Historia

Władza dla pań

Kobiety na najwyższych państwowych stanowiskach przez tysiąclecia stanowiły taką rzadkość, że każda, która wyróżniła się w tym zakresie i wspięła na szczyt, zyskiwała nieśmiertelność. Co je wszystkie łączy, bez względu na epokę?

Oprócz wybitnej inteligencji, odwagi, determinacji i często bezwzględności, posiadały talent autokreacji. Niektóre zostały obdarowane przez naturę urodą, inne ją sobie „zrobiły”.

Bo to jest pewne: bez względu na czasy, zasięg władzy, liczbę poddanych lub, jak kto woli, lojalnych obywateli, przywódca musi imponować wyglądem. Chodzi o cechy czysto wizualne, utożsamiane z siłami fizycznymi. Wódz musi być większy (jeśli akurat jest mikrego wzrostu, to są metody, żeby sztukować rozmiary), sprawniejszy fizycznie, silniejszy, bardziej męski, płodniejszy. A co w przypadku kobiet?

Te powinny zapierać dech… urodą.

Od najdłuższej szyi świata

Pochodzenie Nefertiti, znanej u nas jako Nefretete, jest mroczne. Nie do końca wiadomo, jaką rolę odgrywała za życia Echnatona, męża-faraona, ani kiedy naprawdę zmarła. To nieistotne – zarówno nauka, jak i legenda przechowują dane o jej nadzwyczajnej urodzie, która zawarta była nawet w jej imieniu. „Piękna jest piękność Atona, która nadchodzi/nadeszła/przybyła” – tak brzmi pełne miano małżonki Echnatona, faraona z XVIII dynastii.

Niektórzy naukowcy stawiali hipotezę, że po śmierci męża Nefertiti przejęła stery w państwie. Bardziej możliwe, że doszła do władzy jako regentka w mieniu małoletniego Tutanchamona.

Mniejsza jednak o urzędy – królowa Egiptu jeszcze dziś miałaby powodzenie jako modelka. Symetryczna twarz, wystające kości policzkowe (gwarantujące „młody” wygląd), wyraziste usta i wspaniale „ustawiona” głowa na kolumnowo długiej szyi – wszystko to sprawiało, że wyróżniała się tak z daleka, jak z bliska.

Kolejna ponadczasowa piękność nie miała może tak regularnych rysów, ale inne cielesne zalety ustawiły ją w krótkim szeregu dam na politycznym świeczniku: Kleopatra VII. Ostatnia królowa hellenistycznego Egiptu. Z pochodzenia Greczynka. Zmarła jakże malowniczą (w sensie – wielokrotnie przedstawianą na malowidłach) śmiercią: ukąszenie żmii. Na własne życzenie. Stało się to 12 sierpnia 30 roku p.n.e.

Czy naprawdę słynna femme fatale elektryzowała wyglądem? Otóż – była kurduplem.

Miała jednak umiejętność nadawania sobie dystynkcji gestami i zachowaniem. Już Plutarch zauważył i docenił jej słodki głos, perswazyjność i… seksapil. Co jednak ważniejsze, posiadała zdolność analitycznego myślenia i umiejętności strategiczne.

Co do wizerunku. Miła duże usta i także duży (za duży? haczykowaty?) nos. Wiadomo, że stosowała makijaż, który przetrwał do dnia dzisiejszego jako tzw. egipski. Peruki, które nosiła, nasączała perfumami i zdobiła klejnotami. Co ciekawe, była całkowicie wydepilowana, co akurat nie było rzadkością w gorącym klimacie Egiptu.

Ruda dziewica

Ta kategoria nie ma wiele wspólnego z kanonem urody, ale skutecznie zastępuje wymogi, a nawet wyprzedza to, co uważamy za klasyczne piękno. Urok, wdzięk. Coś, co wynika lub łączy się z inteligencją. Idealne piękności często nie potrafiły wywrzeć takiego wrażenia na widzach, adoratorach i admiratorach co brzydsze dziewczyny, świadome tego, jak używać wdzięków.

Do takich należała córka Henryka VIII i Anny Boleyn. Też długoszyjna. Tylko… czy była to damska szyja? Pojawiały się głosy, że Tudorówna jest biseksem i że kryzy, na wykonanie których nie szczędziła kosztów, skrywają jabłko Adama.

Świadectwa opisują ją jako szczupłą i wysoką. Podobno jeden dzień w tygodniu pościła. W ogóle, nie przejadała się. Jednak do cery i włosów…

Twarz bieliła, wzorem innych renesansowych elegantek. Ale ona miała jeszcze powód: zakryć szpetne dzioby po wietrznej ospie. Co do „burzy” rudych loków, to też mit: rzadkie owłosienie ukrywała pod perukami. Miała ich w swej kolekcji podobno osiemdziesiąt, każda w nieco innym odcieniu rudawo-złotej gamy. No ale… mniejsza o katastrofalne skutki ówczesnej kosmetyki. Ważne, jakimi metodami Elżbieta I zdobyła zaszczytne miano Najpiękniejszej.

Tak jak Kleopatra, korzystała z kosmetyków, choć w jej przypadku alabastrowa cera okazała się… alabastrem nagrobnym. Biel ołowiana, ingredient kosmetyku, jakim Tudorówna pokrywała sobie twarz i dekolt, zawierała substancje toksyczne. Z latami okazało się to mordercze.
Królowa Elżbieta I. Fot. Sammlung Megele / SZ-Photo / Forum
Choć – jeśli ktoś w XVI wieku zmarł mając 70 lat, to uważano go za matuzalema. A tak właśnie było w przypadku najsłynniejszej królowej Anglii. Kiedy odchodziła, podobno nie chciała położyć się w łóżku, trwając na siedząco do ostatniego tchu. Myślę, że była wyjątkowo silną kobietą – pomijając inne zalety.

Chciałabym zwrócić uwagę na fizyczny aspekt BYCIA WŁADCZYNIĄ w dawnych czasach, choć w pewnym sensie także obecnie. Trud noszenia wyróżniającego stroju często wiązał się z wysiłkiem właśnie fizycznym.

Co do Elżbiety I – od początku wiedziała, jak podkreślić swą dominującą pozycję. Dana przez naturę wysoka i smukła sylwetka to było za mało, żeby olśnić podwładnych. Do tego służyły klejnoty, wpięte w peruki i zdobiące strój. Ważyło to kilkanaście, czasem więcej kilogramów. Za to wyglądała jak „światło gwiazd”, które, gdy wkraczała na publiczną arenę, dosłownie powalało widzów.

Czy dziś królowa-dziewica miałaby jakiekolwiek przełożenie na panie startujące w wyścigu po najwyższe państwowe urzędy? Tak – w sensie wizualnych potrzeb.

Kiedyś Marina Abramović (tzw. babcia performansu) przedstawiła akcję: „Sztuka musi być piękna, artystka musi być piękna”. Można to odnieść do strefy polityki. Żadna z kandydatek na przywódczynię nie może razić zmysłu wzroku ni poczucia estetyki.

Włoskie DNA

DNA – tak nazwała swą partię Ilona Staller, urodzona na Węgrzech w 1951, włoska aktorka porno, znana pod pseudonimem Ciocciolina. Co oznacza tłuścioszka-pieszczoszka. Platynowa blondyna z biustem jak balony miała duże doświadczenie erotyczne i obycie w mediach.

Flirt z polityką zaczęła w 1979 roku, startując z listy Zielonych. Potem na kilka lat związała się z Partią Radykalną, optującą za aborcją, antykoncepcją, pornografią, narkotykami i rozwodami. Aktorka okazała się jeszcze bardziej radykalna, m.in. oferowała seksualne usługi ówczesnemu przywódcy Iraku Saddamowi Husajnowi w zamian za uwolnienie zakładników pojmanych podczas wojny nad Zatoką Perską. W 1985 roku jako pierwsza gwiazda porno została wybrana na deputowaną do włoskiego parlamentu z ramienia wspomnianej radykalnej formacji.

Nie koniec na tym – Ciocciolina dopiero się rozkręcała: w 1991 roku założyła Partię Miłości (wraz z inną znaną aktorką pornograficzną Maoną Pozzi). I tu dochodzimy do jej związków ze sztuką. Otóż w tym samym 19191 roku pani Ilona poślubiła Jeffa Koonsa, jednego z najgłośniejszych i najbogatszych amerykańskich artystów. Stało się to pierwszego kwietnia, lecz nie był to primaaprilisowy żart.

Koons zobaczył foty Włoszki w jakimś kolorowym magazynie i był pod wrażeniem urody tudzież odwagi działaczki. Bardzo chciał stać się równie sexy. Ciocciolina wydała mu się idealną partnerką oraz modelką. Wiedział, że pop-kultura wymaga szybkiego i przyciągającego powszechną uwagę działania, opartego na biznes-planie, a nie na prawdziwych uczuciach. Czym zaskoczyć odbiorców? Ślubem z porno-aktywistką!

Gwiazda pozowała artyście do cyklu kiczowatych, naturalistycznych rzeźb, obrazów i wielkich fotosów, objętych tytułem „Made in Heaven” (1989-1991). Koons, dobrze zorientowany w upodobaniach szerokiej publiczności, wyczuł, że można iść na całość. Połączył swą szmirowato-jarmarczną stylistykę, dzięki której stał się rozpoznawalny, z konwencją porno. ODWIEDŹ I POLUB NAS Jak się okazało, utrafił także w gust krytyków sztuki. W 1990 roku „Made in Heaven” zaprezentowano na Międzynarodowym Biennale w Wenecji. Można się zastanowić, czy ten projekt miał znaczenie artystyczne, czy raczej – był świadectwem przeobrażeń obyczajowych zachodniego społeczeństwa?

Skonsumowawszy sukces, para ogłosiła separację, którą potwierdził rozwód w 1994. Niestety, ofiarą tej promocyjnej akcji padł synek pięknej pary, urodzony już po ich rozstaniu…

Nawet przyjście na świat potomka Koons miał ochotę wykorzystać medialnie: zamierzał nadać mu imię Kicz. Ostatecznie, stanęło na jakże tradycyjnym imieniu Ludwig. W efekcie długo ciągnących się procesów sądowych Cicciolinie odebrano prawo do opieki nad potomkiem, lecz mimo to syn pozostał z nią we Włoszech.

O niej samej było przez jakiś czas ciszej. Aż tu w 2012 roku wróciła na polityczny firmament, zakładając – ze swym kolejnym życiowym partnerem – partię DNA. Skrót od Demokracja, Natura, Miłość (po włosku Amore, stąd DNA).

Program ugrupowania? Promowało i walczyło o prawa mniejszości homoseksualnych, żądało uznania prostytucji jako zawodu (trudnego i eksploatującego zdrowotnie) oraz postulowało ponowne otwarcie domów publicznych.

Kobiety „nie nasze” są antykobiece

Kongres Kobiet ma 15 lat. O czyje prawa walczy?

zobacz więcej
Aż dziw, że ta inicjatywa Cioccioliny jakoś nie chwyciła i… partia padła.

Kontrkandydatka Krzaka

To zdarzyło się w początkowej fazie polskiej demokracji. Artystyczny projekt, który z zamkniętych galeryjnych przestrzeni wypłynął na ulice. Obok billboardów z uśmiechniętym Marianem Krzaklewskim, opatrzonym hasłem „Krzak na tak”, pojawiła się Ona. Tajemnicza, piękna, lansująca szokujący slogan: „Politycy są zbędni”

Tak oto w wyborach na prezydenta RP w 2000 roku wystartowała Wiktoria Cukt. Cóż to, nikt jej nie pamięta, nikt nic nie wie? No pewnie, bo to był nieco prześmiewczy projekt sześcioosobowej grupy artystycznej, ukrywającej się pod skrótem C.U.K.T. – w pełnym brzmieniu Centralny Urząd Kultury Technicznej. Moim zdaniem – koncepcja prorocza. I to na długo, zanim pojawiła się sztuczna inteligencja.

To właśnie w Polsce, 23 lata temu, zespół awangardowych artystów stworzył idealną kandydatkę na prezydenta naszego kraju. Zarówno wizualnie, jak ideowo odpowiadającą absolutnie wszystkim obywatelom RP. Rozwiązującą każdy problem, z jakim przychodzi się mierzyć współczesnym głowom państwa.

Owa istota doskonała została wykreowana programem komputerowym. Wystarczyło zmiksować najbardziej pożądane cechy fizyczne oraz wypowiedzi polityków, które zyskiwały aprobatę ogółu.

Co do tych pierwszych danych: od dawna wiadomo, że twarze asymetryczne czy też szczególnie charakterystyczne budzą w nas niepokój, a więc nie podobają się większości (choć takie kochają rysownicy oraz karykaturzyści).

Dla Wiktorii wybrano wygląd maksymalnie niekontrowersyjny. Miała twarz o idealnych proporcjach i symetrii (piękny, regularny owal, nie za wysokie czoło, mały nos, wyraziste acz nie namiętne usta, szeroko rozstawione zielonkawe oczy, do tego bujne, choć krótko obcięte włosy zwijające się w lekkich rudych lokach). Najważniejsze: jej oblicze nie wyrażało żadnych emocji. Uosabiało nicość i nie obiecywało niczego. Kiedy wypowiadała się, jej głos brzmiał monotonnie i beznamiętnie, jak głos robota. Cóż od niej chcieć, była wirtualnym tworem i bliżej jej było do świata gier niż do rzeczywistości.

Artyści pominęli sylwetkę Wiktorii, toteż nie wiedziano – jest pulchna czy szczupła, wysoka czy niska, jak się zachowuje ani jakie wykonuje gesty. Wizytówką była jej idealna twarz oraz hasła wpisane w jej usta przez „ojców” kandydatki. Prezentacja Cukt przypominała wystąpienia innych kandydatów na wiecach wyborczych. Przy dźwiękach muzyki techno artyści z zespołu C.U.K.T. ogłaszali, że są „partią Wiktorii Cukt, jedynej wirtualnej kandydatki na prezydenta RP”.

Żeby państwu przypomnieć, kto wówczas (w 2000 roku) miał zakusy na najwyższe państwowe stanowisko, przytoczę listę najpoważniejszych osobowości naszej ówczesnej polityki: Andrzej Olechowski, Marian Krzaklewski, Jarosław Kalinowski, Piotr Ikonowicz, Jan Łopuszański, Andrzej Lepper, Janusz Korwin-Mikke oraz jako czarny i biały koń jednocześnie – Aleksander Kwaśniewski. W sumie był ich tuzin.

Trzynastą kandydatką miała być Cukt. Nie wygrała, bo była projekcją przyszłości. Może szkoda?

– Monika Małkowska

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

SDP 2023

Zdjęcie główne: Ilona Staller, znana jako Cicciolina w 2004 roku. Fot. PAP/EPA/ MARIO DE RENZIS
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.