Istotą sportu jest walka o zwycięstwo. Zatem potrzebny jest sukces, który zmienia luźną strukturę widowni złożoną z osób, które się nie znają, a często są od siebie oddalone, w zwartą grupę patriotów. Sukces albo przynajmniej nadzieja na sukces to niezbędne stymulatory identyfikacji we wspólnocie. Na sukcesach buduje się więzi z konkretną dyscypliną, z jej bohaterami, którzy przecież reprezentują rodaków i najważniejsze: zaspokajają potrzebę sukcesu, obecną w każdym narodzie i w każdym pokoleniu. Polskie skoki narciarskie wpisują się w ten scenariusz od lat za sprawą ludzi, którzy tworzyli ich historię.
Tak się złożyło, że przełomowe momenty tej konkurencji związane są ze skoczkami, którzy odnosili wybitne sukcesy sportowe, ale byli też kimś więcej niż tylko sportowcami. Stawali się symbolami swoich czasów, narodowymi ikonami. A na początku był „Dziadek”.
Taki przydomek nosił Stanisław Marusarz, pierwszy polski medalista w skokach narciarskich, który w Lahti na mistrzostwach świata w 1938 roku zdobył srebro. Opisanie sportowej kariery Marusarza i jego sukcesów wymagało by odrębnego tekstu. Opisanie jego życiorysu - co najmniej książki. „Dziadek” był postacią barwną i wielowymiarową.
Był też prawdziwym, polskim patriotą. Podczas wojny, jako porucznik Armii Krajowej, był kurierem tatrzańskim, który przeprowadzał ludzi, przemycał materiały konspiracyjne i pieniądze na działalność podziemną z Zakopanego do Budapesztu i z powrotem. Uciekł z celi śmierci więzienia Montelupich tuż przed planowaną przez Niemców egzekucją.
To tylko kilka faktów tej bogatej biografii, które wiążą się ze sportem wyłącznie przez nazwisko wybitnego sportowca, jednak wiele mówią o człowieku, jego charakterze i znaczeniu jaki miał ten przykład dla innych.
Doklejony skok
Wojciech Fortuna to idol nowych czasów i nowej percepcji sportu. Chociaż od jego sukcesu w Sapporo minęło 47 lat, on był tym pierwszym, który poruszył lawinę popularności i uwielbienia, o czym dziś nie pamiętamy, więc uprzejmie przypominam.
W 1972 roku telewizja była już bardzo aktywna na rynku imprez sportowych, toteż młodziutki mikrus z Zakopanego stał się znany i kochany przez cały kraj, głównie dzięki licznym wywiadom. Pojęcie Małyszomanii weszło do obiegu publicznego dopiero za Małysza. Jednak Wojtek ewidentnie był podmiotem Fortunomanii, choć wówczas takiego określenia jeszcze nie wymyślono.