Wydarzenie sprzed 80 lat pozwoliło Polsce wejść do telewizyjnej elity, w której podówczas było niespełna 10 państw.
zobacz więcej
Także car Mikołaj II poprosił Szczepanika, by mógł go poznać osobiście, licząc na otrzymanie tak wspaniałej ochrony z rąk samego geniusza. Posłał nawet wspaniałe dary: złoty zegarek na złotym łańcuszku z cesarską koroną wysadzaną brylantami, a dla jeszcze wtedy narzeczonej geniusza złotą broszę ozdobioną czterema brylantami i dwoma szafirami.
Przyznał mu także Order Św. Anny. Szczepanik prezenty wziął, ale orderu, z prostego polskiego patriotyzmu, nie przyjął. Grzecznie dając przy tym carowi do zrozumienia, że zupełnie co innego cesarz Franciszek Józef, który w Wiedniu wynalazcę odwiedził, a co innego Imperator Wszechrusi.
Zanim jednak 28 czerwca 1914 roku padły strzały w Sarajewie (kamizelki na nic by się zdały, arcyksiążę dostał w szyję, a jego małżonka w podbrzusze, świat zatem musiał się pogrążyć w nadchodzącej hekatombie), rodzina Szczepaników opuściła Tarnów niemal zaraz po ślubie i zamieszkała na 4 lata w Wiedniu. Tu Jan pracował głównie nad wynalazkami z zakresu fotografii barwnej, filmu i telewizji (sic!). Obmyślił bowiem już w roku 1897, a teraz udoskonalał telektroskop, czyli aparat zdolny powielać obrazy w naturalnej barwie, na odległość, dzięki elektryczności. Towarzyszący obrazom dźwięk miał być przekazywany przez mikrofon ze stacji nadawczej, a odbierany przez słuchawkę w stacji odbiorczej.
Dla filmu barwnego stworzył kamerę ze skomplikowanym układem optycznym, która pozwalała na rejestrację kolorów na specjalnie opracowanej pod względem chemicznym taśmie. Całościowy system (kamera, projektor i taśma) opatentował dopiero tuż po wojnie, w roku 1918.
Na jego pierwszym filmie barwnym mdlały kobiety, gdyż dokumentował operację chirurgiczną, przeprowadzoną w jednym z berlińskich szpitali. Otwarta autentyczna jama brzuszna w zbliżeniu… to by chyba w dzisiejszym kinie nie przeszło.
Z technologii Szczepanika w zakresie fotografii barwnej, nad którymi usilnie pracował aż do tragicznego utonięcia pierworodnego syna Andrzeja w roku 1907, skorzystały takie firmy, jak Kodak i Agfa. Niestety, kompletnie nie miał on smykałki do interesów. Jego wynalazki były drogie. Na przykład kina musiałyby kupić całkiem nowe projektory i przebudować sale, żeby z nich skorzystać. Dlatego Polak przegrał w tym wyścigu ze znacznie tańszym i gorszym jakościowo Technicolorem.
Dla ówczesnego społeczeństwa jego wynalazki były raczej fajerwerkami niż życiowo niezbędnymi, solidnymi przedmiotami. Taki np. fotosculptor, czyli „każdy może zostać rzeźbiarzem” – komu to potrzebne? Pomysły Szczepanika nie zawsze przynosiły więc finansowe korzyści, a ich promocja sporo kosztowała.
Na dodatek rodzina dużo podróżowała i żyła w Wiedniu ponad stan. Musiała zatem w końcu, w roku 1906, wrócić do Tarnowa, co więcej, zamieszkać przy teściach.