Wszystko zaczęło się od szokującego, z katolickiego punktu widzenia, zamieszczenia w oficjalnym dokumencie przygotowawczym do Synodu określenia „młodzi LGBT”. Jak dotąd Kościół nigdy nie używał na określenie homoseksualistów tego ideologicznie nacechowanego skrótu.
W „Instrumentum Laboris” jednak po raz pierwszy to słowo padło. „Niektórzy młodzi ludzie LGBT, poprzez swój wkład w pracę Sekretariatu Synodu, chcą skorzystać z większej bliskości i doświadczyć większej troski ze strony Kościoła, podczas gdy niektóre konferencje biskupów kwestionują, co proponować młodym ludziom, którzy (...) decydują się tworzyć pary homoseksualne i chcą przede wszystkim pozostać blisko Kościoła” – przeczytać można było w dokumencie.
Ortodoksyjnie nastawieni katolicy natychmiast zadali pytanie, czy ta zmiana języka nie będzie oznaczać próby zmiany doktryny, i czy rzeczywiście powinna ona mieć miejsce. W odpowiedzi usłyszeli od kard. Lorenzo Baldisseriego, odpowiedzialnego za przygotowanie Synodu, że słowa te nie zostaną usunięte z dokumentu. – Jesteśmy otwarci. Nie chcemy aby synod był zamknięty w sobie. W Kościele jest wiele obszarów, które oczekują wysłuchania – z lewa, prawa, centrum, z północy i południa, wszystko jest możliwe. Dlatego musimy słuchać ludzi z różnych środowisk – oznajmił hierarcha. – Słuchajcie, nie mam zamiaru nic usuwać. Ojcowie Synodu będą przyglądać się tekstom punkt po punkcie i żadne słowo nie zostanie pominięte – dodał.
Uznanie nietradycyjnych rodzin
Odpowiedzi udzielił arcybiskup Filadelfii Charles Chaput OFMCap. – Nie ma czegoś takiego jak «katolik LGBTQ» lub «katolik transseksualny» czy też «katolik heteroseksualny» – tak jakby nasz popęd seksualny miał określać kim jesteśmy, tak jakby te oznaczenia określały odrębne społeczności o różnej, ale jednakowej pełni wiary w obrębie prawdziwej wspólnoty kościelnej, Ciele Jezusa Chrystusa – podkreślał.
– To nigdy nie było prawdą w życiu Kościoła i nie jest prawdą także obecnie. Wynika z tego, że określenie «LGBTQ» i inne podobne nie powinny być używane w dokumentach kościelnych, ponieważ używanie ich sugeruje, że są to prawdziwe autonomiczne grupy, a Kościół po prostu nie kategoryzuje ludzi w ten sposób – dodał amerykański hierarcha.
Co zamiast tego proponuje arcybiskup? Mówi tak: „wyjaśnianie, dlaczego katolickie nauczanie o ludzkiej seksualności jest prawdziwe, i dlaczego jest uszlachetniające i miłosierne, wydaje się kluczowe dla każdej dyskusji o kwestiach antropologicznych. Jednak niestety brakuje go [w dokumencie roboczym synodu]. Mam nadzieję, że rewizje dokonane przez Ojców Synodu mogą temu zaradzić”.