Młodzi nauczyciele, sami po zagranicznych stypendiach i grantach, muszą zachęcać młodzież do podejmowania wyzwań.
zobacz więcej
Jak wykonać to doświadczenie? Szkoły są często słabo wyposażone …
Moja jest wyposażona bogato, aczkolwiek w gadżety bardzo proste – najdroższe urządzenie, które mam, kosztowało na Amazonie 20 dolarów. Wszystkie pozostałe to są zrobione samodzielnie „zabawki”, często inspirowane tym, co różni inni nauczyciele publikują na YouTube. Internet się niesłychanie przydaje jako źródło inspiracji, mam kilka kanałów, które stale podglądam. Np. jest świetny kanał nauczyciela z USA czy z Nowosybirska, gdzie pokazują różne doświadczenia dające się przeprowadzić metodą „na MacGyvera”. Mam tego tyle, że dzieci (maksymalnie jest ich w klasie 18) mogą robić doświadczenia samodzielnie w parach. Sam też przygotowuję filmiki z doświadczeniami możliwymi do wykonania w klasie.
W szkole trzeba zwolnić. Jest moda na „slow fashion”, „slow food”, niech będzie i na „slow school”. W niej nauczyciel wybierałby te zagadnienia, z którymi najlepiej potrafi pracować, koniecznie w sposób dostosowany do możliwości jego konkretnych uczniów. I tyle w szkole podstawowej. W liceum też nie należy wyręczać uniwersytetów. To powinna być szkoła myślenia i nieustający trening szarych komórek. Gdy zaś ktoś chce w jakiejś dziedzinie zostać specjalistą, to od tego są wyższe uczelnie. Gdzie raczej nie jest dobrze przyjść i być takim wykwalifikowanym, żeby móc „przegibać” pierwszy semestr, gdyż przebudzenie może być bolesne.
ODWIEDŹ I POLUB NAS
Pan korzysta z zasobów internetu. Tylko jak te treści zindywidualizować? Bo chyba o to chodziło w działaniach Sala Khana – on te filmiki też indywidualizował.
Moi uczniowie korzystają z treści dostępnych w internecie, ale ja też sam je dla nich tworzę. Bo ich znam. Do materiałów Khan Academy naprawdę dobieramy specjalistów umiejących tłumaczyć. Jednak używając gotowców zauważyłem, że jeśli na lekcji z filmem pojawia się wyjaśnienie inne niż to, o którym rozmawialiśmy w klasie, to uczniowie mają problemy ze zrozumieniem danego zagadnienia, choć oba wyjaśnienia są całkowicie równoważne. W tajemniczym procesie zagnieżdżania się w mózgu abstrakcyjnych pojęć, to zjawisko okazało się być jednym z kluczowych. Nagrywam zatem filmy ze streszczeniem materiału po każdej lekcji „po naszemu” i one są dostępne na kanale szkoły na YouTube. Z nich dzieci mają każdorazowo uzupełnić swoje notatki, bo przetwarzanie wiedzy i internalizowanie jej jest bardzo ważne. Staram się też wracać w różnych nowych kontekstach do tego, co już wcześniej robiliśmy.
W tym kontekście na czym miałaby polegać reforma naszej edukacji? Czy to musi być rewolucja?
Zasoby cyfrowe wnoszą do edukacji wiele, ale korzystanie z nich jest trudniejsze niż się wielu osobom wydaje. Sal Khan zrobił rewolucję w edukacji, ale ona już się odbyła. Żeby na tym zbudować sensowne rusztowanie, które będzie pomagało dzieciom się uczyć, trzeba w to włożyć znacznie więcej wysiłku niż odpalenie filmu. Jestem wielkim sceptykiem owych proponowanych rewolucji w polskiej edukacji, lecz nie chce mi się już angażować w przepychanki słowne w mediach społecznościowych na ten temat. Interlokutorami chyba zbyt często są ludzie, którzy wszystko wiedzą lepiej, ale przynajmniej część z nich dawno nie była w klasie.
Wszelkie zmiany w szkole powinny się koncentrować właśnie na tym, o czym było już wyżej – że nauczyciel ma działać tak, by uczeń wyszedł z lekcji z czymś konkretnym. Wiele się mówi o relacjach w szkole i to wszystko prawda, choć i od niej są wyjątki. Oczywiście lepiej, jeśli w klasie panuje fajna atmosfera i raczej uśmiechamy się do siebie, a ja ich nigdy nie przeciążam. Problemem pozostaje, jak sprawić, żeby dzieci się rozwijały W DANYM PRZEDMIOCIE. Pedagogika się tym nie zajmuje, bo pedagodzy nie kończyli matematyki czy fizyki. Filmy być może są furtką do ogrodu wiedzy, trzeba jednak, by dziecko miało przy sobie klucz.
A tu już samo użycie języka liczb czy symboli do opisu czegokolwiek jest przełomem (algebra pojawia się u nas dopiero w 7 klasie), wzbudzającym w dzieciach lęk, atawistyczny dystans do nieznanego. Radzenie sobie z tym jest sednem pracy nauczyciela przedmiotów matematyczno-przyrodniczych, a nie to, czy zdołałem z nimi przerobić wszystkie typy zadań. W tym same, nawet najlepsze relacje nauczyciel-uczeń nie są szczególnie pomocne. Są konieczne, ale niewystarczające.
Czyli metodologia, jak uczyć konkretnych przedmiotów z sukcesem, pozostaje tajemnicza.
Mamy tu pewne osiągnięcia, ale one nie mają nic wspólnego z cyfrową edukacją.
– rozmawiała Magdalena Kawalec-Segond
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy
Dr hab. Lech Mankiewicz, prof. Polskiej Akademii Nauk. Fizyk i astrofizyk oraz popularyzator nauk przyrodniczych, od ponad 20 lat związany z Centrum Fizyki Teoretycznej PAN, którym kierował w latach 2007-19. Mocno zaangażowany w międzynarodowe inicjatywy edukacyjne jako polski koordynator programu EU-HOU (Hands-On Universe, Europe), czy osoba odpowiedzialna za polską wersję językową globalnego portalu edukacyjnego Khan Academy. Jego wkład w upowszechnianie wiedzy astronomicznej (np. umożliwienie uczniom i nauczycielom polskich szkół prowadzenie własnych, regularnych obserwacji kosmosu w ramach EU-HOU) został wyróżniony w 2011 roku przez Polskie Towarzystwo Astronomiczne Medalem im. Zonna. Dzięki propozycji uczniów biorących udział w International Asteroid Search Campaigns, planetoidzie pasa głównego (279377) 2010 CH1 nadano nazwę Lechmankiewicz.