Wydawać by się mogło, że u progu trzeciej dekady XXI wieku epoka „Europy katedr” pozostaje opowieścią z zamierzchłych czasów. W wielkich metropoliach oddaje się do użytku gigantyczne stadiony piłkarskie, rozległe centra handlowe, wielofunkcyjne szklane biurowce i huby komunikacyjne.
W odniesieniu do dawnej architektury, prowadzi się najwyżej rewitalizację podupadłych kwartałów, zniszczonych przez upływ czasu reprezentacyjnych ulic i kamienic oraz zamienia dawne fabryki w zagłębie modnych lokali rozrywkowych lub w prestiżowe i drogie lofty. W południowo-wschodniej części Starego Kontynentu jest jednak miasto, które nie ignorując wyzwań nowoczesności próbuje ożywić tradycję budowy wielkich obiektów sakralnych, dominujących nad tkanką miejską. Tym miastem jest stolica kraju, który w styczniu 2019 roku, po dwunastu latach obecności w strukturach europejskich, przejął właśnie prezydencję w Unii Europejskiej.
Zaskakujące statystyki
Przenosimy się na chwilę za Ocean. W nowoczesnej, zbudowanej ze stali i szkła siedzibie instytutu socjologicznego Pew Research Center w Waszyngtonie w ubiegłym roku opublikowano wyniki pogłębionego sondażu dotyczącego religijności w Europie. Zadano w nim proste pytanie – „czy uważasz się za osobę głęboko religijną?”.
Uprzedzę jednak czekających na rzekomo oczywisty wynik. Liderem badania nie jest wcale Polska, która znalazła się dopiero... na ósmym miejscu – 40 proc. ankietowanych w niej zaliczyło się do takiej grupy. W Rumunii odpowiedź taką udzieliło 55 proc. respondentów (następne były Armenia, Gruzja, Grecja i Mołdawia, ostatnie – Czechy, Dania, i Estonia).
Połowa badanych Rumunów uczestniczy w liturgii przynajmniej raz w miesiącu, a 44 proc. modli się codziennie. Ogólnie, przynależność do Rumuńskiej Cerkwi Prawosławnej deklaruje ponad 86 proc. mieszkańców kraju za Karpatami.
Można z pewnością dyskutować z tymi danymi i ich realnie zauważanymi skutkami w życiu Rumunii. Przykładem może być ogólnonarodowe referendum na temat definicji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety z października 2018 roku, które zakończyło się fiaskiem z powodu niskiej frekwencji. Co ciekawe, do głosowania za tradycyjną wizją małżeństwa solidarnie namawiała Cerkiew, Kościół katolicki obydwu obrządków i... rządząca, lewicowa premier Viorica Dancila.