Rozmowy

Ksiądz jest jak samolot – mówią o nim głośno, gdy spadnie

– Papież powiedział: „Kościół jest jak szpital, w którym leczą chorzy lekarze”. Jako kapłan jestem zainfekowany przez wirusy grzechu. Jeśli leczę drugiego, poprzez spowiedź czy kazanie, to nie mogę zapomnieć, że wciąż pozostaję grzesznikiem – mówi ks. dr Bogusław Nagel, krajowy duszpasterz Apostolatu Modlitwy za Kapłanów Margaretka. Ruch skupiający osoby świeckie wspiera modlitewnie duchownych w ich dążeniu do świętości.

TYGODNIK.TVP.PL: Czy Polsce i światu są potrzebni święci kapłani?

KS.DR BOGUSŁAW NAGEL:
Tak. Są potrzebni, bo świętość jest celem naszego życia. Mówię to oczywiście jako człowiek wierzący, bowiem jako taki patrzę dalej – nie tylko na moje „tu i teraz”, ale szukam ostatecznego celu życia, czyli nieba.

Polski Kościół na irlandzkim kursie

W Irlandii odpowiedzią na zmanipulowany film były protesty i próby zakazywania seansów. To błędna strategia. Potwierdza bowiem stereotypy, jakimi karmi się antykatolicka fobia.

zobacz więcej
Kapłani są niczym górscy przewodnicy, którzy prowadzą wiernych na wierzchołek. I tak, jak przewodnicy do górskiej wędrówki muszą mieć nie tylko wiedzę, lecz również odpowiednie umiejętności oraz sprzęt trekkingowy, a nawet do wspinaczki i ratowania podopiecznych w chwili zagrożenia, tak kapłan ma być nie tylko wykształcony, ale i święty, żeby pociągał ludzi swym przykładem.

Tak jak św. Jan Paweł II, św. Maksymilian czy bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Jak wyglądałby dziś świat bez wspomnianych kapłanów? Czy żylibyśmy w wolnej Polsce? Świętość to miłość, miłość Boga i bliźniego. Polsce i światu są potrzebni zarówno święci rodzice, dobrze wychowujący swoje dzieci, jak i święci kapłani.

Istotą Apostolatu Margaretka jest codzienna modlitwa za konkretnych kapłanów i był on oddolną inicjatywą osób świeckich. Jak to wygląda w praktyce?

Apostolat Margaretka (Le Mouvement des Marguerites), czyli ruch osób modlących się za kapłanów, powstał w 1981 roku w Kanadzie. Założycielka – pani Louise Ward – wykorzystała ciekawy pomysł: tak jak płatki otaczają środek kwiatu, tak modlące się osoby – kapłana. Dlatego jako logo ruchu wybrała margaretkę (jastrun właściwy) i tak też jest do dzisiaj. Zewnętrznym znakiem przynależności do apostolatu jest otrzymanie tzw. blankietu, w którym znajduje się modlitwa oraz imię i nazwisko księdza i osób tworzących margaretkę.
Ruch Apostolat Magaretka bardzo się rozwija. W Polsce tysiące księży jest objętych modlitwą margaretkową. Są diecezje, w których zgłoszonych zostało ponad tysiąc margaretek. Coraz więcej osób przyjeżdża także na pielgrzymki, spotkania czy rekolekcje organizowane przez duszpasterzy apostolatu – mówi ks.dr Bogusław Nagel. Fot. archiwum ks. Nagela
Aby powstała margaretka, trzeba najpierw wybrać konkretnego księdza, który jak ten środek kwiatu, zostanie otoczony i wsparty modlitwą siedmiu osób. Siedmiu, ponieważ tydzień ma tyleż dni i każda z tych osób modli się w jednym, wybranym dniu tygodnia.

Skąd wzięła się potrzeba wspierania w ten sposób duchownych w ich pracy? Powszechnie uważa się, że to właśnie ksiądz powinien się modlić za swoich parafian, a nie odwrotnie.

To prawda, to częste myślenie. My jako księża mamy ułatwić ludziom przejście do wieczności, poprzez głoszenie Ewangelii, sprawowanie sakramentów świętych (Mszy Świętej, spowiedzi), modlitwę w powierzanych nam intencjach. Zatem kapłan – żeby użyć obrazowego porownania – jest mostem, który ma prowadzić ludzi do nieba.

„LGBT” w kościelnym dokumencie. Czy zmiana języka oznacza zmianę doktryny?

Wiele wskazuje na to, że ojcom synodalnym wcale nie o młodzież chodzi, ale raczej po raz kolejny o gejów.

zobacz więcej
No i tu się pojawia poważna sprawa: to ma być most, a nie kładka. Kładka jest chybotliwa i niestabilna, strach przez nią przechodzić. A solidny most, na przykład na Wiśle, jest betonowy i ma wiele podpór, dzięki czemu mogą przez niego przejechać nawet tiry. Zatem gorliwy kapłan, żeby pociągnąć za sobą ludzi i stać się dla nich solidnym mostem do nieba, potrzebuje wielu podpór. Powinien być wspierany przez modlitwę, życzliwość i pomoc wiernych. Nie powinno się odłączać podpór od mostu, jesteśmy sobie wzajemnie potrzebni.

Modlitwa za księży oznacza, że dopuszczamy ich słabość i mamy obowiazek wspierać. Czy powinniśmy szanować księży za samą funkcję, jaką pełnią, za urząd?

A czy powinniśmy szanować rodziców tylko dlatego, że nas urodzili czy też wychowali? Jedno nie wyklucza drugiego. Fundamentalny szacunek należy się każdemu. Dziś autorytet nie jest tak oczywisty jak przed laty, i to zarówno jeśli chodzi o kapłanów, jak i rodziców. Jednak w głębi serca czujemy, że jeśli kapłan czy rodzic w rażący sposób nie sprzeniewierzył się swoim obowiązkom, to zasługuje na szacunek i modlitwę. Oczywiście każdy człowiek, niezależnie od tego, jaki jest, posiada swoją fundamentalną godność.

Sobór Watykański II zaakcentował kapłaństwo powszechne wszystkich ochrzczonych, wspólne (świeckich i duchownych) powołanie do świętości i odpowiedzialność za misję Kościoła. Czy to jest realizowane?

Tak właśnie ma być i często tak jest w praktyce. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej o Kościele (Lumen Gentium, 10) uczy, że na mocy chrztu i bierzmowania wszyscy powinni ofiarować swoje życie Bogu i głosić Chrystusa. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina, że „kapłaństwo urzędowe służy kapłaństwu wspólnemu” (1547).
Kościół przed wyborem Jana Pawła II
Znowu chciałbym się odwołać do przykładu rodziców. Możemy przecież powiedzieć, że rodzina jest „domowym Kościołem”, a rodzice spełniają funkcje kapłana wobec swoich dzieci. Na co zda się zachęta księdza, by chodzić na mszę niedzielną czy nabożeństwa, jeśli rodzice swoim przykładem nie dają świadectwa? Za religijne wychowanie dzieci są odpowiedzialni w pierwszym rzędzie rodzice, a Kościół ma w tym pomóc.

Jakie są największe pokusy, którym ulegają obecnie duchowni?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Nie chciałbym osądzać i diagnozować. O to dziś nietrudno.

„Kler”. Czy pomyjami można oczyszczać?

W filmie Smarzowskiego Kościół krzywdzi, a potem wciąga na dokładkę skrzywdzonych w swoje struktury – niczym świat więzienia, które „przecwela” skazanych, którzy zaczynają grypsować.

zobacz więcej
Wolałbym mówić o rzeczach pozytywnych, które otwierają ludzi na siebie. Gdy przychodzę do urzędu, aby załatwić sprawę i do końca nie wiem, jak to należy zrobić, to oczekuję pomocy ze strony osoby za biurkiem i jestem szczęśliwy, gdy mi powie, co napisać, gdzie się udać. Gdy przychodzę, aby porozmawiać, albo szukam spowiednika, to czy nie jestem szczęśliwy, jeśli ta spowiedź czy rozmowa podniesie mnie na duchu? Tu trzeba odrzucić pokusę pychy.

Papież Franciszek powiedział jakiś czas temu, że Kościół jest jak szpital, w którym leczą chorzy lekarze. Te słowa są dla mnie bardzo ważne. Ja sam jako kapłan jestem chory, czyli mniej lub bardziej zainfekowany przez różne wirusy grzechu. Jeśli leczę drugiego, poprzez spowiedź czy kazanie, to sam nie mogę zapomnieć, że wciąż pozostaję grzesznikiem.

Czy grzechy stanu kapłańskiego, które pokazano w filmie „Kler” Wojciecha Smarzowskiego – jak: homoseksualizm, pedofilia, alkoholizm, żądza władzy – to zdaniem księdza powszechny czy marginalny problem w Kościele?

Zróbmy małe doświadczenie. Proszę narysować kropkę na kartce i zapytać kilka osób, co to jest. Większość powie: „to jest kropka”. Mało kto powie: „to jest czysta kartka, na której jest narysowana mała kropka”. Podobna sytuacja jest w sprawie, o którą pani pyta: bardzo łatwo jest pokazywać złego kapłana, który czyni zgorszenie i jest antyprzykładem dla innych i pokazywać go jako istotę całości. A to jest przecież ta mała kropka na czystej kartce.

Może użyję kolejnego porównania. Codziennie po niebie latają tysiące samolotów. Czy o tym piszą w gazetach? Czy mówią w telewizji? Nie. No i ksiądz jest jak samolot – mówią o nim głośno, gdy spadnie. Nie chodzi o to, żeby tłumaczyć, że to nie jest prawda, że w Kościele nie ma alkoholizmu, żądzy władzy, homoseksualizmu czy innego zła. Chodzi o to, by zobaczyć wszystko we właściwej proporcji.

Zatem jaki jest obraz Kościoła w Polsce?

Spójrzmy na posługę spowiednika, szpitalnego kapelana, księdza prowadzącego rekolekcje czy pielgrzymkę, kapelana więzienia, zaangażowanego w Caritasie, czy zwykłego proboszcza lub wikariusza. Zobaczmy, jak często jest zmęczony, przepracowany. Czy należy pokazywać tylko zło? Czy tym, którzy ukazują zło w Kościele, naprawdę chodzi o dobro człowieka? Czy nie szukają tylko egoistycznie własnych korzyści?
29.09.2018
Kilka lat temu jako kapłan szedłem w pielgrzymce na Jasną Górę. Na postoju podeszła dziennikarka i zapytała, czy może zrobić ze mną wywiad na temat pielgrzymki. Opowiadałem więc ile osób idzie, dokąd zmierzamy, w jakich intencjach modlą się te osoby i tak dalej. A wtedy dziennikarka powiedziała: „Nie o to mi chodzi. Czy kogoś potrąciło auto, czy kogoś okradli?”. Jak łatwo jest szukać sensacji, zapominając o ogromie dobra, które mamy dzięki Kościołowi.

Chciałbym, aby każdy z nas spojrzał teraz na siebie. Czy zawsze jesteś uczciwy, cierpliwy, gotowy do pomocy potrzebującej osobie? Czy nie zdarzyło ci się odpowiedzieć komuś w sposób niezbyt grzeczny, nieżyczliwy?

Problem Kościoła to homoseksualizm, nie pedofilia

Są diecezje, w których kapłaństwo zostało zdominowane przez gejów, a heteroseksualni klerycy są eliminowani już na poziomie seminarium.

zobacz więcej
Skoro tak dużo wymagamy od księdza, to dobrze i źle. Dobrze, bo znaczy, że szukamy autorytetu i pragniemy, aby przykład kapłanów był czytelny, niczym w słowach Jezusa: „Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi” (Mt 5,13-14). Jeśli jednak za dużo wymagamy od księdza, to stawiamy go w miejsce Boga, a tylko Bóg jest idealny i bez wad, ksiądz przecież pochodzi ze zwykłej rodziny.

Czyli kondycja Kościoła jest ściśle związana z kondycją społeczeństwa?

Pamiętam, jak przed laty prof. Edward Staniek mówił do nas, kleryków krakowskiego seminarium: „Po pierwsze formacja ludzka, potem kapłańska. Najpierw trzeba być człowiekiem, potem księdzem”. Myślę, że to odnosi się do każdego z nas. Boli brak „człowieczeństwa” – życzliwości, zrozumienia, współczucia. Czy nie to samo boli nas wtedy, gdy zostaniemy źle potraktowani w pracy, u lekarza, na ulicy, już nie mówiąc o rodzinie?

Wszyscy jesteśmy słabi, a może i słabsi niż poprzednie pokolenia. Nie tylko zdrowie mamy delikatniejsze niż nasi dziadkowie. Przecież dawniej wiejskie dzieci biegały boso, nie było centralnego ogrzewania, nie było tylu lekarstw. Jesteśmy także słabsi psychicznie i duchowo. Wystarczy popatrzeć na rozpady małżeństw. Gdy szwankuje miłość rodziców, cierpią na tym dzieci i to doświadczenie wnoszą w rodziny, które zakładają. Jakie rodziny, tacy kapłani.

Celem apostolatu jest też wspieranie powołań kapłańskich i zakonnych. Jak wynika ze statystyk, z roku na rok spada liczba powołań, z czego to wynika?

Ilość jest ważna, ale ważniejsza jest jakość. Z czego to wynika, że przed laty więcej osób wybierało drogę powołania kapłańskiego czy zakonnego? Myślę, że w dzisiejszym świecie trudniej jest podjąć trwałą decyzję.


W społeczeństwie nastawionym na konsumpcję i szukanie przyjemności, trudniej o poświęcenie życia, służbę. Pan Bóg wyciąga rękę i łagodnie mówi: „Pójdź za Mną”, ale trudniej to dostrzec i usłyszeć w huku współczesnego świata.

Młodzież w dużej mierze spędza czas „w Internecie”. Jaki może w nim znaleźć obraz Kościoła? Mając tę świadomość, wiele osób dostrzega potrzebę modlitwy o nowe powołania kapłańskie i zakonne. Między innymi członkowie Apostolatu Margaretka.

Czy Apostolat Magaretka jest nadzieją na jedność w Kościele i świętość kapłanów?

Oczywiście, że jest nadzieją. Louise Ward powiedziała: „Margaretki są małymi płomykami, jednak ich modlitwa może rozpalić cały Kościół”.
Jako krajowy duszpasterz Apostolatu Margaretka proszę o modlitwę w intencji Kościoła i kapłanów. Potrzebujemy jej, ponieważ trwa wojna dobra ze złem – mówi ks.dr Bogusław Nagel. Fot. archiwum ks. Nagela
Obecnie ruch bardzo się rozwija. W Polsce tysiące księży jest objętych modlitwą margaretkową. Margaretki zapisywane są do Ogólnopolskiej Księgi Apostolatu poprzez formularz na stronie krajowego duszpasterstwa: apostolatmargaretka.pl. Są diecezje, w których zgłoszonych zostało ponad tysiąc margaretek. W niektórych kilkaset, w innych zaledwie kilkadziesiąt. Jednakże tendencja jest wzrostowa. Coraz więcej osób przyjeżdża także na pielgrzymki, spotkania czy rekolekcje organizowane przez duszpasterzy apostolatu.

Największą popularnością cieszą się: Ogólnopolska Pielgrzymka Apostolatu Margaretka do Sanktuarium Św. Jana Pawła II oraz Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach (druga sobota października), Pielgrzymka Apostolatu Margaretka do Kalwarii Zebrzydowskiej (druga sobota czerwca) i Ogólnopolskie Spotkanie Apostolatu Margaretka oraz wspólnot i osób modlących się za kapłanów w Niepokalanowie (ostatnia sobota kwietnia).

Amerykański duchowny ujawnia, jak działa homoseksualne lobby

Ks. Gerald E. Murray: Papież Franciszek powinien odpowiedzieć na zarzuty abp. Carla Marii Viganò, bo inaczej będzie ciążyć na nim podejrzenie, że chronił kogoś, kto molestował kleryków.

zobacz więcej
Jako krajowy duszpasterz Apostolatu Modlitwy za Kapłanów proszę o modlitwę w intencji Kościoła i kapłanów. Potrzebujemy jej, ponieważ trwa wojna, wojna dobra ze złem. Zaczęła się ona w momencie buntu aniołów, którzy opowiedzieli się przeciwko Bogu. Potem był grzech pierworodny człowieka. I tak przez całe wieki trwa walka.

A jak jest na wojnie, gdy stoją naprzeciw siebie dwie wrogie armie? W kogo się celuje, w szeregowca? Nie! W dowódcę! Tak też jest w walce duchowej. Sam Jezus powiedział: „Uderz pasterza, a rozproszą się owce stada” (Mt 26,31). Szatan wie, że jak pokona kapłana i pociągnie go na złą drogę, to za pasterzem pójdą w rozproszenie owce. Wystarczy medialne doniesienie, nagłośniony (prawdziwy lub nie) skandal i w konsekwencji wielu się gorszy i odchodzi od Kościoła. Dowódcę trzeba chronić, osłaniać. W rzeczywistości duchowej chodzi o wsparcie modlitewne. Jedną z form jest właśnie Apostolat Modlitwy za Kapłanów Margaretka.

Co czuje ksiądz, który wie, że jest otoczony modlitwą margaretki? Jakie ma to dla niego znaczenie?

Na myśl przychodzi mi słowo „wdzięczność”. Jestem bardzo wdzięczny za modlitwę. Odczuwam jej skutki. Pan Bóg pozwała mi trwać w łasce uświęcającej i wierności powołaniu. Mogę głosić Ewangelię i sprawować sakramenty święte. Czy dałbym radę sam?

Świeca jest symbolem Chrystusa, który „spalił się” dla naszego zbawienia. W jakimś stopniu jest ona też symbolem kapłana, który jest, jak mówi teologia, „Alter Christus” (drugim Chrystusem). A w dzisiejszych czasach wieje nieprzyjazny wiatr, który może osłabić, a czasem nawet zdmuchnąć płomień. Jak płomień potrzebuje osłony, tak kapłan modlitwy.

Mam świadomość, że jeśli doświadczam „głoszenia z mocą”, to nie jest to moja zasługa. Ta świadomość uczy mnie pokory, że sam z siebie jestem niczym. Jako kapłan wszystko zawdzięczam Bogu i ludziom.

– rozmawiała Monika Chrobak, dziennikarka Polskiego Radia

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Arcybiskup Grenady Francisco Javier Martinez i księża z południowej Hiszpanii leżą przed ołtarzem, prosząc o wybaczenie w związku z oskarżeniami o wykorzystywanie seksualne nieletnich przez duchownych tamtejszego Kościoła. Zdjęcie wykonano 23 listopada 2014 r. Fot. REUTERS / Pepe Marin
Zobacz więcej
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Zarzucał Polakom, że miast dobić wroga, są mu w stanie przebaczyć
On nie ryzykował, tylko kalkulował. Nie kapitulował, choć ponosił klęski.
Rozmowy wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
W większości kultur rok zaczynał się na wiosnę
Tradycji chrześcijańskiej świat zawdzięcza system tygodniowy i dzień święty co siedem dni.
Rozmowy wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Japończycy świętują Wigilię jak walentynki
Znają dobrze i lubią jedną polską kolędę: „Lulajże Jezuniu”.
Rozmowy wydanie 15.12.2023 – 22.12.2023
Beton w kolorze czerwonym
Gomułka cieszył się, gdy gdy ktoś napisał na murze: „PPR - ch..e”. Bo dotąd pisano „PPR - Płatne Pachołki Rosji”.
Rozmowy wydanie 8.12.2023 – 15.12.2023
Człowiek cienia: Wystarcza mi stać pod Mount Everestem i patrzeć
Czy mój krzyk zostanie wysłuchany? – pyta Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia.