Kultura

Szlachcic-inteligent pokochał chłopkę i galicyjską wieś. Był ślepy na biedę, idealizował ludzi i naturę

Za życia zaznał sławy, ale od stu lat przebywa w artystycznym czyśćcu. Czy obchody Roku Włodzimierza Tetmajera ocalą od zapomnienia jednego z najciekawszych twórców Młodej Polski?

Na drugim piętrze krakowskiego Pałacu Krzysztofory dawno nie było tak kolorowo. Tetmajer, piewca wsi, pól obsianych „zbożem rozmaitem”, łąk, zagajników, Tatr i Pienin, oparł się modzie na nokturny, tudzież lansowaną przez realistów szaroburość. On chciał być po słonecznej, radosnej stronie egzystencji. Kawalarz i bohater licznych anegdot, nazywany „Włodziem”, uchodził za duszę towarzystwa. Nikt nie śpiewał lepiej „Kurdesza”. Gościnny aż do przesady, urządzał w Bronowicach przyjęcia dla bliższych i dalszych znajomych.

Słynął z rozdawania obrazów, zwłaszcza na cele dobroczynne. Odrzucał intratne propozycje, jeśli wymagały porzucenia na dłużej domowych pieleszy. Kierował wtedy klientów do bardziej, jego zdaniem, potrzebujących pieniędzy kolegów. Nosił się i zachowywał się jak typowy szlachcic, z animuszem. Tylko najbliżsi wiedzieli, że Tetmajer równie łatwo jak w euforię, wpada w depresję. Zdarzyło się, że spalił obrazy, sztalugi i palety w piecu obiecując, że już nigdy do malowania nie wróci. Anna, cicha i poważna, była jego przeciwieństwem.

Chłopoman i patriota

„Widywałem go w różnych okolicznościach: zarówno u szczytu sławy i popularności, jak i szarpanego przez opinię. Widziałem go z pełnym, wyładowanym portfelem i kiedy nie było za co dla dziatwy chleba kupić. Widziałem go trzeźwego i kiedy miał w czubie, zbolałego i radosnego, dumnego i pokornego. Zawsze był rasowy, stylowy i szlachetny” – wspominał przyjaciela malarz Jan Skotnicki.

Dziś Włodzimierz Tetmajer herbu Przerwa to postać słabo rozpoznawalna, często mylona z poetą – przyrodnim bratem Kazimierzem. Z tytułu obecności „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego na liście szkolnych lektur, jakaś część Polaków kojarzy, że był prototypem Gospodarza. Postaci cokolwiek pociesznej, wygłaszającej peany na cześć chłopa, który „potęgą jest i basta”, gdyż ma w sobie „wiele z Piasta”.

W opublikowanej niedawno książce „Panny z Wesela” Moniki Śliwińskiej malarz z Bronowic znalazł się w cieniu żony i szwagierki. Autorka, wierna konwencji „herstory”, patrzy na niego oczami kobiet, którym przyszło żyć w erze patriarchatu. Jeśli Tetmajer pasowałby do czasów obecnych, to jako obrońca przyrody i naturalnego pejzażu. Pomstował bowiem na wycinanie lasów, które uważał za dziedzictwo godne zachowania na równi z zabytkami kultury i historii. Niestety, oprócz tego był myśliwym.
Artyści nie mieli w Galicji łatwego życia. Pan Włodzimierz dla zarobku malował kartki świąteczne, projektował kostiumy teatralne, ilustrował książki i publikacje prasowe, udzielał lekcji rysunków. Wiele zdrowia kosztowały go freski i witraże tworzone dla świątyń w Wieliczce, Bieczu, Kaliszu i oczywiście w Krakowie. Polichromie w Katedrze Wawelskiej nawiązywały do historii Polski. W kościele w Sosnowcu Tetmajer przedstawił Ducha Świętego pod postacią białego orła. Nie wszystkim księżom podobało się łączenie religii z patriotyzmem i wiejskim folklorem, a i honorarium rzadko było satysfakcjonujące.

„Szedł do końca życia świadomie obraną drogą, nie zbaczając z niej nigdy” – napisał Józef Dużyk, biograf malarza z Bronowic. Tetmajer wierzył, że obowiązkiem artysty jest służyć ojczyźnie i narodowi, utrzymywać więź z tradycją, naturą i przede wszystkim – z ludem. Apelował, by używać farb wyłącznie polskiej produkcji. Wytykał kolegom naśladownictwo obcej sztuki. Podobnie jak Jan Matejko sprzeciwiał się wyjazdom początkujących malarzy za granicę, bo mogli tam ukochać styl niemiecki lub francuski. Sam jednak ulegał wpływom wiedeńskiej secesji.

Mezalians w środku lata

Bronowice Małe nieprzypadkowo stały się pod koniec XIX wieku mekką artystów. Sprawnemu piechurowi dojście stamtąd do centrum Krakowa zabierało godzinę. Wieś należała do parafii Mariackiej, śluby i chrzciny mieszkańców odbywały się więc w kościele na Rynku Głównym. Krakusom dobrze znane były ich barwne, odświętne stroje. W dni powszednie Bronowiczanie sprzedawali na Kleparzu i placu Szczepańskim warzywa, nabiał oraz inne płody rolne. Wychowankowie matejkowskiej Szkoły Sztuk Pięknych wiedzieli więc, gdzie szukać plenerów.

Do chałupy Jacentego Mikołajczyka Tetmajer pierwszy raz wszedł zapewne z przyjacielem. Ludwikowi de Laveaux wpadła w oko najmłodsza córka gospodarza, Marysia. Włodzimierz upatrzył sobie 16-letnią Annę. Wesele, które odbyło się 11 sierpnia 1890 roku, było skromne. Malarz nie zaprosił ojca, ani nikogo z rodziny. Już wcześniej zawiódł jej oczekiwania, odmawiając studiowania prawa. Adolf Tetmajer, zmuszony do sprzedaży majątku i modrzewiowego dworu w Ludźmierzu oraz przenosin do Krakowa, obawiał się deklasacji. Fakt, że najstarszy syn postanowił zostać artystą, nie nastrajał go optymistycznie.

Biedak, nawet po śmierci nie miał spokoju

Piękne siostry z „Wesela” okażą się wspaniałymi żonami i matkami. Historia wplecie ich życie w klasyczny, polski los.

zobacz więcej
Ślub szlachcica-inteligenta z analfabetką wzburzył także salony. Towarzyski bojkot zakochanych trwał do czasu, gdy ulitowała się nad nimi księżna Marcelina Czartoryska. Jej demonstracyjna wizyta w Bronowicach spacyfikowała „krakówek”. Zauważono, że mimo różnicy wykształcenia i wieku (pan młody był o 12 lat starszy) związek trzyma się mocno. Tetmajer-senior zdążył przed śmiercią pobłogosławić pierwszą wnuczkę. Z kolei junior nie miał powodów, by czuć się na wsi obco. Urodził się i wychował na Podhalu, poza tym Kraków miał o rzut beretem.

Mikołajczyk, jak na galicyjskie warunki, był zamożnym chłopem. Włodzimierz przez pięć lat mieszkał z Anną kątem u teściów, zimy spędzając w mieście. Potem zbudował dom, w którym w listopadzie 1900 roku bawili się uczestnicy najsłynniejszego z polskich wesel.

Za pierwszym mezaliansem poszły bowiem następne. Lucjan Rydel, syn krakowskiego profesora, ożenił się z Jadwigą Mikołajczykówną, zostając tym samym szwagrem Tetmajera. Wyspiański kilka tygodni wcześniej wziął cichy ślub ze służącą, z którą miał dziecko. Włodzimierz był świadkiem. Ludwik de Laveaux nie mógł pójść w ślady przyjaciół – zmarł w Paryżu na gruźlicę.

Krzyżyk, korale, obrączka

„Wesele” poruszyło Tetmajera, chociaż nie bardzo wiedział, czy ma być Wyspiańskiemu wdzięczy, czy raczej powinien się na niego obrazić. „Aniołowie u Piasta” – obraz do którego przywiązywał szczególną wagę – stał się przedmiotem kpiny. Impulsywny, płonący słomianym ogniem i niezdecydowany Gospodarz to wypisz, wymaluj Włodzimierz – uznała krakowska publiczność.

Jubileuszowa wystawa w Pałacu Krzysztofory (czynna do 12 listopada) pozwala skonfrontować wyobrażenia z rzeczywistością (i filmem Andrzeja Wajdy). Wśród eksponatów jest bowiem grupowe zdjęcie weselników z 1900 roku. Krzyżyk, korale i obrączka Anny, jej skrzynia posagowa, biurko i szkicowniki Włodzimierza – większość tych przedmiotów wciąż należy do rodziny. Królują jednak obrazy. Choć nasz bohater malarskiego fachu uczył się w Wiedniu, Monachium i Paryżu, punktem odniesienia był dla niego rodzimy realizm, korzeniami sięgający wieku XVIII. W czasach młodości Tetmajera najwybitniejszymi przedstawicielami tego nurtu byli Aleksander Gierymski i Józef Chełmoński.

Pierwszego Włodzimierz uważał za swego mistrza i gościł w Bronowicach (Gierymski namalował tu słynną „Trumnę chłopską”). Drugi nie wahał się uwieczniać pędzlem pijanych włościan, żebraków, tudzież wszechobecnego błota i brudu. Tetmajer był ślepy na biedę, jak na neoromantyka przystało. Idealizował ludzi i naturę. Kochał słoneczne barwy, wiejskie święta i obrzędy. Chłopów przedstawiał, dosłownie i w przenośni, w najlepszym świetle. Jeśli nawet dostrzegał ciemne strony wiejskiego życia, na papier ani płótno ich nie przenosił. Chcesz zobaczyć galicyjską nędzę, ludzi zmęczonych i sfrustrowanych ciężką pracą? Idź do Sukiennic, gdzie mieści się Galeria Sztuki Polskiej XIX wieku.
A potem wstąp do Hawełki. Fryz w sali na piętrze, dzieło Tetmajera, przywołuje mickiewiczowską wersję legendy o panu Twardowskim. Wielu młodopolskich malarzy gustowało w konwencji baśniowo-fantastycznej. Największym oryginałem był Witold Pruszkowski, który paradował w stroju Kozaka, choć osiadł w podkrakowskim Mnikowie. Tetmajerowi tak podobała się jego twórczość, że chciał o niej napisać książkę.

We Lwowie chłopomanii towarzyszył kult Huculszczyzny. Z Krakowa bliżej było na Podhale. Górale, pasący owce w cieniu Tatr, podbili wyobraźnię młodopolaków. Współgrało to z ogarniającą Europę modą na folklor. Mieszkańcy coraz bardziej uprzemysłowionych miast wydawali się „zepsuci cywilizacją”, tymczasem na idealizowanej wsi życie wciąż było proste, ujęte w ramy tradycji, religijnych świąt i zmieniających się pór roku. Chciano wierzyć, że kontakt z przyrodą i praca fizyczna uszlachetniły włościan, zaś prosta religijność, nie szukająca filozoficznych uzasadnień jest tym, czego człowiek potrzebuje.

Tetmajer był tylko jednym z całego pokolenia galicyjskich malarzy-chłopomanów. Przewyższał jednak Ludwika Stasiaka, Stanisława Radziejowskiego, Kaspra Żelechowskiego czy Wincentego Wodzinowskiego artystycznym temperamentem. Obrazy, które tworzył na przełomie wieków, przyciągają wzrok witalnością, jaskrawymi barwami, tudzież perfekcyjną kompozycją. Reputację psuły mu jednak niezliczone repliki „Żniw”, „Drogi w Bronowicach” i „Święconego”, produkowane naprędce w celach zarobkowych lub rozdawniczych.

Kosy na sztorc!

„Wiosenny świt rozpraszał nocnej mgły tumany/ Nad widnokręgiem palił się rąbek różany/ rozsiewając na niebo światło coraz wyżej/ pędząc mrok uchodzący z ziemi coraz niżej” – oto próbka literackiego stylu Tetmajera. Malarze, urodzeni w epoce słowa, chętnie chwytali za pióra. Robił to Wyspiański, więc gospodarz z Bronowic nie chciał być gorszy. W końcu przez cztery semestry studiował na UJ historię literatury i filologię klasyczną.

Wystawa w Krzysztoforach jest inkrustowana cytatami z tetmajerowskiej poezji i prozy (pisał nawet felietony do gazet). Miał dwóch ulubionych bohaterów: Tadeusza Kościuszkę i Piasta Kołodzieja. Poświęcił legendarnemu władcy szereg obrazów (nadając mu rysy teścia) oraz dramat, który przez wiele lat przerabiał i ulepszał, by na koniec odkryć, że teatry nie chcą go wystawiać. Do premiery doszło tylko dzięki zabiegom przyjaciół. Dla autora, pragnącego stworzyć nowy mit początków państwa i narodu, był to z pewnością cios.

Fascynacja Naczelnikiem dała słodsze owoce. Tetmajer brał udział w tworzeniu Panoramy Racławickiej, uczcił też ostatnią zwycięską bitwę pierwszej Rzeczpospolitej tryptykiem oraz poematem, wydanym w 1911 roku. Krytyków raziła szczegółowość strojów, kłócąca się z dynamiką przedstawionych scen. Kuratorka wystawy słusznie ripostuje, że adresatami dzieła nie byli koneserzy, lecz włościanie, zaś cały tryptyk został pomyślany jako lekcja patriotyzmu. Celem Tetmajera, podobnie jak Henryka Sienkiewicza, stało się „dźwignięcie serc wszystkich Polaków”. Gościł zresztą autora Trylogii w Bronowicach.
Gospodarz. Włodzimierz Tetmajer znany i nieznany
Sojusz wsi i miejskich irredentystów miał wydostać galicyjską politykę z pułapki lojalizmu, zasilanego wiarą, że dobrotliwy Franciszek Józef da Polakom wszystko, czego potrzebują. Pan Włodzimierz, syn ułana z powstania listopadowego, w odróżnieniu od Matejki nie miał żadnych złudzeń co do cesarza. Odrzucił zaproszenie na wiedeński dwór, ale wobec Rosjan nie był już tak pryncypialny. Przyjął Order św. Stanisława, przyznany mu przez cara po wystawie w Petersburgu.

Wszystko dla Witosa

W XX wieku w Galicji zaczęły wiać nowe wiatry. Artysta-etnograf, spisujący i ogłaszający drukiem ludowe przyśpiewki, przeistoczył się w społecznika i działacza. Wciągnęła go polityka. Z powodzeniem kandydował do austriackiego parlamentu, lecz wiele w Wiedniu nie zwojował. Reprezentował ludowców. Wincentemu Witosowi, którego uważał za męża stanu, osobiście wiązał krawat. Tetmajer był patriotą naiwnym i emocjonalnym. Wierzył, że partyjni koledzy kierują się dobrymi intencjami, ci zaś naśmiewali się z gaf artysty.

Tetmajer szefował krakowskiemu Strzelcowi, ale tak jak Gospodarz z „Wesela”, okazał się niezdolny do przewodzenia narodowi. Tę rolę odegrał przybysz z Litwy, o sześć lat młodszy Józef Piłsudski. Malarz wymyślił odznakę legionistów, potem jednak popadł w konflikt z Władysławem Sikorskim i swoim zwyczajem wyzwał go na pojedynek. Wiosną 1917 roku zasłynął z niepodległościowej rezolucji, która wywołała falę patriotycznego entuzjazmu w Krakowie i całej Galicji. Rok później stanął na czele Komisji Likwidacyjnej, czyli lokalnego rządu tymczasowego.

Znał sześć języków, co przydało się podczas kuluarowych rozmów na konferencji pokojowej w Wersalu, ale podzielił los Ignacego Paderewskiego. Ludowcy przy pierwszej nadarzającej się okazji wycięli „Włodzia”. Partyjne intrygi sprawiły, że uniósł się honorem i zrezygnował z kandydowania do Sejmu. Nie przyjął oferowanej mu teki ministra kultury. Zerwał też kontakty z czeskim przyjacielem (zresztą polonofilem), gdy jego rodacy zajęli Zaolzie.

Choć krajowa polityka mu obmierzła, pozostał wierny maksymie, którą sformułował jeszcze w okresie zaborów: „Polska będzie ludowa, bo inna być nie może”. Winą za upadek dawnej Rzeczpospolitej Tetmajer przypisywał szlachcie i mieszczanom, ulegającym cudzoziemskim wpływom. Już tylko krok dzielił go od akcesu do endecji, lecz śmierć okazała się szybsza.

Szlachetne serce

Równie stały był w poglądach na sztukę: wierzył, że powinna czerpać siłę z folkloru. Niestety, im bardziej angażował się w sprawy publiczne, tym gorzej malował. Kusił go symbolizm w stylu Malczewskiego. „Jawnogrzesznica” i „Zmartwychwstanie” są smutnym dowodem uwiądu sił twórczych. Młoda Polska przestała być młoda. W II RP prym wiedli warszawiacy (często świeżej daty), prężnymi ośrodkami kultury stały się Lwów i Wilno. Kraków przed osunięciem się w prowincjonalizm ratował uniwersytet oraz ekscesy apostołów awangardy – Joachima Peipera i Juliana Przybosia.

ODWIEDŹ I POLUB NAS
Lucjan Rydel, Pan Młody z „Wesela”, zmarł tuż przed odzyskaniem niepodległości. Tetmajer stracił sąsiada i serdecznego druha, któremu zilustrował drukowaną wersję „Betlejem polskiego”, szopki przyjętej przez rodaków z ogromnym entuzjazmem, a dziś prawie zapomnianej. Sam też niedomagał, a kompletnie załamała go śmierć syna – żołnierza wojny bolszewickiej. Odwrócił się od świata, jak na słynnym autoportrecie. Przyszłość Polski widział czarno. Gdy umierał, nie miał nawet 62 lat, a wyglądał na starca.

Pogrzeb najsłynniejszego obywatela Bronowic był skromny. Zimowa aura odstraszyła wielu żałobników. Przebywający na dobrowolnym wygnaniu w Sulejówku Marszałek przysłał wieniec, na którego szarfach widniał napis: „Gorącemu i szlachetnemu sercu – Józef Piłsudski”.

Sądząc po reakcjach zwiedzających wystawę, alegoryczne i bogoojczyźniane dzieła Tetmajera najgorzej zniosły próbę czasu. Szansę na drugą młodość mają natomiast portrety, tudzież rodzajowe sceny z epoki, która przeminęła. Bronowice są dzielnicą Krakowa, wiejskie życie i całe związane z nim imaginarium zanika. Barwne płótna pana Włodzimierza zyskały dodatkową wartość – dokumentalną. Chciał przejść do historii dzięki nowej aranżacji komnat Zamku Wawelskiego, sprawa utknęła na etapie projektu. Życiową misją autora Tryptyku Racławickiego nie była jednak rywalizacja z Matejką czy Wyspiańskim, lecz pozyskanie galicyjskich chłopów dla polskości. To zadanie Tetmajer wykonał.

– Wiesław Chełminiak

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Wystawa „Włodzimierz Tetmajer. Siła barw i temperamentu” w Muzeum Krakowa, Rynek Główny 35, jest otwarta do 12 listopada. Towarzyszą jej wykłady i zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży.
SDP2023
Tygodnik TVP jest laureatem nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Zdjęcie główne: Włodzimierz Tetmajer z rodziną. Malarz i jego żona Anna mieli gromadkę dzieci: Jadwigę (Isia z „Wesela”; mąż Ludwik Naimski); Annę (mąż mjr Stefan Felsztyński); Klementynę (Rybicki); Jana Kazimierza (zginął na polu walki w 1920); Kazimierza; Magdalenę (mąż Frankiewicz); Marię (Konstanty Krobicki); Krystynę (Zbigniew Skąpski). Fot. Polona.pl, Domena publiczna
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.