Po godzinach

„Żyjemy w średniowieczu!”. Włoski krytyk przenosi sztukę do polityki

Żeby stworzyć partię polityczną, która odniesie sukces, potrzebne są charyzmatyczny lider i program, który trafi do tłumów. We Włoszech z inicjatywą założenia nowej partii wyszedł kontrowersyjny krytyk sztuki Vittorio Sgarbi. Znają go wszyscy, jest telewizyjnym zwierzęciem, urodzonym skandalistą i szaleje w mediach społecznościowych. A program? Sgarbi pragnie zbić polityczny kapitał na tym, czego we Włoszech jest w bród, czyli na sztuce.

Bożonarodzeniowy Neapol i jego szopki. Religia, zabawa i polityka

W szopkach, jak w lustrze, odbija się życie codzienne neapolitańczyków.

zobacz więcej
Swoją decyzję obwieścił w połowie stycznia w wywiadzie dla „Corriere della Sera”. Teraz wszyscy czekają na dalsze posunięcia. Z show-biznesu wywodzi się przecież Beppe Grillo, komik i aktor, który z powodzeniem założył partię Ruch Pięciu Gwiazd. Jej członkowie mają 50 mandatów we włoskim Senacie i 110 mandatów w Izbie Deputowanych. Ma też kilku burmistrzów.

Żyjemy w średniowieczu

„Partia ma się nazywać Renesans, bo żyjemy w neośredniowieczu kulturalnym i wydaje się, że powinniśmy znowu zacząć wierzyć i inwestować w piękno” – mówi Sgarbi, wielbiciel sztuki i znawca Caravaggia.

Jak tłumaczy, na pomysł partii i jej programu wpadł, gdy przeglądał broszurę poświęconą pięknu Włoch. „Pomyślałem, że może warto stworzyć partie polityczną, która z tego piękna uczyni swój program. Mamy ogromne dziedzictwo kulturowe” – wyliczał. A to dziedzictwo jest nadal „ekonomiczną ziemią nieznaną”.

I zastanawiał się, jak to jest możliwe w takim kraju jak Włochy, gdzie na każdym kroku napotyka się zabytki i dzieła sztuki. „To tak, jakby gubernator Malediwów udawał, że nie istnieje morze” – stwierdził.

Logo partii ma wywodzić się ze sztuki, i to nie byle jakiej. To obraz stworzenia Adama, który namalował na sklepieniu Kaplicy Sykstyńskiej Michał Anioł.

Gniew włoskich wulkanów. Życie w smudze strachu

Etna i Wezuwiusz, według sejsmologów, mogą w niedługim czasie wybuchnąć z dużą siłą.

zobacz więcej
Architektura jak sztuka kulinarna

Sgarbi wylicza, że we Włoszech jest 25 milionów budynków, a 12 mln z nich zostało zbudowanych między szóstym wiekiem przed naszą erą a rokiem 1960. „Jest ewidentny chaos estetyczny. Musimy z architekturą postąpić tak samo jak z jedzeniem” – twierdzi.

Odwołuje się do tego, co w dziedzinie kulinarnej zrobili dwaj ludzie, Carlo Petrini i Oscar Farinetti. Pierwszy wymyślił ruch Slow Food, a drugi – międzynarodową sieć restauracji połączonych ze sklepami Eataly. Zdaniem Sgarbiego, Petrini „zrobił coś z niczego”, czyli zwykłe, regionalne jedzenie przekuł w ekonomiczny sukces.

Z kolei Farinetti z „tego, co lokalne uczynił wartość globalną”. „Chcę więc stworzyć „slow architekturę”– tłumaczy. Zastrzega jednak, że chodzi mu przede wszystkim o powrót do tradycyjnych, solidnych materiałów budowlanych i pięknej formy budynków.

Zabytki, kościoły, freski. Trzęsienie ziemi zniszczyło średniowieczne miasteczka

Morze gruzów w Umbrii, Marche i Lacjum.

zobacz więcej
Najpierw lokalnie, potem globalnie

Slow Food to organizacja i jednocześnie ruch społeczny, który w 1986 r. założył krytyk kulinarny Carlo Petrini. Zrobił to w proteście przeciwko rosnącej liczbie barów z fast foodem we Włoszech. Decyzja o powstaniu ruchu zapadła, gdy McDonald’s otworzył lokal w sercu zabytkowego Rzymu, koło Schodów Hiszpańskich. Ideą ruchu jest ochrona tradycyjnej kuchni regionalnej, uprawy regionalnych roślin, hodowli zwierząt i metod prowadzenia gospodarstw rolnych. Slow Food ma teraz oddziały w ok. 50 krajach świata.

Z kolei Eataly współpracuje z Slow Food. Lokale tej sieci składają się z części restauracyjnej i sklepowej. Można tam zjeść i kupić tradycyjne dania kuchni włoskiej oraz regionalne produkty. Eataly powoli, ale konsekwentnie rozwija swoje siedziby poza granicami Włoch. I odnosi sukces. Wzorce Sgarbi ma więc świetne.

Krytyk i polityk jednocześnie twierdzi, że ma bardzo solidny, przemyślany program. Chciałby np. ograniczyć rolę regionów, co jego zdaniem, usprawniłoby pracę parlamentu krajowego. Jednak tu może się poślizgnąć, bo niedawno klęskę poniósł premier Matteo Renzi. Sromotnie przegrał w referendum, gdy, chciał scentralizować władzę i ograniczyć władzę regionów. Ludzie powiedzieli „nie”.

Świąteczna włoska wojna na baby. Która zwycięży?

Bożonarodzeniowe gwiazdy – panettone i pandoro.

zobacz więcej
Renesans i kampania teatralna

Vittorio Sgarbi wie też doskonale, jak zamierza nową partie promować. Zaplanował spektakl pt. „Renesans”, z którym będzie jeździł po kraju. A doświadczenie ma ogromne i oddaną publiczność. Teraz prezentuje we Włoszech „Caravaggia” i na spektakle walą tłumy. Opowiada o życiu Michelangela Merisiego z Caravaggio, pokazuje jego obrazy, porównuje życie artysty sprzed wieków do innego wielkiego Włocha, Pier Paola Pasoliniego. Znajduje przy tym wiele punktów wspólnych.

Spektakl to żywiołowy monodram. Na scenie jest Sgarbi, krzesło i ekran, na którym pokazują się obrazy. Krytyk i showman w jednej osobie chętnie wdaje się w dyskusję z widzami, kłóci się z nimi i pokrzykuje, tak samo jak w telewizji.

„Renesans” ma trafić do teatrów w kwietniu. I znowu Sgarbi odwołuje się do świetnych i sprawdzonych wzorców, bo Beppe Grillo swój polityczny kapitał zaczął zbijać właśnie w teatrze.

Barok i czekoladowe tajemnice sprzed lat, czyli sycylijska Modica

Najstarszą cukiernię, w której wyrabia się czekoladę, założono w Modice w 1880 r. Działa do dziś.

zobacz więcej
Meandry polityki

64-letni Vittorio Sgarbi doskonale wie, jak manipulować opinią publiczną, jak przyciągać uwagę. Lubi obrażać, chętnie przyznaje się do zachowań niemoralnych i potem obserwuje, zapewne z radością, jak wokół niego wrze.

Ma duży dorobek naukowy. Popularyzuje, wykłada i pisze książki. Prowadzi też liczne programy telewizyjne. Od lat 90. uznawany jest za najsłynniejszego włoskiego współczesnego krytyka sztuki.

Jednak ogromna wiedza o Caravaggio, Carpacciu czy każdym innym słynnym malarzu lub rzeźbiarzu, nie przyniosłaby Sgarbiemu sławy. Tymczasem ma on dar unikatowy, jest celebrytą i skandalistą i na tym zyskuje najwięcej.

Z polityką też już miał do czynienia. Jego kariera jest dość skomplikowana. Był w Partii Komunistycznej, Włoskiej Partii Socjalistycznej. Związał się też przez pewien czas z Forza Italia Silvia Berlusconiego. Był posłem w Izbie Deputowanych i europosłem. Chętnie startował w wyborach lokalnych, chciał m.in. zostać burmistrzem Mediolanu i sycylijskiego Cefalu. Udało mu się zdobyć to stanowisko w 2008 r. w sycylijskim mieście Salemi.

Z kolei w drugiej kadencji premiera Silvio Berlusconiego został podsekretarzem w min. kultury. Zakładał też małe ugrupowania polityczne. A przy tym cały czas intensywnie występował w telewizji i pisał o sztuce.

„Rzymskie wakacje” – romanse, płacz i wielkie emocje w Wiecznym Mieście

Początek wielkiej kariery Audrey Hepburn.

zobacz więcej
Telewizja i 15 minut ciszy na żywo

Karierę telewizyjną rozpoczynał w popularnym we Włoszech programie „Maurizio Costanzo Show”. Rozprawiał tam gorąco o sztuce i nie zawahał się czasem rzucić tzw. grubym słowem. Dzięki temu został zapamiętany. W odcinku z 23 marca 1989 r. obraził poetkę nazywając ją mocno nieparlamentarnie i nie chciał jej przeprosić. Zapłacił jej za to zasądzone przez sąd zadośćuczynienie.

W latach 1992-1999 prowadził w Canale 5, należącym do sieci Berlusconiego Mediaset program pod tytułem „Sgarbi quotidiani”, czyli „Sgarbi codziennie”; w tytule jest gra słów, bo jego nazwisko można przetłumaczyć „impertynencje” czy „niegrzeczności” a więc tytuł może też brzmieć „Codzienne impertynencje”. Był to program publicystyczno-kulturalny, Sgarbi komentował i rozmawiał z gośćmi. Jeśli ktoś skuszony tytułem włączał telewizor, nie doznawał rozczarowania. Sgarbi z furią atakował m.in. skorumpowanych polityków zamieszanych w skandal zwany Tangentopoli.

Do historii przeszedł program, w którym Sgarbi przez 15 minut, czyli przez całą emisję, nie odezwał się ani słowem. Na koniec pokazał kartkę z napisem „Basta, si” (tak, koniec). Protestował w ten sposób przeciwko niemożności krytykowania Berlusconiego w stacjach jego sieci telewizyjnej. Berlusconi go za to nie zwolnił, a „niemy” odcinek oglądało 3,5 mln ludzi (20 proc. udziału w rynku).

Był też Sgarbi prowadzącym reality show, np. amerykański format „Piękna i kujon”. W telewizji włoskiej jest często, nawet jeśli akurat nie ma cyklicznego programu.
Skandal to jego drugie imię

Vittorio Sgarbi chętnie przyznaje się do tego, że lubi przyjemnie żyć. Stał się bohaterem licznych skandali obyczajowych. W 1996 okazało się, że w zamian za seks załatwiał młodym kobietom pracę w telewizji.

Trudno zliczyć procesy o zniesławienie, które mu wytaczano. Wdawał się w bójki w telewizyjnym studiu. Pobił np. dziennikarza programu satyrycznego, który chciał mu wręczyć „Złotego Tapira”, czyli nagrodę dla medialnych chuliganów.

Historia z kozą

Jego kłótnie z pisarzem z Aldem Busi w studiu telewizyjnym z 2012 do tej pory jest internetowym viralem. Panowie wrzeszczeli na siebie, obrażali się. W pewnym momencie Sgarbiemu zabrakło argumentów i zaczął krzyczeć: capra, capra (koza, koza).

Jedna z organizacji praw zwierząt chciała potem wytoczyć proces Sgarbiemu za „szarganie dobrego imienia kozy” i znowu zrobiła się awantura medialna.

„Numer z kozą” bardzo mu się spodobał. Ostatnio Sgarbi zaatakował Laurę Boldrini, szefową Izby Deputowanych, która forsuje żeńskie nazwy zawodów i stanowisk, np. ministra. Wściekł się, udowadnia jej niekompetencję i oczywiście nazwywa „kozą ignorantką”.
Dzieci przez przypadek

Sgarbi ma troje dzieci, każde z inną kobietą. Nigdy nie uczestniczył w wychowaniu syna i dwóch córek, ale twierdzi, że je kocha, lubi się z nimi spotykać i jest z nich dumny.

W programie telewizyjnym, w którym wystąpił z najstarszym synem, Carlem, Vittorio Sgarbi wprost powiedział, że nigdy dzieci nie planował, ba – nawet nigdy ich nie chciał, a kobiety, z którymi był, po prostu zachodziły w ciążę nie pytając go o zgodę. Carlo nie czuł się jednak urażony i mówił w wywiadach, że ojca podziwia za ogromną erudycję.



Obrażanie? Tak, to zabawne

Niedawno Vittorio Sgarbi zaczął wyśmiewać się w mediach społecznościowych z bardzo popularnego we Włoszech zespołu Il Volo. To trio pop operowe, w którym śpiewa trzech przystojnych młodych tenorów. W 2015 r. wygrali festiwal w San Remo.

Pytany przez dziennikarzy „Corriere della Sera”, czy zaprzestanie kampanii przeciwko Il Volo odparł, że nie, „bo bardzo go to bawi i dzięki temu może dotrzeć do dużej grupy ludzi”.
Zdjęcie główne: Sztuka, architektura i polityka, czyli połączenie idealne wg Vittoria Sgarbiego. Na zdjęciu Sgarbi obserwuje obraz weneckiego mistrza Giovanniego Antonio Canal, znanego jako Canaletto, podczas wystawy „Canaletto 1697 – 1768” w Pałacu Braschi, 10 kwietnia 2018 r. w Rzymie. (Fot. Stefano Montesi - Corbis / Getty Images)
Zobacz więcej
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„To była zabawa w śmierć i życie”. Od ćpuna po mistrza świata
Historię Jerzego Górskiego opowiada film „Najlepszy” oraz książka o tym samym tytule.
Po godzinach wydanie 17.11.2017 – 24.11.2017
„Geniusz kreatywności”. Polka obok gwiazd kina, muzyki i mody
Jej prace można podziwiać w muzeach w Paryżu, Nowym Jorku czy Londynie.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
Zsyłka, ucieczka i samobójstwo. Tragiczne losy brata Piłsudskiego
Bronisław Piłsudski na Dalekim Wschodzie uważany jest za bohatera narodowego.
Po godzinach wydanie 10.11.2017 – 17.11.2017
„Choćby z diabłem, byle do wolnej Polski”. Pierwszy Ułan II RP
Gen. Bolesław Wieniawa-Długoszowski skupia w sobie losy II RP.
Po godzinach wydanie 3.11.2017 – 10.11.2017
Kobiety – niewolnice, karły – rekwizyty. Szokujący„złoty wiek”
Służba była formą organizacji życia w tej epoce. Każdy kiedyś był sługą, nawet królewski syn.