Zmiany w codziennym życiu można było zauważyć, ale rozmowa na ten temat była czymś niestosownym. Oficjalnie opinia publiczna w Szwecji nie zwykła zresztą roztrząsać podobnych spraw, a do rozmów o agresji była po prostu nieprzyzwyczajona. Już w 1973 r. po słynnym napadzie na bank w stolicy, gdy upowszechniono określenie „syndromu sztokholmskiego”, jeden z bandytów przyznał, że planując atak i wzięcie zakładników, liczył na miękką reakcję policji. Czym to uzasadniał? Po pierwsze, jak powiedział, polegał na głęboko zakorzenionej w Szwecji niechęci do przemocy, po drugie wskazał na efekt trwającej wówczas kampanii wyborczej i strachu polityków przed zdecydowaną akcją antyterrorystyczną, która mogłaby doprowadzić choćby do zranienia porwanych pracowników banku.
Pół wieku później szczególną rolę odgrywała też poprawność, każąca widzieć w imigrantach jedynie ofiary ratujące życie przed niebezpieczeństwami, czyhającymi w rodzimych krajach. Ale poza tym, jak podkreślają niektórzy, Szwedzi zostawili imigrantów samych sobie. Przemoc i wzajemna niechęć podzieliły kraj na wrogie plemiona. W środowiskach mniejszości etnicznych i religijnych zaczęło dorastać nowe pokolenie, które odbierało Szwecję jako kraj opresyjny, a ich poczucie krzywdy i wrogości było podsycane wewnątrz gett.
Przez ostatnie dwie dekady o tych zjawiskach nie należało jednak mówić specjalnie głośno. Z czasem cisza zaczęła Szwedom przeszkadzać, czemu dawali wyraz choćby na forach internetowych. Oto niektóre wypowiedzi na popularnym serwisie Reddit, pod wątkiem: „Jak spokojna Szwecja stała się europejskim centrum morderstw”:
ODWIEDŹ I POLUB NAS
– „Mieszkam w Sztokholmie już od 10 lat i mogę z łatwością powiedzieć, że od kiedy się przeprowadziłam, nastroje w mieście zmieniły się dramatycznie. Można to podsumować niemal liczbą nocy, kiedy budził mnie przelatujący nad głową policyjny helikopter”.
– „Czy wszyscy wiemy, co się dzieje, ale zgodziliśmy się zachować ciszę?”
– „Wątki na ten temat są zwykle z jakiegoś powodu blokowane przez moderatorów”.
– „Wszyscy wiedzą, w czym tkwi problem. Przestań chować głowę w piasek. Imigranci są wpuszczani bez myślenia o konsekwencjach, bez opieki, a nawet bez uczenia się naszej kultury i języka. Dlaczego ktoś jest zszokowany? (…) To nie jest znowu oświadczenie przeciw wszystkim imigrantom, ale przeciwko tym bandytom, którzy nie potrafią zachowywać się jak ludzie. Otworzyliśmy nasze serca i domy, a oni zachowują się jak świnie. Nadszedł czas, aby pokazać im, kto tu rządzi”.
Wątek kończy się komunikatem moderatora: „zablokowany z powodu napływu komentarzy łamiących zasady”.
Rząd: Czas odzyskać Szwecję
Pod koniec kwietnia 2022 r. Magdalena Andersson, ówczesna premier, stojąca również na czele Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej, musiała przyznać: – Szwecji nie udało się zintegrować ogromnej liczby imigrantów, których przyjęła w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Doprowadziło to do powstania społeczeństw równoległych i przemocy gangów.
Jej konkurenci w wyborach przejęli rządy w państwie, obiecując, że wezmą się za przestępców. Jednak okazało się to o wiele trudniejsze niż przypuszczano. Szwecja nie była przygotowana zarówno na przyjęcie tylu „gości”, jak i na ich „wyproszenie” przynajmniej części z nich. Szczególnie uciążliwy był system prawny, który nie pozwalał na skuteczne ściganie przestępców.
W zeszłym tygodniu, po kolejnych morderstwach, strzelaninach i zamachach bombowych, równających domy z ziemią, premier Ulf Kristersson wystąpił z dramatycznym orędziem do narodu, zapowiadając wprowadzenie wojska na ulice, które podjęłoby walkę z gangami.
– W Szwecji nigdy czegoś takiego nie było. Żaden kraj w Europie nie jest w podobnej sytuacji – uzasadniał swoją decyzję szef rządu. – Ludzie żyją w strachu, że gangi przyciągną ich dzieci pieniędzmi, zegarkami i samochodami – dodał, by ostatecznie powiedzieć prawdę: – Do sytuacji, w jakiej jesteśmy, doprowadziła nas polityczna naiwność i brak wiedzy, nieodpowiedzialna polityka migracyjna oraz nieudana integracja.
Pomysł z wojskiem na szwedzkich ulicach nie jest czymś zupełnie nowym. Sztokholm przymierzał się do tego już w połowie 2021 r. Ostatecznie nie zdecydowano się na taki krok, ale teraz rząd, uznawany za prawicowy, wydaje się być zdeterminowany, by, jak twierdzą otwarcie niektórzy politycy, „odzyskać Szwecję”. Czynne siły zbrojne królestwa liczą około 24 tysiące osób, łącznie z personelem cywilnym. Struktury gangsterskie oblicza się na około 30 tys. członków.
Kristersson przejął władzę w zeszłym roku, ale wciąż nie widać przełomowych efektów jego walki z przestępczością i twardszego kursu wobec imigrantów. Przed sądem nie stanął jeszcze najbardziej znany lider szwedzkiego gangu – Rawa Majid. I nie ma na to raczej szans, bo ten bezkarnie wydaje rozkazy z Turcji, gdzie mieszka. Szwedzi chcą szybkich zmian i dają temu wyraz. Stąd w sondażach widać rosnące poparcie dla…socjaldemokratów, którzy w ciągu paru dekad zapracowali na taki właśnie obraz Królestwa Szwecji.
– Sławomir Cedzyński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Autor jest dziennikarzem portalu i.pl