Kultura

Maja Ostaszewska na barykadach. Aktorka wszystkich protestów

We współczesnej Polsce widzi samo zło: ideologię nazistowską i ksenofobię, szczucie i podsycanie lęków, manipulację, oszczerstwa i cenzurę oraz ból, strach i stres karpia. Dlatego postanowiła stanąć „po jasnej stronie mocy”.

Maja Ostaszewska czas zawodowy dzieli po połowie między film i teatr oraz demonstracje. I to rolę zaangażowanej społecznicy odgrywa najlepiej.

Trzeba przyznać: ma talent i charakter. To rodzinne – babcia Krystyna występowała w teatrach z Karolem Wojtyłą, ojciec Jacek założył grupę Osjan i został buddystą. A więc minimalistycznie: dzieciństwo w karkonoskiej wsi, liceum i PWST w Krakowie, dom na Mokotowie.

Należała do zespołów Teatru Dramatycznego i Narodowego, od lat pozostaje pod skrzydłami Krzysztofa Warlikowskiego w Teatrze Rozmaitości i Nowym. Grała też u Stevena Spielberga w „Liście Schindlera”, Romana Polańskiego w „Pianiście”, Andrzeja Wajdy w „Katyniu”.

Filmowe Orły dostała za „Ciało/Body” Małgorzaty Szumowskiej i „Jacka Stronga” Władysława Pasikowskiego. Ja zapamiętałem ją jednak z „Prymasa” Teresy Kotlarczyk, do którego zdjęcia podpatrywałem w zimnych murach Cytadeli – młodziutka Ostaszewska świetnie zagrała wylęknioną zakonnicę, która godzi się na współpracę.
Teraz Ostaszewska spełnia się u Patryka Vegi w „Pitbullu” jako dziewczyna policjanta. I w serialach, które przyniosły jej masową popularność – stąd Telekamery z lat 2012 i 2018: „Na dobre i na złe” w TVP i chwalona „Diagnoza” w TVN. „Serial bardzo daje radę! Oprócz oczywiście fenomenalnej Mai Ostaszewskiej, jest jeszcze parę fajnych pozamedycznych wątków – kryminalnych, a nawet społecznych, jak związek lesbijek w średnim wieku – temat totalnie przemilczany w debacie publicznej” – komentuje znajomy na Facebooku. „Też się bardzo cieszę z tego wątku, mogłoby być go więcej” – odpowiada Ostaszewska.

Ratujmy kobiety

Mówi Szumowska: „Aktorstwo jej nie wystarcza, ona chciałaby zmieniać świat. Czasami mam wrażenie, że bardziej ją wciąga pomaganie i sprawy społeczne niż granie”. Zmienić – tak, pytanie – jak?

Aktywna była od zawsze, troszczyła się o zwierzęta, ale kilka lat temu założyła konto na Facebooku i sam poszło w politykę: aktorka nie przepuści okazji do zbiorowego protestu oraz nałożenia na zdjęcie profilowe stosownych etykietek i haseł. Jej zdaniem politycznie zaangażować powinni się wszyscy ludzie. Mówi: „Skończył się czas, kiedy można powiedzieć ‘nie wiem’, ‘nie interesuję się polityką’. Jeśli nie wiesz, to dowiedz się, jak się nie interesujesz, zainteresuj się”. Ona się zainteresowała. Jest pionierką wśród aktorów i aktorek, zbierała wśród nich podpisy pod akcją „Ratujmy kobiety”. Ostaszewska z Magdaleną Cielecką, Maciejem Stuhrem i Jackiem Poniedziałkiem w końcu wszyscy wyszli na ulice ze świecami, bananami, parasolami, wieszakami czy innymi atrybutami nowoczesnego Polaka. Dołączyli starsi – Jerzy Radziwiłowicz czytał Preambułę do Konstytucji, Danuta Stenka jej poszczególne zapisy – by jednym i donośnym głosem protestować przeciw rządzącym planującym zmiany w sądownictwie.

Ostaszewska stanęła w pierwszym szeregu barykady bez nagiej piersi, choć ze schematem układu rozrodczego kobiety na sztandarach, bo w taki sposób wsparła Czarne Marsze, proaborcyjne wiece fanatyczek popierające prawo do zabijania nienarodzonych dzieci i występujące przeciw inicjatywie obywatelskiej „Stop Aborcji”. „Nie składamy parasolek!” – grzmiała.

Nazistowska ideologia

Ostatnio deklarowała wyrazy solidarności ze strajkującymi nauczycielami, bo jej zdaniem (cytat za gazeta.pl) „reforma edukacji to tak naprawdę reforma ideologiczna. Służy temu, żeby wychowywać małych narodowców. Tyle”. I jest „absolutnie za wprowadzeniem edukacji seksualnej do szkół” , bo „wyjaśnia w sposób dostosowany do wieku dziecka kwestie biologiczne, a jednocześnie uczy czegoś więcej. Szacunku dla cielesności. I pomagają dziecku rozpoznać, że doświadcza złego dotyku. Słowem, jest odwrotnie, niż mówią politycy PiS. Edukacja seksualna chroni przed pedofilią”.

Zachęcała wojsko do buntu. Nosi przy sobie szczoteczkę, bo boi się aresztowania. Szańce Marii Nurowskiej

W kukłę nielubianego polityka wbija szpileczki. Deklaruje: „Nie chce mi się żyć w takiej Polsce, bezmyślnej i okrutnej! Nie ma się gdzie przed nią schować”.

zobacz więcej
Tłumaczyła „Gazecie Wyborczej”: „Prezes Kaczyński [na konwencji] powiedział: ‘Wara od naszych dzieci’. To ja mówię jemu: ‘Owszem, wara od moich dzieci! One są wrażliwymi, mądrymi, otwartymi ludźmi. Nie zgadzam się na zaszczepianie im lęków, uprzedzeń. Wara od dzieci w ogóle! Niestety, wielu tego nie rozumie, bo PiS po prostu kupuje sobie społeczeństwo. Mam nadzieję, że przez skalę agresywnego ataku, najpierw na kobiety, teraz na osoby LGBT, że coś pęknie, coś się zacznie, coś dobrego. Ja na przykład nigdy tak często nie zaglądałam do konstytucji”.

Przyjazna rozmowa z Agnieszką Kublik, small-talk o wielkich sprawach, nagrano po miesięcznym pobycie aktorki zagranicą z teatralną trupą Warlikowskiego, co najwyraźniej dało wystarczającą perspektywę do największej trwogi kwestiami LGBT. „Haniebna nagonka na mniejszości seksualne i zakłamywanie tego, czym jest edukacja seksualna, co to jest karta LGBT i WHO. To mi się kojarzy jak najgorzej, wprost z ideologią nazistowską” – twierdzi Ostaszewska.

Pozytywna energia

Sama zamieszczała w sieci kolorowego orła, Matce Boskiej oszczędziła zmiany aureoli, choć poglądy ma tęczowe. Cieszyła się z deklaracji LGBT podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego i popiera Paradę Równości, walczącą o prawa gejów i lesbijek, bo każdy ma prawo do miłości. „To nie protest. To święto różnorodności, miłości. To wspólna radość i zabawa, pozytywna energia!” – tłumaczyła na Facebooku i pojechała z dwójką dzieci na rowerach. „Fantastyczne było to, że w tym marszu szły całe rodziny” – entuzjazmowała się w TVN24.

Familijność Ostaszewska doceniała też na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji, które stało się obowiązkowym miejscem spotkań opozycyjnych aktorów. „Na pierwszy marsz bałam się zabrać swoje dzieci, bo nie wiedziałam, co się będzie działo. Tymczasem byłam poruszona, że część tych odważniejszych przyszła z wózkami, z niemowlakami i tą kulturą i klasą, która towarzyszy przejściu tych ludzi w bardzo różnym wieku. (…) Wreszcie tworzy się poczucie jakiejś wspólnoty i odpowiedzialności. To jest fantastyczne. Na tych marszach KOD-u jest tak dobra, tak pozytywna energia” – relacjonowała.
"Haniebna nagonka na mniejszości seksualne i zakłamywanie tego, czym jest edukacja seksualna (...) kojarzy jak najgorzej, wprost z ideologią nazistowską" – deklaruje Maja Ostaszewska. Na zdjęciu kadr z filmu Andrzeja Wajdy "Katyń". Fot. PAP/DPA
Ale dokładnie za to samo krytykowała Marsz Niepodległości. „Najbardziej groźne dla mnie było takie tłumaczenie, że to nie jest takie groźne, ponieważ było tam tyle rodzin z dziećmi, dlatego jest to w porządku” – powiedziała.

Zło ma sens

W 2017 roku Mai Ostaszewskiej przyznano nagrodę w konkursie urządzanym przez redakcją „Newsweeka” i Fundacji im. Teresy Torańskiej (w kapitule m.in. Leszek Balcerowicz, Stefan Bratkowski, prof. Magdalena Fikus, Krystyna Kofta i Jarosław Kuźniar), który propaguje kulturę słowa w życiu publicznym oraz docenia działalność społeczną i postawy obywatelskie. „Broni sądów, Konstytucji, praw kobiet, od nastu lat angażuje się w obronę praw zwierząt. Myślę, że jej motywacja mieści się w jednym zdaniu – bo nie jest w stanie zgodzić się na zło” – chwalił aktorkę w laudacji Tomasz Lis.

Speszona nagrodzona ogłosiła, że „nagrodzenie artystki – kogoś, kto nie zajmuje się zawodowo szukaniem i nazywaniem prawdy, kogoś, kto robi to dodatkowo, jest pewną zachętą i znakiem czasu, że oto nadeszły dni, kiedy wszyscy musimy wziąć odpowiedzialność za to, co się wydarza”. „Naszym obowiązkiem jest stawanie po jasnej stronie mocy” – zapewnia w poczuciu absolutnej pewności.

Nic dziwnego, że stała się dyżurną rozmówczynią TVN, „Gazety Wyborczej” i „Newsweeka”, skąd pochodzi wiele cytatów w tym tekście. Ciekawe, że w wywiadach znacznie mniej mówi o sztuce, więcej o polityce. W marcowym (okładkowym) numerze „Dużego Formatu” zastanawiała się, że „może to całe zło, które nam PiS zafundował, ma sens. Przebudzimy się, bo za bardzo byliśmy skupieni na sobie”.

Być może to jej przywara, ale Ostaszewska uchodzi za osobę otwartą: „Jestem za tym, żeby rozmawiać, tłumaczyć. Choć czasem czuję się niezręcznie, bo powtarzam setny raz to samo, a druga strona – odnoszę wrażenie – nie słucha, albo nie chce zrozumieć. Zwykle zresztą rzeczowe argumenty próbuje się bardzo zradykalizować czy wypaczać”.

Misja negatywna

Jednak gdy zarząd Platformy Obywatelskiej zwrócił się do członków partii o „całkowite powstrzymanie się od udziału w programach telewizji publicznej, zarówno na szczeblu krajowym, jak i regionalnym”, społecznica wsparła protest i wraz z posłami zadeklarowała: „Bojkot TVP. Nie oglądam. Nie występuję”.

I od siebie dodała: „Coraz więcej osób w tych dniach składa podobną deklarację. I dobrze. W świetle ostatnich wydarzeń to bardzo potrzebne. Nie zgadzam się na manipulacje, oszczerstwa, kpienie z nieszczęścia innych, szczucie, mowę nienawiści. Na ksenofobiczne treści, podsycanie lęku, uprzedzeń. Na cenzurę. Nie bądźmy obojętni”.

Istnieje dziwaczne przekleństwo pięknych kobiet. Zapominamy, że są ludźmi

Miała status najpopularniejszej polskiej aktorki. Dostrzega perspektywę fantastycznej przygody tam, gdzie inni widzą niebezpieczeństwo.

zobacz więcej
Za surowo? Ostaszewska nie zwykła niuansować swoich sądów o władzy. Dlatego stwierdza, że „misja Jarosława Kaczyńskiego jest misją negatywną, bo do jej realizacji potrzeba nieuczciwości, braku serca dla innych i hipokryzji”.

„Interesuje mnie, jak to jest możliwe, że po tym wszystkim, co PiS robi, ktoś może się nie orientować, że to nie jest w porządku. Rozumiem niezadowolenie z tego, co było, frustrację. Jestem w stanie zrozumieć, że nie każdy pojmuje kwestie konstytucyjne, tematy ustrojowe, trójpodział. Ale nie rozumieć łamania praw człowieka? Nie widzieć układu, afer? Nie dostrzegać KNF, wież Kaczyńskiego? Ani walca jadącego po całych grupach – nauczycielach, uczniach, kobietach?” – pyta Maja Ostaszewska.

Sama miała „wiele zastrzeżeń” do poprzedniej władzy. Dopytywana mówi o zmartwieniu po dwóch wyrokach Trybunału Konstytucyjnego, lecz wtedy jakoś nie protestowała na ulicy. Dziś uważa, że rząd „ogranicza naszą wolność w niemal wszystkich sferach życia i rozmontowuje demokratyczne państwo”.

Na stronie przeambtni.pl ocenia, że „życie dzisiaj w Polsce jest trochę jak w patologicznej rodzinie, gdzie cały czas żyjemy w strachu i niepokoju, co się może wydarzyć. Co chwilę są zakusy na to, żeby odebrać nam podstawowe prawa, prawa do samostanowienia, decydowania o swoim życiu, prawa do tego żeby – jeżeli decydujemy się zostać matkami – mieć dostęp do zaawansowanych badań prenatalnych, do opieki okołoporodowej”.

Puentuje: „Ja się czuję feministką. Zresztą myślę, że każdy inteligentny człowiek, jeśli mówi, że nie jest feministą, no to się kompromituje. No bo feminizm jest za równouprawnieniem, prawa kobiet to prawa człowieka po prostu”.

Nie wykluczam ślubu

Ostaszewska na planie filmu „Solidarność, Solidarność” wpadła w oko obiektywu operatorowi Michałowi Englertowi. Mają dziś dwójkę dzieci w wieku szkolnym. „Dla mnie jesteśmy rodziną i to najważniejsze. Żyjemy w związku partnerskim, jesteśmy bardzo szczęśliwi. Ale że żyjemy w kraju bardzo nietolerancyjnym, patriarchalnym, z ogromną presją wobec kobiet, którym sugeruje się, że ich wartość się zmniejsza, gdy nie mają męża, latami byłam przekonana, że nigdy nie będę chciała wyjść za mąż. Do dziś opowiadam się przeciwko tej mieszczańskiej, stereotypowej presji, ale na kwestię małżeństwa mam inny punkt widzenia. I nie wykluczam w przyszłości ślubu – w chwili romantycznego zrywu. Dostrzegam w tym piękną wspólną odpowiedzialność, wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach pielęgnowanie rytuałów, inicjacji, też ma sens. Ale na razie nie jest nam to potrzebne” – mówiła „Gali”, bo kolorowe media ją hołubią i honorują.
Kampania WWF "Nie kupuj zwierząt z przemytu" we wrześniu 2003 roku. Od lewej: Przemysław Saleta, Katarzyna Skrzynecka , Andrzej "Piasek" Piaseczny i Maja Ostaszewska. Fot. PAP/Jacek Turczyk jt/bp
Opowiada im o ekologii i bije na alarm! Uważa, że Polska jest na szarym końcu Europy. Wszystko przez węgiel i plastik (dlatego trzyma w teatralnej szafce własny kubek i sztućce). Winne są też zwierzęta hodowlane, które jedzą, wydalają i produkują dwutlenek węgla oraz metan, więc nas trują! I lepiej byłoby zamiast klatek zapewnić im dostęp do łąk! A najlepiej w ogóle nie hodować zwierząt i nie jeść mięsa, skoro ona-wegetarianka, nie je i jakie efekty!

Duszą się w brudnej wodzie

Jako buddystka w 2007 roku nagrała adaptację bajek „Głodna Tygrysica”, w których szlachetny książę w czasie suszy tak bardzo współczuł głodnej tygrysicy z dziećmi, że poświęcił im swoje ciało wraz z kośćmi, a bambusowy las wypełniło światło... I dlatego wykazuje wiele empatii wobec naszych mniejszych braci i sióstr: psów, kotów, pszczół, kornika drukarza…

Ostaszewska długo współpracuje z fundacją „Viva! Akcja dla zwierząt”. Pomagała w walce z transportem koni na rzeź, wzięła udział w wielu innych akcjach: „Kwik rozpaczy” pokazywał okrucieństwo przemysłowego chowu świń i ich nieludzkie traktowanie, właśnie wraca jako „Pora na koniec epoki klatkowej”. Dla WWF, powstrzymującej degradację środowiska naturalnego, brała udział w happeningu przeciw przemytowi egzotycznych zwierząt. I chwała jej za to wszystko, choć czasem ekologia miesza się z ideologią i sprowadza do narzekania na smutnych panów z PiS.

Porwała się na świąteczną tradycję. „Jeśli przez cały rok kupujecie Państwo ryby w płatach i uznajecie je za świeże to zróbcie tak samo w przypadku karpia. Proszę nie kupujcie żywych karpi. Karpie podobnie jak ssaki i ryby odczuwają ból, strach i stres. Bez wody duszą się. Gdyby miały głos, ich krzyk nie dałby nam przejść obok nich obojętnie. Ryby duszą się w brudnej wodzie, bez tlenu. Doświadczają bólu przy przenoszeniu, często są szarpane za skrzela, upadają na podłogę. To wszystko poza oczywistym nieludzkim zadawaniem cierpienia jest również łamaniem prawa dotyczącego ochrony zwierząt. Niech te Święta nie będą krwawe” – apelowała w Internecie.

Chwaliła sklepy, które „pod naciskiem zaczęły rozmowy o wycofywaniu żywych ryb ze sprzedaży”. Zachęcała do bojkotu sieci handlowych, które są „całkowicie obojętne i głuche na cierpienie zwierząt”.

Zjadam zwierzęta, a kiedyś zwierzęta zjedzą mnie. Takie jest okrutne prawo tego świata

Ewa Dałkowska: Aktorzy częściej idą w tłumie, boją się oryginalności, mają stadne odruchy.

zobacz więcej
Nie jestem za aborcją, jestem za wyborem

I tutaj wytknięto jej hipokryzję, że użala się nad losem karpia, dzika i kornika, choć uczestniczy w proaborcyjnych demonstracjach. „Nie ruszaj kornika drukarza, niech dalej wyżera Puszczę Białowieską. Uwolnij karpia na Boże Narodzenie, bo cierpi katusze. Nie strzelaj petardami w Sylwestra, bo psy się męczą. Nie popieraj masowego odstrzału dzików. A czy wiesz, że blisko 42 mln dzieci (dane Światowej Organizacji Zdrowia) zostało zamordowanych w 2018 roku wskutek aborcji? To jest dopiero masowy holocaust XXI wieku!” – odpowiedział Adam Zawadzki, prezes fundacji Dziękujemy za Wolność.

A publicystka Magdalena Ogórek zadrwiła: „Jakim cudem locha nosi w sobie małego dzika, o którego życie należy walczyć, a kobieta w ciąży nosi ‘zlepek komórek’? Płód to nie człowiek, a dzik to od początku dzik”.

„Przy okazji Czarnego Protestu mówiono, że biorą w nim udział ‘morderczynie dzieci’. Jestem mamą dwójki dzieci, osobą bardzo rodzinną. Nie jestem za aborcją. Jestem za wolnym wyborem. Jestem przeciwna podziemiu aborcyjnemu, które w krajach takich jak nasz kwitnie” – tłumaczyła Ostaszewska. „Często jestem atakowana za wspieranie różnych protestów, nie tylko tych, które dotyczą mnie zawodowo. Odpowiadam: biorę w nich udział, ponieważ uważam, że walczenie tylko we własnej sprawie jest rodzajem egoizmu. Wydaje mi się, że powinniśmy się wspierać nawzajem. Także to zostało przegapione w ostatnich latach. Bardzo ważne jest, by zobaczyć inne grupy społeczne” – mówi.

Światełko laserowe

„Nie jestem politykiem i to, co robię, nie ma zabarwienia politycznego. Jest mi znacznie bliżej do organizacji pozarządowych niż partii politycznych. Wolałabym nie musieć tak często zabierać głosu, ale skala naruszeń jest ogromna” – tłumaczy.
Festowal filmowy w Berlinie, luty 2008 roku. Maja Ostaszewska z kanclerz Angelą Merkel i Magdaleną Cielecką. Fot. REUTERS/Johannes Eisele
Deklarowała, że głosuje na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Chwaliła go za kartę LGBT+ i rezygnację z sylwestrowych fajerwerków. „Razem z Fumą dziękujemy za decyzję zastąpienia noworocznych fajerwerków, pokazem laserowym. Przy tej okazji apeluję, jak co roku, do Fundacji WOŚP o to, by ‘światełko do nieba’ również zamienić na laserowe. Kocham Lidię i Jurka Owsiaka za to co robią, wspieram Fundację WOŚP od lat i zawsze będę to robić” – pisała.

Lidka i Jurek stanęli na wysokości zadania i w tym roku, najwyraźniej na prośbę Mai i Fumy, pojawiły się lasery.

– Jakub Kowalski

TYGODNIK TVP, ul. Woronicza 17, 00-999 Warszawa. Redakcja i autorzy

Zdjęcie główne: Maja Ostaszewska, luty 2013, sesja zdjęciowa podczas Festiwalu Filmowego w Berlinie. Fot. Vittorio Zunino Celotto/Getty Images
Zobacz więcej
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Flippery historii. Co mogło pójść… inaczej
A gdyby szturm Renu się nie powiódł i USA zrzuciły bomby atomowe na Niemcy?
Kultura wydanie 29.12.2023 – 5.01.2024
Strach czeka, uśpiony w głębi oceanu… Filmowy ranking Adamskiego
2023 rok: Scorsese wraca do wielkości „Taksówkarza”, McDonagh ma film jakby o nas, Polakach…
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
„Najważniejsze recitale dałem w powstańczej Warszawie”
Śpiewał przy akompaniamencie bomb i nie zamieniłby tego na prestiżowe sceny świata.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Najlepsze spektakle, ulubieni aktorzy 2023 roku
Ranking teatralny Piotra Zaremby.
Kultura wydanie 22.12.2023 – 29.12.2023
Anioł z Karabachu. Wojciech Chmielewski na Boże Narodzenie
Złote i srebrne łańcuchy, wiszące kule, w których można się przejrzeć jak w lustrze.