Ważne, by otwarcie archiwów przebiegało w atmosferze współpracy. Powinniśmy umieć ze sobą rozmawiać, nawet o najbardziej bolesnych rozdziałach historii. Po niemieckiej stronie są naukowcy, którzy są gotowi do podjęcia takiej współpracy.
Mamy także dobre relacje z berlińskim muzeum Topografia Terroru, z dyrektorem Andreasem Nachamą. Pewne projekty są już w toku. W 2019 roku przypada 80. rocznica wybuchu II wojny światowej. Należy o tej tragicznej rocznicy, związanej z napaścią na Polskę, myśleć już teraz.
Materiały zostaną zdygitalizowane i udostępnione?
Tak, ale nie w wersji online, tylko na miejscu – w czytelni – podobnie jak w IPN. Polityka archiwalna na świecie jest podobna, materiały udostępnione z innych archiwów można czytać wyłącznie w czytelni.
Archiwa zagraniczne są niezwykle ostrożne, jeśli chodzi o udostępnianie online. Na ogół udostępnia się wybrane kolekcje według przyjętych kryteriów. Masowej dygitalizacji za granicą, w obcych zbiorach archiwalnych, nie przeprowadzają archiwa, tylko instytucje zajmujące się pamięcią, takie właśnie jak Instytut Pileckiego.
Dlaczego?
Wynika to z logiki pracy archiwów państwowych, które zajmują się ogromną rozpiętością spraw, w tym np. zabezpieczeniem dokumentacji osobowo-płacowej, dokumentacją z wyborów, wieloma zadaniami, o których zwykły obywatel nawet nie wie.
Archiwa koncentrują swoja uwagę na oryginalnych dokumentach, wszędzie w Europie borykają się z koniecznością budowy magazynów, przechowywania i konserwacji źródeł. Instytucje natomiast gromadzą dygitalne kopie, dla których nie potrzeba przepastnych magazynów. Wystarczy dobre oprzyrządowanie komputerowe i stolik w czytelni.
Instytut Pileckiego nie będzie wchodził w drogę Instytutowi Pamięci Narodowej?
Nie. Zadbaliśmy o koordynację działań. IPN robi teraz dygitalizację zupełnie innych zagranicznych materiałów na Wschodzie, która zajmie im dobrych kilka lat.