Dziś tego nie rozumiemy, jesteśmy troszkę skażeni myśleniem narodowym, bo tak nas wyedukowano w szkole. Ale kiedyś kategorie państwa były inne, nie istniał nacjonalizm, liczyły się interesy dynastyczne rodzin rządzących państwami i imperiami. To, że różne grupy i religie walczyły pod jednym sztandarem jest dla nas troszkę niezrozumiałe. Tak samo my w Turcji nie byliśmy w stanie pojąć, dlaczego Polska mając dokładnie tych samych politycznych wrogów co Turcja, nagle uderzyła… na Turcję.
Skoro mówimy o imperiach, to opowiedzmy, czym w XVII wieku była Turcja.
Sądzę, że przede wszystkim było to imperium Morza Śródziemnego. Jeżeli chcemy zrozumieć Osmanów, musimy odwoływać się do Rzymian. Tak samo podbili ziemię dookoła basenu tego morza, a później umożliwiało im to panowanie nad wybrzeżami Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu. Rzymianie korzystali nie tylko z zasobów podbitych ziem, ale także i ludzi. Turcy działali podobnie.
Nie tak, jak imperium pokroju Brytyjczyków. To nie było kolonialne imperium rządzone przez elitę jednorodną etnicznie, która sprawowała władzę nad podbitymi ludami. Było zgoła inaczej. Gdy oddalałeś się od centrum, to wpływy osmańskie były coraz mniejsze. Oczywiście była sprawowana jakaś władza, ale bez zbyt dużego obciążenia. Nie narzucano nawet systemu prawnego czy zasad kulturowych. Prędzej lokalne tradycje próbowano adaptować na rzecz imperium.
Pewnie dziś zastanawiamy się, jak to możliwe że Osmanowie zdołali podbić tyle krajów. Otóż, wszystko stało się dzięki umowom z lokalnymi elitami. Władcy pozwalali zachować im władzę i przywileje. Nie wykorzeniano lokalnych tradycji i oferowano dużo korzyści z racji uczestnictwa w imperium.
PAX Ottomanica?
To, bo to był PAX Ottomanica, taki jak PAX Romana! PAX Ottomanica oferował pokój, rozwój i formę ochrony przed wojnami. Pamiętajmy, że Osmanowie podbili szereg ziem, na których panowała niestabilność, rebelie, rządy watażków. Gdy przyszli, to w wielu miejscach to ukrócali, zatem dawało to ludziom możliwość rozwoju, handlu, przemieszczania się.
Dynastia osmańska była turecka, najważniejsi urzędnicy stolicy także, ale wiele osób robiło kariery niezależnie od swojego pochodzenia etnicznego. Była to szansa dla wszystkich ambitnych ludzi na prowincji. Poza tym bez nich nie byłoby mowy o utrzymaniu panowania na tych ziemiach. Lokalni liderzy imperium byli i Serbii i Grecji, co było narzędziem sprawowania władzy. Później gdy takich elit zabrakło choćby na Węgrzech to wpływy imperium także zaczęły się zmniejszać.
Myślę, że wyobrażamy sobie troszkę Imperium Osmańskie, jak to z Gwiezdnych Wojen. Złowrogą siłę która chciała podbić kawał świata, używała przemocy i podporządkowywała sobie ludzi. Ale było naprawdę zgoła inaczej, bo życie w imperium przynosi korzyści, dla każdego kto chce swobodnie się przemieszczać, robić interesy, czy nawet karierę.
Posłużę się tu ciekawym przykładem. Otóż w XVII wieku papież wysłał z Watykanu pewnego kardynała do Ziemi Świętej. Chodziło o rozwiązanie pewnych konfliktów, czy problemów w Jerozolimie. Ów papieski legat był Chorwatem i oczywiście musiał załatwić sprawę z osmańskim gubernatorem Palestyny. Nie mogli się w żaden sposób dogadać, tłumacze nie pomagali. W końcu legat zaklął pod nosem po chorwacku, a turecki zarządca od razu zorientował się, że to jego rodak. Gubernator sułtana bowiem także był Chorwatem.
Zatem popatrzmy jak wyglądał wtedy świat: papież wysyła do imperium Osmańskiego przedstawiciela Stolicy Apostolskiej, który jest Chorwatem, a ten spotyka chorwackiego gubernatora Jerozolimy z ramienia sułtana…
Ten świat zmienił się gdy imperium upadło. Granice zaczęły się przecinać, wywołało to konflikty, tak samo na Bałkanach, na Bliskim Wschodzie, jak i w Północnej Afryce. Głównym problemem, który musimy obecnie rozwiązać, jest odejście od troszkę zbudowanej na kategorii narodowej historiografii i rozumienia historii. Oczywiście naród i nacjonalizm bardzo przyczyniły się choćby do odzyskania przez Polskę niepodległości, powstania państwa tureckiego, Grecji czy Bułgarii, ale to już minęło. Dziś myśląc o historii musimy uwalniać się od narodowej perspektywy i zrozumieć świat i Europę, w której nie było narodów.
Główną siłą imperiów jest armia. Jak liczna była ona w Turcji w czasach największej potęgi?
Armia Imperium Osmańskiego to dwa niezależne wojska. Stała armia to było około 50-60 tysięcy żołnierzy, ale był też zaciąg z prowincji. W sumie dawało to dość liczną masę około 300 tysięcy żołnierzy. Oczywiście zebranie ich w jednym miejscu czy na jedną wojnę było niemożliwe, bo cały czas odziały strzegły swoich prowincji, nie było środków transportu, kolei czy samolotów. Armia była potężna, ale był to także koszmar logistyczny.
Jeżeli przyjmiemy, że człowiek powinien zjeść około kilograma żywności dziennie, a koń trzy, a może i pięć, dodamy do tego woły, wielbłądy to sami widzimy jakim problemem było utrzymanie takiej armii. Zatem Imperium Osmańskie mogło zebrać bezprecedensową na owe czasy liczbę wojsk, ale trudno by wysłało się je razem na jakiekolwiek pole bitwy. W oblężeniu Wiednia brała udział chyba największa ich liczba – 100 tysięcy.
Ciekawe, że wiele polskich akcesoriów, czy rozwiązań wojennych, było adaptowanych od Turków, choćby husaria…
Jak wiadomo Osmanowie słynęli z kawalerii, ale w daleko większym stopniu z lekkiej, niż tej ciężkozbrojnej. Raczej nie stali za stworzeniem okutej w zbroje jazdy przypominającej żelazną pięść wojsk pancernych. Sądzę że sposób walki lekkiej kawalerii został zaadaptowany przez wiele innych wojsk. To, czy Polacy przejęli coś od Turków, jest dla mnie rzeczą sporną. Z pewnością pierwszymi na drodze Osmanów byli Węgrzy, którzy coś mogli od nich przejąć jeżeli chodzi o lekką kawalerię, a następnie przekazać to na północ. Z drugiej strony Rzeczpospolita miała więcej do czynienia z Tatarami, zatem z to także mogło być źródło inspiracji.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Osmanowie w pewnym momencie czerpali także wiele od Europejczyków, czyli sposób walki piechoty, broń, artylerię. Zresztą bardzo wielu przybyszy pojawiało się nad Bosforem i pracowało dla wojsk sułtana. To bardzo ciekawy aspekt historii i trudny do badania, gdyż często ludzie z Zachodu zmieniali nazwiska i religię, w związku z czym nie ma po ich oryginalnym pochodzeniu śladów w archiwach.
Kiedy i dlaczego przyszedł zmierzch imperium?
Myślę, że najważniejszy powód jest powtarzalny w przypadku każdego ogromnego imperium. Zbyt duża ekspansja. Gdy państwo staje się coraz większe i większe, to system administracji nie jest już w stanie sprawować nad nim kontroli. Inna sprawa to niemożliwość wystawienia więcej niż jednej armii. Gdy walczysz w Europie, a zaczynają budzić się niepokoje w Persji, czy na Kaukazie musisz walczyć na dwa fronty. Na koniec jednak przyszła także i kwestia demograficzna.
Po traktacie w Karłowicach ludność muzułmańska została przepędzona na południe, a to przyniosło kłopoty także i w imperium. Problemy i napięcia religijne. Wcześniej chrześcijanie żyli obok muzułmanów, ale później religia stała się podglebiem ruchów nacjonalistycznych. Pierwsze rewolty miały miejsce już w XVIII wieku, a później zaczęło się istne wrzenie na Bałkanach. Mimo tego, należy podkreślić, że państwo istniało jednak przez 400 lat, a wspomniany pokój w Karłowicach jeszcze niczego nie kończył.
Buntowano się już nie przeciw panom, ale w imię swojego narodu?
Powstania zaczęły mieć związek z tożsamością etniczną. Imperium zaczęło się kruszyć. Ponieważ w żadnym imperium nie można mieć rządu opartego tylko na jednej grupie narodowej i jednej religii, zaczął następować koniec potęgi Osmanów. Lawinę poruszyła rewolta w Grecji na początku XIX wieku. Odzyskanie przez nią niepodległości uruchomiło prawdziwą reakcję łańcuchową.
W końcu jednak w XVII wieku dwa znaczące wcześniej w Europie państwa– Polska i Turcja – zostały zmarginalizowane. Ciekawe, że Turcja nie chciała uznać rozbiorów i z tak dużym szacunkiem odnosiła się do swojego wcześniejszego rywala?
Myślę, że dla Turcji Polska nie była wrogiem już od lat 70. XVII wieku. Dla Osmanów największymi przeciwnikami byli Habsburgowie i Rosja, prawdziwe potęgi w regionie. Polska i Turcja miały wiele podobieństw. Oba kraje straciły swoje zdobycze, oba miały problem z Rosją i Austrią. Nie zapominajmy, że Rzeczpospolita Obojga Narodów była konfederacją różnych grup etnicznych i religijnych, czyli czymś podobnym do Turcji Osmańskiej. Później Rzeczpospolita aż trzykrotnie była dzielona przez mocarstwa ościenne. Dla Turków jednak mogła być wcześniej sojusznikiem, dlatego wsparcie Sobieskiego dla Habsburgów pod Wiedniem było tak zaskakujące.
Już w XIX wieku administracja sułtana zakładała że Polacy i inne narody znajdujące się kleszczach pomiędzy Rosją a Habsburgami będą chciały sprzymierzyć się z Turcją. Tak myśleli też i Węgrzy, i chyba niektórzy Polacy. Po powstaniach narodowych w XIX wieku bramy u nas były zawsze otwarte dla walczących o niepodległość arystokratów, czy zwykłych żołnierzy z waszych narodów. Wielu wojskowych przybyło do Turcji i od tego czasu stało się także częścią naszego społeczeństwa, co także i nam przynosiło wiele korzyści.
Dziś w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji, Polska i Turcja nie tylko powinny przypominać sobie o wspólnej historii, ale także traktować się jako sojusznik wobec wspólnego wroga. Bo mamy i mieliśmy zawsze tego samego, czyli Rosję. Wojna na Ukrainie doskonale potwierdza nasze wspólne wieloletnie obawy wobec Rosji. Zresztą, Polska i Turcja są w sumie w podobnym położeniu wobec Unii Europejskiej. Traktuje się nas zawsze jako takich troszkę outsiderów.
Nie chciałem rozmawiać o bieżącej polityce, ale skoro wspomina pan o Rosji… Jaki jest stosunek Turków do tej wojny i Moskwy?
Ze strategicznego punktu widzenia Rosja zawsze jest naturalnym wrogiem Turcji. Zarówno ze względu na swą wielkość, jak i cele które obiera. Tylko, że Turcja i Turcy nauczyli się żyć obok Rosji. Jak wiemy żaden naród nie ma sposobu, by nagle się przenieść na inny kontynent i zapomnieć o problemach z sąsiadami. Mamy takich, jakich mamy, a historyczne doświadczenia z Rosjanami także są pełne wstrząsów.