Historia

Założył największą polską gazetę na świecie. Zasiadał w Reichstagu i w Senacie RP. Pulitzer z Grudziądza

To był hit, strzał w dziesiątkę, to było połączenie wszystkich możliwych emocji: przypominania krzywd doznawanych od Prusaków, odwoływania się do „plemienności”, ale i do pobożności katolickiej, do cementującej wspólnotę „przyzwoitości” obyczaju.

Jak Polska odzyskała wolność? Komu ją zawdzięczamy? Jak rodziła się II RP? O tym opowiadamy na niepodlegla.tvp.pl

Od tajnych szkół do zamachu na carskiego jenerała. Siłaczka ciska bombę

W 1908 roku, po wsypie trafia do więzienia. Zwolniona za kaucją przechodzi nielegalnie granicę. W Krakowie organizuje szkołę teatralną, a wieczorami uczęszcza na kurs miotania bomb ręcznych.

zobacz więcej
Tomasz Kulerski, nauczyciel w szkole pruskiej, mimo zdradliwej końcówki nazwiska i przodków w żupanie, miał się za Niemca i na takiego wychowywał syna, Wiktora (1865-1935).

To matka, Maria z Mausolffów, choć z rodziny niemieckiej z obu pokoleń, uczyła syna czytać również po polsku. Ale bakcyla na dobre połknął dopiero w gimnazjum: ach, te książki zbójeckie, przemycane i zatłuszczone, które łamały karierę tylu obiecujących młodzieńców, każąc zorganizować im w gronie kolegów z klasy wieczór poświęcony 220-leciu odsieczy wiedeńskiej!

Wyrzucono go za to z gimnazjum. Ojciec nie mogąc znieść hańby, jaka spadła na lojalnego urzędnika państwowego, dołożył swoje, zamykając przed młodym Kulerskim drzwi rodzinnego domu. Co tam, Wiktor najął się jako guwerner do Działowskich w Działowie, a tamtejsza biblioteka – no, to już było jak otwarcie drzwi na oścież w domu, w którym wybucha pożar.

W polakożerczych, ale praworządnych Prusach przystąpił do eksternistycznego egzaminu na nauczyciela i zdał go za drugim podejściem. Praworządne, ale polakożercze kuratorium postanowiło przenieść zdolnego, ale potencjalnie niebezpiecznego pedagoga, w głąb Niemiec – w sercu Nadrenii niewiele zdziała wypisami z Konopnickiej.

W imię Boże! Za Wiarę i Ojczyznę!

Tymczasem on rzuca wszystko, z posagu żony kupuje dom w Sopocie i zakłada pierwszy polski pensjonat. Ale nie po to przecież przywoływał szarże husarii, by dbać o ciepłe kajzerki na śniadanie. Pensjonat, pod nazwą „Dom Polski”, pozwala suchotnikom z Kongresówki odetchnąć powietrzem zdrowszem; w menu patriotyczne barszcze i bigosy.
„Gazeta Grudziądzka” ukazywała się od 30 września 1894 roku do września 1939 roku. Fot. Polona
Ale sam Kulerski od 1891 r. w Berlinie zakłada kolejne „szkółki polskie” dla dzieci emigrantów, trochę w nich uczy, trochę organizuje miejscowych polskich przemysłowców, raz i drugi za obrazę majestatu zdarza mu się kilkutygodniowa odsiadka – to w Moabicie, to w Plotzensee.

Wreszcie bierze się za redagowanie podupadającej „Gazety Polskiej”, dychawicznego czterokolumnowca, i kiedy nakład lokalnego tygodnika zacznie rosnąć, już wie, jaka praca naprawdę sprawia mu satysfakcję.

Ćwiczy jeszcze – to taka rozgrzewka – w „Gazecie Gdańskiej”, zakłada na całym Pomorzu Gdańskim polskie towarzystwa ludowe, i w połowie 1894 roku rozpoczyna przygotowania do wydawania własnego pisma, najpierw ukazującego się trzy razy w tygodniu, a od początku XX wieku – jako regularny dziennik.

„Wychodzi trzy razy tygodniowo i to na wtorek, czwartek i sobotę z dodatkami.. W imię Boże! Za Wiarę i Ojczyznę! Ogłoszenia: wiersz petitowy jednołamany lub jego miejsce 40 pfenigów. Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!”

Zaproponował „post narodowy”. Odmawiając sobie frykasów, Polacy mieli finansować uzbrojenie

Jego broszurę przeczytał młody Józef Piłsudski tuż po powrocie do Wilna z zesłania na Syberię.

zobacz więcej
Pierwszy numer „Gazety Grudziądzkiej” ukazał się 30 września 1894 roku. To był hit, strzał w dziesiątkę, to było połączenie wszystkich możliwych emocji: przypominania krzywd doznawanych od Prusaków, odwoływania się do „plemienności”, ale i do pobożności katolickiej, do cementującej wspólnotę „przyzwoitości” obyczaju – i do tanich a dobrych siewników, których reklamy windować będą nakład razem z przepisami na baby wielkanocne, z pocztem królów polskich i z relacjami z debat w Reichstagu.

Te ostatnie Wiktor Kulerski znał z pierwszej ręki. Po raz pierwszy został zgłoszony do kandydowania do parlamentu Rzeszy w roku 1898. Ostatecznie, dzięki poparciu czytelników i entuzjastów zmusił polskie elity ziemiańskie w zaborze pruskim, niechętne rozpychającemu się self-made Manowi, do wysunięcia swojej kandydatury w okręgu Chojnice.

W rezultacie zasiadał w Reichstagu do roku 1911, po drodze spierając się z konkurentami na rynku prasowym („Dziennik Berliński” i „Wiarus” niełatwo godziły się z detronizacją) i politycznym: żeby uporać się ze „staroendekami” założył własną Polsko-Katolicką Partię Ludową, pobożną, antyniemiecką i antysocjalistyczną.

Wizerunki polskich królów i własna fotografia

Mistrz promocji i autopromocji („Pruscy polakożercy dobrze wiedzą, że jeżeli ta ich polityka narodowi polskiemu mało tylko zaszkodziła, to jest to w wielkiej mierze zasługa „Grudziądzkiej” i wiernych jej przyjaciół”) , rozsyłał darmowo setki tysięcy druków – od „Dziejów narodu polskiego” po oleodruki z wizerunkami królów Polski – ale i własną fotografię.
Wiktor Kulerski (na zdjęciu wśród działaczy ruchu ludowego siedzi pierwszy z lewej, w środku - Wincenty Witos) w 1931 r. wraz z PSL „Piast” przystąpił do Stronnictwa Ludowego. Fot. NAC
Modlitewniki, śpiewniki, elementarze i katalogi rolnicze – i nowoczesne wydawnictwo, otwarte we wrześniu 1913 roku w Tuszewie pod Grudziądzem. W rezultacie „Gazeta Grudziądzka” na rok przed wybuchem I wojny osiągnęła nakład 128 tysięcy egzemplarzy, stając się największym pismem polskim na świecie, zostawiając daleko z tyłu „Czas”, „Kurier Warszawski” i pierwsze bulwarówki. Tych 128 tysięcy – to kadry II RP na Pomorzu.


W II RP zdarzały się Wiktorowi Kulerskiemu inicjatywy ryzykowne, choć świadczące o odwadze osobistej, jak opublikowanie w latach 30. artykułu, w którym domagał się zbadania marszałka Piłsudskiego przez konsylium psychiatrów oraz teksty – z dzisiejszej perspektywy – wprost fatalne, jak pochwała „inicjatywy włościan” ze wsi Poręby pod Olkuszem, którzy „postanowili poustawiać na drogach prowadzących do wsi tablice z napisem »żydom do wsi wstęp wzbroniony«”.

Witold, syn Wiktora i Wiktor, syn Witolda

Ale wyobrażenie o wzorze, jaki przekazywał, dają życiorysy jego syna i wnuka. Zostały opisane w reportażu Hanny Krall, wydanym po raz pierwszy w podziemiu, w roku 1987. Tu zacytujmy tylko kilka wersów otwierających je biogramów:
Rok 1944, Londyn. Pożegnanie premiera Stanisława Mikołajczyka przed wyjazdem do USA. Od lewej: Franciszek Szeląg, premier Stanisław Mikołajczyk, minister Stanisław Kot, poseł Witold Kulerski, minister Tadeusz Romer i minister Władysław Banaczyk (pierwszy z prawej). Fot. NAC
„Witold Kulerski, syn Wiktora, ur. 1911 r. w Davos. (…) Za publikacje prasowe i udział w wiecach stawał przed sądami II RP ze dwadzieścia razy (…). Wojnę spędził w Londynie jako sekretarz i najbliższy współpracownik Stanisława Mikołajczyka. Po powrocie do kraju był dyrektorem wydawnictwa PSL. Aresztowany w 1947, skazany w procesie PSL-owców, spędził w więzieniu osiem lat. Obecnie na rencie inwalidzkiej.

Wiktor Kulerski, syn Witolda, ur. 1935 r. w Grudziądzu. Za złamanie żałoby po śmierci Stalina (przez wypicie u Fukiera Egri Bikaver i odśpiewanie „Marsylianki” na ulicach Warszawy) usunięty ze szkoły i pozbawiony praw ucznia. Skończył liceum plastyczne jako eksternista, studium nauczycielskie i historię sztuki. Przez pond 20 lat był nauczycielem w szkole podstawowej w Międzylesiu. (…) Od 1976 współpracownik Komitetu Obrony Robotników. Pozbawiony prawa do nauczania historii i pracy z młodzieżą. Działacz „Solidarności”, od 13.12.1981 r. ścigany listem gończym, wyszedł z podziemia 30.09.1987”.

– Wojciech Stanisławski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zobacz więcej
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Bankiet nad bankietami
Doprowadził do islamskiej rewolucji i obalenia szacha.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Cień nazizmu nad Niemcami
W służbie zagranicznej RFN trudno znaleźć kogoś bez rodzinnych korzeni nazistowskich, twierdzi prof. Musiał.
Historia wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Kronikarz świetności Rzeczypospolitej. I jej destruktor
Gdy Szwedzi wysadzili w powietrze zamek w Sandomierzu, zginęło około 500 osób.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Burzliwa historia znanego jubilera. Kozioł ofiarny SB?
Pisano o szejku z Wrocławia... Po latach afera zaczęła sprawiać wrażenie prowokacji.
Historia wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Ucieczka ze Stalagu – opowieść Wigilijna 1944
Więźniarki szukały schronienia w niemieckim kościele… To był błąd.