Historia

Na boisku zwyciężył Juventus. Na trybunach wygrała Solidarność. Ale katem Polaków okazał się Boniek

Już za czasów komuny na polskich stadionach często gościła polityka. Sukcesy polskich sportowców zazwyczaj dyskontowała propagandowo władza ludowa, ale czasem też opozycja. Przypomnijmy mecz Pucharu Zdobywców Pucharów Lecha Gdańsk – Juventus Turyn rozegrany przed 40 laty (w dniu 28 września 1983 r.), kiedy wynik sportowy zszedł na drugi plan, a najważniejsze stały się wydarzenia na trybunach.

Po niespełna dwóch latach stanu wojennego poparcie społeczne dla zdelegalizowanej przez władze Solidarności spadło. Jej lider – Lech Wałęsa – stał się celem kampanii propagandowej, która miała na celu jego zdeprecjonowanie. Jej ważnym elementem była emisja w Telewizji Polskiej programu pt. „Pieniądze” w dniu 27 września 1983 r. Była to reakcja ekipy Wojciecha Jaruzelskiego na nieoficjalną informację, że przewodniczący „Solidarności” otrzyma pokojową Nagrodę Nobla, o czym Polacy jeszcze nie wiedzieli. Na ów program składała się tzw. rozmowa braci. Została ona nagrana w trakcie internowania Lecha Wałęsy w rządowym ośrodku w Arłamowie we wrześniu 1982 r.

Przyjechał do niego wówczas brat Stanisław, który pod pretekstem urodzin przewodniczącego związku zamierzał nagrać z nim krótki wywiad. Bracia przy alkoholu (wódce zmieszanej z szampanem) – świętowali, a przy okazji prowadzili dyskusję o życiu. Została ona nagrana przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, a następnie poddana starannej „obróbce” w Biurze Studiów (elitarnej jednostce Ministerstwa Spraw Wewnętrznych utworzonej w stanie wojennym do zwalczania Solidarności) oraz w TVP. Końcową wersję pokazała państwowa telewizja.

Emisja programu zbiegła się w czasie z przygotowywaną przez gdańską opozycję manifestacją na cześć Wałęsy. Tak ją wspominał po latach Sławomir Rybicki [wówczas działacz opozycyjnego Ruchu Młodej Polski]: „Czas poprzedzający bezpośrednio przyznanie Nagrody Nobla był trudny dla «Solidarności» i osobiście dla Lecha Wałęsy […] Czułem, że Lechowi i nam wszystkim potrzeba jakiegoś przełomu. Jako kibic Lechii Gdańsk wpadłem na pomysł, żeby wykorzystać mecz z Juventusem Turyn”.

W tym miejscu warto na chwilę odejść od relacji Rybickiego. Otóż mecz, o którym wspominał był pojedynkiem Dawida z Goliatem. Gdański klub grał wówczas w II lidze (to obecnie I liga czyli zaplecze Ekstraklasy) i w czerwcu 1983 r. niespodziewanie zdobył Puchar Polski. Los sprawił, że wylosował Juventus Turyn, który był wówczas jednym z najsilniejszych europejskich klubów (w sezonie 1982/1983 grał w finale Pucharu Mistrzów, a w jego barwach występowało pięciu mistrzów świata z 1982 r., a także dwaj świetni stranieri – Francuz Michael Platini i Polak Zbigniew Boniek). Mecz rewanżowy w Gdańsku był czystą formalnością, gdyż wcześniej włoski klub rozgromił (7:0) polskiego kopciuszka…

Wracając do Rybickiego, ten wspominał: „Trzeba było zrobić wszystko, żeby Lech pokazał się na tym ważnym meczu. Skrzyknąłem kolegów, którzy po otwarciu bram stadionu zajęli miejsca vis-a-vis trybuny honorowej, gdzie siedziała cała wierchuszka partyjno-ubecka. Przeszliśmy bez problemu kordon milicji – o dziwo Lech nie został rozpoznany – i tuż przed pierwszym gwizdkiem usiedliśmy z Wałęsą w umówionym miejscu”.

To był jednak jedynie początek tej niezwykłej akcji. Jak relacjonował dalej Rybicki: „Zastanawialiśmy się z kolegami, jak zwrócić uwagę tłumów i co jeszcze można zrobić. Swoje kontakty uruchomił Piotrek Adamowicz [działacz opozycyjny, w III RP dziennikarz i polityk – red.] . Na mecz przyjechało kilka ekip telewizyjnych z całego świata. W przerwie meczu reporterzy mieli podejść pod trybunę, gdzie siedział Lech Wałęsa. I tak się stało. Kamery i aparaty zostały skierowane w jedno miejsce, co wzbudziło zainteresowanie widzów. Zrobiło się zamieszanie. Zaczęliśmy skandować: Solidarność! Lech Wałęsa! I tak szybko poszła informacja, że na stadionie jest Wałęsa. Przez 15 minut trwała niesamowita manifestacja, jakieś 30 tysięcy ludzi skandowało: Solidarność! Lech Wałęsa! Zwyciężymy! Po rozpoczęciu drugiej połowy okrzyki stopniowo cichły”.
Październik 1983, Lech Wałęsa na rybach. Fot. Chris Niedenthal / Forum
W tym miejscu nie sposób nie wrócić do tego, co działo się na murawie w dniu 28 września 1983 r. A tam było równie ciekawie, jak na trybunach. Gdański Dawid walczył pięknie i dzielnie z turyńskim Goliatem. Zanosiło się nawet na niespodziankę, a przez kilkanaście minut wręcz na sensację. Nie zapowiadał tego zresztą początek meczu, gdyż Juventus Turyn już w 18 minucie objął prowadzenie – bramkę strzelił Beniamino Vignola. Piłkarze Lechii Gdańsk nie załamali się jednak i dzielnie walczyli, w efekcie doprowadzili w 51 minucie do remisu (gola strzelił Marek Kowalczyk), a dwanaście minut później (po karnym skutecznie egzekwowanym przez Jerzego Kruszczyńskiego) objęli nawet prowadzenie.

Niestety włoski klub wyrównał czternaście minut później (strzelcem bramki był Roberto Tavola), a w 83 minucie wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał już do końca spotkania. Paradoksalnie katem gdańszczan okazał się Polak – grający w barwach włoskiego klubu – czyli Boniek.

Jak po latach komentował jeden z trenerów gdańskiego klubu Józef Gładysz: „Kibice pożegnali nas burzą oklasków, nikt nie miał pretensji. Pokazaliśmy charakter, walkę, stworzyliśmy widowisko, za które nie musieliśmy się wstydzić”. Tego dnia zresztą nie sam wynik był najważniejszy, lecz to, co się działo w przerwie meczu oraz w pierwszych minutach jego drugiej połowy…

Wracając zaś do manifestacji na cześć Lecha Wałęsy i Solidarności to była ona dziełem głownie ludzi związanych z Ruchem Młodej Polski. Oprócz wcześniej wymienionych byli w nią również zaangażowani m.in. bracia Arkadiusz i Mirosław Rybiccy, Andrzej Kowalczyk, a także Marian Kosznicki czy Sławomir Weinar. ODWIEDŹ I POLUB NAS Paradoksalnie ich najtrudniejszym zadaniem okazało się przekonanie Wałęsy do uczestnictwa w imprezie. Gwoli ścisłości trzeba też przypomnieć – o czym nie wspominał Sławomir Rybicki – że już w trakcie pierwszej połowy spotkania działacze gdańskiej opozycji podjęli próby wzniesienia solidarnościowych okrzyków, jednak bez powodzenia. Trudno się temu zresztą dziwić skoro widzów – według niektórych nawet ponad 40 tys., zgromadzonych przy ulicy Traugutta – wciągnął niespodziewanie wyrównany mecz…

Ich sukces był tym cenniejszy, że o przygotowaniach opozycji wiedziała (co wiemy dziś) Służba Bezpieczeństwa. Jak bowiem stwierdzano w dokumencie sporządzonym dwa dni przed spotkaniem rewanżowym: „Z posiadanych wiadomości agenturalnych wiemy, iż ta impreza sportowa może być wykorzystana do celów politycznych przez ośrodki opozycyjne. W kręgu zainteresowań dziennikarzy zagranicznych będzie także L[ech] Wałęsa, który zapowiedział przybycie na ten mecz”.

Nie jest tylko pewne czy SB wiedziała – co wydaje się prawdopodobne, ze względu na dużą ilość osób zaangażowanych w to przedsięwzięcie – o pomyśle RMP, czy też może o innej inicjatywie. Na taki bowiem pomysł wpadło – niezależnie od siebie – kilka osób z różnych środowisk opozycyjnych. Niestety nie wiemy też czy bezpieka zamierzała uniemożliwić przewodniczącemu związku dotarcia na stadion.

Nieznane kulisy rozmowy braci Wałęsów, nagranej przez SB

Puszczono ją w dniu, w którym Norweski Komitet decydował o przyznaniu Nobla szefowi Solidarności.

zobacz więcej
Wiemy natomiast, że władze w związku z meczem starannie się przygotowały, obawiając się głownie manifestacji na ulicach Gdańska. Do jego „zabezpieczenia” użyto dużych sił i środków, ściągnięto m.in. posiłki z Rejonowych Urzędów Spraw Wewnętrznych w Tczewie, Starogardzie Gdańskim, Pruszczu Gdańskim, Kartuzach, Kościerzynie, Wejherowie oraz z Komendy Miejskiej w Sopocie.

W efekcie na spotkaniu Lechia – Juventus było dodatkowych 1512 „widzów” (w tym tzw. pluton specjalny, czyli 200-osobowa grupa funkcjonariuszy odpowiedzialna za obserwację zachowania kibiców, dokumentowanie jej oraz ustalanie sprawców zakłóceń porządku publicznego), a także 2 wozy BRDM (opancerzone transportery rozpoznawcze), 9 wozów BTR- 60 (radzieckich transporterów opancerzonych), 10 armatek wodnych i 5 więźniarek. Ponadto, jak wynika z założeń akcji, milicjantom mieli pomagać funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej, wojsko, a nawet „aktyw pracowniczy” Polskich Kolei Państwowych…

Mecz jednak zakończył się spokojnie, a prosolidarnościowa manifestacja odbyła się – bez interwencji „sił porządkowych” – na samym stadionie. Tak na marginesie mogli ją obejrzeć – oczywiście oprócz obecnych na spotkaniu – jedynie widzowie telewizji włoskiej. Widzom TVP na początku drugiej połowy zaserwowano planszę z napisem: „Przepraszamy za usterki”….

Mimo tego ta nietypowa manifestacja poparcia dla podziemnego związku oraz jej przewodniczącego odbiła się (za pośrednictwem mediów zachodnich, a także podziemnej prasy) szerokim echem nie tylko Polsce, ale również zagranicą. Jak relacjonowała np. francuska agencja AFP, Wałęsa był „wyraźnie zadowolony z tego spontanicznego przyjęcia”, szczególnie, że był w tym czasie „celem zaciekłej kampanii oczerniania”. Z kolei w krótkiej relacji brytyjskiej agencji Reuters pisano m.in. „W pewnej chwili wstał i podniósł ręce w znaku zwycięstwa. Zapytany o kampanię dyskredytowania go i związku stwierdził: «Odpowiedzi udzielono dzisiaj na stadionie Lechii»”.

Sukces był tym większy, że na organizatorów manifestacji nie spadły represje. I to, mimo, że Służba Bezpieczeństwa miała ich doskonale obfotografowanych… Co warto na koniec przypomnieć nie była to też ani pierwsza, ani tym bardziej ostatnia antykomunistyczna demonstracja kibiców Lechii Gdańsk – fani biało-zielonych do końca lat 80. manifestowali swoje poparcie dla Solidarności oraz swój antykomunizm. Czynili to zarówno na sportowych stadionach, jak i na ulicach (głównie Trójmiasta). I byli z tego powodu prześladowani, szykanowani (np. bici). Ale to już całkiem inna – nie mniej zresztą ciekawa – historia.

– Grzegorz Majchrzak

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
SDP 2023

Zdjęcie główne: Lechia Gdańsk kontra Juventus Turyn, 28 września 1983. W środku Zbigniew Boniek. Fot. PAP/Stefan Kraszewski
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.