Autor „Pętli” nie mógł znaleźć tam pracy, głodował, czuł się porzucony i znalazł się zupełnie poza wszelkim obiegiem literackim. I chociaż napisał wtedy „Wszyscy byli odwróceni” czy doskonałe „Drugie zabicie psa”, to dzieła te nie rekompensują mu pogłębiającej się depresji, wynikającej z odcięcia od ojczyzny.
Dobra passa Tyrmanda również trwała krótko. Teoretycznie w latach 1958-1965 wszystko się układało. Dzięki „Złemu” stał się majętny i mógł kupić pierwszy w swym życiu samochód – wartburga. Wprowadził się do obszernego mieszkaniu na Dobrej, zmienił samochód na jeszcze lepszy, czyli opla rekord.
Cenzura jednak zatrzymywała mu nowe książki i nie pozwalała na wznowienia. Ostatnia książka, którą opublikował w Polsce po wielu trudach, to powieść „Filip” z roku 1961. Po 1958 roku nie mógł wyjechać z kraju. Wreszcie Tyrmandowi udało się uzyskać paszport (pomógł mu pułkownik Janic, szef gabinetu MSW Mieczysława Moczara, znajomy Stefana Kisielewskiego) i w 1965 roku wyjechał z Polski.
Kwestię powrotu uzależniał od tego, czy jego nowa powieść „Życie towarzyskie i uczuciowe” ujrzy światło dzienne. Nie doczekał się i został na Zachodzie. Powieść w 1967 roku wydał Instytut Literacki w Paryżu, książka przeszła jednak bez echa.
Tyrmand osiadł w USA. Jak słusznie ostatnio zauważył pisarz Janusz Rudnicki, w tekście poświęconym „Zapiskom dyletanta”, na paradoks zakrawa fakt, że Tyrmand, który tak pielęgnował w sobie marzenie o Ameryce – ojczyźnie jego ukochanego jazzu, tak wielce wszystkiemu za oceanem się dziwił.
Czy był tam spełniony? Chyba nie da się tego rozstrzygnąć. „Wybrałem Amerykę – pisał w jednym z artykułów – ponieważ jest lepsza, a nie dobra. Lepsza od wszystkiego znanego mi gdzie indziej, mimo potworności, jakimi jest usiana”.
Przy wszelkich różnicach dzielących Hłaskę i Tyrmanda, z pewnością łączy ich fakt bycia emigrantami pierwszego pokolenia. Nie mogącymi przeniknąć w świat nowej kultury, cierpiącymi z powodu oderwania od polszczyzny.
Ale finał w przypadku każdego z nich okazał się inny. Tyrmand odniósł sukces, bo tym był redagowany przez niego opiniotwórczy w konserwatywnych kręgach Ameryki miesięcznik „Chronicles of Culture”. Hłaskę natomiast emigracja zabiła. W nocy z 13 na 14 czerwca 1969 roku w Wiesbaden, „polski James Dean” najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.
Pisarze, których potrzebuje popkultura
Nie tak dawno znana marka odzieżowa w swojej serii zatytułowanej „ikony stylu” poświęciła dwie kolekcje właśnie Markowi Hłasce i Leopoldowi Tyrmandowi.