Pierwszy premier wolnej Polski był księdzem. Nieznana historia redaktora tygodnika, który został politykiem
piątek,
2 listopada 2018
Gdyby ruszył na stok Czantorii ze statywem, mielibyśmy zdjęcia księdza na nartach na pół wieku przed Karolem Wojtyłą.
Jak Polska odzyskała wolność? Komu ją zawdzięczamy? Jak rodziła się II RP? O tym opowiadamy na portalu niepodlegla.tvp.pl.
Kiedy Józef Londzin rodził się 2 lutego 1863 roku, w Królestwie Polskim armia rosyjska rozpraszała wreszcie oddziały miateżników, by po tygodniu przywrócić ruch na szosie brzeskiej i Kolei Petersburskiej. Ale kto o tym słyszał w Zabrzegu, wiosce pod Goczałkowicami, pod panowaniem habsburskim od wieków, jak cały Śląsk Cieszyński? Ojciec, nauczyciel ludowy i wyrobnik, spisywał pieśni miejscowych, ale ci nucili o przednówku i oczepinach, nie o Traugutcie.
Zdolny jedynak trafił do gimnazjum, a potem – na księdza! Nie zniemczyli go w seminarium w morawskim Ołomuńcu (niski budynek w cieniu słynnej twierdzy, garnizonu i więzienia): kolejne wakacje spędzał na porządkowaniu seminaryjnej „biblioteczki polskiej”.
I tak już zostanie, przy tych drukach i bibliotekach: jak nie Macierz Szkolna dla Księstwa Cieszyńskiego (1890-1904), która wywalczyła założenie polskiego gimnazjum, to wydawanie „Gwiazdki Cieszyńskiej”: pobożny tygodnik, „pismo dla na nauki, umiejętności, zabawy i przemysłu", jedyny polski tytuł na Śląsku Cieszyńskim, pod redakcją ks. Londzina (przez 35 lat, aż do śmierci) zaczął być poczytny również we Lwowie i w Krakowie, a jego nakład wzrósł z 300 do 4.5 tys. egzemplarzy, co powinno dać do myślenia dzisiejszym wydawcom pism parafialnych.
Jako pierwszy dostrzegł społeczno-polityczne zjawisko jakim jest Polonia amerykańska.
zobacz więcej
Ksiądz dwoi i się troi: jest kapelanem więziennym, organizuje tanią kuchnię, powołuje Towarzystwo Opieki i „Dziedzictwo błogosławionego Jana Sarkandra dla Ludu Polskiego”, które wkrótce stać będzie na założenie drukarni i sieci księgarń. A w soboty – na szlak, jako aktywista Polskiego Towarzystwa Turystycznego „Beskid”.
Gdyby w tamtych czasach ruszył na stok Czantorii ze statywem, mielibyśmy zdjęcia księdza na nartach na pół wieku przed Karolem Wojtyłą. Albo na rusztowaniu, bo pracował też przy budowie pierwszego polskiego schroniska w Beskidzie Śląskim, na Ropiczce (913 m n.p.m.), będącego solą w oku wszystkich miejscowych „Beskidenvereinów”.
W 1904 zreformował Związek Śląskich Katolików. Gra toczyła się o dużą stawkę. Mimo, że monarchia habsburska była w porównaniu z państwami ościennymi ostoją swobód, a i na wiernych wyznania katolickiego patrzała życzliwie, na Śląsku Cieszyńskim o polską oświatę i prawa językowe było znacznie trudniej niż w sąsiedniej Galicji. By się o nie upomnieć, ks. Londzin dwukrotnie skutecznie kandyduje do parlamentu.