Cywilizacja

Ukraińska ziemia w rękach oligarchów. Zboże na eksport do Niemiec, Hiszpanii i Włoch

Za naszą wschodnią granicą są miliarderzy, którzy mają nawet 800 tys. hektarów ziemi. Dla porównania, największe gospodarstwo rolne w Polsce liczy 30 tys. hektarów. To 26 razy mniej - a i tak jest w rękach kapitału zagranicznego. Największy polski rolnik ma 12 tys. hektarów, czyli 66 razy mniej.

„W przypadku naruszenia prawa handlowego, w interesie populizmu politycznego przed wyborami, Ukraina będzie zmuszona zwrócić się do arbitrażu WTO (Światowej Organizacji Handlu) w celu uzyskania odszkodowania” – to słowa premiera Ukrainy Denysa Szmyhala. A nie była to pierwsza tego typu reakcja ukraińskiego rządu na arenie międzynarodowej w najgłośniejszym ostatnio konflikcie o ukraińskie zboże.

Podobnie było w czerwcu, gdy Polska pogrążyła się w kryzysie zbożowym wywołanym otwarciem naszego rynku na ukraińskie produkty. Gdy władze przyznały polskim producentom rekompensaty z budżetu, ukraiński wiceminister gospodarki Taras Kaczka groził: – Dotacje, które Polska przyznała swoim rolnikom w odpowiedzi na gwałtowny wzrost eksportu zboża z Ukrainy, nie są zgodne z zasadami Światowej Organizacji Handlu.

Kijów miał też naciskać na szefową KE Ursulę von der Leyen, by ta zablokowała 40 milionów euro zadośćuczynienia dla polskich rolników z budżetu UE. Ukraińcy o europejski rynek walczą ostro.

Sprawy toczone przed WTO trwają długo, ale mogą przynieść szokujący dla nas skutek: Polska będzie płacić odszkodowania…. ukraińskim oligarchom.

Bo struktura agrarna u naszych wschodnich sąsiadów jest zupełnie inna niż u nas. Szacuje się, że niemal połowę ukraińskich gruntów kontrolują 93 grupy rolne. Tylko firmy należące do byłego prezydenta Petra Poroszenki były właścicielami, i to już dekadę temu, niemal 100 tysięcy hektarów ziemi rolnej. Co i tak, jak na tamtejsze warunki, jest majątkiem niewielkim. Są miliarderzy, którzy władają nawet 800 tys. hektarów. Dla porównania, największe gospodarstwo rolne w Polsce liczy 30 tys. hektarów – 26 razy mniej! A i tak jest w rękach kapitału zagranicznego. Największy polski rolnik ma 12 tys. hektarów, czyli 66 razy mniej.

Dodać do tego należy ogromną skalę korupcji na Ukrainie i – delikatnie mówiąc – nieprzejrzysty sposób pozyskiwania gruntów. 5 milionów hektarów (czyli tyle co 1/3 wszystkich gruntów ornych w Polsce) zostało sprywatyzowanych z naruszeniem prawa. Jakby tego było mało, tylko w ostatnich latach, przedsiębiorstwa oligarchów otrzymały 85 procent z budżetu przeznaczonego na rolnictwo. Pieniądze nie trafiały do ukraińskich rolników, lecz do multimiliarderów.

Ponadto Ukraina, wbrew medialnym przekazom, wcale nie jest nastawiona na „karmienie głodującej Afryki”. Głównym odbiorcą ich płodów rolnych są Chiny. Do Hiszpanii i Włoch trafiają pasze. A ukraiński rzepak walczy o niemiecki rynek z naszym.

Więcej zarobią w Europie

– W naszym kraju dyskurs publiczny dotyczący Ukrainy przybiera skrajne narracje. Albo bezwarunkowo i całkowicie pomagajmy Kijowowi bez jakichkolwiek pytań. Albo całkowicie krytykujmy ich poczynania. Tymczasem w kwestii rolnictwa tak to nie wygląda. To potężny biznes, oparty na niewyobrażalnych pieniądzach. I powinniśmy tutaj mówić o liczbach i faktach, a nie o emocjach związanych z wojną – uważa Paweł Kuroczycki, redaktor naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. – Tymczasem wydaje mi się, że dzisiaj najwięcej do powiedzenia mają ci, którzy nie znają się na rolnictwie i gospodarce – podkreśla.
Zbiory pomidorów pod Odessą. Fot. STRINGER / Reuters / Forum
I podaje konkretne dane: wojna spowodowała dwukrotny wzrost importu ukraińskiej żywności do Unii Europejskiej. W szczególności dotyczy to zbóż, których sprzedaż wzrosła z 7,8 mln ton w 2021 r. do blisko 16 milionów ton rok później. W liczbach bezwzględnych to kolosalne kwoty. Tylko w 2021 r. było to 27,7 miliardów dolarów. Ponad 100 mld zł. Dla porównania, to równowartość jednej piątej ówczesnych przychodów budżetu Polski.

Nic dziwnego, że Ukraińcy na forum międzynarodowym walczą o dostęp do europejskiego rynku jak lwy. Do tej pory aż 90 proc. ich eksportu szło przez Morze Czarne. A po jego zamknięciu okazało się, że o wiele więcej zarobić można na rynkach europejskich.

Tyle tylko, że Ukraina nie podlega unijnym zasadom. Jej produkty mogą być modyfikowane genetycznie, można też używać środków ochrony roślin, które u nas są zakazane. Bezpieczeństwo konsumenta nie jest tam takim priorytetem, jak u nas. Nie mówiąc już o hodowli zwierzęcej. Dobrostan zwierząt to pojęcie, które na wschodzie niespecjalnie funkcjonuje. No i korupcja...

Zniknął teren o wielkości Słowacji

„Premier Denys Szmyhal poinformował, że z własności państwowej zniknęło 5 mln hektarów gruntów rolnych. Tym samym potwierdził słowa szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Geodezji, Kartografii i Katastru, który w serii wywiadów pod koniec października informował, że większość państwowej ziemi rolnej została w nielegalny sposób sprywatyzowana. Po przekazaniu samorządom w wyniku reformy decentralizacji w latach 2018-2020 ok. 4 mln hektarów ziemi, zamiast deklarowanych 6,4 mln hektarów ziemi rolnej, w rękach państwa znajduje się zaledwie 750 tys. ha. Brakujących ponad 5 mln hektarów (ponad 50 tys. km², 8 proc. terytorium kraju) zostało, w sposób nielegalny sprywatyzowanych na skutek procesu, który trwał przez co najmniej kilkanaście lat” – to fragment analizy Ośrodka Studiów Wschodnich.

Oligarchowie murem za Ukrainą

W kraju zajętym przez Rosjan finansowo zostaliby zmiażdżeni przez swych rosyjskich odpowiedników.

zobacz więcej
5 mln hektarów to obszar nieco większy niż cała Słowacja! To tak, jakby nielegalnie oddano w prywatne ręce jeden kraj Unii Europejskiej. Dochodziło do tak absurdalnych sytuacji, gdy jako właściciele gruntów były rejestrowane 5-miesięczne dzieci. Kolejne tereny otrzymywały ich matki, ojcowie, chrzestni, bracia, siostry. Co więcej, jako grunty orne wpisywane były… złoża ropy i gazu w regionie Połtawy. W regionie Żytomierza jako ziemię rolną zarejestrowano unikalne złoża ilmenitu, unikalne złoża litu; złoża bursztynu od Wołynia i Równego po Żytomierz.

W rejonie Winnicy od 2014 roku (czyli już po rewolucji na Majdanie) ponad 80 tysięcy hektarów ziemi trafiło w ręce prywatne. Za całym procederem stoi pięć powiązanych ze sobą rodzin.

Według ukraińskich ekspertów nie ma większego znaczenia, czy u steru władzy był Wiktor Janukowycz, czy ekipa prozachodnia. Procedery korupcyjne nadal trwały.

Prezydenckie pola

W Polsce nie do pomyślenia jest, by prezydent zajmował się handlem płodami rolnymi. Na Ukrainie, jak pisaliśmy, Petro Poroszenko już 10 lat temu miał niecałe 100 tys. hektarów ziemi, czyli 3 razy więcej niż największe gospodarstwo w Polsce.

UkrLandFarming znajdujący się w rękach oligarchy Olega Bachmatiuka w ubiegłym roku kontrolował ponad 670 tys. hektarów.

Kernel Holding jest własnością Andrija Werewskiego i posiada pół miliona hektarów. Jest już największym eksporterem zboża na Ukrainie (wyprzedzając na tamtejszym rynku światowego giganta, firmę Cargill). Posiada terminale nad Morzem Czarnym o zdolności przeładunkowej 10 mln ton rocznie, największą sieć magazynów zboża w kraju i tabor 3200 wagonów do transportu kolejowego.

HarvEast Holding jest własnością firmy System Capital Management, a ta z kolei jest kontrolowana przez oligarchę Rinata Achmetowa. Już 12 lat temu grupa miała przychody na poziomie około 19,5 miliarda dolarów.

To tylko kilka przykładów. Podobnych firm jest na Ukrainie zdecydowanie więcej. A przecież świetnie sobie radzą także międzynarodowe koncerny. Wyżej wspomniany Cargill skupował od ukraińskich rolników około miliona ton zbóż rocznie. Amerykańska spółka miała w najlepszym czasie około 11 proc. udziału w eksporcie.

– To liczby, które dla nas są niewyobrażalne – przekonuje Kuroczycki. – Jeśli doliczymy jeszcze ich świetne warunki klimatyczne i bogate czarnoziemy, to nasz sektor zbóż czy kukurydzy przegrywa na starcie. Wciągną nas nosem i nawet nie zauważą.
Ukraińscy przedsiębiorcy rolni z okolic Kijowa. Fot. MURAD SEZER / Reuters / Forum
Tym bardziej, że – jak przekonuje naczelny „Tygodnika Poradnika Rolniczego” – Ukraińcy (wbrew temu, co czasem pisze się w mediach) wcale nie koncentrują się na Afryce. Ich największym klientem są, jak twierdzi nasz rozmówca, Chiny, kraje arabskie i zachód Europy. Olbrzymie ilości pasz sprzedają do Hiszpanii i Włoch. Ziarna zbóż do Portugalii czy Beneluksu. Rzepak do Niemiec.

„Pomimo wszystkich trudności spowodowanych inwazją wojskową Rosji, eksport rzepaku z Ukrainy osiągnął w roku 2022/23 rekordowe wyniki: 3,4 mln ton (+26 proc. w porównaniu do 2021/22). Przede wszystkim sprzyjał temu wzrost popytu ze strony krajów UE, do których dostęp został otwarty, gdy dostawy do odbiorców z bardziej oddalonych krajów zostały ograniczone. W roku 2023/24 odnotowuje się dalszy wzrost dostaw rzepaku do nowego rekordu 3,55 mln ton (+4%)" – nie kryją w swoich analizach Ukraińcy, a konkretnie Jan Koziricki, współzałożyciel firmy Atria Brokers wspierającej eksport płodów rolnych z Ukrainy.

Koziricki stwierdza także, że w tej chwili najbezpieczniejszym sposobem eksportu pozostaje droga lądowa. Popyt ze strony Niemiec jest bardzo ważny, gdyż są one jednym z kluczowych odbiorców ukraińskiego rzepaku i sprowadziły 451 tys. ton nasion oleistych z Ukrainy w sezonie 2022/23.

Tymczasem Niemcy to kluczowy rynek także dla Polski. Według Centrum Doradztwa Rolniczego w Brwinowie były okresy, gdy 95 proc. naszego eksportu trafiało do zachodniego sąsiada.

– Potencjalna akcesja Ukrainy do Unii Europejskiej wymaga spełnienia wszystkich norm i przepisów jakie obowiązują państwa kandydujace, tak jak uczyniła to Polska, kiedy wchodziła do UE. Wymaga poszanowania zasad prowadzenia unijnej produkcji rolnej – uważa Robert Telus, minister rolnictwa.

Również polska opozycja przestrzega przed bezkrytycznym otwieraniem unijnych rynków. Były szef resortu rolnictwa Marek Sawicki uczula, że 90 proc. naszego eksportu płodów rolnych trafia na rynek unijny. Jeśli znajdą się tam produkty z Ukrainy, to w sposób naturalny wyprą rodzimych dostawców.

Padło pół miliona kurczaków

Także import drobiu z Ukrainy, według danych Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego, wzrósł – porównując początek 2022 i 2023 roku – o 93 proc. – Szacujemy też, że towarów, które były importowane wcześniej w ramach kwoty bezcłowej, dzisiaj jest około dziesięciokrotnie więcej. Cała Unia Europejska kupuje mięso ukraińskie. Oczywiście kupuje też polskie, ale bardzo musieliśmy obniżyć ceny – twierdzi Jarosław Krzyżanowski, hodowca drobiu i wiceprezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.

Paweł Podstawka, przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj w rozmowie z „Wiadomościami Rolniczymi Polska” stwierdził: – Doskonale wiemy, że drób i jaja z Ukrainy w większości nie pochodzą od lokalnych producentów, tylko są produkowane przez zarejestrowany na Cyprze, notowany na giełdzie w Londynie, mający kapitał zachodni koncern MHP – tłumaczył. – Ten koncern rozpycha się łokciami w Europie i chce, nie musząc przejmować się zasadami, jakich wymaga od nas UE, zalać europejski rynek swoją produkcją. Ich firma EU Poultry sprowadza drób z MHP i przerabia go na Słowacji, skąd mięso jest wysyłane do innych państw UE. Właściciel tej firmy Dmytro Borodawka wprost mówi, że jego celem jest wyparcie z rynku polskiego drobiu; spotkał się nawet w tej sprawie ze słowackim ministrem rolnictwa.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
I Ukraińcy nie mają skrupułów. 13 lipca 2023 r. Ukraina wydała decyzję o zakazie importu z Polski jaj wylęgowych, żywego drobiu oraz produktów i surowców pochodzących z drobiu. Do tej pory ten kraj był największym importerem jednodniowych piskląt kurcząt rzeźnych z Polski. Na skutek wprowadzenia niespodziewanie i ze skutkiem natychmiastowym sankcji, transporty piskląt kurzych brojlerów zatrzymano na granicy. Mimo iż Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz alarmowała, że może to doprowadzić do prawdziwej masakry zwierząt, które będą umierały w straszliwych warunkach, w cierpieniach, strona ukraińska nic sobie z tego nie robiła.

– Pisklęta kurcząt rzeźnych dostarcza się do odbiorców w około 24 godziny po wykluciu. Są one przewożone w specjalnych pojazdach, by zapewnić im optymalne warunki. Niestety, samochody te nie są przystosowane do kilkudniowej zwłoki. Dlatego, jeśli w ciągu najbliższych godzin sytuacja się nie zmieni, pisklęta zginą w męczarniach – mówiła wówczas Katarzyna Gawrońska, dyrektor KIPDiP.

Na granicy padło pół miliona kurczaków.

– Doskonale rozumiem, dlaczego Ukraina z taką determinacją walczy o europejski rynek. Rosja zniszczyła im niemal całą gospodarkę. Odbudowa segmentu metalurgicznego, zbrojeniowego, naftowego zajmie lata i pochłonie niewyobrażalne kwoty. Tymczasem rolnictwo ciągle jest gałęzią, która napędza ich gospodarkę, a w przyszłości może stać się kluczowym segmentem całego kraju – podsumowuje Kuroczycki.

Tylko to, co jest ich interesem narodowym, niekoniecznie jest naszym.

– Karol Wasilewski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023
Zdjęcie główne: Tegoroczne żniwa w rejonie zaporoskim. Fot. PAP/UKRINFORM
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.