Większość Włochów uważa, że nieszczęścia finansowe, jakie na nich spadły, wiążą się z przyjęciem euro i narzuconą przez Brukselę polityką zaciskania pasa (według Kowalczuka nie do końca jest to prawda). Salvini jest tego samego zdania. Twierdzi, że Włochy nigdy nie powinny przyjmować euro, bo to „bardzo niedobra waluta, która prędzej czy później musi zniknąć”.
Tracą na niej włoscy przedsiębiorcy. Podobnie jak na sankcjach nałożonych na Rosję po aneksji Krymu. W tej sprawie Salvini też stanowczo protestuje. – Sankcje uważałem, uważam i będę zawsze uważać za absurd społeczny, kulturowy i ekonomiczny – mówił nie raz.
Jego fascynacja putinowską Rosją jest powszechnie krytykowana, najbardziej przez lewicę. Na okrągło wypomina mu się słynne zdjęcie, które zrobił sobie w Moskwie w koszulce z wizerunkiem rosyjskiego prezydenta. Niektórzy twierdzą nawet, że Liga jest współfinansowana przez Władimira Putina. Nikomu nie udało się jednak tego dowieść, a Salvini zaprzecza.
– Rzeczywiście jest prorosyjski – zgadza się Kowalczuk. – Ale trzeba pamiętać, że dla Włochów Rosja nigdy nie była zagrożeniem. Berlusconi też przyjaźnił się z Putinem. Salvini Rosję traktuje jako przeciwwagę dla Niemiec i Francji, które dominują w Europie.
Poza tym, jak przychodzi do konkretów, we włoskiej polityce zwykle zwycięża opcja atlantycka. Publicysta francuskiego dziennika „L'Opinion”, Jean-Dominique Merchet dostrzegł już u Salviniego korektę kursu. „Salvini zrozumiał, że związek ze Stanami Zjednoczonymi jest częścią kodu genetycznego włoskiej prawicy” – pisze komentator i wylicza: w marcu szef Ligii zbojkotował wizytę chińskiego prezydenta Xi Jinpinga, wysłał emisariuszy do Donalda Trumpa i tak jak Stany poparł tymczasowego prezydenta Wenezueli Juana Guaido.
Zbliżenie ze Stanami miałoby Salviniemu pozwolić w jakiejś nieodległej perspektywie stanąć na czele nowej prawicowej koalicji. I zostać premierem. Czy tego chce? Co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Premier czy kapitan
Podczas wywiadów telewizyjnych, jeśli nie występuje w studio, siedzi zwykle – ubrany w błękitną, dresową bluzę z napisem „Italia” – na tle baneru z hasłami: „Premier Salvini”, „Przede wszystkim Włochy” i „Włochy podnoszą głowę”.
„La Repubblica” obliczyła, że w ciągu pierwszych czterech miesięcy 2019 roku Salvini jedynie 12 dni spędził w swoim gabinecie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Pozostałe 95 poświęcił na kampanię. „Lansował się jak gwiazda rocka” – pisał kąśliwie lewicowy dziennik i wyliczał, że wicepremier wziął udział w 211 imprezach wyborczych w całych Włoszech.