W roku 1938 i w roku 1943 świat określił swój stosunek do sytuacji Żydów, którzy znajdowali się w zasięgu władzy Hitlera.
zobacz więcej
Jednocześnie nie ma przecież precedensu dziedziczenia „na podstawie pochodzenia”, czego domagają się żydowskie i amerykańskie organizacje. Na jakiej więc zasadzie amerykańscy czy izraelscy Żydzi z roku 2018 mają otrzymać do swojej dyspozycji rekompensaty za majątki polskich Żydów wymordowanych przed 75 laty, aby je przeznaczać na pomoc „potrzebującym ofiarom Holokaustu” (a gdzie są pieniądze na ten cel z Niemiec?), edukację i nieokreślone „inne cele”?
Z drugiej strony jednak, dlaczego z tej potwornej zbrodni, jaką była Zagłada, miałoby ostateczną korzyść odnieść państwo polskie? Z kolei, z jakiej racji za profity uzyskane w efekcie niemieckich zbrodni na Żydach przez pokolenie dziadków, mają płacić obecni trzydziestolatkowie, skoro majątek ten – liczony w obecnych cenach – jest wart o wiele więcej niż w cenach obowiązujących w czasach, gdy został przejęty?
Obrzydliwy węzeł
Skomplikowane pytania etyczne i prawne splatają się tu w obrzydliwy węzeł – najobrzydliwszy jak tylko można sobie wyobrazić – z rachunkiem ekonomicznym. Bo najważniejsze pytanie brzmi: dlaczego KTOKOLWIEK ma odnieść JAKĄKOLWIEK korzyść z tego, że miliony niewinnych ludzi zostały zamordowane? Nie wolno przecież zapominać: na tych pieniądzach jest ich krew.
W tym momencie podkreślić trzeba jednak zasadniczą różnicę pomiędzy państwem polskim a wspomnianymi organizacjami: państwo polskie uzyskało tę korzyść nieintencjonalnie. Wbrew sobie. Zaatakowane i zniewolone. Organizacje te zaś chcą „krwawe” pieniądze przejąć całkiem świadomie. Taką mają intencję. Pod względem moralnym to wielka różnica.
Martwi i przeraża ten nadciągający spór, bo kłótnia o pieniądze ostatecznie i trwale pogorszy trudne relacje polsko-żydowskie. A dla ludzi, który dziś mają po 15 czy 20 lat, Holokaust będzie się na resztę życia kojarzył przede wszystkim z wielką, obrzydliwą awanturą o pieniądze po wymordowanych. Nie wolno do tego dopuścić!
Zadanie dla Polski: edukować o Holokauście
Jednak zauważmy rzecz kluczową, która pozostaje niedostrzeżona: nikt, nigdzie i w żaden sposób nie stwierdza – ani w ustawie S.447, ani w Deklaracji Terezińskiej (uchwalonej na konferencji „Mienie okresu Holokaustu” w roku 2009 w Pradze, z udziałem 46 państw, w tym Polski), do której ta ustawa nawiązuje – że to jakieś amerykańskie czy żydowskie organizacje mają dostać pieniądze do ręki i wydawać je według własnego uznania. A mimo to powstało powszechne wrażenie, że istnieją dla Polski tylko dwie możliwości: przekazać miliardy dolarów tym organizacjom albo wejść w konflikt z USA.