynie rozeszły się wieści, że Komitet Trzech „siedzi na forsie”. Fakt ten postanowił wykorzystać płk Józef Kuropieska, przedwojenny oficer, w tym czasie już w ludowym Wojsku Polskim, od października 1945 r. szef Polskiej Misji Wojskowej w Londynie, a od lutego 1946 r. attaché wojskowy przy Ambasadzie RP. Nawiązał on kontakty z Tatarem, Utnikiem oraz Nowickim i namawiał ich do przekazania milionów komunistycznym władzom w Warszawie. Zachował się raport, wysłany przez Kuropieskę gen. Wacławowi Komarowi: „Tatar ze swoimi ludźmi dysponują kwotą wynoszącą około trzech milionów dolarów. Chyba go przekonałem, że upłynnienie tej sumy i wprowadzenie jej do gry w pierwszym roku naszego planu trzyletniego da nierównie większe korzyści naszemu społeczeństwu, niż miałoby to nastąpić w późniejszym okresie”.

Na pewno w maju 1947 r., po sfałszowanych wyborach do Sejmu, Tatar postanowił przekazać złoto z FON do polskiej ambasady w Londynie (wbrew woli polskiego rządu na uchodźstwie). Stamtąd przerzucono je na Okęcie – legenda głosi, że jako katafalk zmarłego w tym czasie Lucjana Żeligowskiego. Kasety ze złotem przesłano pod adres Oddziału II Sztabu Generalnego WP, czyli organu wywiadu wojskowego kierowanego przez generała Wacława Komara. To człowiek o kilku życiorysach, funkcjach, wykonujący wiele tajnych misji – walczył w międzynarodowych brygadach w Hiszpanii, zabezpieczał potrzeby greckiej komunistycznej partyzantki, miał też organizować siatki wywiadowcze w krajach Europy Zachodniej.

Wkrótce potem generał Tatar po raz pierwszy odwiedził Polskę. A kilka miesięcy później z Londynu do Warszawy zaczęły płynąć pieniądze, w regularnych transzach w ramach operacji „Brzoza”. Oficjalnie część przekazano na MON, a 1,5 mln dolarów na sprzęt laboratoryjny dla instytutów fizyki w Krakowie i Warszawie, autobusy, aparaturę medyczną, lekarstwa... Kwestię przejęcia pieniędzy załatwił ekonomista Wacław Jachimiak, wicedyrektor działającej na Wybrzeżu firmy handlowej „Unia i Harpun”. Pozostawiano je w strefie wolnocłowej, skąd przejmowały je obdarowane instytucje.

Przez Turcję, Syrię i Saharę. Kręta droga polskiego złota

Kiedyś myślano o budowie polskiego Fort Knox pod Warszawą. W 2002 roku NBP kupił nawet od Agencji Mienia Wojskowego Fort Zegrze.

zobacz więcej
Dodatkowo komuniści przejęli nieruchomości we Francji i Anglii, a także archiwa sztabowe i informacje o osobach przechowujących pieniądze przeznaczone na pomoc żołnierzom AK oraz rodzinom aresztowanych (jedną z nich najprawdopodobniej był światowej sławy dermatolog, prof. Marian Grzybowski, aresztowany w 1949 r. w związku ze sprawą Tatara. Zmarł podczas przesłuchania). W lipcu 1948 r. Bolesław Bierut odznaczył gen. Tatara Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski IV klasy, płk. Nowickiego – Krzyżem Orderu Odrodzenia Polski V klasy, a ppłk Utnik został awansowany na pułkownika.

Grypsowanie we Wronkach

Już rok później trzej oficerowie zostali zaproszeni do Warszawy. Sądzili, że będą przyjęci jako bohaterowie, którzy przekazali fortunę na odbudowę Polski. Mylili się: zostali aresztowani pod zarzutem spisku, szpiegostwa i dywersji – ale nie defraudacji FON... Stanęli przed sądem wojskowym w sfingowanym procesie generałów (razem z generałami Jerzym Kirchmayerem, Stefanem Mossorem, Franciszkiem Hermanem, płk Marianem Jureckim, majorem Władysławem Romanem i kmdr ppor. Szczepanem Wackiem. Na ławie oskarżonych miał też zasiąść Józef Kuropieska, ostatecznie sądzony w innym procesie). W sierpniu 1951 r. generał Tatar został skazany na dożywocie, utratę praw obywatelskich na pięć lat oraz przepadek mienia; płk. Utnik i Nowicki na 15 lat pozbawienia wolności, utratę praw obywatelskich i przepadek mienia.

Stanisław Tatar odbywał karę w więzieniu we Wronkach. Spotkał tam wicedyrektora Jachimiaka (skazanego w 1949 r. w sprawie powiązanej z Tatarem na 15 lat, pod fałszywym zarzutem szpiegostwa), któremu zaledwie kilka lat wcześniej przekazywał środki z FON... Generał przesłał gryps ekonomiście i zaprosił go na spotkanie w więziennej toalecie. Tam oświadczył, że ze względu na stan zdrowia najprawdopodobniej nie przeżyje więzienia. Zdradził też koledze złoty sekret: wrócił do Polski za zgodą Bolesława Bieruta i Józefa Cyrankiewicza, zaś rozmowy w tej sprawie toczyli generał Marian Spychalski, Eugeniusz Szyr i Konstanty Dąbrowski. Tłumaczył, że to oni przejęli złoty FON. Wtedy właśnie Jachimiak dowiedział się, że prócz dolarów do PRL przekazano też złoto.

W 1956 r. generał został zwolniony z więzienia i zrehabilitowany, pułkownikowie też odzyskali wolność. Próbował wyjaśnić losy złotego skarbu oraz nieruchomości za granicą, kontaktował się w tej sprawie z premierem Józefem Cyrankiewiczem, ale bezskutecznie. Śledztwo Tatara kontynuował Wacław Jachimiak. Próbował skontaktować się z I sekretarzem KC PZPR Edwardem Gierkiem i redakcją „Trybuny Ludu”. Bez efektu. Usiłował nagłaśniać temat w mediach, ale nie był w stanie się przebić. W sierpniu 1980 roku, czyli po 24 latach, zdołał jednak dotrzeć do Andrzeja Bujnickiego, dziennikarza „Tygodnika Demokratycznego”, a ten do ówczesnego ministra finansów Mariana Krzaka oraz do prezesa NBP Jana Korczaka. Skąd te wysokie progi? Otóż redaktor Bujnicki dotarł do informacji, że skarb dostarczony do Polski w 11 skrzyniach artyleryjskich trafił do depozytu w 10 kasetach!


Dzięki interwencji ministra Krzaka ustalono, że do 1948 r. złoto FON przechowywane było w MON. W marcu 1948 roku 10 opieczętowanych kaset przekazano jako depozyt Ministerstwa Skarbu do NBP. W styczniu 1951 r. specjalna komisja MON i Ministerstwa Skarbu dokonała przeglądu depozytu i jego częściowej likwidacji. 122 kg złotych przedmiotów oraz monet przetopiono na złom i przekazano do skarbca emisyjnego NBP. Część została przeznaczona na „cele bilansu płatniczego państwa, w tym również częściową spłatę zadłużenia wynikającego z umów międzynarodowych zawartych w okresie międzywojennym. Pozostało 550 złotych zegarków, 156 sztuk biżuterii oraz 155 precjozów, w tym kamieni szlachetnych. Ta część została przekazana do dyspozycji Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP i Urzędu Rady Ministrów. Pięć lat później depozyt opuścił skarbiec NBP. Trzy zabytkowe przedmioty: złoty medal ks. Napoleona Bonaparte, Złoty Krzyż Zasługi oraz złota moneta grecka Filipa Macedońskiego z IV w p.n.e trafiły do muzeów. Resztę precjozów sprzedano za pośrednictwem państwowych placówek „Desa” i „Jubiler” (bez dokumentowania źródła ich pochodzenia).

Pytania bez odpowiedzi

W listopadzie 1981 r. „Wiadomości”, czyli czasopismo ukazujące się we Wrocławiu, opublikowało reportaż pt. „Tajemnica złotego skarbu FON”. Zakończyły go serią pytań, m.in.: dlaczego tuszowano sprawę oraz na co przeznaczono pieniądze ze sprzedaży srebra i złota? Co oznacza, że część depozytu pozostała w dyspozycji Kancelarii Cywilnej Prezydenta i rządu? Na jakich zasadach sprzedano biżuterię w „Jubilerze” i kto mógł ją kupić?

Po 1989 r. wszczęto śledztwo w sprawie losów FON, ale umorzono je z braku dowodów. Zespół złożony z prokuratorów oraz inspektorów NIK przejrzał wszelkie udostępnione im dokumenty dotyczące złota z Funduszu i nie znalazł dowodów potwierdzających hipotezę, że skarby zostały rozkradzione przez komunistycznych dygnitarzy. Przyjął hipotezę, że do PRL trafiło 208 kilogramów złota, a nie jak twierdził generał Tatar – 350 kg. Śledczy przesłuchali wielu świadków, w tym Eugeniusza Szyra, który niewiele pamiętał i zapewniał, że dopiero w latach 80. dowiedział się o podejrzeniach kradzieży złota z FON. Nie przejrzeli natomiast dokumentów dotyczących rozdysponowania około 2,5 mln dolarów z Funduszu Drawa, z tego części w złocie. Nie wiadomo na co przeznaczono te środki.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
W 2006 r. historia dopisała zaskakujący epilog do tej sprawy. Komisja nadzorująca likwidację Wojskowych Służb Informacyjnych natrafiła w jednym z sejfów na cenne precjoza, m.in. biżuterię z brylantami, złote monety, sztabki złota oraz złote pióro. Okazało się, że w depozycie specjalnym funduszu operacyjnego znajdują się pozostałości przedwojennego skarbu FON oraz z afery „Żelazo”. Informację tę potwierdził Piotr Bączek, rzecznik likwidatora WSI i ówczesnego wiceszefa MON Antoniego Macierewicza. Złota zagadka nie została jednak dotąd rozwiązana. Wciąż należy zadawać pytania: w jaki sposób rozdysponowano miliony dolarów z Funduszu Drawa? A także co się stało z majątkiem skonfiskowanym w innych sprawach, m.in. aferze Złotogłowych, czyli siatki, która wywiozła z PRL setki dzieł sztuki, a przywiozła 16 ton złota? Zajęto wówczas nie tylko dzieła sztuki przekazane muzeom, URM, MSW, lecz także znaczne ilości złotych sztabek oraz dewiz?

– Małgorzata Borkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Wystawa „Nie zmarnujcie niepodległości. Srebra Funduszu Obrony Narodowej. Varsaviana” w Zamku Królewskim w Warszawie czynna jest do 10 września 2023 r.



Źródła tekstu:
„Kto ukradł złoty FON” Helena Noskowicz-Bieroniowa
„Tajemnica złotego skarbu FON” Wiadomości, 12.11.81
„Afera w polskiej armii. To była walka o miliony dolarów” – Facet.wp.pl
„U źródeł afery TUN. Generał Stanisław Tatar, rozpad Komitetu Trzech i przekazanie komunistycznemu wywiadowi wojskowemu funduszu „Drawa” 1947–1949”, Daniel Koreś, Przegląd Historyczno-Wojskowy
„Skarb Tajniaków” – Wprost.pl
„Asy czy miernoty? Jacy naprawdę byli szpiedzy PRL-u?” – Newsweek.pl
SDP2023
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.