Pojęcie „jeniec” w ZSRR nie istniało. Byli zwykłymi zdrajcami, bo dali się wziąć do niewoli.
zobacz więcej
Problem polega tylko na tym, że wirus totalitaryzmu za sprawą nowych technologii i technik autopromocji zdążył zmutować. A jeśli wielu widzi w Goebbelsie protoplastę współczesnego PR-owca, czyż nie można uznać Stalina za ucieleśnienie „mądrego psychopaty”, osobnika, który zajmuje dziś kierownicze stanowiska w wielu korporacjach?
Ci „mądrzy psychopaci” odrobili lekcję z wujka Stalina i wiedzą, że samymi karami nie zyskają aprobaty swych ofiar. Trzeba im pokazać, że są potrzebni, cenieni i akceptowani, a najlepiej pomieszać to z sadyzmem na zasadzie huśtawki nastroju.
Z kolei nowe środki przekazu i media społecznościowe, które pozwalają ludziom kreować swój wizerunek oraz ułatwiają komunikację, zarazem mogą jednak być rodzajem aparatu represji. Dowód? Czyż z łatwością nie szantażuje się dziś osób publicznych ich starymi, nieprzemyślanymi wpisami? Przypomnijmy sobie hollywoodzki ruch #metoo czy niedawne wyrzucenie ze studia Disneya reżysera Jamesa Gunna za niesmaczne żarty z pedofilii i groteskowe wygłupy sprzed czasów „Strażników Galaktyki”.
Kto odpowiada za polowanie na czarownice doby poprawności politycznej? Niektórzy powiedzą, że menadżerowie korporacji typu Facebook, moderujący dyskurs na ścianach mediów społecznościowych i piszący algorytmy. Ostateczne jednak prawda może być dla nas o wiele bardziej bolesna. Chcąc znaleźć źródło problemu, powinniśmy spojrzeć w lustro. Bo czy sami sobie nie nałożyliśmy internetowego kagańca? Technologia i systemy zawsze wynikają z ludzkich pragnień, a nie odwrotnie. Technologia nie istnieje bez człowieka, inwigilacja nie istnieje bez człowieka. Rzecz jasna jest to „miękki totalitaryzm”, który sami sobie zgotowaliśmy.
Ludzie notorycznie poszukujący miłości i chcący być kochanymi bez realnego zaangażowania, wytwarzają bańkę, w której przyglądają się wyłącznie znanym wartościom i są przekonywani wyłącznie do własnych racji. W konsekwencji coraz trudniej nam otworzyć się na inny punkt widzenia, a tym bardziej przewidzieć czyhające zagrożenia. Czyż nie tego właśnie chciał towarzysz Stalin dla swoich niewolników?
– Michał Chudoliński
TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy