Historia

Permanentny brak gumy do majtek, czyli problemy z pracą w PRL

„Czy się stoi czy się leży …”. Śniadanie na kolację, czyli poszukiwania rąk do pracy w PRL.

Duże jasne na stojaka, czyli na piwko w PRL

„Na stojaka, na kiwaka i w reszcie na leżaka” – żartowano.

zobacz więcej
Na początku lat 80. gumka do majtek trafiła na priorytetową listę zamówień rządowych. Powód? – Permanentny brak tego towaru na rynku – wyjaśnia historyk dr Andrzej Zawistowski ze Szkoły Głównej Handlowej. Wynikało to z tego, że nie produkowała gdańska fabryka, która wcześniej była w stanie pracować na trzech zmianach.

Lud pracujący z pieczątką w dowodzie

Tego rodzaju braków i problemów w PRL było bardzo dużo. Pomimo, a może właśnie z powodu komunistycznej obsesji całkowitego zatrudnienia.

– Głównym celem socjalistów był brak bezrobocia – wyjaśnia historyk. Podstawę rynku pracy stanowiły klasa robotnicza i inteligencja pracująca. Propagandowo lud pracujący przeciwstawiano jego wrogom, czyli spekulantom i wywrotowcom oraz tzw. niebieskim ptakom. Żeby zaś milicja mogła łatwo ich wyróżnić, w dowodach osobistych wstawiano pieczątkę zakładu pracy.
Państwo miało monopol na pracę. A konstytucja z 1952 roku gwarantowała dostarczenie potrzebnych miejsc pracy. Zawistowski podkreśla, że hasła te były bardzo nośne, zwłaszcza po wielkim kryzysie gospodarczym. Jednak pojawił się także problem zbyt dużego zatrudnienia.

Telewizor Rubin z samozapłonem i pralka Frania. PRL-owska rewolucja w AGD

Sprzętu brakowało, bo miał poważną konkurencję – broń.

zobacz więcej
Szacowało się, że gospodarka nie odczułaby zwolnienia nawet kilku milionów zatrudnionych. A jednocześnie brakowało rąk do pracy tam, gdzie była ona ciężka i słabo płatna, bo wyceniana centralnie z gabinetu głównego ekonomisty.

Emeryci do fabryki

Sięgano więc po różne sposoby, by braki uzupełnić. Na halach produkcyjnych dorabiali pracownicy biurowi, a w sklepach pracownicy innych branż i emeryci.

W 1984 roku w Zwoltexie w Zduńskiej Woli brakowało nawet 1000 pracowników. Dlatego na halę produkcyjną wracali emeryci kilka miesięcy wcześniej wysłani do domu.
Emeryci do pracy!
W Zakładach Aparatury Spawalniczej znaleziono inny sposób na brak rąk do pracy. Umożliwiono pracownikom niezatrudnionym przy produkcji, referentom, mistrzom, kierownikom wykonywanie po normalnych godzinach pracy obowiązków robotników przy maszynach. W weekendy i popołudnia dorabiali sobie po 2–3 tysiące złotych.

Problemy z chłoporobotnikami

Dziury w zatrudnieniu mieli też załatać chłoporobotnicy. Jednak historycy uważają, że był to wyjątkowo zły pomysł.

– Bo choć podejmowali pracę od późnej jesieni do wczesnej wiosny, rzucali ją, kiedy tylko trzeba było iść w pole – wyjaśnia dr Zawistowski. I przypomina film „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Stanisława Berei, w którym jedna z postaci, by zdążyć do pracy na czas, jadła śniadanie na kolację...
Sekretarki i kierownicy na hale produkcyjne
Nakaz pracy

W roku 1950 wprowadzono nakaz pracy na mocy ustawy „o zapobieżeniu płynności kadr pracowników w zawodach lub specjalnościach szczególnie ważnych dla gospodarki uspołecznionej”. Absolwenci szkół wyższych i średnich otrzymywali 3-letnie skierowanie do pracy, nierzadko zsyłające ich w odległe od domu tereny.

I tak młodzi lekarze wyjeżdżali do małych powiatowych szpitali w mało atrakcyjnych regionach. Podobnie było z nauczycielami. Tych starano się zachęcić do przesiedleń, oferując im mieszkania przy wiejskich szkołach czy dodatek do pensji.

„Czy się stoi, czy się leży ...”

Ale centralne rozdzielnictwo pracy i polityka pełnego zatrudnienia doprowadziły do licznych patologii i problemów z wydajnością. Do tego przykładało się dodatkowo słabe wyposażenie miejsc pracy i braki surowcowe. Efektem była kompletna ruina i ukrywane bezrobocie, np. w latach 50. zwolniono wielu funkcjonariuszy UB i wydano przykaz przyjmowania ich do pracy w innym charakterze.

Obsesje PRL w końcu doprowadziły do tego, że ludzie przestali szanować pracę, co idealnie obrazowało powiedzenie: „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”.
Wszystkie ręce na PDT Centrum
Zdjęcie główne: (fot. NAC)
Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.