Czy życie w gorzej sytuowanej rodzinie biologicznej lepiej służy dziecku niż w adopcyjnej o wyższym statusie społecznym?
W moim ośrodku przez 24 lata znalazłam tylko jedno dziecko oddane do adopcji z biedy i braku zgody na pomoc. Rodzice mając już czwórkę dzieci, po długim namyśle zrzekli się piątego. Byli to dobrzy ludzie z trudnego środowiska – „perły na śmietniku”. Prawa rodzicielskie najczęściej tracą osoby, które nie chcą poddać się normalnemu życiu społecznemu. Alkohol, narkotyki, przemoc wobec rodziny (także seksualna), nieleczone choroby psychiczne, niewydolność opiekuńcza i „brak pracy”, czyli niechęć do płacenia podatków – to główne przyczyny. Przytoczę cytat, którego nie ma w medialnych doniesieniach. „Niech pani dzieci weźmie, ale 500 plus nie zabiera!” – krzyczała matka, gdy „zabierano jej dzieci” w obecności kuratora sądowego. Żeby było jasne – jestem zarówno za polityką prorodzinną jak i za 500 plus.
A jeśli matka regularnie zaglądająca do kieliszka deklaruje, że przestanie pić?
Zapewniam panią, że nie zabiera się praw rodzicielskich alkoholiczkom poddającym się terapii. Tyle że w praktyce matka ta wytrzymuje na terapii miesiąc, potem pije i mieszka na działkach. A dzieci znów wyruszają na tułaczkę po pogotowiach opiekuńczych. I tak w kółko. Ale proszę spróbować oddać te dzieci do adopcji, a „opinia publiczna” załamie ręce, krzycząc: „wyrywają dzieci matce” . Widzi pani , czasowe formy opieki mają sens tylko wtedy, gdy dziecko ma na co i na kogo czekać. Czy zastanawiała się pani, skąd się biorą rodziny roszczeniowe?
Mówi pani o zjawisku dziedziczenia biedy opisywanym przez socjologów?
O to chodzi. Dziecko obserwując mamę wędrującą po środki do życia między opieką społeczną, organizacją charytatywną a świetlicą środowiskową, nie dowie się np., że większość ludzi zarabia na życie pracą. Jasne, że najlepiej dziecku w rodzinie, w której przyszło na świat. Ważne jednak, czy jest to rodzina czy przygodny związek. Większość dzieci przeznaczanych do adopcji to owoce przypadkowych relacji, życia bez zobowiązań i hołdowania źle pojętej nowoczesności.
Wolne związki wydają na świat dzieci niczyje?
Wolne związki często okazują się wolnymi także od obowiązków rodzicielskich. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn, usprawiedliwiających brak odpowiedzialności za dziecko często padającym w toku rozmów argumentem: „nie zabezpieczała się”. Moralność katolicką odsyła się do lamusa jako więzy krępujące swobodę działania. Tymczasem dziecku jak powietrza potrzeba więzi stworzonej z opiekunem, ale istotą takiej więzi jest jej bezwarunkowość oraz obecność, dostępność i stałość tego opiekuna.
– rozmawiała Ewelina Pietryga
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy