Kultura

Mityczna instytucja w nietypowym mieście. Z siedzibą w dawnej manufakturze

Mówią o niej „Filmówka”. Powstała 70 lat temu. Łódzka Szkoła Filmowa. TVP Kultura poświęci tej legendarnej uczelni w najbliższą niedzielę 28 października od godz. 17:15 program „Niedziela z…”. Wyemitowane zostaną studenckie etiudy filmowe m.in. Juliusza Machulskiego, Krzysztofa Zanussiego, Marka Piwowskiego i Doroty Kędzierzawskiej.

Otacza ją kult znajdujący uzasadnienie w międzynarodowych rankingach. Chętnie mówi się, że to jedna z najlepszych szkół filmowych na świecie pokazując przy okazji pokazując ranking The Hollywood Reporter, który stawia Łódzką wśród piętnastu uczelni na świecie (ranking nie uwzględnia uczelni w USA).

O jakości szkół wyższych świadczą zarówno nauczyciele jak i absolwenci. I w tym przypadku akurat łódzka uczelnia ma czym się pochwalić, ma trzech laureatów Oscara, czyli Zbigniewa Rybczyńskiego, Andrzeja Wajdę i Romana Polańskiego. To jeszcze wiele innych nagród filmowych dla absolwentów; Złote Palmy z Cannes Wajdy i Polańskiego, Złoty Lew z Wenecji Krzysztofa Zanussiego oraz Europejska Nagroda Filmowa Krzysztofa Kieślowskiego.

Postkapitalistyczne otoczenie

„Filmówkę”, czyli wyższą szkołę filmową założono w 1948 roku i trochę przymusowo zlokalizowano w Łodzi. Warszawa była zburzona i jeszcze dokładnie nie było wiadomo kiedy z podniesie się z ruin, zaś Kraków, który był wówczas najważniejszym ośrodkiem życia intelektualnego i artystycznego kraju, był miastem przepełnionym, więc jasne było, że kadra i studenci nowej uczelni nie znajdą tam warunków do nauki i życia.
Jerzy Skolimowski podczas spotkania w Szkole Filmowej w Łodzi w 2016 roku. Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Wybór padł na Łódź leżącą blisko Warszawy, co w perspektywie planowanej za kilka lat przeprowadzki do stolicy, wydawało się także dobrym pomysłem. Ponadto „polskie Manchester” przynajmniej w zakresie tkanki materialnej miasta poniosło znikome w porównaniu z Warszawą straty wojenne.

Wraz z wojną bezpowrotnie zniknęła jednak cała wielokulturowość tego miasta, w którym w II RP obok siebie żyli Polacy, Żydzi i Niemcy. W nowych realiach łódzki przemysł znacjonalizowano, a w łódzkich tkalniach często w niezmienionych warunkach od dziewiętnastego stulecia przez kolejne blisko pół wieku pod nowym nadzorem walczono o przodownictwo pracy socjalistycznej. Ubóstwo nie zniknęło całkiem, ale ustabilizowało się na pewnym „postępowym” poziomie.

Łódź nie była przez cały PRL wzorcowym miastem socjalistycznym, choć próbowano nadać jej taki charakter, była co najwyżej miastem postkapitalistycznym. Czynszówki stały się domami kwaterunkowymi, nie remontowanymi przez dekady. Bo i po co? Przecież w ich miejsce prędzej czy później powstaną socjalistyczne osiedla.

Niewątpliwie Łódź była miastem nietypowym i bardzo inspirującym dla ludzi, którzy chcą zajmować się filmem. Dawała możliwość dostrzeżenia zjawiska, które trudniej byłoby zauważyć w Warszawie i Krakowie. Bo była w tym mieście wyraźna przeszłość i mocno akcentowana teraźniejszość. „Filmówka” miała i ma swoje lokum w budynkach widzewskiej manufaktury Oskara Kona.

Bardziej zespół niż szkoła

Z założenia i zgodnie z duchem etapu „Filmówka” miała być szkołą dla socjalistycznych propagandzistów, którzy będą tworzyć w duchu socrealizmu.Na szczęście w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku po śmierci Stalina doszło do odwilży.

W sztuce najważniejsze są dzieła. Nie byłoby mitu „Filmówki” bez dokonań jej wychowanków, którzy mieli na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych wpływ na powstanie zjawiska artystycznego określanego Polską Szkołą Filmową. Nazwa ta jest wielce myląca, bo zakłada, że zachodzi tu relacja uczniów z mistrzem, a to było dość niejednorodne zjawisko wykreowane wspólnie przez wielu twórców. Raczej pasowałoby określenie „polski zespół filmowy”.

Schody do filmu

Legenda łódzkiej szkoły i studenckie etiudy gigantów polskiego kina.

zobacz więcej
Przyjęła się jednak taka nazwa. Podobna zresztą do innych nurtów artystycznych w PRL z tamtego czasu. Mamy przecież Polską Szkołę Jazzu i Polską Szkołę Plakatu. Nurty te zresztą miały podobną genezę i wzajemnie się przenikały oraz inspirowały. Kino było przecież jednym z głównych tematów Polskiej Szkoły Plakatu, zaś jazz często towarzyszył produkcjom filmowym jako ścieżka dźwiękowa.

W przypadku tych polskich szkół możemy mówić o liderach, a nie mistrzach. W jazzie takim liderem był Krzysztof Komeda, a po jego śmierci Tomasz Stańko, Jan „Ptaszyn” Wróblewski i Wojciech Namysłowski. Liderami szkoły plakatu byli; Jan Tomaszewski, Waldemar Świerzy, Roman Cieślewicz, Jan Lenica i Jan Młodożeniec. Podobno Martin Scorsese ceniący sobie polskie plakaty filmowe zauważył, że zawierają one w sobie całą syntezę filmu.

Z kolei dla polskiej dla polskiej szkoły filmowej liderami byli tacy reżyserzy jak: Andrzej Wajda, Andrzej Munk, Tadeusz Konwicki, Wojciech Has, Jerzy Kawalerowicz, Kazimierz Kutz i Stanisław Różewicz.

Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych to moment postalinowskiej odwilży. Warto pamiętać, że pokolenie określane jako „Kolumbowie” ma wtedy po czterdzieści lat. To choć już bardzo dojrzali i bardzo doświadczeni ludzie, to jednak nadal młodzi. Tak więc jedną z ważniejszych debat staje się dyskurs – ograniczony oczywiście przez cenzurę – o doświadczeniu wojennym i wynikających z niego konsekwencji. Takie filmy jak „Kanał”, „Eroica” czy „Zezowate szczęście” prowokując do dyskusji.

Inaczej niż przed wojną

Analitycy kina zarzucają często polskiej szkole filmowej pewną niejednorodność i duże zróżnicowanie, co utrudnia kwalifikację tego nurtu, a co było naturalną konsekwencją po stłamszeniu ideologicznym w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych. Twórcy chcieli na różne tematy mówić w różny, osobisty sposób.

Film okazał się doskonałym instrumentem, który mógł być platformą dla wątków intelektualnych, społecznych, historycznych i estetycznej tamtej chwili. Szczęśliwie było też pokolenie wybitnych twórców, którzy potrafili tym wątkom nadawać różne akcenty. Nie byłoby takiego pokolenia, gdyby nie było „Filmówki”.

W latach sześćdziesiątych film był ważną częścią debaty społecznej jak estetycznej, bo na przykład obok wspomnianego już jazzu do głosu doszło pokolenia niezwykle uzdolnionych kompozytorów muzyki współczesnej, dla których wcześniej w socrealistycznej stylistyce także nie było miejsca.

To był moment, w którym stopniowo światowe uznanie zaczęli zdobywać Witold Lutosławski, Tadeusz Baird, Grażyna Bacewicz, Mikołaj Górecki i Krzysztof Penderecki. Ta muzyka znalazła odzwierciedlenie również w kinematografii. Czego dobrym przykładem może być twórczość Tadeusza Bairda, który skomponował muzykę do „Pętli” Wojciecha Hasa, „Pasażerki” Andrzeja Munka i „Ludzi z pociągu” Kazimierza Kutza.
Łódzka Szkoła Filmowa miała i ma swoją siedzibę w dawnej manufakturze przy ul. Targowej (z lewej). W 2011 roku oddano tu do użytku nowoczesny budynek Centrum Nowych Mediów "Filmówki" (z prawej). Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Często próbuje się porównywać dokonania polskiego kina powojennego z tym co nakręcono przed wojną, wskazując przy tym, że film międzywojenny to tandeta i w ogóle straszny kicz. Tyle, że tych zjawisk nie da się porównać.

Po pierwsze, kino przedwojenne to kino pionierskie, które przeprowadziło polską kinematografię od filmu niemego do dźwiękowego. Te filmy powstawały w zupełnie innych warunkach ekonomicznych. Ma też swoje wybitne dokonania, szczególnie w sferze muzyki filmowej, nigdy później nie stworzono w Polsce szlagierów filmowych.

W II Rzeczypospolitej była też największa na świecie kinetografia w języku jidysz, czym w sposób wyjątkowy wpisujemy się w światową historię kina. Cześć twórców filmów w języku polskim i jidysz to często te same osoby, bo ludzie produkujących filmy było Polakami żydowskiego pochodzenia. Większość z nich zginęła w Holokauście.

Moralny niepokój

Można też powiedzieć, że ostatni film nakręcony całkowicie w stylistyce międzywojennej to pierwszy powojenny film fabularny, czyli „Zakazane piosenki” z 1946 roku. W 1948 roku powstaje „Filmówka”. I to jest jedyna rozsądna granica historyczna w polskiej kinematografii. Polska szkoła filmowa skończyła się wraz z ostatecznym schyłkiem debaty w gomułkowskiej Polsce, co w wymiarze politycznym ukrywa się pod wydarzeniami z marca 1968 i masakrą robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku. Lata miedzy tymi wydarzeniami były też ciężkim okresem w dziejach łódzkiej „Filmówki”. Z uczelni odeszło wielu wykładowców, a Jerzy Toeplitz przestał być rektorem. Na szczęście po 1970 roku część osób wróciła na uczelnię.

W połowie lat siedemdziesiątych XX wieku do głosu dochodzi nowe pokolenie twórców, wychowanków Filmówki. Pojawia się nowe zjawisko – kino moralnego niepokoju. Niekwestionowanymi liderami tego nurtu zostają Krzysztof Kieślowski i Feliks Falk.

To między innymi takie filmy jak: „Spokój”, „Amator”, „Przypadek” Kieślowskiego, „Wodzirej” i „Był jazz” Falka, „Aktorzy prowincjonalni” Agnieszki Holland, „Pokój z widokiem na morze” i „Matka królów” Janusza Zaorskiego, „Barwy ochronne” i „Kontrakt” Krzysztofa Zanussiego, zatrzymane przez cenzurę „Indeks” Janusza Kijowskiego oraz „Przesłuchanie” Ryszarda Bugajskiego.

Rewolucja pożera własnych ojców. Polański w szponach politycznej poprawności

Dominik Zdort: Nie miejmy wielkich nadziei na moralny przewrót. Przemysł filmowy może rzucić wściekłej widowni na pożarcie paru skompromitowanych starszych panów, ale nie przestanie zatrudniać mężów zdradzających żony.

zobacz więcej
Filar historii

Film polski znowu bierze udział w debacie publicznej, a nie mogąc mówić głośno o sprawach i uwarunkowaniach politycznych mówi o moralności i uwikłań w peerelowskiej rzeczywistości dając niekiedy jej przerażający obraz.

Do twórczości młodszych kolegów nawiązali też starsi koledzy jak Andrzej Wajda („Dyrygent”, „Człowiek z marmuru”, „Człowiek z żelaza”) i Jerzy Domaradzki („Wielki bieg”). Po raz kolejny, i miejmy nadzieję ostatni, udział filmowców hamuje bezwzględna polityka, czy wprowadzony przez Jaruzelskiego stan wojenny.

Łódzka „Filmówka” to filar historii polskiej kinematografii. Przyszłość pokaże jak kolejne pokolenia twórców zapiszą nową kartę w dziejach tej uczelni.

– Grzegorz Sieczkowski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy


Zdjęcie główne: TVP Kultura pokaże w niedzielę 25 października m.in. etiudę Marka Piwowskiego i Feriduna Erola "Kirk Douglas", zrealizowaną podczas wizyty amarykańskiego aktora w Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi w roku 1966. Fot. PAP/Witold Rozmysłowicz
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.