Choć – jeśli ktoś w XVI wieku zmarł mając 70 lat, to uważano go za matuzalema. A tak właśnie było w przypadku najsłynniejszej królowej Anglii. Kiedy odchodziła, podobno nie chciała położyć się w łóżku, trwając na siedząco do ostatniego tchu. Myślę, że była wyjątkowo silną kobietą – pomijając inne zalety.
Chciałabym zwrócić uwagę na fizyczny aspekt BYCIA WŁADCZYNIĄ w dawnych czasach, choć w pewnym sensie także obecnie. Trud noszenia wyróżniającego stroju często wiązał się z wysiłkiem właśnie fizycznym.
Co do Elżbiety I – od początku wiedziała, jak podkreślić swą dominującą pozycję. Dana przez naturę wysoka i smukła sylwetka to było za mało, żeby olśnić podwładnych. Do tego służyły klejnoty, wpięte w peruki i zdobiące strój. Ważyło to kilkanaście, czasem więcej kilogramów. Za to wyglądała jak „światło gwiazd”, które, gdy wkraczała na publiczną arenę, dosłownie powalało widzów.
Czy dziś królowa-dziewica miałaby jakiekolwiek przełożenie na panie startujące w wyścigu po najwyższe państwowe urzędy? Tak – w sensie wizualnych potrzeb.
Kiedyś Marina Abramović (tzw. babcia performansu) przedstawiła akcję: „Sztuka musi być piękna, artystka musi być piękna”. Można to odnieść do strefy polityki. Żadna z kandydatek na przywódczynię nie może razić zmysłu wzroku ni poczucia estetyki.
Włoskie DNA
DNA – tak nazwała swą partię Ilona Staller, urodzona na Węgrzech w 1951, włoska aktorka porno, znana pod pseudonimem Ciocciolina. Co oznacza tłuścioszka-pieszczoszka. Platynowa blondyna z biustem jak balony miała duże doświadczenie erotyczne i obycie w mediach.
Flirt z polityką zaczęła w 1979 roku, startując z listy Zielonych. Potem na kilka lat związała się z Partią Radykalną, optującą za aborcją, antykoncepcją, pornografią, narkotykami i rozwodami. Aktorka okazała się jeszcze bardziej radykalna, m.in. oferowała seksualne usługi ówczesnemu przywódcy Iraku Saddamowi Husajnowi w zamian za uwolnienie zakładników pojmanych podczas wojny nad Zatoką Perską. W 1985 roku jako pierwsza gwiazda porno została wybrana na deputowaną do włoskiego parlamentu z ramienia wspomnianej radykalnej formacji.
Nie koniec na tym – Ciocciolina dopiero się rozkręcała: w 1991 roku założyła Partię Miłości (wraz z inną znaną aktorką pornograficzną Maoną Pozzi). I tu dochodzimy do jej związków ze sztuką. Otóż w tym samym 19191 roku pani Ilona poślubiła Jeffa Koonsa, jednego z najgłośniejszych i najbogatszych amerykańskich artystów. Stało się to pierwszego kwietnia, lecz nie był to primaaprilisowy żart.
Koons zobaczył foty Włoszki w jakimś kolorowym magazynie i był pod wrażeniem urody tudzież odwagi działaczki. Bardzo chciał stać się równie sexy. Ciocciolina wydała mu się idealną partnerką oraz modelką. Wiedział, że pop-kultura wymaga szybkiego i przyciągającego powszechną uwagę działania, opartego na biznes-planie, a nie na prawdziwych uczuciach. Czym zaskoczyć odbiorców? Ślubem z porno-aktywistką!
Gwiazda pozowała artyście do cyklu kiczowatych, naturalistycznych rzeźb, obrazów i wielkich fotosów, objętych tytułem „Made in Heaven” (1989-1991). Koons, dobrze zorientowany w upodobaniach szerokiej publiczności, wyczuł, że można iść na całość. Połączył swą szmirowato-jarmarczną stylistykę, dzięki której stał się rozpoznawalny, z konwencją porno.
ODWIEDŹ I POLUB NAS Jak się okazało, utrafił także w gust krytyków sztuki. W 1990 roku „Made in Heaven” zaprezentowano na Międzynarodowym Biennale w Wenecji. Można się zastanowić, czy ten projekt miał znaczenie artystyczne, czy raczej – był świadectwem przeobrażeń obyczajowych zachodniego społeczeństwa?
Skonsumowawszy sukces, para ogłosiła separację, którą potwierdził rozwód w 1994. Niestety, ofiarą tej promocyjnej akcji padł synek pięknej pary, urodzony już po ich rozstaniu…
Nawet przyjście na świat potomka Koons miał ochotę wykorzystać medialnie: zamierzał nadać mu imię Kicz. Ostatecznie, stanęło na jakże tradycyjnym imieniu Ludwig. W efekcie długo ciągnących się procesów sądowych Cicciolinie odebrano prawo do opieki nad potomkiem, lecz mimo to syn pozostał z nią we Włoszech.
O niej samej było przez jakiś czas ciszej. Aż tu w 2012 roku wróciła na polityczny firmament, zakładając – ze swym kolejnym życiowym partnerem – partię DNA. Skrót od Demokracja, Natura, Miłość (po włosku Amore, stąd DNA).
Program ugrupowania? Promowało i walczyło o prawa mniejszości homoseksualnych, żądało uznania prostytucji jako zawodu (trudnego i eksploatującego zdrowotnie) oraz postulowało ponowne otwarcie domów publicznych.