Rekonkwista. Czyli Hiszpania na progu prawicowej kontrrewolucji
piątek,
25 stycznia 2019
Półwysep Iberyjski ma wreszcie swojego Trumpa i Bolsonaro w jednej osobie. Lider prawicowej partii VOX, czarnego konia ostatnich wyborów w Andaluzji, już zapowiada wojnę z lewicą.
Cały establishment zorganizował się przeciwko Marine Le Pen, do czego publicznie wzywali nawet psycholodzy!
zobacz więcej
Do niedawna wydawało się, że „fala prawicowego, antyimigracyjnego populizmu”, przed którą biją na alarm mainstreamowe media, nie dotrze do Hiszpanii. „Postępowe” zmiany, na czele z aborcją i małżeństwami osób tej samej płci, wprowadzone przez lewicę jeszcze za czasów rządów José Luisa Zapatero i pozostawione w niezmienionym stanie przez prawicowy gabinet Mariano Rajoya, miały być przecież nieodwracalne.
Jednak grudniowe wybory do parlamentu Andaluzji okazały się na hiszpańskiej scenie politycznej prawdziwym trzęsieniem ziemi. Przypomniały, że wciąż spora część Hiszpanów sprzeciwia się eksperymentowaniu z tradycją i rodziną. I pokazały, że pojawiła się alternatywa dla biernej wobec lewicowej ofensywy, sparaliżowanej polityczną poprawnością prawicy z Partii Ludowej (po hiszp. Partido Popular, w skrócie PP).
Andaluzyjczycy zagłosowali bowiem na nowy ruch: antyimigracyjny, antykomunistyczny i katolicki VOX (po łacinie „głos”), który – jak mówi jego lider Santiago Abascal – chce bronić wolności, rodziny, religii i jedności Hiszpanii. Jeszcze do niedawna nikt nie dawał tej nowej prawicy najmniejszych szans w zderzeniu z czterem głównymi siłami politycznymi Hiszpanii: prawicą z PP, socjalistami z PSOE, skrajnie lewicowym Podemos (obecnie Unidos Podemos) i centrowym ugrupowaniem Ciudadanos. A jednak.
Partia, która rok temu miała w całym kraju zaledwie 5 tys. członków, zdobyła w najludniejszej hiszpańskiej autonomii (Andaluzja ma ponad 8 mln mieszkańców) aż 12 (na 109) mandatów w nowym parlamencie. Co ważniejsze, to dzięki wsparciu VOX-u udało się osiągnąć coś, czemu Partia Ludowa nie potrafiła dotąd sama sprostać: powstał centroprawicowy rząd, który po 36 latach (!) przejął w ubiegłym tygodniu z rąk lewicy władzę nad Andaluzją.
Trudno się więc dziwić, że jeden z najbardziej znanych w Hiszpanii konserwatywnych publicystów, Federico Jimenez Losado, uznał pojawienie się VOX-u za dobry znak. Jego zdaniem VOX to żywy dowód na to, że wojna kulturowa z lewicą jest do wygrania i że istnieje spora baza społeczna, która taką wojnę w obronie wartości wyniesionych z domu – wolności, miłości ojczyzny, suwerenności, obrony granic i nadrzędności prawa – poprze.
Czy Hiszpania stoi więc na progu prawicowej kontrrewolucji?
Kordon sanitarny
W nowoczesnej polityce uczestnik starcia o władzę samego siebie deifikuje, a przeciwnika – diabolizuje.
zobacz więcej
Na razie, za sprawą pojawienia się VOX-u, w Hiszpanii szykuje się polityczny przełom, przynajmniej jeśli sądzić po reakcji lewicy. Działacze neomarksistowskiej partii Podemos ogłosili już „antyfaszystowski alert” i próbują – także siłą – zastraszyć polityków i zwolenników nowej prawicy.
W dniu inauguracji nowego parlamentu Andaluzji, przed budynkiem tej instytucji zebrały się feministki, które niczym Dolores Ibárruri w czasie hiszpańskiej wojny domowej krzyczały w stronę przechodzących nowo wybranych posłów: „No pasarán!” (po pol. nie przejdą). Na słowach się zresztą nie skończyło.
W Saragosie działacz VOX-u został zraniony w głowę w trakcie rozdawania ulotek, a w Blanes otoczono punkt informacyjny partii i zaatakowano polityka z Girony. Na ścianach siedziby VOX-u w Barcelonie pojawił się z kolei złowieszczy napis: „Abascal, zasługujesz na kulkę w łeb”.
Co ciekawe, tego typu ataki nie spotykały rządzącej Hiszpanią na zmianę z socjalistami prawicy z Partii Ludowej. Najwyraźniej dopiero VOX okazał się dla lewicy prawdziwie poważnym zagrożeniem. Jak powiedziała na łamach dziennika „El Pais” Justa Montero, czołowa hiszpańska feministka, realizacja programu nowej prawicy oznaczałaby cofnięcie zmian wprowadzonych przez lewicę o całe dekady.
Sukces VOX-u wyraźnie zaniepokoił też zagranicznych przeciwników populizmu. Według dziennika „El Pais”, Pałac Elizejski miał rzekomo przestrzec hiszpańskie partie, w tym m.in. Ciudadanos, przed zawieraniem koalicji ze skrajną – jak przyjęło się już nazywać VOX w mediach – prawicą.
Lider VOX-u Santiago Abascal przyznał na wiecu w Saragosie, że europejscy liberałowie, próbujący minimalizować potencjalnie straty w majowych wyborach do europarlamentu, rzeczywiście chcą stworzyć wokół jego partii „kordon sanitarny”. Tym bardziej, że podobna operacja wielokrotnie udawała się we Francji, gdzie żadna partia nie wchodziła w koalicję z Frontem Narodowym. Jego zdaniem demonizowanie i izolowanie VOX-u będzie miało jednak odwrotny skutek. – Jestem przekonany, że takie działania doprowadzą do tego, że w następnych wyborach zagłosują na nas miliony – przekonywał kilka dni temu Abascal w wywiadzie telewizyjnym z publicystą José Javierem Esparzą.
Katalonia, w której 21 grudnia odbędą się wybory do lokalnego parlamentu, jest tylko jednym z wielu regionów świata aspirujących do posiadania własnej państwowości.
zobacz więcej
Wyborcom się to podoba. Nową partię popiera coraz więcej osób, także celebrytów. Wśród nich m.in. komik Arévalo i torreador Morante de la Puebla, których VOX zjednał sobie obroną atakowanej coraz zacieklej przez lewicę korridy, a także Sánchez Dragó, hiszpański pisarz, do niedawna zresztą wierny wyborca establishmentowej prawicy z PP.
Rosnącą popularność VOX potwierdzają także sondaże. Według najnowszego badania Sigma Dos, przeprowadzonego dla dziennika „El Mundo”, VOX zdobyłby w wyborach powszechnych niemal 13 proc. głosów i co za tym idzie – 45 miejsc, z którymi mógłby współrządzić Hiszpanią. Ale do wyborów do Kortezów jeszcze daleko. Na razie Abascal jest ostrożny. Obiecuje jedynie, że w majowych wyborach do Parlamentu Europejskiego nowa prawica powtórzy sukces z Andaluzji.
Niech żyje Hiszpania!
Kampania wyborcza w Andaluzji okazała się skuteczna, choć przeciwnicy polityczni do ostatniej chwili bagatelizowali szanse raczkującego w polityce VOX-u. Kpili z wyborczego klipu, na którym Abascal i kandydaci na posłów, do muzyki z „Władcy pierścieni”, konno przemierzają Andaluzję.
Nie docenili też wtedy symboliki towarzyszącego filmowi hasła: „Rekonkwista zacznie się na ziemiach Andaluzji”. I trochę się im trudno dziwić, bo odbicie półwyspu z rąk muzułmanów, to temat dziś w Hiszpanii niepoprawny politycznie.
Abascal jednak nie obawia się tematów tabu. Uważa, że w przeciwstawianiu się politycznej poprawności tkwi polityczna siła VOX-u. Wśród polityków, którzy są dla niego wzorem, wymienia więc m.in. Izabelę Katolicką, której triumfalny wjazd do Granady zakończył trwającą kilkaset lat walkę z Maurami.
Hasło nawiązujące do historii Andaluzji okazało się strzałem w dziesiątkę. Szeregi partii wciąż rosną, a sukces na południu Hiszpanii być może okaże się zapowiedzią zwycięstwa VOX-u w całym kraju. Na dodatek, o politycznej „rekonkwiście” zaczęli też wspominać – nie pytając o prawa autorskie – konkurenci z Partii Ludowej.
A jak to się wszystko zaczęło? Lawina poparcia dla VOX-u ruszyła 7 października ub. roku w Madrycie. Początkujący lider początkującej partii zebrał w stołecznym centrum kongresowym Vistalegre 10 tys. zwolenników, a kolejne 3 tysiące osób czekały stłoczone na zewnątrz. Taka sztuka nie udała się nawet ugrupowaniom Podemos i Ciudadanos, które kilka lat temu też zrobiły błyskawiczną polityczną karierę.
Od mitingu w Madrycie VOX przyciąga już tłumy wszędzie tam, gdzie pojawia się jego lider. W trakcie kampanii do hotelu Nevada Palace w Granadzie przyszło 2 tys. zwolenników nowej partii, choć rok wcześniej, według lokalnej gazety „Granada Hoy”, VOX mógł tam liczyć na poparcie... kilkudziesięciu osób. Już po wyborach tłumy przyszły też na wiec w Saragosie, gdzie w atmosferze fiesty odśpiewano popularną na całym świecie piosenkę Manolo Escobara „Y Viva España”.
Sala była wypełniona hiszpańskimi flagami, co w ciągu ostatnich kilku lat zdarzało się w Hiszpanii coraz rzadziej. Łatwiej było w miejscu publicznym dostrzec flagę katalońską czy galicyjską niż tę narodową.
I o to też Hiszpanie mają pretensje do swoich polityków. Spin doktorzy VOX-u doskonale wyczuli te nastroje. Media społecznościowe są pełne entuzjastycznych wyrazów poparcia dla nowej partii. Powtarza się opinia, że na taką właśnie partię Hiszpanie czekali od lat, a gdyby się nie pojawiła, trzeba by było ją wymyślić.
Uciekinierzy
Doskonalimy technologie wojenne i wynajdujemy ideologie, które uzasadniają pozbywanie się dzieci (aborcja) i starców (eutanazja), żeby poszerzyć „przestrzeń życiową”.
zobacz więcej
Nie wymyślił jej tylko Abascal. Wśród kilku współzałożycieli nowej partii znalazł się m.in José Antonio Ortega Lara, były urzędnik więzienny z Kraju Basków, którego w 1996 roku porwali terroryści z ETA i przetrzymywali w zamknięciu przez niemal dwa lata. Stąd pewnie w programie VOX-u niezwykle zacięta krytyka separatyzmu, która nota bene, według hiszpańskich ekspertów, przyniosła partii tak niespodziewany sukces.
43-letni Abascal – podobnie jak Lara, Bask z pochodzenia – wymyka się stereotypom. Jest zdecydowanym obrońcą tradycyjnej rodziny, choć sam rozwiódł się z pierwszą żoną i ożenił ponownie. Jego druga żona, Lidia Bedman, jest niezwykle znaną na Instagramie influencerką. Razem z czwórką dzieci (dwoje z pierwszego małżeństwa) tworzą fotogeniczną rodzinę, chętnie pokazywaną dziś w mediach.
Niczym typowy, wielkomiejski hipster Abascal lubi też biegać, ale prawdziwą przyjemność sprawiają mu wędrówki po górach i fotografowanie ptaków. Potrafi rozpoznawać ich głosy. Należy też do hiszpańskiego towarzystwa ornitologicznego. Wydawałoby się więc, że nie ma w nim nic z politycznego aparatczyka. Tymczasem, podobnie zresztą jak wielu innych działaczy VOX-u, Abascal nie jest politycznym nowicjuszem.
Od 18. roku życia działał bowiem w Partii Ludowej. I ma tej partii, z którą dziś tak ostro się spiera, sporo do zawdzięczenia. Kiedy hiszpańskie media zaczęły badać, co Abascal robił przez ostatnich kilka lat, okazało się, że do 2013 roku utrzymywał się właściwie wyłącznie z pieniędzy publicznych.
Przez lata był posłem PP w parlamencie baskijskim. Kiedy zaś jako ostry krytyk premiera Rajoya popadł w niełaskę, pomocy udzieliła mu Esperanza Aguirre, była przewodnicząca PP, która znalazła mu zatrudnienie w madryckim magistracie. Pracował w Agencji Ochrony Danych (miał wtedy zarabiać niebotyczną, jak na takie stanowisko, kwotę 90 tys. euro), a później w jednej ze stołecznych fundacji o dość niejasnych, jak pisały hiszpańskie media, celach.
Rzucił tę pracę, odszedł z PP i w grudniu 2013 roku założył i zarejestrował VOX. Napisał wtedy list do premiera Rajoya, zarzucając mu zdradę prawicowych ideałów i wartości.
Alternatywa dla Hiszpanów
Na wyborczych wiecach Abascal często atakuje Partię Ludową za bierność. Jego zdaniem PP nie kiwnęła palcem, żeby zatrzymać, a później przynajmniej ograniczyć zmiany wprowadzane przez lewicę.
W kapitanie rezerwy jego zwolennicy widzą szeryfa, który rozprawi się z korupcją, kryzysem, przestępczością i przywróci tradycyjne wartości.
zobacz więcej
Ostatnio najczęściej krytykuje tzw. prawodawstwo płciowe. Chodzi o przepisy dotyczące ochrony przed przemocą ze względu na płeć, które hiszpańskie feministki uznają za jedną z największych swoich zdobyczy. W praktyce oznaczają one możliwość skazywania mężczyzn na wyższe wyroki niż kobiety za to samo przestępstwo. VOX domaga się zniesienia tych przepisów argumentując, że kara nie może się różnić w zależności od płci.
Abascal mówi dziś głośno o wszystkim, co tradycyjna prawica zbywała dotąd milczeniem. Dlatego ostro krytykuje także zmiany w prawie o pamięci historycznej, bulwersujące część opinii publicznej, a przeforsowane przez lewicowy rząd Pedro Sancheza. Chodzi m.in. o zamiar przeprowadzenia ekshumacji zwłok gen. Franco z mauzoleum w Valle de los Caidos pod Madrytem. Już dawno by do niej doszło, gdyby nie opór Kościoła i rodziny.
VOX proponuje też zniesienie aborcji na życzenie i finansowania przez państwo organizacji feministycznych. Zapowiada również walkę z homoseksualnym lobby. I sprzeciwia się, rozkręcanej od kilku lat przez lewicę, akcji podważania prawa Kościoła do zarządzania świątyniami, które przed rekonkwistą należały do muzułmanów.
Najgłośniej było w tym kontekście o katedrze w Kordobie, która za czasów Al Andaluz była meczetem. Społeczność muzułmańska zamieszkująca Andaluzję od lat rościła sobie do niej prawa. W czym sekundowała jej lewica, przemilczając fakt, że za czasów Wizygotów meczet był świątynią chrześcijańską, bazyliką Św. Wincentego, a jeszcze wcześniej stała na tym miejscu rzymska świątynia.
Jak na dzisiejszą Hiszpanię to program niezwykle radykalny, za który na VOX już spadła lawina krytyki. Partię nazwano faszystowską, ksenofobiczną i homofobiczną. – Reprezentują najczarniejszą stronę Hiszpanii. Powinni się wstydzić za swój program – mówił ostatnio José Bono, polityk PSOE i były minister rządu Zapatero. Wojna się zaczęła.
Irański ślad
Popłoch zapanował także na prawicy. Politycy PP są podzieleni. Nie wiadomo, czy walczyć z VOX-em, czy z nim paktować. Pablo Casado, nowy lider Partii Ludowej, na niedawnej konwencji krajowej partii wezwał wyborców, którzy dziś wolą VOX, by wrócili, bo „każdy głos nie oddany na PP to wsparcie dla wrogów Hiszpanii”. Esperanza Aguirre, była liderka PP, z kolei ostrzega, że coraz więcej działaczy ucieka do nowej prawicy.
Nic dziwnego, że konkurenci szukają słabych punktów VOX-u. I trzeba przyznać, że to, co znaleźli, budzi niepokój. Chodzi o finansowanie VOX-u.
Santiago Abascal utrzymywał dotąd, że środki, jakimi dysponuje partia, pochodzą z regularnych wpłat jej 27 tys. członków. VOX ogłasza też czasem w sieci swoje bieżące potrzeby i prosi o wpłaty swoich zwolenników. Wszystko ma być podobno przejrzyste i zgodne z prawem. Dziennik „El Pais” ujawnił jednak kilka dni temu, że VOX nie tylko nie przekazał Trybunałowi Obrachunkowemu danych dotyczących 146 donacji o łącznej wartości 800 tys. euro, pochodzących z czasu kampanii wyborczej do europarlamentu w 2014 roku, ale na dodatek przyjął wpłaty od irańskiej opozycji, która – wedle gazety – miała marksistowskie korzenie.