„Biała Księga w Sprawie Przyszłości Europy” nie wymienia już Roberta Schumana, Alcide de Gasperiego, Jeana Moneta i Konrada Adenauera. Ideowym ojcem wspólnoty europejskiej okazuje się mało znany trockista postulujący likwidację państw narodowych i własności prywatnej. Czy to jego radykalny plan wcielają w życie dziś eurokraci?
„Fog in the Chanel – Continent cut off” (Mgła na Kanale – Kontynent odcięty) taki tytuł miał się ukazać w jednym z wydań „Timesa” w latach 30-tych. Prawda, czy tak zwana miejska legenda, to bez znaczenia, bo doskonale oddaje sławną brytyjską splendid isolation. Nie wymienia się tej cechy wśród powodów brexitu, ale kto wie? Mentalność narodów umacniana przez wiele pokoleń może mieć większe znaczenie, niż sądzą eksperci od ksiąg rachunkowych.
Ale dlaczego ta isolation się ponownie obudziła? Może nawet w ostatniej chwili nacja, która jeszcze nie tak dawno rządziła połową świata uznała, że ma dosyć. Jeżeli, oczywiście, zwyczajem UE referendum nie zostanie powtórzone albo nie da się obejść jakimś nowym traktatem. Bo przecież Unia Europejska zmierza w określonym kierunku, o którym wszyscy wszystko wiedzą, a ci, którzy nie wiedzą, to prawdopodobnie udają, że nie wiedzą. Wszyscy, to znaczy wszyscy euromandaryni.
Z II wojny światowej wyciągnięto wnioski, że to państwa narodowe powodują wojny i związanie państw zachodniej Europy ścisłą współpracą gospodarczą usunie groźbę następnej. A o pokój na wschód od Łaby zadba po swojemu Związek Radziecki.
Dawni "ojcowie" Wspólnoty Europejskiej, politycy chrześcijańskiej demokracji Alcide de Gasperi (Włochy), Konrad Adenauer (RFN) i Robert Schuman (Francja) w roku 1951 w Strasbourgu. Fot. Getty Images/Keystone-France/Gamma-Keystone
Pojawiały się nawet głosy o integracji politycznej w postaci wspólnego państwa na wzór Stanów Zjednoczonych, ale wybrano drogę konfederacyjną coraz ściślej współpracujących gospodarczo suwerennych państw narodowych. Tak powstała najpierw Europejska Wspólnota Węgla i Stali, później Europejska Wspólnota Gospodarcza, Wspólnota Europejska i Wspólnota do spraw Energii Atomowej.
W 2004 roku Polska wstępowała do Wspólnoty Europejskiej, nazywaną już powszechnie w prasie i nawet w wewnętrznych dokumentach Unią Europejską, choć ta osobowość prawną uzyskała później, po Traktacie z Lizbony (2007). Jak zwał, tak zwał, na pewno przyjęto nas do konfederacji suwerennych państw Europy.
Lata mijają i obywatele RP, którzy w referendum głosowali za wstąpieniem do UE mogą zacząć cierpieć na dyskomfort dysonansu poznawczego. W głosach docierających z Brukseli – oprócz zwyczajowego zapewniania, że w UE będziemy żyli zdrowi, we wzajemnym szacunku , z szczególnym uwzględnieniem szacunku do mniejszości i coraz bogatsi – na czoło zdaje się wybijać wartość jedności. I nie wygląda na to, że postulowana jest jedność w wielości, raczej odwrotnie.
Suwerenność tak, ale Unia ma wartości, których przestrzegania się wymaga. Te wartości określają pojemne pojęciowo slogany, na tyle nie precyzyjne, że interpretacja decyduje o wszystkim. Skoro tak, to najważniejszy jest klucz interpretacyjny. Chadecki, liberalny, socjaldemokratyczny, a może jeszcze jakiś inny.
Europejska rewolucja musi być socjalistyczna, to znaczy, mieć za cel wyzwolenie klasy robotniczej
Nad głównym wejściem do gmachu Parlamentu Europejskiego w Brukseli widnieje duży napis: „Altiero Spinelli”. To na pewno imię i nazwisko kogoś, kto musiał położyć ogromne zasługi dla Unii i jest dla jej idei, a może i praktyki bardzo ważny. Inaczej by takiego napisu w takim miejscu nie było.
Altiero Spinelli, jak podaje Wikipedia, urodził się w rodzinie o tradycjach socjalistycznych, czyli marksizm wyssał z mlekiem matki. W wieku 17 lat wstąpił do Włoskiej Partii Komunistycznej, z której go wyrzucono za odchylenie trockistowskie.
Reżim Mussoliniego skazał Spinelliego na 10 lat więzienia. Aż do upadku Duce w 1943 roku przebywał na maleńkiej wyspie Ventotene na Morzu Tyrreńskim, odosobniony wraz z innymi przeciwnikami faszyzmu. W więzieniu i później podczas internowania na Ventotene Spinelli intensywnie studiował marksizm.
W 1941 roku wraz z socjalistą Ernesto Rossim napisali: „Manifest na rzecz Europy Wolnej i Zjednoczonej” zwany powszechnie „Manifestem z Ventotene”. Nad wcieleniem tez z Manifestu w życie Spinelli pracował do śmierci w 1986 roku.
W „Manifeście...” po analizie historycznej, gdzie najnowsze dzieje Europy układają się w zgrabną triadę: państwa narodowe – imperializm – totalitaryzm, co z kolei prowadzi państwa totalitarne do nieuchronnych wojen, Spinelli i Rossi przystępują do formułowania postulatów i określania celów dla Europy po wojnie.
Altiero Spinelli, trockista, nowy "ojciec" Unii Europejskiej w roku 1984. Fot. Getty Images/Alberto Roveri/Mondadori Portfolio
Po czym poznać marksistę w mowie i piśmie? Po tym, ze nie ma wątpliwości. Ciąg faktów historycznych układa mu się w „naukowy” opis praw historii, konieczności dziejowych itp., z których, jak leczenie dżumy cholerą, wynika naprawa świata dla szczęścia przyszłych pokoleń. Fakty nie pasujące do „naukowej” analizy się starannie pomija.
Tak było w najsławniejszym „Manifeście komunistycznym” Marksa i Engelsa, tak było u Lenia i tak jest u Spinelliego, choć ci starsi towarzysze znacznie lepiej pisali. Gdzie Spinelliemu do dramatycznych efektów i lirycznych pasaży prozy Marksa z „Manifestu komunistycznego”, czy demaskatorskiej pasji Lenina z „Co robić”, a nawet przewrotnego uroku ciągów inwektyw Stalina w „Krótkim kursie historii WKP(b)”.
Spinelli jest blady i nijaki literacko, ale treść jego manifestu wystarczająco przykuwa uwagę, bo – w przeciwieństwie do dzieł poprzedników – dotyczy nas współcześnie i w najbliższej przyszłości.
Postulaty zaczynają się tradycyjnie: Aby odpowiedzieć na nasze potrzeby, europejska rewolucja musi być socjalistyczna, to znaczy, mieć za cel wyzwolenie klasy robotniczej i stworzenie dla niej bardziej humanitarnych warunków życia.
Celem jest ustanowienie stabilnego państwa federalnego z europejskimi siłami zbrojnymi zamiast armii narodowych
Ale nie stanie się to ani inne dobrodziejstwa bez spełnienia pewnego podstawowego warunku: Kwestia, która musi być rozwiązana jako pierwsza, bo bez niej wszelki postęp w innych dziedzinach będzie jedynie pozorny, to zniesienie podziału Europy na suwerenne państwa narodowe.
I tak być musi, bo postęp dla wszelkiej lewicy to czerwone sacrosanctum. Postępu dokona europejski ruch rewolucyjny, który w 1941 roku jest dopiero w planach: Już teraz należy kłaść fundamenty ruchu będącego w stanie zmobilizować wszystkie siły do stworzenia nowego organizmu który będzie największą kreacją, całkowicie nową w dziejach Europy; w celu ustanowienia stabilnego państwa federalnego z europejskimi siłami zbrojnymi zamiast armii narodowych; złamania autonomii ekonomicznej będącej szkieletem reżimów totalitarnych.
Z proletariacką szczerością, bez owijania w bawełnę. Armie narodowe mogłyby przeszkadzać europejskim siłom zbrojnym w rewolucyjnym terrorze. A kto tego wszystkiego dokona?
Rewolucyjna partia nie może stanowić różnorodnego zbiorowiska ludzi o rozmaitych przekonaniach, którzy połączeni są tylko doraźnym, tymczasowym sprzeciwem wobec czegoś, którzy po osiągnięciu pożądanego celu gotowi są rozejść się każdy w swoją stronę. /.../ Rewolucyjna partia ma świadomość, że dopiero wtedy rozpoczyna prawdziwą pracę. /.../
Gmach Altiero Spinelliego w centralnej części Parlamentu Europejskiego w Brukseli został otwartuy w 1998 roku. Fot Getty Images/Adam Berry
Ale spośród stopniowo rosnącej grupy sympatyków do ruchu należy rekrutować tylko tych, którzy uznali i przyjęli europejską rewolucję za główny cel swojego życia. Dzień po dniu, z dyscypliną, działania powinny być prowadzone; dyskretnie zapewnione powinno im być stałe i efektywne bezpieczeństwo, nawet w sytuacjach najgroźniejszych konfliktów prawnych. Tak stworzy się solidna sieć pracowników, która nadaje spójność bardziej kruchej warstwie sympatyków.
Ci, którzy uznali i przyjęli europejską rewolucję za główny cel swego życia to zapewne panowie Daniel Cohn-Bendit, Joshka Fisher i Guy Verhofstadt, założyciele parlamentarnej Grupy Spinelli w 2010 roku, a krucha warstwa sympatyków przy każdej okazji i bez powołuje się na tzw. wartości europejskie – wytrych do tłumaczenia rzeczywistości i palka na inaczej myślących.
A jak nadać spójność bardziej kruchej warstwie sympatyków i potem całej reszcie?
Wizję i bezpieczeństwo tego, co musi być zrobione ruch czerpie nie z wcześniejszego uświęcania, wciąż nieistniejącej, woli ludu, ale ze świadomości reprezentowania najgłębszych potrzeb współczesnego społeczeństwa. W ten sposób formułuje wstępne przepisy nowego porządku. Na początek dyscyplinę w społeczeństwie adresowaną do nieuformowanych mas. Dzięki dyktaturze partii rewolucyjnej, tworzy się nowe państwo a wraz z nim nowa prawdziwa demokracja
Spośród sympatyków do ruchu należy rekrutować tylko tych, którzy uznali i przyjęli europejską rewolucję za główny cel swojego życia
Co będzie a własnością prywatną w prawdziwej demokracji ?
Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji, nie zaś dogmatycznie, dla zasady. Wskazówka ta jest naturalnym elementem kształtowania europejskiego życia gospodarczego, wolnego od koszmarów militaryzmu lub krajowej biurokracji.
Czyli będą mogli zabrać część lub wszystko, a nawet dać. Komu zabrać, komu dać, to będzie zależało od sytuacji. W każdym razie, nie może być jak jest – jakieś prawo własności – bo to rodzi same koszmary. Dlatego największe przedsiębiorstwa się znacjonalizuje, a w średnich wprowadzi współwłasność pracowniczą. Znamy, znamy, przynajmniej ci, którzy pamiętają ustrój słusznie miniony na wschód od Łaby.
A czym ten galop postępu się skończy, jakie ma perspektywy?
Kiedy przekroczony zostanie horyzont Starego Kontynentu i wszystkie narody świata zaakceptują wielką wizję wspólnego działania, to Federacja Europejska będzie jedyną możliwą gwarancją pokojowej współpracy z amerykańskimi i azjatyckimi narodami. Upłynie wiele czasu zanim jedność całego globu stanie się możliwa.
Niestety, długa droga przed nami, ale światełkiem w tunelu jest niezłomna wiara Altiero Spinelliego. Ale zanim zjednoczy się świat są pewne sprawy do rozwiązania na naszym europejskim podwórku.
Liczne problemy, które zatruwają międzynarodowe życie na kontynencie okazały się nierozwiązywalne: wyznaczanie granic na terytoriach zamieszkanych przez ludność mieszaną, obrona mniejszości, porty morskie dla państw śródlądowych, problem bałkański, problem irlandzki, itp. Wszystkie te kwestie znajdą łatwe rozwiązanie w ramach Federacji Europejskiej. Podobnie jak problemy małych państw. Kiedy staną się częścią większej unii narodowej, stracą swoją ostrość.
No i po co się denerwować?
Na początek wprowadzić należy dyscyplinę w społeczeństwie adresowaną do nieuformowanych mas
Reżim rewolucyjny będzie rozwijał się w kierunku pogłębiania zrozumienia i akceptacji nowego porządku w społeczeństwie, nawet jeśli pojawią się na tej drodze drugorzędne polityczne kryzysy
No, właśnie. Zwłaszcza, że manifest kończą słowa zaiste skrzydlate.
Droga przed nami nie jest ani łatwa, ani oczywista. Ale trzeba ją przebyć i tak się stanie.
Rzec można – no i co z tego. Przecież pisać można co się chce w wolnych krajach. Unia Europejska jest Europą Ojczyzn, czego wyrazem jest coroczna Parada Schumana w Warszawie. Schuman wprawdzie był integratorem, ale konfederacyjnym nie federalistycznym no i ma otwarty proces beatyfikacyjny, więc pryskają czerwone widma…
Jean-Claude Juncker wyraża się publicznie bardzo pochlebnie o Karolu Marksie. Na zdjęciu podczas obchodów 200 rocznicy urodzin współtwórcy ideologii komunistycznej w Bazylice Konstantyna w Trewirze w maju 2018. Fot. REUTERS/Wolfgang Rattay
Niekoniecznie. Na podstawie „Manifestu z Ventotene” w 1954 r. został opracowany tzw. Plan Spinelliego, będący pierwszym projektem konstytucji nowego, federalnego państwa w Europie. W 1992 roku Plan Spinelliego stał się oficjalnym programem Wspólnoty Europejskiej, a potem Unii Europejskiej. To od tego czasu Altiero Spinelliemu jest poświęcony główny budynek Parlamentu Europejskiego w Brukseli.
W 2011 roku w 25 rocznicę śmierci Spinelliego ówczesny Przewodniczący Parlamentu europejskiego, Jerzy Buzek powiedział, że „Manifest (z Ventotene) jest wiecznie żywym źródłem europejskiej integracji”.
22 sierpnia 2016 roku, w 30 rocznicę śmierci Altiero Spinelliego do jego grobu na Ventotene udali się Angela Merkel, François Hollande i Matteo Rienzi aby złożyć tam kwiaty w kolorach niebieskim i żółtym.
Kwestia, która musi być rozwiązana jako pierwsza, to zniesienie podziału Europy na suwerenne państwa narodowe
Na konferencji prasowej po uroczystości przywódcy mówili o bezpieczeństwie Unii i zachęcali młodzież do podejmowania wyzwań. Ani nowomowa, ani to wydarzenie nie przebiły się na czołówki mediów.
25 marca 2017 roku w Rzymie przywódcy Europy „zjednoczeni w pokoju i przyjaźni” podpisali „Białą Księgę w Sprawie Przyszłości Europy”. Dokument zawiera pięć scenariuszy rozwoju UE do 2025 roku a we Wprowadzeniu powołuje się na dziedzictwo „Manifestu z Ventotene”. Zamieszczono tam też skan okładki jego pierwszego wydania.
„Przez pokolenia Europa była zawsze przyszłością. Po raz pierwszy idea ta pojawiła się w manifeście Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego, /.../ Manifest z Ventotene wzywał do stworzenia wolnej i zjednoczonej Europy, w której znikną dotychczasowe podziały, a byli sojusznicy i wrogowie będą ze sobą współpracować, aby nie dopuścić do powrotu dawnych absurdów Europy.” O wdzięczności dla „ wizjonerskich umysłów” więźniów z Ventotene wspomniano też na końcu dokumentu.
Komuniści Spinelli i Rossi to jedyne osoby wymienione z nazwiska w tym dokumencie. A Manifest z Ventotene to jedyny tekst, na który się dokument powołuje.
Strona eszkoła.pl odzwierciedlająca zapewne program szkolny wymienia czterech ojców Europy, Wikipedia jedenastu. W „Białej Księdze” okazuje się, że nie było Roberta Schumana, Alcide de Gasperiego, Jeana Moneta i Konrada Adenauera. Są autorzy Manifestu, o których młodzież, zapewne z poczucia dyskrecji dorosłych, jeszcze się nie uczy. Tłumaczenie tekstu „Manifestu” z języka angielskiego jest dostępne w internecie dopiero od 2016 roku.
Prywatna własność ma być likwidowana, ograniczana, korygowana albo rozszerzana w zależności od sytuacji
Zatem z wielu ojców zjednoczenia Europy pozostało dwóch, a tak naprawdę to jeden, bo o Rossim niewiele wiadomo, natomiast Spinelli jest powszechnie uważany za głównego autora „Manifestu...” i był posłem do Parlamentu Włoskiego i potem do Parlamentu Wspólnot Europejskich z listy komunistycznej. To myśl i działalność Spinelliego stała za próbami wprowadzenia Konstytucji dla Europy, na którą nie było zgody parlamentów krajów członkowskich.
To, co wyrzucone drzwiami wróciło oknem do Traktatu z Lizbony, a niepokojące zapisy znajdzie ten, kto biegły w szukaniu. Jak - według „Rzeczpospolitej” - powiedział Valery Giscard d'Estaing, twórca tego tekstu: „wszystkie wcześniejsze propozycje będą zawarte w nowym tekście, ale będą w jakiś sposób zamaskowane i zatajone”. Czyli Konstytucja dla Europy się ujawni, gdy przyjdzie jej pora. Tylko państwa mają konstytucje, więc wygląda na to, że Spinelliego życie po życiu jest bardzo aktywne.
Każdy, kto żył na wschód od Łaby i ma już swoje lata pod linijkami „Manifestu...” może widzieć drut kolczasty. Co do tych na zachód od Łaby, to brak doświadczenia może czynić z nich naiwnych entuzjastów. Wszystkie państwa członkowskie (Irlandia po drugim referendum), w tym Polska, podpisały Traktat z Lizbony mimo tego, że Giscard się gdzieś publicznie wygadał. Ostatnio Jean-Claude Juncker wyraził się publicznie bardzo pochlebnie o Karolu Marksie.
- Krzysztof Zwoliński
Droga przed nami nie jest ani łatwa, ani oczywista. Ale trzeba ją przebyć i tak się stanie
– Altiero Spinelli i Ernesto Rossi, „Manifest na rzecz Europy Wolnej i Zjednoczonej”
Zdjęcie główne: Kanclerz Niemiec Angela Merkel, prtemier Włoch Matteo Renzi i prezydent Francji François Hollande składają hołd Altiero Spinelliemu przy jego grobowcu na wyspie Ventotene, lipiec 2016. Fot. REUTERS/Carlo Hermann/Pool