Cywilizacja

Polski Kościół na irlandzkim kursie

Projekt przyspieszonej laicyzacji i liberalizacji społeczeństwa, po Irlandii i Malcie, zaczął być realizowany w Polsce. Istotnym elementem ataku jest popkultura. To filmy, dobre pod względem artystycznym, ale ahistoryczne i do pewnego stopnia fałszywe, przyczyniły się do umocnienia wizerunku Kościoła jako instytucji przemocowej, zdominowanej przez psychopatów i hipokrytów.

Zmasowany, medialny i polityczny atak na Kościół, a także coraz częstsze wykluczanie z debaty publicznej wierzących i ortodoksyjnych (zwanych w mediach – także katolickich – konserwatywnymi czy tradycyjnymi) katolików, z którym mamy do czynienia w naszym kraju, nie powinien być niczym zaskakującym.

Na to, że tego typu akcja zostanie podjęta, można się było przygotować już wiele lat temu. Konkretne elementy tych działań też były do przewidzenia – przynajmniej kilkanaście miesięcy temu.

Skąd to wiadomo? Bo wcześniej wydarzyło się to w Irlandii i na Malcie. To tam przetestowano – ujmując rzecz delikatnie – to, co zostanie teraz zastosowane w starciu z polskim Kościołem.

Skandale seksualne

Pierwszą kwestią, na jaką trzeba zwrócić uwagę, są skandale seksualne. To ujawnienie przez media ich masowej skali, a także uwikłania niemałej części biskupów irlandzkich (również polityków, sędziów, nawet dziennikarzy) w proceder krycia przestępców seksualnych przyczyniło się do tak szybkiego upadku autorytetu duchowieństwa i podważenia zaufania do instytucji Kościoła.

Skandale, które rzeczywiście miały miejsce, były tuszowane – nie tylko na poziomie Kościoła, ale też instytucji państwowych. Księżom molestującym dzieci czy młodzież pozwalano przenosić się do nowych diecezji, a nawet w ogóle unikać odpowiedzialności. Działo się to latami.
Irlandzcy hierarchowie zaczęli staranniej dobierać słowa i przepraszać po liście Benedykta XVI. Fot. Reuters/Giampiero Sposito
Gdy zaś w końcu zaczęto owe sprawy ujawniać, to zamiast stanąć w prawdzie, posypać głowę popiołem, przeprosić i rozliczyć się z błędów, irlandzcy duchowni zaczęli relatywizować przestępstwa, bronić winnych czy sugerować (nie bez racji skądinąd), że problem dotyczył nie tylko Kościoła.

Takie zachowanie ludzi Kościoła wywołało głęboki kryzys zaufania. Ludzie są w stanie wybaczyć (co pokazuje reakcja na skandale seksualne w Kościele amerykańskim w roku 2003) błędy, ale nie wybaczą udawania, że nic się nie stało, a w istocie mamy problem wyłącznie z liberalnymi mediami.

Kościół, który zniszczyli księża i biskupi

Dwie trzecie parafii zlikwidowano bezpośrednio przed wizytą papieża. Te, które pozostały powierzono w zarządzanie siostrom zakonnym i ludziom świeckim,

zobacz więcej
Dopiero po kilku latach hierarchowie zaczęli staranniej dobierać słowa i przepraszać. Początkiem był list Benedykta XVI, który papież skierował do irlandzkich katolików w 2010 roku.

„ (…) Musimy starać się zrozumieć bulwersujący problem nadużyć seksualnych w stosunku do dzieci, który w niemałej mierze przyczynił się do osłabienia wiary i utraty szacunku dla Kościoła i dla jego nauczania. Tylko wtedy, gdy uważnie przeanalizujemy liczne elementy, które znalazły się u źródeł obecnego kryzysu, będziemy mogli postawić jasną diagnozę odnośnie do jego przyczyn i znaleźć skuteczne lekarstwa – pisał Benedykt XVI.

„Wśród czynników, które się na to złożyły, możemy wymienić: niewłaściwe procedury stosowane przy określaniu, czy kandydaci do kapłaństwa i do życia zakonnego spełniają konieczne do tego warunki; niewystarczającą formację ludzką, moralną, intelektualną i duchową w seminariach i nowicjatach; tendencję w społeczeństwie do przychylniejszego traktowania duchowieństwa i innych osób obdarzonych władzą oraz źle pojmowaną troskę o dobre imię Kościoła i o to, by unikać skandali, czego skutkiem było niestosowanie obowiązujących kar kanonicznych i brak ochrony godności każdej osoby.

Należy bezzwłocznie działać, by rozwiązać te problemy, które spowodowały tak tragiczne następstwa w życiu ofiar nadużyć i ich rodzin, a także przysłoniły światło Ewangelii takim mrokiem, jakiego nie znały nawet wieki prześladowań” – podkreślał papież w liście.

Sprawa polskiej nastolatki

A co się dzieje w Polsce? Od kilkunastu miesięcy „Gazeta Wyborcza” w niemal każdym numerze swojego magazynu reporterskiego publikuje historie opowiadające o księżach molestujących dzieci i młodzież (ewentualnie o homoseksualnych kapłanach). Większość z nich jest zresztą prawdziwa. Czy coś z tego wynika? Na razie niewiele, bo żyjemy w bańkach informacyjnych, więc do zaangażowanych katolików zarzuty te nieczęsto docierają, a nawet jeśli docierają, to oni nie dają im wiary.
Protest przed poznańskim sądem, w którym odbywała się rozprawa o milionowe odszkodowanie od zgromadzenia Towarzystwo Chrystusowe dla kobiety gwałconej w dzieciństwie przez księdza. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Tyle tylko, że kiedy przekroczona zostanie masa krytyczna, wszystkie opisane historie powrócą i trzeba się będzie z nimi zmierzyć. I albo Kościół hierarchiczny wcześniej sam rozliczy afery; materialnie, duchowo i psychicznie wesprze ofiary, a winnych – ukarze, najlepiej wyrzucając ze stanu kapłańskiego i oddając w ręce władzy (jeśli przestępstwa były natury karnej), albo będzie moralnie odpowiadał za tamte zbrodnie, a do tego zostanie za nie medialnie rozjechany, a kto wie, czy nie będzie też pociągnięty do odpowiedzialności prawnej.

Czy jesteśmy zdolni do takiego rozliczenia? Niewiele na to, niestety, wskazuje, czego smutnym przykładem jest kwestia odszkodowania dla wielokrotnie zgwałconej przez zakonnika 13-latki.

Sprawa jest ewidentna. Nikt nie ma wątpliwości, że miała miejsce. Ksiądz i zakonnik nocował nawet w pokojach klasztornych wraz z ową dziewczynką i nikt nie zadawał mu żadnych pytań. Mimo wyroku karnego dla winnego, zgromadzenie wciąż broniło swojego księdza przed wydaleniem ze stanu kapłańskiego, czego domagała się Kongregacja Nauki Wiary.

Chcą legalizacji aborcji, poparli „homomałżeństwa”. Irlandczycy na rewolucyjnej ścieżce

Kościół, jeżeli nadal będzie tak bojaźliwy, nie będzie w stanie przeciwstawić się laicyzacji.

zobacz więcej
Tymczasem zasądzone odszkodowanie (fakt, że wysokie, ale ogromne są też koszty psychiczne, emocjonalne i duchowe, z jakimi mierzy się kobieta, która jako nastolatka była ofiarą księdza) wzbudziło protesty. Wielu uznało, że jest ono elementem walki z Kościołem, inni zapewniali, że nie wierzą, iż ksiądz mógłby zrobić coś takiego, pojawili się nawet publicyści, którzy porównali odszkodowanie dla ofiary gwałtu do zapłaty dla prostytutek. Jednym słowem zachowania wzorcowe z punktu widzenia tych, którzy chcą zniszczyć Kościół. Lepszych być nie mogło.

Zachowanie zgodne ze scenariuszem

Zgodne ze scenariuszem laicyzatorów jest także postępowanie zgromadzenia, które za wszelką cenę chce kontynuować walkę prawną, nawet pójść do Sądu Najwyższego, by dokonać kasaty wyroku. Wyroku dodajmy, który – wiele na to wskazuje – nie tylko jest zgodny z regułami prawa, ale też odpowiada poczuciu sprawiedliwości.

W ten sposób powstaje wrażenie, że od sprawiedliwości i miłosierdzia wobec ofiary ważniejsze są biznesy zgromadzenia. Trudno o lepszy dowód na tezę, że Kościół jest instytucją, dla której najważniejsze są pieniądze. A niewiele rzeczy polscy katolicy osądzają ostrzej niż pazerność i brak miłosierdzia.

Podobnie realizowano projekt niszczenia Kościoła w Irlandii. Tam także instytucje kościelne długo kryły przestępców, świeccy katolicy bronili ich jak niepodległości, a władze państwowe umożliwiały im dalsze działanie. Wszystko w imię „dobra Kościoła”, obrony jego wkładu (niepodważalnego) w trwanie irlandzkiej tożsamości, walki z laicyzacją i liberalizacją.

Skutki okazały się odwrotne od zamierzonych, bo gdy tylko politycy uznali, że wspieranie Kościoła (a tym bardziej związanych z nim przestępców) się nie opłaca, zmienili front i zaczęli domagać się rozliczeń za te same przestępstwa, za które nikt nigdy nie rozliczył nauczycieli, pracowników szkół czy ośrodków państwowych.

Zatem nadzieja, że prawicowi politycy obronią Kościół jest płonna. Nie tylko w Irlandii, także w Polsce.

Uderzenie popkulturą

Istotnym elementem ataku na Kościół jest popkultura. To filmy, dobre pod względem artystycznym, ale ahistoryczne i do pewnego stopnia fałszywe, przyczyniły się do umocnienia wizerunku Kościoła jako instytucji przemocowej, zdominowanej przez psychopatów i hipokrytów.

Weźmy choćby irlandzki dramat „Siostry Magdalenki” z 2002 roku. Film opowiada o nastolatkach wysłanych do domu dla kobiet uznanych za „upadłe”, prowadzonego przez zakonnice. Gdy obraz wszedł na ekrany, rozpoczęło się oskarżanie Kościoła o wszystkie możliwe zbrodnie. Choć – warto przypomnieć – straszliwe azyle, do których zsyłano „kobiety upadłe” były w tamtym czasie prowadzone nie tylko przez Kościół.

Źródło: Filmbox/YouTube

W Polsce identyczną rolę ma odgrywać „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. To on będzie w najbliższych latach kształtował wizerunek księdza i biskupa w umysłach ludzi, którzy do kościoła nie chodzą i często szukają na to usprawiedliwienia. Smarzowski świetnymi grepsami i ostrymi scenami im go dostarcza.

Także kandydaci do seminariów będą musieli się zmierzyć z obrazem księdza, jaki się z tego filmu wyłania, a powiedzonka i memy wejdą na stałe do popkultury. I to właśnie one będą – tak jak „Siostry Magdalenki” w USA i Irlandii – osłabiać pozycję Kościoła.

„Kler”. Czy pomyjami można oczyszczać?

W filmie Smarzowskiego Kościół krzywdzi, a potem wciąga na dokładkę skrzywdzonych w swoje struktury – niczym świat więzienia, które „przecwela” skazanych, którzy zaczynają grypsować.

zobacz więcej
W Irlandii odpowiedzią na zmanipulowany film były protesty, próby zakazywania seansów oraz naciski polityczne. W Polsce jest podobnie. A to błędna strategia, ponieważ potwierdza wszystkie stereotypy, jakimi karmi się antykatolicka fobia. Sugeruje mocne powiązanie Kościoła z państwem (o ile było ono prawdziwe w Irlandii, o tyle w Polsce nie jest). Sprawia, że Kościół jest postrzegany jako źródło cenzury. Efekt? Ludzie i tak film obejrzą, a Kościół straci jeszcze bardziej.

Gra na osłabienie Kościoła

Podobieństwa do schematu irlandzkiego są więc ewidentne. Ciekawe jest tylko to, że projekt, z jakim mamy obecnie do czynienia, nie bierze pod uwagę polskiej specyfiki. Ci, którzy za nim stoją najwyraźniej są tak przekonani o identyczności wszystkich kultur, że nie dostrzegają, iż w Polsce metody, które okazały się skuteczne w Irlandii mogą nie przynieść takich samych rezultatów.

A jeśli stanie się inaczej, to niestety, głównie dlatego, że jak dotąd polscy hierarchowie robią wszystko, co mogą, żeby… powtórzyć modelowe błędy Kościoła z Zielonej Wyspy. Gdyby ich nie popełniono, być może dałoby się uniknąć strat, a na pewno je zminimalizować.

Skuteczniejsze wydaje się bowiem stopniowe oczyszczanie Kościoła z tego, co jest w nim rzeczywistym brudem, szukanie popkulturowych odpowiedzi na zanieczyszczenie umysłów wrogimi Kościołowi filmami i nieustanne pokazywanie innego oblicza Kościoła.
Jak dotąd polscy hierarchowie robią wszystko, co mogą, żeby powtórzyć błędy Kościoła z Zielonej Wyspy. Fot. PAP/Tomasz Koryszko
Czy na przykład w przeddzień premiery „Kleru” w siedzibie Konferencji Episkopatu Polski nie można było zrobić sesji, podczas której przestawiono by całościowe dane dotyczące przestępstw seksualnych popełnionych przez księży w Polsce? Potem przeproszono by ofiary, zaproponowano im realną pomoc, także finansową i przedstawiono sposoby jej uzyskania. Wszystko mogłoby się zakończyć wezwaniem wiernych do ekspiacji w konkretnym terminie. Takie przestępstwa popełnione przez kapłanów wymagają bowiem nie tylko kar świeckich, ale także modlitwy przebłagalnej.

Nie jestem naiwny i nie wierzę, że takie postępowanie przerwałoby atak strony liberalnej. Jej celem nie jest bowiem oczyszczenie Kościoła, ale jego osłabienie. Nie ulega jednak dla mnie wątpliwości, że to jedyny sposób na odbudowanie autorytetu Kościoła wśród wiernych. A to jest najważniejsze.

Jeśli jednak polski Kościół nie stawi czoła problemom, to niebawem może się znaleźć w sytuacji podobnej do Kościoła z Irlandii, który jest w stanie realnej likwidacji. I winni temu będą nie tylko laicyzatorzy, ale także pasterze Kościoła w Polsce.

– Tomasz P. Terlikowski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

26.08.2018
Zobacz więcej
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Legendy o „cichych zabójcach”
Wyróżniający się snajperzy do końca życia są uwielbiani przez rodaków i otrzymują groźby śmierci.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Pamiętny rok 2023: 1:0 dla dyktatur
Podczas gdy Ameryka i Europa były zajęte swoimi wewnętrznymi sprawami, dyktatury szykowały pole do przyszłych starć.
Cywilizacja wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kasta, i wszystko jasne
Indyjczycy nie spoczną, dopóki nie poznają pozycji danej osoby na drabinie społecznej.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Jak Kościół katolicki budował demokrację amerykańską
Tylko uniwersytety i szkoły prowadzone przez Kościół pozostały wierne duchowi i tradycji Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych.
Cywilizacja wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Budynki plomby to plaga polskich miast
Mieszkania w Polsce są jedynymi z najmniejszych w Europie.