Oligarchowie murem za Ukrainą
piątek,
25 marca 2022
Ihor Kołomojski pozostał na Ukrainie. Jednym z powodów, dla których tak się stało, może być śledztwo, toczone od kilku lat przez amerykańskie FBI, w sprawie korupcji. W marcu 2021 r. USA nałożyły na niego sankcje, m.in. zabraniając mu i członkom jego rodziny wjazdu do tego kraju. Teraz oligarcha ma się podobno obawiać ewentualnej deportacji do Stanów Zjednoczonych.
Późnym popołudniem 23 lutego prezydent Wołodymyr Zełenski spotkał się z czołowymi oligarchami ukraińskimi. Spotkanie skończyło się około 20.00, a o 2.00 w nocy Ukraina zamknęła swoje niebo dla lotnictwa cywilnego. Kilka godzin później zaczęła się wojna. Niektórzy z oligarchów zdążyli odlecieć, ale inni pozostali w kraju.
Nie wiemy, o czym rozmawiano na ulicy Bankowej w Kijowie, w prezydenckiej administracji, dawnej siedzibie KC Komunistycznej Partii Ukrainy. Można odnieść wrażenie, że Zełenski wiedział, iż za kilkanaście godzin rozpocznie się rosyjska agresja. Być może podzielił się tą wiedzą z najbogatszymi ludźmi na Ukrainie. Najwyraźniej jednak to im pozostawił decyzję, co robić.
„Drodzy przyjaciele” kontra „Rodzina”
Ukraińscy oligarchowie są ludźmi niesłychanie wpływowymi. Bardzo bogaci, kontrolują media i mają ogromny wpływ na politykę, czasami nawet tworzą własne ugrupowania polityczne. Przed dojściem do władzy Wołodymyra Zełenskiego i stworzonej przez niego partii „Sługa Ludu”, większość deputowanych do Rady Najwyższej miała ścisłe powiązania z oligarchami. W przypadku co najmniej połowy można było to wyraźnie stwierdzić.
Oligarchowie na Ukrainie pojawili się w latach ’90 ubiegłego stulecia. Dawni „czerwoni dyrektorzy”, czyli szefowie wielkich przedsiębiorstw państwowych, wzbogacili się, dzięki środkom pochodzącym głównie z byłych kas Komunistycznej Partii Ukrainy czy Komsomołu. Zaczęli być widoczni w latach 1994-95, a umocnili swoją pozycję w okresie prezydentury Leonida Kuczmy, który w przeszłości był szefem zakładów Piwdenmasz (producent rakiet, satelitów ziemi oraz autobusów).
Kolejny prezydent i zwycięzca pomarańczowej rewolucji (22 listopada 2004 r. - 23 stycznia 2005 r.) Wiktor Juszczenko wspierał tzw. lubych druzi, czyli drogich przyjaciół, swoich najbliższych współpracowników.
Jego następca, prorosyjski Wiktor Janukowycz budował własną strukturę tzw. Rodzinę (Simja), walcząc ze starymi. A Petro Poroszenko, który został szefem państwa w następstwie Majdanu (21 listopada 2013- 22 lutego 2014 r.), sam był oligarchą, m.in. właścicielem zakładów produkujących słodycze Roshen oraz telewizji 5 Kanał.
Najbogatszy Ukrainiec to pochodzący z Doniecka Rinat Achmetow, którego majątek skupiony wokół branży metalurgicznej i energetycznej oceniany był w przeszłości na 15 mld dol., a obecnie „Forbes” szacuje go na 4,2 miliarda („Forbes” regularnie aktualizuje swoje dane). Grupa System Capital Management której jest właścicielem, posiada ponad 100 spółek działających w różnych branżach. Największa z nich to Metinvest, posiadająca kopalnie i huty, będąca największą w ogóle spółką na Ukrainie.
Kolejnym jest Wiktor Pinczuk. Oceniany był 3,8 mld dol., a obecnie 1,9 mld; posiada firmy metalurgiczne (przede wszystkim Interpipe) i kopalnie, ale też cztery kanały telewizyjne oraz popularny tabloid. Jego żona Ołena jest córką eksprezydenta Leonida Kuczmy. W 2004 r. Pinczuk utworzył organizację Yalta European Strategy (YES), która organizowała doroczne, międzynarodowe spotkania w Jałcie, po zajęciu Krymu przez Rosję przeniesione na teren „kontynentalnej” Ukrainy.
Na dalszych miejscach pod względem bogactwa są Ihor Kołomojski (dziś około 1 mld dol., banki – w tym Prywatbank, znany też jako PrivatBank – i przetwórstwo ropy naftowej) ważny, gdyż kontroluje największą ukraińską grupę medialną „1 + 1 media”(m.in. kanały telewizyjne 1 + 1, 1 + 1 International, City, 2 + 2), Wadym Nowinski (1,3 mld dol., firmy metalurgiczne) i Hennadij Boholubow (1,1 mld dol., banki).
Co Rosja i Chiny mają na prezydenta USA?
zobacz więcej
Petro Poroszenko szacowany jest dziś na 1,6 mld dol.; ukraiński „król czekolady” czy „słodki oligarcha” kontrolował swoje firmy nawet wówczas, gdy był szefem państwa. Działo się tak, choć formalnie zostały one oddane pod niezależny od niego zarząd.
Donbas: pierwsze tąpnięcie
Dla nich wszystkich obecna wojna jest oczywiście dramatem. Gigantyczny problem sprawiły już walki w Donbasie, do których doszło po kijowskim Majdanie i upadku Janukowycza. A właśnie w tym regionie skoncentrowane były aktywa Achmetowa. Po pojawieniu się „separatystów” i utworzeniu dwóch „ludowych republik” pod patronatem Rosji, oligarcha opowiedział się za utrzymaniem jedności terytorialnej Ukrainy.
W sierpniu 2014 r. Achmetow utworzył własną organizację humanitarną „Pomożem” („Pomóżmy”), która przez kilka następnych lat pomagała ofiarom działań wojennych. W 2017 r. szefowie „Donieckiej Republiki Ludowej” zamknęli centrum „Pomożem” w Doniecku, znajdujące się zresztą na stadionie Donbass Arena, należącym do Achmetowa.
Oligarcha usiłował lawirować między Kijowem a „separatystami”, bo jego biznes znajdował się po obu stronach linii frontu. Należący do niego pięciogwiazdkowy hotel Donbass Palace w Doniecku funkcjonował jak wcześniej. Działały też, w ograniczonym zakresie, należącego do niego centra handlowe w tym mieście. Ale jeden z najważniejszych na Ukrainie klub piłkarski „Szachtar”, którego był właścicielem, przeniósł się najpierw do Lwowa, a potem do Charkowa.
Ihor Kołomojski natomiast został szefem obwodu dniepropietrowskiego i zwalczał próby rosyjskiej ingerencji w regionie. Wspierał też walkę z „separatystami” w Donbasie, finansując tworzenie ochotniczych batalionów, m.in. Dniepr – 1 i Dniepr – 2. Jednak jego walka z prezydentem Poroszenką, który znacjonalizował jego Prywatbank (potem decyzję tą anulował sąd) spowodowała zmianę stanowiska. Choć najpierw sugerował budowę muru na granicy z Rosją, w 2019 r. zaproponował „partnerską współpracę”.
Ciągłe starcia w Donbasie i aneksja Krymu przez Rosję z oczywistych względów musiały sprawiać oligarchom duże problemy. Ale też, paradoksalnie, wcale nie osłabiły ich pozycji w państwie. Kraj wydawał ogromne kwoty na walkę na wschodzie, a oni się bogacili. Stowarzyszenie Ukrainy z Unią Europejską (podpisane w 2014 roku) mogło być dla nich kłopotliwe, bo Bruksela wymusiła na Kijowie działania antykorupcyjne, niekorzystne dla oligarchów – ale też na dłuższą metę korzystne rozwiązania celne czy dotyczące certyfikacji ukraińskiej produkcji zdecydowanie ułatwiły handel i z krajami UE, i z całym światem.
Wojna z Rosją zmienia wszystko
Rosyjska agresja oznacza totalną zmianę i gigantyczne zagrożenie nie tylko dla zwykłych ludzi, którzy w efekcie bombardowań tracą cały swój dobytek, a nieraz życie. Oligarchowie natomiast stanęli przed wizją całkowitego zniszczenia ich gigantycznych fortun.
Rinat Achmetow przyleciał z Genewy do Kijowa 23 lutego, na kilka godzin przed spotkaniem z Zełenskim. Jego samolot natychmiast powrócił do Szwajcarii. Jak pisała „Ukraińska Prawda”, poleciał pusty, oligarcha pozostał na Ukrainie.
Sytuacja zmienia się z godziny na godzinę, więc informacje sprzed kilku dni mogą być nieaktualne. Jednak „Forbes” cytował Achmetowa, który mówił: „Nasza firma działa. Pracownicy otrzymują wynagrodzenie. Wszystkie nasze firmy skupiają się na pomaganiu ludziom”. I podkreślał, że „jest na Ukrainie i nie zamierza wyjeżdżać z kraju”.
Władze brytyjskie z otwartymi ramionami przyjmowały bogatych Rosjan, a bardziej jeszcze ich pieniądze.
zobacz więcej
Komentując rosyjskie ataki na Mariupol, mówił: „Nie rozumiem, dlaczego trwa blokada Mariupola, a ludzie zmuszeni są ukrywać się w halach produkcyjnych naszych fabryk. Nie da się słuchać bez płaczu, że ludzie topią śnieg i piją wytopioną z niego wodę, aby przeżyć. Że sześcioletnia dziewczynka zmarła z odwodnienia pod gruzami”.
Jak podkreślił, jego fundacja „pomaga Ukraińcom przetrwać, dostarczając wodę, żywność, lekarstwa i wszelką pomoc, jakiej możemy udzielić tu i teraz. Przedsiębiorstwa SCM pomagają armii i wojskom terytorialnym wygrać tę wojnę”.
A w rozmowie z „Ukraińską Prawdą” oznajmił, że „Rosja jest agresorem, a Władimir Putin jest zbrodniarzem wojennym. Ukraina zawsze była nastawiona pokojowo i nikogo nie atakowała. Dziś w naszym kraju niszczy się osiedla, miasta i infrastrukturę. Cywile umierają i cierpią”. Podkreślił też, że wszelkie jego stosunki z Rosją zostały zerwane i nie ma tam już żadnych interesów. Co więcej, na samym początku wojny, należąca do Kołomojskiego SCM zapłaciła z góry podatki wysokości 1 miliarda hrywien (135 mln zł), a w kolejnych dniach przekazała pieniądze dla wojska i na pomoc humanitarną wysokości 600 mln hrywien (87 mln zł).
Ihor Kołomojski, który dysponuje trzema paszportami: ukraińskim, izraelskim i cypryjskim, też pozostał na Ukrainie. Jednym z powodów, dla których tak się stało, może być śledztwo, toczone od kilku lat przez amerykańskie FBI, w sprawie korupcji. W marcu 2021 r. USA nałożyły na niego sankcje, m.in. zabraniając mu i członkom jego rodziny wjazdu do tego kraju. Teraz oligarcha ma się podobno obawiać ewentualnej deportacji do Stanów Zjednoczonych. On sam twierdzi, że jego pozostanie na Ukrainie nie ma nic wspólnego z tą sprawą.
Na lotniskach w Kijowie i Dnieprze (dawny Dniepropietrowsk) pozostała większość samolotów należących do ludzi związanych z grupą Prywat. Jednak od początku wojny nie słychać żadnych informacji o stosunku Kołomojskiego do wojny ani o tym, czy pomaga armii ukraińskiej.
Podobnie zachował się Wadym Nowinski, który 21 lutego przyleciał z Petersburga do Kijowa. On też uczestniczył w spotkaniu z Zełenskim, a jego samolot zdążył odlecieć do słowackich Koszyc. „Ukraińskiej Prawdzie” potwierdził, że jest w Kijowie, dokąd na kilka godzin przed rosyjskim atakiem dotarła też jego żona. Nowinski, wspólnik Achmetowa, wspiera go w akcji pomocy dla armii i poszkodowanych przez wojnę.
Inaczej zachował się Wiktor Pinczuk, który po spotkaniu z Zełenskim natychmiast wyjechał ze stolicy. Ale jego Interpipe skoncentrowała się na pomocy armii, w tym zwłaszcza na umacnianiu obrony Kijowa, Dniepra, Mikołajowa i Nowomoskiewska; firma wspiera oddziały wojskowe dostarczając paliwo, metal, bloki betonowe; wyposażyła 18 schronów, w których może ukryć się 8,5 tys. ludzi.
Obronę, przede wszystkim Kijowa, finansowo wspiera też Petro Poroszenko. Żołnierzom dostarczył pistolety i karabiny maszynowe, racje żywnościowe oraz odzież.