Kultura

Chamstwo, pijaństwo i ksenofobia. Czy taka jest polska prowincja?

W filmie „Twarz” Małgorzaty Szumowskiej można znaleźć jakąś część prawdy o Polsce. Prawdy niewygodnej w czasach przechodzenia od „pedagogiki wstydu” i afirmacji multi kulti do „pedagogiki dumy” i zamykania granic przed „ciapatymi”. Ale czy opowiada on coś naprawdę ważnego o Polakach? Czy też lewicowo-liberalne elity europejskiej kinematografii doceniły produkcję, która wyraża przerażenie globalną „dobrą zmianą”? W piątek 6 kwietnia „Twarz” wchodzi do kin. Dyskusje na temat kontrowersyjnego filmu odbędą się w TVP Kultura: w „Tygodniku Kulturalnym” w piątek 6 kwietnia o godz. 21.50 oraz w programie „Dranie w kinie” w sobotę 7 kwietnia o godz. 18.05.

Homoseksualista, mąż włoskiej hrabiny. Polski książę, amerykański producent, żydowski dysydent

To on wylansował Eugeniusza Bodo, Mieczysławę Ćwiklińską i Adolfa Dymszę. A także Sophię Loren, Audrey Hepburn i Claudię Cardinale.

zobacz więcej
Nigdy bym nie przypuszczał, że przyjdzie mi bronić Małgorzaty Szumowskiej przed krytyką Krzysztofa Vargi, atakującego ją z pozycji – umownie rzecz biorąc – konserwatywnych. A jednak podczas lektury jego recenzji „Twarzy” rzucił mi się w oczy fragment, który mnie zaskoczył, a zarazem wzbudził sprzeciw.

Publicysta „Gazety Wyborczej” nie krył, że obraz uhonorowany Nagrodą Grand Prix Jury na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie sprawił mu wielki zawód. Wśród zarzutów, jakie postawił Szumowskiej, znalazł się i taki, że zrobiła ona film „przepełniony pogardą dla ludu”. Varga wyznał, że ma jak najgorsze zdanie na temat takich zwrotów retorycznych, niemniej w tym przypadku „z niejakim zażenowaniem i wstydem” przyszło mu po jeden z nich sięgnąć.
Małgorzata Szumowska, zdobywczyni Srebrnego Niedźwiedzia Wielkiego Jury, podczas konferencji prasowej zwycięzców 68. Berlinale International Film Festival, 24 lutego 2018 w Berlinie. Fot.: Thomas Niedermueller/Getty Images
W odróżnieniu od publicysty „Wyborczej” nie zamierzam zarzucać Szumowskiej pogardy dla ludu. Choć gwoli uczciwości muszę od razu dodać, że oczywiście Varga poglądów nie zmienił, a jego stosunek do „Twarzy” jest znacznie bardziej skomplikowany niż by mogło wynikać z tego, co napisałem wyżej. Skądinąd z głównymi wnioskami publicysty „Wyborczej” muszę się zgodzić: najnowszy film Szumowskiej to pozbawione artystycznych subtelności, łopatologiczne wykładanie kawy na ławę.

Ale po kolei. Mnie brutalne i surowe potraktowanie polskiego plebsu nic a nic nie przeszkadza. Taka już rola artysty: ma niepokoić, drażnić, irytować, również podsuwając odbiorcom krzywe zwierciadło. I tak też jest z naturalistycznymi przerysowaniami, których Szumowska w „Twarzy” widzom nie szczędzi.

Akcja filmu toczy się współcześnie, gdzieś prawdopodobnie w Beskidach. Głównym bohaterem jest Jacek. Pracuje on jako robotnik na budowie gigantycznego pomnika Jezusa Chrystusa. Niby mamy do czynienia z prostym, niczym nie wyróżniającym się, młodym człowiekiem, który mentalnie nie odbiega od swojego wiejskiego i małomiasteczkowego otoczenia. A jednak Jacek jest inny: nosi długie włosy i słucha heavy metalu, co wywołuje choćby wulgarne docinki jego szwagra.



Momentem przełomowym okazuje się ciężki wypadek Jacka na budowie. Mężczyźnie zostaje przeszczepiona nowa, szpetna twarz. Po tej operacji nie tylko zmiana oblicza jest dla niego olbrzymim obciążeniem, ale również problemy z mową. Do tego dochodzą zachowania ludzi, wśród których żyje Jacek. Z jednej strony traktowany jest jak godna litości – lecz nie współczucia – ofiara wypadku, z drugiej zaś – jak dziwadło, do którego lepiej się nie zbliżać. Tak czy inaczej, czuje się on w swojej społeczności coraz bardziej obco.
Lud, nad którym pastwi się Szumowska, cechują: chamstwo, pijaństwo i ksenofobia. Rodzą się zatem zasadne pytania: czy to nie jest wymysł pani reżyser i całkowita abstrakcja? Czy polska prowincja jest inna?

Przede wszystkim bywa różna. A więc i w filmie Szumowskiej można znaleźć jakąś część prawdy o Polsce – prawdy niewygodnej w czasach przechodzenia od „pedagogiki wstydu” i afirmacji multi kulti do „pedagogiki dumy” i zamykania granic przed „ciapatymi”.

Przecież takie dowcipy, jakie w „Twarzy” serwuje brat Jacka, nie biorą się znikąd. Przywołajmy jeden z nich: „Leci z dachu Żyd, muzułmanin i czarny. Kto wygra? Społeczeństwo”.

Tyle że gdyby takie zabiegi służyły Szumowskiej do opowiedzenia czegoś naprawdę ważnego – odkrywczego, nieoczywistego, choć bolesnego – o Polakach, to można byłoby im przyklasnąć. Rzecz w tym, że reżyser używa swojego filmu do ideologicznego pałowania, czemu zresztą daje wyraz w swoich wypowiedziach. Według niej, „Twarz” to metafora tego, co się dzieje teraz w Polsce: strachu przed obcym.

Pokazał filmowcom środkowy palec. Outsider polskiego kina

Patryk Vega nie jest jak Quentin Tarantino, który wulgaryzmy opakowuje w poetykę, błysk i popkulturową erudycję. On jest uliczny. Prostacki i bezpośredni. Ale robi wiarygodne, wymykające się schematom kino.

zobacz więcej
Takie młotkowanie jest nieznośne. Kiedy tak różni twórcy, jak Wojciech Smarzowski i Patryk Vega, pokazują Polskę jako kraj potworów, to nie są ideologicznie jednoznaczni.

Szumowska stanowi inną kategorię. „Twarz” jest filmem politycznie zaangażowanym i przywołuje na myśl „Pokot” Agnieszki Holland – także uhonorowany na Berlinale, tyle że w roku ubiegłym Nagrodą im. Alfreda Bauera. Obydwa filmy to polityczne manifesty. Widać lewicowo-liberalne elity, rozdające karty w europejskiej kinematografii, doceniły produkcje, które wyrażają przerażenie globalną „dobrą zmianą”.

Choć gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać, że pod względem artystycznym „Twarz” jest zdecydowanie lepsza niż pukający w dno „Pokot”. Są w filmie Szumowskiej sceny poruszające, jak reakcje skonsternowanej Dagmary, narzeczonej Jacka, na jego nowe oblicze (znakomita, przejmująca kreacja Małgorzaty Gorol). Ale nie wpływają one znacząco na ocenę całości obrazu.
Kadr z filmu „Twarz”. Fot. materiały prasowe Kino Świat
A przecież demaskowanie strachu przed obcym nie musi być degradowane do poziomu bolszewickich broszur propagandowych z lat 20. ubiegłego stulecia. Tymczasem właśnie z nimi się kojarzy sposób, w jaki Szumowska pokazuje Kościół katolicki w Polsce. Widzowie oglądają duchownych, których nie da się szanować, bo charakteryzują ich: pazerność, niezdrowe zainteresowanie życiem intymnym wiernych i podszyta ignorancją (na przykład nieodróżnianie Arabów od Cyganów) ksenofobia.

Mesjanizm wiecznie żywy

Filip Memches: Czy zadaniem Polski i Polaków jest odegranie szczególnej roli w dziejach świata? A jeśli tak, to jakiej?

zobacz więcej
Taka wizja Kościoła jest ideologicznym kłamstwem. Gdyby Małgorzata Szumowska chciała się naprawdę wykazać intelektualną odwagę i zmierzyć z kondycją katolicyzmu w Polsce, mogłaby pokazać konfrontację zapijaczonego, zdemoralizowanego motłochu z wymaganiami stawianymi mu od ponad dziesięciu wieków przez Kościół. Ten Kościół, dla którego reprezentatywnymi postaciami są kardynał Stefan Wyszyński i św. Jan Paweł II, lecz w którym też nie brakuje księży siejących swoimi grzechami zgorszenie wśród wiernych.

Wtedy jednak może na poważnie trzeba byłoby potraktować zmagania człowieka ze Złem, z Szatanem. Ale to wyzwanie nie dla Szumowskiej, która w „Twarzy” urządziła sobie żenujący rechot z egzorcyzmów i sakramentu spowiedzi.
Lewaccy intelektualiści żywią przekonanie, że źródłem wrogości wobec bliźniego nie jest grzech pierworodny, lecz tradycyjna rodzina, zinstytucjonalizowana religia i nietolerancyjne, jednolite kulturowo społeczeństwo. W efekcie zdolni są demaskować gwałt i przemoc wśród moherów, ale już nie wśród gejowskich par, bo nie godzi się dyskryminować mniejszości seksualnych.

To też wyraz piętnowanego przez Szumowską strachu przed obcym. Tyle że w przypadku lewackich intelektualistów ów obcy – uczęszczający co niedziela na mszę chłop z beskidzkiej wsi – wymyka się ich ideologicznym schematom. I tak strzelają oni sobie samobója.

– Filip Memches
Zdjęcie główne: Kadr z filmu „Twarz”. Fot. materiały prasowe Kino Świat
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.